Obecny stan gospodarki ukraińskiej i krótkoterminowa projekcja jej położenia

Obecny stan gospodarki ukraińskiej i krótkoterminowa projekcja jej położenia

W dniach 10–11 marca Akademia Europejska przy współudziale Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Jeziorańskiego zorganizowała w malowniczej scenerii zamku w Wojnowicach koło Wrocławia konferencję „Ukraina – problemy gospodarcze i polityka bezpieczeństwa”.

Gośćmi konferencji byli między innymi: Rita Süssmuth, była przewodnicząca Bundestagu, Ihor Cependa, rektor Uniwersytetu Przykarpackiego, Andrzej Jaroszyński, dyplomata, Paweł Zalewski, b. eurodeputowany, Jerzy Maćków, prof. Uniwersytetu w Ratyzbonie, Jan Malicki, Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, Wasyl Rasewycz, szef-redaktor portalu Zaxid.net, Andrzej Filipowicz, wykładowca, prawnik, Gerd Weisskirchen oraz wielu innych zaproszonych gości ze świata mediów i biznesu. Prezentowany artykuł na temat aktualnego stanu gospodarki ukraińskiej na tle uwarunkowań politycznych na tej konferencji przedstawił autor Włodzimierz Bartkowiak, zajmujący się od wielu lat biznesem i gospodarką ukraińską.

jenne na wschodzie kraju oraz ryzyko polityczne związane z próbami reform oraz walki z korupcją, prognozowanie rozwoju gospodarczego Ukrainy jest niezwykle trudne i obarczone dużym ryzykiem błędu.

Niewątpliwie duże znaczenie na założenia budżetowe w 2016 roku ma presja Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz innych międzynarodowych instytucji finansowych na Ukrainę. MFW uzależnił udzielenie następnej transzy pomocowej w wysokości 1,7 mld dolarów od postępu reform administracyjnych, wymiaru sprawiedliwości, walki z korupcją oraz innych, niezbędnych do sprawnego funkcjonowania państwa. Naciski polityczne na Ukrainę ze strony USA oraz Unii Europejskiej nie do końca są skuteczne, co jest zastanawiające i może świadczyć o olbrzymim oporze administracji przy próbach wprowadzania reform oraz braku odpowiedzialności polityków. Po aneksji Krymu przez Rosję, Ukraina po pewnym wahaniu otrzymała wsparcie polityczne i gospodarcze USA i Unii Europejskiej. Wydaje się, że w tym momencie politycy ukraińscy uwierzyli, iż wspierający Ukrainę stali się zakładnikami obecnej sytuacji i bezwarunkowo będą ją dalej wspierać, bez względu na tempo reform a nawet ich brak. Małostkowość i prywata polityków oraz systemu oligarchicznego, w którym czynnie dalej uczestniczą, jest niezrozumiała.

Zachód, od przynajmniej 6 miesięcy, coraz dobitniej daje do zrozumienia, że jest niezadowolony ze ślamazarności zmian oraz niestabilności politycznej na Ukrainie. We wrześniu 2015 roku na spotkaniu finansjery, administracji oraz biznesu w Odessie, ambasador USA Jeoffrey Pyatt bez ogródek okazał niezadowolenie z tempa reform, stwierdzając, że korupcja na szczytach władzy (przykład prokuratora generalnego) jest takim samym zagrożeniem na Ukrainie jak zagrożenie militarne ze strony Rosji. Bardzo często cytowane są słowa gubernatora Odessy Micheila Szakaszwilego, byłego prezydenta Gruzji, który szybko uporał się z korupcją w swoim kraju, że ”wszyscy mówią, że walczą z korupcją na Ukrainie ale nikt tego nie widzi”. Na grabienie Ukrainy przez aktualnych polityków jest tyle przykładów, które są znane opinii publicznej, że zbyt dużo miejsca by zajęło ich wymienianie. Na odbywającej się w Monachium Konferencji Bezpieczeństwa w lutym 2016 prezydent Petro Poroszenko musiał się gęsto tłumaczyć ze ślamazarności przeprowadzanych reform oraz nieustannych kłótni w rządzącym obozie władzy. Już na wcześniejszym szczycie Unia Europejska-Ukraina (2015) szef Komisji Europejskiej wraz z szefem Parlamentu Europejskiego, rozwiewali nadzieję na rychłe zbliżenie Ukrainy ze Wspólnotą przy takim tempie wdrażania reform i braku postępów walki z korupcją.

