O dzikiej muzyce, grającej w rozległych pól bezkresie, czyli o stepie ukraińskim. Część 3

W symboliczne przywołania obfitują również kolory.

Dominujące w pejzażu „Marii” mrok i ciemność budują uczucie niepewności, tajemniczości i strachu. Step wykreowany przez Malczewskiego staje się kolebką wszelkiego zła, miejscem, gdzie rządzą siły nieczyste, przestrzenią, po której błąka się rozpacz.

Kolory słońca i księżyca
Tak zaprojektowany krajobraz przywołuje skojarzenia z romantyczną poezją Północy, czyli „wprowadzonym przez francuską pisarkę i krytyka literackiego A. L. G. de Staёl w dziele „O literaturze rozpatrywanej w związkach z instytucjami społecznymi” (1800) rozróżnieniu dwu przeciwstawnych typów literatury europejskiej, związanych z właściwościami klimatu i charakteru ludów Południa i Północy”. Zgodnie z estetyką tak pojmowanej Północy w krajobraz Marii wpisana jest dzika i groźna przyroda, kolorystyka nocy, mroku i posępności, a także głębokie emocje, nacechowane żalem, smutkiem i melancholią. Krajobraz stepu, stworzony przez Malczewskiego, nosi w sobie wszelkie znamiona pejzażu mentalnego, którego cechą nadrzędną w tym wypadku jest wszechogarniający smutek. Echo tego smutku można odnaleźć we fragmentach „Beniowskiego”, które wyraźnie nawiązują do utworu Malczewskiego, nie uderzają jednak w tak przejmująco pesymistyczne tony.

U Słowackiego natomiast pojawia się metaforyka czerwieni wschodzącego słońca, która zarówno w „Żmii”, jak i w „Beniowskim” przywołuje skojarzenia krwi, pożogi i zniszczenia. Czerwień porannego słońca ożywia „martwe stepy”, burzany oblane falą świtu „palą się” złotem, ale ta sama czerwień odsyła na drugi biegun skojarzeń, do niszczących płomieni ognia, do rozlanej krwi niewinnych i bezbronnych. W „Beniowskim” czytamy o mogilnym podłożu, które wydaje się być krwią i płomieniem, o prochu ziemi, nabrzmiałej tatarską posoką i o zawieszonym na niebie złotym słońcu, połyskującym niczym „krwawa tarcza”.

Podobne konotacje wywołuje malowniczy obraz zachodzącego nad stepem słońca u Olizarowskiego:

Słońce zlazło z wysokości
I na stepie do pół siadło,

by po chwili rozniecić wśród ogromu traw pożar z własnych promieni.

Takie stepu uśmiechnienie
O zachodzie,

słońce zmęczone dniem, odchodzi, zabierając ze sobą nikły już blask promieni, natomiast pozostawia rozlaną na niebie czerwień, którą poeta określa następująco:

Krew została na talerzu
Chmur, krew słońca, jak krew wojny(…)

W poetyckich opisach stepu, zawartych w poezjach Olizarowskiego, pojawia się również osobliwa metaforyka złota. Wśród ciemnej nocy otulającej step, złotem rozbłyska księżyc. Poeta poddał to nocne medium zabiegowi personifikacji i oryginalnie ubrał w słowa, budując następujący opis:

Puklerz złoty krwią oblany,
Miesiąc w stepie wykopany,
Zawieszony na niebiosach,
Rósł po złotych w górę włosach;(…)
I niósł w górę wielkie skarby (…)
Ubrał chmurę, i wszedł w chmurę.

Takie obrazowanie nocy, spowijającej step, umiejscawia się na przeciwległym biegunie w stosunku do złowieszczego obrazu zmroku w „Marii” Malczewskiego. Tutaj pejzaż wieczoru emanuje pięknem, zachwyca, daleki jest od wywoływania lęku i budowania nastroju grozy.

Gwiazdy płoną, ziemię głuszą,
Krągłe rosy z chmur się kruszą,
I ściekają na ziół lice.

