O Ukrainie za mało się mówi i za mało wie

O Ukrainie za mało się mówi i za mało wie

Kliczko rozdaje autografy (Fot. facebook.com/Vitaliy.Klychko)Czy jest to taktyka nadziei pozostania języczkiem u wagi przy kolejnym rozdaniu?
Raczej jęzorem, bo dużo atutów ma w swoich rękach Kłyczko. Jak powiadam – Kłyczko jest kochany przez Ukraińców, jest szalenie popularny, na polityce zna się kiepsko, nie lubi tych tematów. Ale sam widziałem, że gdy Kłyczko wchodzi na salę, to zagraniczni politycy i dyplomaci są przygnieceni jego osobowością. Starają się do niego podejść, wziąć autograf, zamienić kilka słów. Kłyczko uosabia ukraiński sukces. Ukraińcy nie maja tego dużo, podobnie jak Polacy. Dla nich Kłyczko, Szewczenko, Szachtar, a także Julia – to są te symbole. Zresztą Julia jest symbolem, ale nie dla wszystkich, a Kłyczko jest jednoznaczny dla wszystkich.

Gdy przed dwoma miesiącami rozmawiałem we Lwowie z młodymi ludźmi, wykształconymi ludźmi, to odniosłem wrażenie, ze będą głosować na niego.
Dostał on trochę głosów na Zachodzie. Chociaż, jak rozmawiałem z kilkoma socjologami, to mówiono mi, że w ostatniej chwili ludzie jednak zagłosują na sprawdzone partie – na „Bat’kiwszczynę”. Ale jednak sporo głosów uzbierał on na Zachodzie, w Centralnej Ukrainie, a również na Wschodzie. W zasadzie ma możliwość zbierania tych głosów wszędzie i będzie je zbierał w przyszłości.

Czy działa tu impuls pragmatyzmu, że w ostatniej chwili głosują inaczej?
Partia „Bat’kiwszczyna” ma już kilkanaście lat tradycji i ma swoich wiernych wyborców do emocji których może przemówić. Chociaż Julia Tymoszenko jest w więzieniu, to ludzie chcą ją w taki sposób wesprzeć. Uzbierała około 20% wyborców, czyli całkiem sporo. Okoliczność, że Julia Tymoszenko jest w więzieniu działa na minus i utrudnia walkę. Ale faktyczne wyniki jej partii w połączeniu z „Frontem zmian” Arsenija Jaceniuka –są dość dobrym wynikiem.

Niektórzy twierdzą, że to uwięzienie Tymoszenko pomogło, bo jej popularność w czasie procesu sądowego zaczęła spadać.
Jest jednak charyzmatyczna liderką i trudno tu mówić o spadku czy wzroście popularności. Wpłynęło na ten wynik to, że sama osobiście nie mogła wystartować w tych wyborach. Nie mogła brać udział we wiecach, w czym jest niesłychanie dobra. Gdy przemawiali Turczynow czy Jaceniuk, to nie mieli tej siły przebicia co ona. Jest ona charyzmatycznym politykiem europejskiego formatu.

Panie pośle, powiedział pan, że o Ukrainie mówimy rzadko, ale gdy dzieją się tam jakieś wydarzenia, to pojawia się ona we wszystkich mediach. Jakie znaczenie geopolityczne ma dla nas Ukraina?
W naszej części Europy ma duże znaczenie – im bardziej Ukraina jest wolna i rozwija się normalnie, tym nasza niepodległość i nasze możliwości funkcjonowania w tej części Europy są lepsze. Niemcy mieli prawo domagać się rozszerzenia Unii, bo nie chcieli być taką ścianą na wschodzie, tak i my mamy prawo domagać się rozwoju relacji z Ukrainą, domagać się rozszerzenia Unii w przyszłości i mamy prawo dopominać się o ukraińską niepodległość. Nie byłoby nic gorszego niż gdybyśmy w pewnym momencie powiedzieli, że nas to nic nie obchodzi. Od tego czy Ukraina jest niepodległym krajem i samodzielnie podejmuje decyzje zależy sieć transportu energii, bezpieczeństwo w tej części Europy, ale zależy też polityka Rosji. Moskwa, gdy uzyskuje wpływy na Ukrainie – to jest to stała zależność historyczna, staje się bardziej imperialna. Dlatego my na Ukrainę musimy patrzeć nie tylko jak na dużego sąsiada, ale śledzić co tam się dzieje. Nie możemy wpływać na wydarzenie na Ukrainie, bo jest to realny wpływ działań milionów wyborców na Ukrainie. Możemy wpływać w taki sposób, żeby pokazywać Ukrainie możliwości, szczególnie młodemu pokoleniu. To pokolenie, które narodziło się już po upadku komunizmu, nie może zostać stracone. Musimy uznać, że są to tacy sami młodzi ludzie, jak nasze dzieci i mają do tego prawo żeby studiować w Europie, obcować z Europą, handlować z Europą, zawierać znajomości na uniwersytetach europejskich itd.

Niedawno w Rzeszowie w czasie konferencji naukowej Jacek Saryusz Wolski powiedział językiem niedyplomatycznym, że ze współczesnymi elitami politycznymi Ukrainy rozmawiać się nie da i liczy na wychowanie nowego pokolenia polityków.
Jacek Saryusz Wolski faktycznie był mocno zaangażowany w pomarańczową rewolucję ze strony PE i jest czasem trochę zgorzkniały jeżeli chodzi o współczesną sytuacje w tym kraju. Powiedzmy jednak otwarcie, że w tym wypadku i elity europejskie też zawaliły sprawę. Gunter Verheugen, ówczesny komisarz, wspominał, że po pomarańczowej rewolucji dostawał jasne zalecenia od Komisji Europejskiej nie proponować Ukrainie niczego. Tutaj wina leży po obu stronach.

Czyli nie wińmy tylko elit ukraińskich?
Elity ukraińskie na pewno nie odpowiedziały na to zapotrzebowanie społeczne, które się wtedy ujawniło, ale elity europejskie nie były w stanie wyczuć chwili i straciły wielką okazję do budowy większej, silniejszej Europy.

Dziękuje za rozmowę.

Wywiad został przeprowadzony przed ostatecznym ogłoszeniem wyników wyborów na Ukrainie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X