W Śniatyniu, w województwie iwano-frankowskim, odbył się pierwszy festiwal „Pokuckie Jabłuszko”, na którym prezentowano potrawy, kosmetyki, zwyczaje, tradycje i pieśni związane z tym owocem.
Jabłka w rękach, w miskach, na talerzach, w koszykach i na stołach. Jabłka w kruchym cieście i w okrągłych pierożkach, torty w kształcie jabłka i ogromne wieże z jabłek, kompot z jabłek i jabłka z makaronem, mięsem, sosy jabłkowe, jabłka z sałem i szynką, kaczka z jabłkami i prosięta z jabłkami. Innymi słowy – całkiem jak u Brzechwy: „…Pieczone są jabłka, duszone są jabłka i z jabłek jest placek, szarlotka i babka…”.
Gości święta podejmują świeżym sokiem z jabłek, musem jabłkowym, kwasem na jabłkach, a nawet… szampanem z jabłek. Potraw i napojów z czerwonych, zielonych, żółtych, maleńkich jak wiśnie i dużych jabłek wprost nie zliczyć. Ich aromat rozchodzi się po całym parku miejskim, gdzie odbywa się święto tego najbardziej popularnego owocu, a wokół, na przyległych ulicach, nawet ukraińska drogówka nie była w stanie opanować wszystkich chętnych, którzy ustawiali się w długich kolejkach do jabłczanych smakołyków.
W pierwszym dniu festiwalu, potraw z jabłek nie brakło nikomu. „Ziemia Śniatyńska sławi się tymi owocami od dawna, – mówi, dzieląc aromatyczny placek z jabłkami, sekretarz Rady Miasta Maria Oryszczuk. – Żadna gościna w naszym mieście i okolicach już od stuleci nie obywa się bez jabłek. Są na weselach, chrzcinach i jubileuszach obowiązkowym daniem. Jabłka są też dawane ludziom na ich ostatnią drogę. Dlatego urządziliśmy to święto, aby pokazać jak bogata jest nasza kuchnia, jaką fantazję i pomysły mają nasze gospodynie”.
Do stołów wystawionych przez poszczególne wioski rejonu ciągną się długie kolejki gości. Każdy z gospodarzy ma jakiś swój jabłkowy „rodzynek”.
Stylizowane na dawne chaty stoiska, zadziwiały dawnymi tradycyjnymi daniami. Wspaniałym przepisem dzieli się z nami mieszkanka Czerniowiec, urodzona, naturalnie, w Śniatyniu, Olena Kawka: Jabłkowo-dyniowa zapiekanka