Stepowe barwy
Paleta stepowych barw nie byłaby kompletna bez zieleni, stanowiącej synonim roślinności. Szmaragdy i seledyny uchodzą za ekwiwalenty niezliczonej masy ziół, kwiatów, krzewów i krzewinek. Możemy o nich przeczytać u Mickiewicza, Słowackiego, Zaleskiego. Dominujący motyw nocy w przywoływanych utworach nie pozwala na przejście zieleni w lazur błękitu nieba, zabieg ten kłóciłby się ponadto z pesymistyczną wymową przeważającej liczby tekstów. Fakt ten nie zniechęca jednak Tomasza Augusta Olizarowskiego, który, snując sielski i niezwykle malowniczy obraz stepu, umiejscawia księżyc właśnie wśród lazuru:

Potem miesiąc wstał (…)
Wylazł z stepu w lazurową
Kąpiel niebios(…)

Jest to jednak jeden z nielicznych przykładów. W przeważającej większości dobór barw sprzężony jest z symboliczną wymową krajobrazu. Lęk i strach zostają wyostrzone szarościami, granatem a nade wszystko czernią, szarość pojawia się również w momentach niepewności. Widmo potyczek zbrojnych obrazuje czerwień, a fragmenty, w których poeci podkreślają piękno ojczystej ziemi emanują ciepłymi i spokojnymi kolorami.

Zwierzęta i ptaki
Symboliczność przywołań nie omija także świata zwierzęcego. Przedstawiciele ukrainnej fauny zostają podniesieni do rangi władców, rządzących ziemią stepów. Ziemia ta jest naturalnym środowiskiem życia niezliczonej rzeszy ptactwa, zwierzyny i gadów. Ich dzika natura koresponduje z dzikością i tajemniczością przestrzeni stepu. Drapieżność i okrucieństwo, wpisane w charakter zwierzyny są rozgrzeszane i usprawiedliwiane, bo są oczywistością w przestrzeni zdominowanej przez zło.

W utworach poetyckich ptactwo stepowe zostaje poddane zabiegowi personifikacji, co wpływa na nawarstwianie się znaczeń metaforycznych i symbolicznych.

Słowacki utożsamia niektóre gatunki ptactwa z wartownikami stojącymi wiernie na straży:

A drop na straży – albo sęp bezpiórny;
Podobni z dala do rzymskich orszaków
Koło chorągwi albo koło urny
Gdzie smętne wodza popioły złożone:
Odprawujące straż i zamyślone.

Mają więc ptaki łączność ze światem pozaziemskim, pilnują prochów zmarłych żołnierzy i wodzów, postępując zgodnie z kodeksem rycerskim i etycznym. Potrafią przełamać granicę życia i śmierci i zachować kontakt z tymi, którzy odeszli. Drapieżniki, zwłaszcza orły i sokoły, są najlepszymi strażnikami; to one przysiadają na mogiłach i pełnią warty honorowe wśród szczątków tych, którzy zasnęli wiecznym snem.

(…) przyjdź na kurhan mój z psem i sokołem!
(…) Niech sokół czarnem krzyż obleci kołem.

Są także ptaki, utożsamiane z siłami nieczystymi, które błąkają się wśród stepu:

(…) na niebie łopocą
Kruki, jak stada posępne szatanów”.

Obecność kruków w miejscu, gdzie panoszy się śmierć i zagłada, jest całkowicie uzasadniona. Zgodnie z tradycją i legendami, są to ptaki złej wróżby, przynoszą zarazę i nieszczęścia. Źródłem takiego myślenia może być fakt, iż „kruki są nieodłącznymi towarzyszami wojska na froncie, za którym wędrują w oczekiwaniu uczty z ludzkich trupów”.

Ptactwo jest także ucieleśnieniem wolności i swobody. Cechy te są przypisywane zwłaszcza żurawiom, jako ptakom wędrownym, które zamieszkują przestrzeń stepu jedynie chwilowo, nie są z nim do końca sprzężone, nie utożsamiają się z atmosferą panującego wszędzie smutku –

(…) pójdę w step Bojana,
Gdzie mi śpiewają kwiaty i żurawie.

Posiadają również zdolność przekazywania wieści i tajemnic, jak czarna ptaszyna z „Marii” Malczewskiego, która „każdego wita, krąży, zagląda i przekazuje tajemnice kozakowi”, która jest posłańcem, przynoszącym jedynie złe wieści, bo wśród powodzi burzanów krąży tylko smutek i tragedia.

Malczewski w swojej powieści poetyckiej przywołuje także wilki, które szczególnie upodobały sobie

(…) bezdnie i głębokie jary,
Gdzie się lubią ukrywać,

podobnie do Tatarów. Instynkty zwierzęce są zatem skoligacone z podstępnym charakterem dzikich i nieujarzmionych wojsk tatarskich i kozackich.

