Odnowiony kościół w Podhorcach fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Odnowiony kościół w Podhorcach

W Podhorcach, niedługo przed początkiem wojny dokonano konserwacji kościoła pw. św. Józefa i Podwyższenia Krzyża Świętego z XVIII wieku, który należy do słynnego zespołu pałacowo-zamkowego – jednej z placówek Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki. Prace trwały prawie trzy miesiące, a koszt wyniósł prawie 23 mln hrywien.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

– Praktycznie w kościele św. Józefa w Podhorcach skończyliśmy roboty awaryjne – powiedział dziennikarzowi Kuriera Galicyjskiego Taras Wozniak, dyrektor Galerii. – To tak się nazywa, a tak naprawdę to miała miejsce konserwacja całego kościoła. Zmieniono tynki, całkowicie został zmieniony dach. Teraz jest prawdziwy, takiego chyba nawet nigdy tu nie było. Reszta tej obstawy architektonicznej została albo odnowiona, albo zrobiona od nowa, ponieważ część elementów utracono. Najważniejsze, że zostały odrestaurowane schody wejściowe oraz schody do zakrystii.

Razem z Wasylem Myćką, rzecznikiem Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki, udaliśmy się na Zamek w Podhorcach. Pomimo wojny nie zabrakło tam turystów. Oczywiście, jest ich mniej. Są to zwłaszcza uchodźcy wojenni, którzy znaleźli schronienie na ziemi lwowskiej i zwiedzają zabytki.

Kościół w Podhorcach wzniesiono w formie rotundy w latach 1752–1766 dzięki fundacji i osobistemu udziałowi hetmana Wacława Rzewuskiego. Do budowy świątyni zostali załączeni: architekt Karol Romanus, rzeźbiarze Sebastian Fessinger i Józef Leblas. Rzeźbiarz J. Leblas wykonał figury św. Antoniego i św. Onufrego, które zachowały się do dziś.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Zdaniem badaczy sztuki, kopuła, kolumny typu korynckiego oraz rzeźby świętych na attyce kościoła nadają mu podobieństwa do głównej świątyni katolickiej na Watykanie – Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Wewnątrz kościoła św. Józefa znajduje się szereg pomieszczeń, jedno z nich – zachodnie – służyło jako zakrystia, inne – wschodnie – było skarbcem. W grubości muru kościelnego znajdują się gwintowe schody, prowadzące do kopuły świątyni, skąd otwiera się wspaniały widok na zamek oraz na malowniczą wieś Podhorce. Ciekawa jest fasada kościoła, która jest szersza niż sama rotunda, ponieważ ma wygląd 14 kolumnowego portyku (8 kolumn w pierwszym i 6 – w drugim szeregu). Portyk zdobi napis: IN CULTUM DOMINI DEI NOSTRI EXODIX – ku chwale Pana Boga naszego. Nad dużymi drzwiami wejściowymi znajduje się napis po łacinie IESUS MARIA IOSEPH (Jezus, Maryja, Józef). Na attyce portyku znajdują się figury świętych dłuta Sebastiana Fessingera. Wewnętrzne ściany kościoła wypełniają dzieła malarstwa iluzjonistycznego, które fascynuje nie tylko pięknem, ale także swoją realistycznością. Pomimo uszkodzeń w czasie drugiej wojny światowej oraz dewastacji kościoła w okresie komunistycznym, kiedy urządzono tam magazyn, do dziś zachowały się ogólnie malowidła, drewniana balustrada empory oraz ambona.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Od pewnego czasu z pomieszczenia kościoła korzystają też miejscowi grekokatolicy, którzy sprawują tam nabożeństwa. Po zakończeniu mszy św. mamy możliwość zobaczyć w szczegółach piękno odnowionej świątyni wewnątrz. Podczas remontów zostały zainstalowane też alarmy bezpieczeństwa i przeciwpożarowe oraz ochrona odgromowa. Dodatkowo oświetlono obwódkę świątyni i zainstalowano system monitoringu wideo.

Ihor Petrowicz, fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Zdaniem Ihora Petrowicza, szefa placówki, na odnowienie już od lat czeka cały zespół Zamku w Podhorcach

– Pierwszą rzeczą do zrobienia jest jednak ratowanie najniższych kondygnacji, bardzo zniszczonych, a także dokończenie renowacji kaplicy, znajdującej się na terenie pałacu – powiedział Ihor Petrowicz. – Zaczęto ją odnawiać 15 lat temu, ale prace nie zostały ukończone z powodu braku funduszy.

Cała kaplica nadal jest w rusztowaniu.

– Ponadto trzeba wymienić okna, zainstalować ogrzewanie, a dopiero potem przejść do odnowienia wnętrza sal pałacowych, które bardzo ucierpiały w czasach sowieckich – mówił dalej Ihor Petrowicz. – Od końca lat 40. ubiegłego wieku było tu sanatorium dla chorych na gruźlicę. A za kilka lat wybuchł pożar, który zniszczył wnętrza i oryginalne drewniane sufity podwieszane. Każdy pokój miał marmurowe podłogi, które po prostu pękły od wysokiej temperatury. I to wszystko zniknęło. Jednocześnie doskonale zachowały się portale i kominki. Wykonane są z włoskiego czarnego marmuru w XVII wieku.

Ihor Petrowicz pokazał też oryginalne kominki, które jeszcze są do uratowania.

O własnych siłach udało się odrestaurować piwnice, gdzie zgodnie z duchem legend można spotkać unoszącego się ducha Białej Damy, żony jednego z właścicieli zamku, który rzekomo zamurował ją żywcem z zazdrości. Również tam można schronić się podczas alarmów powietrznych.

Konstanty Czawaga

Przez całe życie pracuje jako reporter, jest podróżnikiem i poszukiwaczem ciekawych osobowości do reportaży i wywiadów. Skupiony głównie na tematach związanych z relacjami polsko-ukraińskimi i życiem religijnym. Zamiłowany w Huculszczyźnie i Bukowinie, gdzie ładuje swoje akumulatory.

X