Bardzo dużym problemem tego kraju jest niemalże całkowity brak kapitału społecznego w postaci zaufania do rządzących polityków oraz prezydenta. Ten brak powoduje między innymi, że obrót gospodarczy opiera się niemal wyłącznie na przedpłatach za towary czy usługi, przy bardzo słabo funkcjonującym factoringu i ubezpieczeniach transakcji, co bardzo spowalnia obrót gospodarczy ze szkodą dla szybkości rozwoju gospodarki. Przy ograniczonej wielkości posiadanego kapitału na rynku finansowym kraju, szybki rozwój jest niemożliwy. Osobnym problemem jest wypływ kapitału za granicę i słaba hrywna. Ukraina co roku traci 12 mld dolarów, które są wywożone za granicę zamiast zasilić krajowy rynek. Liczbę tą podał szef Centrum Badań Rynkowych Wołodymyr Łanowoj. Twierdzi on także, że budżet nie wyznacza priorytetów gospodarki a został stworzony według zasady „pozbierać co się da i podzielić co się zebrało”. Jest to jeden z przejawów braku zaufania do polityków i do stabilności kraju. Według tego samego źródła, główne wady budżetu Ukrainy na 2016 r. przedstawionego przez minister finansów Natalię Jareśko i uchwalonego w grudniu przez Radę Najwyższą Ukrainy to ogromny wzrost zadłużenia w wysokości 230 mld hrywien [1$=24,4 UAH].