Nisko, wśród gąszczu traw przemieszczają się beznogie gady, zza kurhanów syczą żmije, jakby chciały obronić swym jadem tych, których prochy tam spoczywają.

Zwierzęta są zatem istotami uprzywilejowanymi. Nieujarzmiona przyroda stepu jest naturalnym środowiskiem ich życia, przestrzenią rodzimą.

Dźwięki i… cisza
Istnieją dwie zasadnicze liryczne interpretacje krajobrazu stepowego, którym towarzyszą dopełniające wizję dźwięki, również o charakterze metaforycznym.

Ilustrację pierwszego typu kreacji stanowią „Stepy akermańskie” Adama Mickiewicza. O krajobrazie stepu, widzianego oczami podmiotu lirycznego u Mickiewicza czytamy:

„Cicho i martwo tu jak w pierwszym dniu stworzenia i tylko orzeł szybujący pod chmurami budzi cię w dumaniu i daje znać, że tu coś żyje. (…) w polach elizejskich (…) musi być taka cisza, i taki spokój olimpijski. (…) Wszędzie roją się pszczoły, chrząszcze (…). Nad kwiatami zaś śpiewają w błękicie skowronki, może jedyne śpiewaki stepu(…). Tęskno i smutno, ale te miliony kwiatów i ta błoga cisza mają potężny urok…”

Pejzaż ten jest odbiciem uczuć podmiotu lirycznego, przez pryzmat jego doznań stworzony został obraz urzekającego ciszą stepu. Wizja ta oparta jest na wyolbrzymionych wręcz doznaniach słuchowych, które zajmują miejsce intensywnych i ciepłych barw a także wyrazistych kształtów, charakteryzujących step w dwóch pierwszych strofach mickiewiczowskiego sonetu. Zwrot w kierunku ciszy i uspokojenia podyktowany jest zapewne faktem zapadania zmierzchu; świat zewnętrzny traci swą wyrazistość, kształty rozpływają i rozmazują się, stają się natomiast coraz bardziej słyszalne. Wyczulone niemal w sposób hiperboliczny ucho podmiotu lirycznego słyszy dźwięki „ciągnących żurawi”, rozpoznaje „kołysanie motyla na trawie i wsłuchuje się w szelest ziół poruszanych śliską piersią węża”. Cisza przesuwa się na plan pierwszy. Uśpiony krajobraz stepu odchodzi w cień, a do głosu dochodzą wewnętrzne przeżycia bohatera lirycznego. Bezgraniczna cisza stepu sprzężona jest bowiem „z poczuciem osamotnienia i tęsknoty bohatera za opuszczonym krajem”. Radość ożywionej przyrody stepowej ustępuje miejsca nostalgicznemu smutkowi i zadumie.

I ciche, puste pola (…)
Włóczy się wzrok w przestrzeni, lecz gdzie tylko zajdzie,
Ni ruchu nie napotka, ni spocząć nie znajdzie.

W powieści poetyckiej Malczewskiego cisza jest odgłosem dominującym. Przybiera wprawdzie liczne odcienie, ale jej wydźwięk jest jednakowo pesymistyczny i złowieszczy.

(…) na obszernych polach rozległe milczenie,

przyroda stepu niejako wstrzymuje oddech, zastraszona przez siły nieczyste, które tu władają. Jednak ta martwota ukraińskich pól wyostrza się i dodaje tragizmu pojedynczym dźwiękom, które przełamują jej szczelne granice. Brzmienie końskich kopyt roznosi się echem aż po horyzont stepu, napawa lękiem, budzi niepewność. Spod ziemi dochodzą jęki i westchnienia tych, którzy zakończyli swój żywot wśród bezkresu pól. Dźwięki, wydobywające się z mogił, wzbogacone słowami układanymi przez wiatr, tworzą wspólnie niepowtarzalną muzykę, dziką melodię, potęgującą nieokiełznany klimat stepu. W nastrój ten wpisany jest również smętny ton ukraińskich dum, które lęgną się w sercach wędrujących przez step lirników. „Pieśni te wywodzące się z ukraińskiej poezji ludowej powstawały zwłaszcza w XVII wieku, a ich tematem stały się liczne wojny prowadzone przez Kozaków z Turkami, Tatarami i Polakami pod wodzą atamanów: Chmielnickiego, Bohuna czy Mazepy. Romantyzm upodobał sobie formę pokrewną, tzw. dumkę, czyli tęskną pieśń o charakterze elegijnym, którą z największym powodzeniem uprawiał J. B. Zaleski”.

