Nowa książka o Stanisławowie

Po dłuższym okresie milczenia ukazała się znów książka o dawnej stolicy Pokucia. To opracowanie o charakterze popularnym lwowskiej dziennikarki Beaty Kost.

Nikt chyba się nie spodziewał, że autorka poczytnych książek o swoim rodzinnym mieście („Album lwowski” i „Kobiety ze Lwowa”) sięgnie tym razem po historię młodszego i znacznie od niego mniejszego Stanisławowa. W nowej publikacji Beata Kost nie skupia się tylko i wyłącznie na wybranych bohaterach, którzy odgrywali główną rolę w jej lwowskich opowieściach, ale przypomina także o zabytkach, ulicach, placach. Porusza różne aspekty, co wynika z tytułu książki: „Stanisławów. Z życia miasta. Album”, wydanej przez prężnie działające Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Iwano-Frankiwsku. Jej treść rozpoczyna się od założenia miasta w drugiej połowie XVII wieku a kończy na okresie, gdy zostaje utracone przez Polskę w wyniku II wojny światowej i trafia we władanie Sowietów.

W adnotacji skierowanej od wydawcy możemy przeczytać: „Dawne dzieje, osiągnięcia ludzi, polskie pamiątki tego miasta położonego nad Bystrzycami są tematem niniejszej książki. Choć zmieniła się nazwa Stanisławowa, wciąż trwają tu ślady tego, co pozostawili po sobie dawni mieszkańcy. Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego, powołane w celu promocji polskiej kultury, stara się zatem pokazać dorobek dawnych mieszkańców i ich wkład w powstanie i rozwój miasta oraz przypomnieć i zachować w pamięci polskie pamiątki”. Zgodnie z tą ideą Beata Kost wybrała ponad dwadzieścia zróżnicowanych tematów. Przypomniała o dumnej przeszłości kolegiaty, murach najstarszego i słynnego gimnazjum na Pokuciu, czy zawiłej historii pomnika Mickiewicza. Poruszyła także mniej znane tematy, dotyczące fabryki fajansów w Pacykowie i ludzi współczesnego kina polskiego, którzy urodzili się i spędzili młodość w Stanisławowie. W sumie książka liczy około 230 stron, więc wszystkie wspomniane tu rozdziały poruszone zostały tylko w dużym zarysie.

Głównym źródłem ich opracowania była prasa, wydania okolicznościowe w postaci jednodniówek czy sprawozdań oraz książki z różnych epok. Pozycji w wykorzystanej bibliografii mogło być z pewnością o wiele więcej, aczkolwiek wiele cytatów z niej trafia do obiegu po raz pierwszy. W krótkich tekstach autorka przywołuje zapomniane wiersze poetów związanych ze Stanisławowem, opisy podróżników, czy wspomnienia jego dawnych mieszkańców. Bardzo często są one rozbudowane i odnoszą się nie tylko do danego tematu ale pokazują inne poboczne wątki. Dla osób, które stykają się po raz pierwszy ze Stanisławowem, z pewnością będą to ciekawe uzupełnienia przywołujące jego dawną atmosferę i specyfikę miejsca. Autorka, z wprawą, znaną już z wcześniejszych książek, opisuje wydarzenia i sylwetki znanych osób. „Gdy zaczęły się walki Wiosny Ludów w 1848 roku, [Mieczysław] Romanowski był w czwartej klasie gimnazjum w Stanisławowie. Uciekł ze szkoły i na piechotę pędził do rodzinnego majątku, a potem na kolanach błagał rodziców, aby pozwolili mu walczyć o Polskę. Rodzice zgodzili się na jego udział w Gwardii Narodowej, ale oddział wkrótce rozwiązano i piętnastoletni niedoszły żołnierz wrócił do szkolnej ławy” – pisze Beata Kost w rozdziale poświęconym poecie Gosławskiemu, który później poległ w powstaniu styczniowym.

Mimo wszystko autorka nie uniknęła kilku błędów i pomyłek w książce. Uważa choćby, że Jędrzej Potocki nazwał miasto na cześć swojego ojca Stanisława o przydomku „Rewera”. Informacja ta, przekazana przez dziewiętnastowiecznych historyków zakorzeniła się mocno w polskiej literaturze przedmiotu i jest niestety powtarzana do dziś w różnych opracowaniach. Czesław Chowaniec, który zbadał jeszcze raz tę sprawę w dwudziestoleciu międzywojennym, stwierdził jednoznacznie, że forteca pokucka została założona w 1661 roku i nazwana na cześć pierworodnego syna Jędrzeja – Stanisława, poległego pod Wiedniem w 1683 roku. Inną zauważoną pomyłką w książce jest przesunięcie o rok daty przebudowy frontonu gmachu teatralnego. Beata Kost podaje, że nastąpiło to dopiero w 1933 roku, ale jak wynika z różnych źródeł, faktycznie fasada była już gotowa na rozpoczęcie sezonu teatralnego Teatru im. Moniuszki we wrześniu 1932 roku.

Ogromną zaletą książki, wydanej w formie albumu, jest jej szata graficzna. Odpowiada za nią, dotychczas anonimowy twórca wielu plakatów zapowiadających wydarzenia z życia Polaków na Ukrainie, Jarosław Sosnowski. Na co dzień pracownik Konsulatu RP we Lwowie, a z pasji aktor Polskiego Teatru Ludowego w tym mieście. Wspaniale dobrane fotografie, pocztówki, reklamy, skany książek, rycin, świetnie uzupełniają tekst Beaty Kost, która z pewnością decydowała o ich doborze. Większość z nich, jak możemy się domyślać, pochodzi z udostępnionej kolekcji zbiorów cyfrowych Biblioteki Narodowej w Warszawie. Wiele ciekawych fotografii pochodzi także z prasy krajowej, trudno dostępnej dla zwykłego odbiorcy.

Podsumowując, książka Beaty Kost o Stanisławowie stanowi ciekawą próbę popularyzacji dziejów tego kresowego miasta, z przeznaczeniem dla szerszej grupy odbiorców. Mimo jej kilku niedoskonałości, przybliża ona w łatwy sposób wybrane wątki z historii miasta. Być może będzie kiedyś inspiracją dla młodych ludzi do prowadzenia naukowych badań nad starym grodem Potockich…

PS
Jak wynika z informacji przekazanych mi przez wydawcę książki Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Iwano-Frankiwsku w osobie Andrzeja Leusza pozycja powinna trafić do różnych bibliotek w kraju i zagranicą. Oby jak najszybciej, bo z pewnością wielu już na nią czeka.

Jarosław Krasnodębski
Tekst ukazał się w nr 19 (311) 16-29 października 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X