Rita Sussmuth

Następny problem to rozbudowany system subsydiów wynoszący 340 mld UAH. Faktycznie pieniądze te popłyną do Naftogazu i całego systemu energetycznego, które są najbardziej skorumpowaną strukturą w kraju. Realny deficyt budżetu może osiągnąć 4 mld dolarów, przy założeniu, że z prywatyzacji budżet otrzyma 17 mld UAH, co jest nierealnym założeniem. Dla porównania, w budżecie na 2015 rok założono przychody z prywatyzacji w wysokości 10 mld UAH, a wpływ wyniósł 200 mln UAH, czyli 2% zakładanego przychodu. Trudność uzyskania przychodów z prywatyzacji może wyjaśnić sam prezydent Petro Poroszenko na przykładzie posiadanego majątku, co czynił publicznie swoim rodakom. W związku z tym do deficytu 84 mld UAH trzeba będzie dopisać dodatkowo 17 mld UAH. Jest rzeczą oczywistą, że niestabilność polityczna nie sprzyja napływowi kapitału z zagranicy. Wątpliwe wydaje się utrzymanie kursu dolara na zakładanym poziomie 24,1-24,4 UAH za 1 USD. Nominalny PKB to około 93 mld USD. Wydatki budżetu założono w wysokości 27,4-27,7 mld USD a dochody to 24,4-24,7 mld USD, co daje deficyt około 3 mld USD. Założony deficyt to 3,7% PKB. Co ciekawe, powyższe dane w innych częściach budżetu są inne. Minimum egzystencji określona na 1496 UAH a minimalne wynagrodzenie na 1550 UAH. Według założeń rządu na 2016 r., przyrost PKB miałby wynosić 2% przy inflacji rocznej 12%. Przewidywane zadłużenie kraju na koniec roku to 1,5 bln UAH, czyli 61 mld USD. Sam premier Arsenij Jaceniuk stwierdził, że jest to nie najlepszy budżet, ale można wydać tyle ile się zarobi, czym przekonywał parlament. Budżet zawiera bardzo duży wzrost wydatków na prokuraturę i administrację podatkową, co wydaje się nie do końca uzasadnione. Tym bardziej, że wcześniej zapowiedziano ich ograniczenie. Ukryto w nim wiele korupcyjnych schematów, stwierdził szef parlamentarnego komitetu do walki z korupcją Jegor Sobolew. Według ukraińskich mediów, poparcie dla budżetu kupowano między innymi od Partii Swoboda poprzez planowanie zakupu samochodów strażackich na kwotę 45 mln UAH, przepuszczając pieniądze na zakup poprzez ludzi związanych z tą partią. Rząd nie ukrywał, że ten najważniejszy dokument budżetowy był pisany „na kolanie” i korygowany pod potrzeby opozycji, aby go „przepchnąć” w parlamencie do końca roku, ponieważ był to warunek uzyskania dalszej pomocy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, co zresztą sama stwierdziła Natalia Jareśko. Budżet w ostatecznej wersji ma zwiększony deficyt o 19,5 mld UAH i ma wynieść 92,5 mld UAH, choć wcześniej założono, że nie może przekroczyć 83,7 mld UAH. Jakość ustawy budżetowej pośrednio podważył kilka dni po jego uchwaleniu wiceszef bloku Petra Poroszenki, stwierdzając w telewizji Inter, że „niezwłocznie po przedstawieniu go Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, parlament dokona jego zmian”. Jego zdaniem przyjęcie budżetu było niezbędne aby otrzymać następną transzę pieniędzy. Kiedy to tylko nastąpi, budżet zostanie przerobiony. Tak więc jego rzetelność jest wątpliwa bo jak widać, został napisany aby spełnić warunki, zapewniające dalszą pomoc. W ocenie ekonomisty Tarasa Zahorodnego, założone wskaźniki wzrostu PKB i inflacji są nierealne. Nie ma podstaw aby sądzić, że rządowi uda się uzyskać wzrost na poziomie 2% PKB. Według niego inflacja będzie oscylować w granicach 30-40% a nie 12% jak założył rząd. Natomiast były minister gospodarki twierdzi, że nie ma szans aby utrzymać kurs hrywny w widełkach 24,1-24.4 UAH za dolara, co już się sprawdza [połowa lutego 2016]. Twierdzi on, że Ukraina znajduje się w stanie niewypłacalności i w przypadku zerwania współpracy z MFW, kurs hrywny do dolara wzrośnie 40 do 1, a jeżeli to się nie stanie, będzie oscylował w granicach 30 UAH za 1 USD. Powyższy scenariusz zaczyna się sprawdzać. 25 lutego Narodowy Bank Ukrainy wyznaczył kurs na poziomie 27,23 UAH za USD. Ostatni raz tak niski kurs waluty ukraińskiej miał miejsce rok temu. Poważnym obciążeniem dla kursu jest fakt, że Bank Centralny nie ingeruje w jego wysokość, z powodu zalecenia Międzynarodowego Funduszu Walutowego i nacisku miejscowych banków komercyjnych, aby był płynny.

Na powyższe uwarunkowania nakładają się działania wojenne na wschodzie Ukrainy, utrata części potencjału gospodarczego kraju w postaci Donbasu, który w obecnym stanie jeszcze przez wiele lat będzie kulą u nogi dla gospodarki i potrzeba będzie wiele wysiłku, szczególnie finansowego, trudnego do oszacowania, aby odtworzyć jego potencjał.