Hegemonia wśród obszarów stepowych z całą pewnością należy się przyrodzie. Jednostka ludzka jest tu jedynie pionkiem, marionetką w wielkiej grze, która toczy się o przetrwanie wśród dzikiej i nieujarzmionej natury.

Jedynie człowiek, który „swoje członki wędził na stepowym wietrze”, syn ukraińskiej ziemi – Kozak potrafi żyć z nią w zgodzie. Dla niego step jest ucieleśnieniem nieujarzmionego, kozackiego ducha, zna wszystkie jego tajemnice i ścieżki.

A step – koń – kozak – ciemność – jedna dzika dusza.

(…) Zginął – w rodzinnym stepie nikt go nie dogoni.

Kozak, król stepowej pustyni, ma zdolność wtapiania się w jej krajobraz, zespala się z nim. Tylko on zna i potrafi radzić sobie z wszystkimi niebezpieczeństwami czyhającymi na stepie, on jednoczy się z wiatrem. Nie ranią go kolczaste burzany, przed nim rozstępują się trawy. Przemyka przez stepowe bezdroża na swym rumaku, z którym łączy go niebywały związek dusz. Kozak, jako postać z natury dzika i nieujarzmiona, doskonale zespala się z dziką ukraińską przyrodą. Step jest dla niego miejscem, które dodaje mu sił, motywuje do działania, jest też azylem i schronieniem.

Wernyhora
W symboliczny krajobraz stepu wpisana jest jeszcze jedna postać, trwale związana z folklorem ukraińskim, tajemnicza i pełna niedomówień – postać Wernyhory.

Legenda o Wernyhorze przeszła w swoim rozwoju kilka faz. Przypisywano mu nadprzyrodzone siły bohaterskie, nazywano nieśmiertelnym rycerzem, to znów określano mianem kozaka, obdarzonego darem poetyckim i proroczym. Fazy te zapisane są w pamięci ludu ukraińskiego, ale obce polskim twórcom, którzy stworzyli polską tradycję Wernyhory. Według nich miał być Wernyhora „kozakiem z okresu koliszczyzny, apostołem zbratania Ukrainy z Polską, a jego proroctwa dotyczyć miały przyszłości Polski”.

Wokół ukraińskiego wieszczka nagromadziło się wiele legend. Jedni przypisywali mu cechy niemalże świętego, inni zarzucali bratobójstwo czy matkobójstwo. Z pewnością jednak jest Wernyhora postacią głęboko zakorzenioną w ukraińskim folklorze. Pojawia się wśród stepowej pustyni, by wygłosić swe proroctwa i po chwili zniknąć w bezkresie, oddalając się na swym białym rumaku.

Słowacki podjął się przekazania historii Wernyhory w pieśni VI „Beniowskiego”. Początkowo poznajemy go jako ukraińskiego dziada, lirnika, później ujawnia się jego podwójna natura – człowieka i ducha. Wernyhora jawi się tutaj jako „rzecznik pokoju i zwolennik Polaków, uosabia ducha Ukrainy, pojawia się niespodziewanie, równie tajemniczo znika”.

Koloryt lokalny Kresów Wschodnich sprzyja realizacji zasadniczych założeń literatury okresu romantyzmu. Wielka, nieokiełznana przyroda i „liczne naleciałości egzotyczne zaspokajały postulaty egzotyzmu, a bogata folklorystyka sprzyjała odrodzeniu ducha narodowego”.

Nasycenie poszczególnych elementów krajobrazu stepowego znaczeniami metaforycznymi jest w znacznym stopniu jednakowe u wszystkich twórców zafascynowanych pięknem ukraińskiej ziemi. Dopiero całościowe wizje Ukrainy i jej kolorytu lokalnego kreowane są odmiennie ze szczególnym naciskiem bądź to na tragizm tych ziem, bądź też na ich sielski wymiar.

Magdalena Broniarek
Tekst ukazał się w nr 3 (45) 17 września 2007

O dzikiej muzyce, grającej w rozległych pól bezkresie, czyli o stepie ukraińskim. Część 1

O dzikiej muzyce, grającej w rozległych pól bezkresie, czyli o stepie ukraińskim. Część 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X