Dużą stratą dla gospodarki jest utrata rynków rosyjskich dla swojej produkcji przemysłowej. Rynki te to nie mniej jak 35% eksportu Ukrainy. W niektórych dziedzinach, takich jak przemysł zbrojeniowy, lotniczy (Antonov, Motor Sicz), maszynowy (turbiny), eksport do Rosji był większy niż 50% produkcji. Praktycznie zakaz eksportu spowodowany decyzją polityczną prezydenta Poroszenki, spowodował, że wyżej wymienione zakłady i wiele innych, z dnia na dzień nie miały możliwości sprzedaży swoich wyrobów a próby wejścia na inne rynki wymagają bardzo dużo przygotowań, promocji, atestacji, czy certyfikowania wyrobów. Na takie działania nie były one przygotowane, w związku z czym popadły w zapaść. Taki stan rzeczy także bardzo zaszkodził Rosji, która w takim samym trybie została pozbawiona dostaw silników do myśliwców, samolotów transportowych turbin czy nawet rakiet. Te wiodące giganty przemysłu ukraińskiego, mimo zaangażowania w wielu wypadkach kapitału zagranicznego, prawdopodobnie nie będą w stanie sobie poradzić bez restrukturyzacji, ograniczenia zatrudnienia i obniżenia energochłonności. Jednak przekształcenia będą się wiązały z bolesnym wzrostem bezrobocia. Według ukraińskich ekspertów, przeorientowanie przemysłu na zachodnie rynki zbytu będzie możliwe tylko w 50% przemysłu, ze względu na różne technologie i standardy. Warto pamiętać, że Ukraina przez lata była czołowym eksporterem broni i jej aktualni partnerzy handlowi, mogą być poddani szantażowi Rosji, która może zażądać wyboru pomiędzy sobą a Ukrainą. Ponieważ Rosja jest bardziej przewidywalnym dostawcą, to ona może przejąć obecnych odbiorców broni ukraińskiej.

Problemem dla systemu bankowego jest utrata aktywów na Krymie wraz z przejęciem oddziałów tych banków przez Rosję. W momencie aneksji Krymu 350 tys. kredytobiorców posiadało zobowiązania kredytowe w wysokości 16,6 mld UAH. Wielu Ukraińców tam zamieszkujących odebrało aneksję Krymu jak skasowanie własnych zobowiązań wobec banku. Do takiego traktowania kredytów czy leasingu głośno zachęcał Władimir Putin. Część banków, jak na przykład Chreszczatyk, zaproponowała spłatę kredytów na otwarte swoje konta w bankach rosyjskich. Kredobank proponuje spłatę w pobliskim Chersonie. Takie banki jak PrivatBank zdecydowały się na postępowanie sądowe w arbitrażu w Sztokholmie i wystąpiły o odszkodowanie za utracone aktywa na Krymie. Pozew został przyjęty. O fakcie tym powiadomił prezes banku Dmitrij Dubiłet w lutym 2016 roku. Oszczadbank w pozwie arbitrażowym swoje straty na Krymie ocenił na 650 mln USD i 170 mln UAH. Na marginesie, ukraińskie ministerstwo sprawiedliwości oceniło na 85 mld USD straty majątku Ukrainy na półwyspie bez jego zasobów mineralnych.

Wskazane powyżej uwarunkowania niekorzystnie rokują gospodarce ukraińskie w najbliższej przyszłości. Jednak są pewne elementy gospodarki, które w szybkim czasie mogłyby ją rozruszać i spowodować jej wzrost, przy niewielkich nakładach finansowych i odpowiedniej strategii rządu. Jest to rolnictwo i przemysł przetwórczy z nim związany. Ukraina posiada 1/3 zasobów europejskich czarnoziemu, co stanowi 70% jej ziem. Przy występującym w Europie niedoborze ziemi rolnej, Ukraina mogłaby szybko stać się zagłębiem produkującym olbrzymie ilości żywności na eksport. Ta dziedzina gospodarki i związane z tym miejsca pracy, a także podatki, bardzo szybko podźwignęłyby ten kraj. Jednak ziemia stała się elementem gry politycznej i po raz kolejny zostało przedłużone moratorium na obrót ziemią. Wydaje się, że w aktualnej sytuacji władze Ukrainy będą zmuszone do sięgnięcia po nią. Wygląda na to, że jeszcze w tym roku moratorium może być skrócone, na to wskazują wypowiedzi niektórych polityków, a nie bez znaczenia są naciski międzynarodowych instytucji finansowych oraz inwestorów. Ta gałąź gospodarki ma realnych inwestorów. Dla przykładu Arabia Saudyjska zapowiedziała zainwestowanie w ziemię na Ukrainie 10 mld USD. George Soros w wywiadzie dla Nowoje Wremia także zapowiedział inwestowanie w ukraińskie rolnictwo. Amerykanie kosztem 100 mln USD budują w jednym z portów ukraińskich pirs przeładunkowy dla zboża. Chiny wydzierżawiły 2 mln ha. Obecni zagraniczni dzierżawcy, dysponujący areałem 3,3 mln ha, gotowi są w każdej chwili do jej zakupu. Z powodu braku możliwości nabycia ziemi jej możliwości nie są wykorzystane w pełni a tylko w 40%, przyczyną tego jest brak nowoczesnej techniki i agrokultura nastawiona na szybki zysk ze szkodą dla uprawianej ziemi. Przykładem niewykorzystania potencjału rolnego jest fakt, że na 600 państwowych gospodarstw rolnych tylko 20 jest rentownych. Całkowita strata wygenerowana przez przedsiębiorstwa rolne w rękach państwa w roku 2015 to 2,5 mld UAH. Do dużych strat przyczynia się także zła baza przechowalnicza. Właściwie, rolnictwo jest jedyną gałęzią gospodarki, która bez problemu znalazłaby kredytobiorców, ponieważ widzą oni w niej duży potencjał i niezłą stopę zwrotu kapitału. Ukraina nieśmiało zaczyna prywatyzować gospodarstwa rolne będące w jej rękach. W 2016 roku zamierza sprzedać 10 takich firm natomiast następne 20 jest w trakcie audytu. Za Ukrspirt państwo zamierza uzyskać 300 mln USD. Dynamikę rozwoju rolnictwa na pewno przyspieszy zapowiedź przez premiera Jaceniuka wprowadzenia do wolnego obrotu 1 mln hektarów ziemi w najbliższym czasie.

Niekorzystnym uwarunkowaniom gospodarki ukraińskiej, oprócz praktycznie minimalnego kapitału społecznego i braku zaufania do rządzących, towarzyszy masowa emigracja wykształconych w miarę młodych ludzi, którzy nie widzą dla siebie perspektyw na Ukrainie i całymi rodzinami legalizują swoje pobyty w Europie, a szczególnie w Polsce. Ludzie ci prawdopodobnie nigdy nie powrócą do swojego kraju. O stałości tego zjawiska świadczy fakt, że zdecydowana większość z nich nostryfikuje swoje dyplomy i potwierdza zdobyte kwalifikacje w krajach osiedlenia. Od przynajmniej roku na szczytach władzy ukraińskiej trwa walka o dominację pomiędzy premierem Jaceniukiem a prezydentem Poroszenką. Mimo, że system sprawowania władzy na Ukrainie daje przewagę prezydentowi, to jednak partia premiera w wyborach w 2014 roku wprowadziła znaczącą liczbę deputowanych i dymisja premiera zburzyłaby kruchą koalicję w parlamencie. Choć Jaceniuk i jego partia ma poparcie około 2% wyborców w chwili obecnej, prezydent ma dylemat jak postąpić. Jego niezadowolenie wzrosło po odrzuceniu minimalną liczbą głosów wotum nieufności w głosowaniu parlamentu, w wyniku czego Jaceniuk pozostał na stanowisku. W przypadku dymisji premiera, trzeba by zarządzić przedterminowe wybory, które ze względu na złą sytuacje gospodarczą są mocno niepożądane. Wzajemna niechęć polityków wynikała z faktu, że blok prezydencki zdobył mniej głosów od partii Jaceniuka, która uzyskała przewagę w okręgach jednomandatowych. Na ewentualnych wyborach parlamentarnych zyskała by Julia Tymoszenko oraz nieskrywający swoich ambicji politycznych obecny gubernator Odessy i były prezydent Gruzji Saakaszwili.

Tak więc klucz w rozwiązaniu problemów Ukrainy jest w rękach polityków, którzy jednak zapomnieli o słynnym powiedzeniu byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Clintona ze swojej kampanii wyborczej, że „liczy się gospodarka, głupcze!”. Oby sobie jak najszybciej o tym przypomnieli. Wszyscy niecierpliwie czekają, a gospodarka w szczególności!

Włodzimierz Bartkowiak
Tekst ukazał się w nr 6 (250) 31 marca – 14 kwietnia 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X