Mniejszości narodowe oczyma młodzieży

Mniejszości narodowe oczyma młodzieży

Pogranicza państw mają to do siebie, że zamieszkiwane są przez ludność różnych narodowości. Od ich współżycia zależy klimat polityczny i społeczny. Czasami rodzą się konflikty, a od umiejętnej polityki narodowościowej państwa zależy czy zostaną one należycie rozwiązane.

Dobrym przykładem może służyć rozwiązanie tej kwestii na pograniczu polsko-niemieckim. Młodzież z niemieckiego miasta Chemnitz i polskiego Opola przyjechała do Lwowa, który był i jest miastem wielu narodowości, żeby zapoznać się z życiem mniejszości polskiej i niemieckiej.

W dniach 13–17 października w murach Uniwersytetu Lwowskiego im. Iwana Franki Wydział stosunków międzynarodowych wspólnie z katedrą krajoznawstwa i turystyki międzynarodowej UL, katedrą kultury i badań krajoznawczych Europy Wschodniej i Centralnej Instytutu Badań Europejskich Uniwersytetu Technicznego z Chemnitz i katedrą stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Opolskiego zorganizowali Jesienną Szkołę dla młodzieży z Niemiec, Polski i Ukrainy. Tematyka wykładów brzmiała: „Mniejszości narodowe na Wschodzie i Zachodzie: określenia historyczne, kontekst ogólnoeuropejski i wizja przyszłości”.

Szczególną uwagę podczas wykładów Szkoły poświecono kwestiom historycznego rozwoju i stanu w obecnej niemieckiej i ukraińskiej mniejszości narodowych w Polsce. Porównawczo zbadane zostaną warunki egzystencji mniejszości polskiej i niemieckiej we Lwowie. Studenci będą mieli bezpośredni dostęp do takich tematów jak wspólna pamięć historyczna i jej wpływ na współczesne procesy współistnienia narodowości, zastosowanie standardów europejskich w polityce państwa w ochronie praw mniejszości. Porównywać będą na podstawie tego poziom życia mniejszości w Niemczech, Polsce i na Ukrainie. W programie Szkoły są spotkania z przedstawicielami mniejszości polskiej i niemieckiej we Lwowie, podczas której goście będą prowadzili wywiady o życiu na Ukrainie, na podstawie których będą mogli przedstawić swój pogląd na kwestię mniejszości narodowych i ich rozwój. Oprócz tak napiętych zajęć goście z Polski i Niemiec mieli również okazję poznać nasze piękne miasto i jego zabytki. Wszystkie prelekcje, wykłady i, oczywiście, wycieczki po mieście odbywały się w języku angielskim.

Spotkanie inauguracyjne, które odbyło się w sali konferencyjnej katedry krajoznawstwa i turystyki międzynarodowej UL zgromadziło oprócz młodzieży z Niemiec, Polski i Ukrainy profesorów UL, przedstawicieli władz miejskich i licznych gości. Otworzył i prowadził spotkanie inauguracyjne doc. Ihor Byk, dziekan wydziału stosunków międzynarodowych. Obecny był prof. Markijan Malski, wieloletni ambasador Ukrainy w Polsce. Departament turystyki lwowskiej rady miejskiej reprezentował Witalij Horbatenko. Z wykładem wstępnym wystąpiła kierownik katedry krajoznawstwa i turystyki międzynarodowej UL prof. Natalia Antoniuk.

Organizatorami Jesiennej Szkoły byli: ze strony ukraińskiej Petro Bajkowski, niemieckiej – Piotr Kocyba i polskiej – Krzysztof Załuski, którzy zgodzili się udzielić krótkiego wywiadu.

Jak powstała idea organizacji tego rodzaju Szkoły dla studentów tych trzech uczelni?
Piotr Kocyba: Pomysł narodził się spontanicznie. Ponieważ nasz Uniwersytet w Chemnitz ma dobre stosunki z Uniwersytetem Opolskim i chcieliśmy stworzyć wspólnie współpracę z uczelniami zza wschodniej granicy Polski. Jest to pierwsza tego rodzaju impreza, ale w przyszłości, chcielibyśmy, aby stała się już stałą. Mamy w planach również współpracę z Białorusią. W tym roku ja byłem odpowiedzialny za zorganizowanie Szkoły, a temat mniejszości narodowych jest mi szczególnie bliski, więc złożyliśmy aplikację do Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej o dofinansowanie całej akcji. Zaproponowaliśmy właśnie formę szkoły. Początkowo planowana była na kwiecień, jako Szkoła Wiosenna. Ale z powodu wydarzeń na Majdanie w Kijowie terminy się odsuwały i udało nam się zrealizować ją jako Szkołę Jesienną. Podkreślę, że projekt jest bardzo popierany przez Fundację, która nalega, aby w swych programach współpracy zawsze uwzględniać Ukrainę. Musze tu podkreślić, że organizacja Szkoły nie była absolutnie związana z wydarzeniami w Kijowie, ponieważ staranie podjęliśmy wcześniej, a te wydarzenia zmieniły kontekst całej imprezy.

Jak udało się nawiązać kontakt z Uniwersytetami w Chemnitz i Opolu?
Petro Bajkowski: skontaktowaliśmy się przez naszych polskich przyjaciół. Pani prof. Natalia Antoniuk miała wykłady na Uniwersytecie Opolskim i tam usłyszała o planach organizacji takiej imprezy. Wymieniliśmy kontakty z naszymi partnerami. Po jakimś czasie Piotr Kocyba przysłał bardziej precyzyjne plany tematyki mniejszości narodowych i te przypadły mi do gustu. Bo wiadomo, że na przykładzie polsko-niemieckiego pojednania można wiele się nauczyć w z wielu rzeczy brać przykład. Wiadomo, że jeszcze jest wiele nierozwiązanych kwestii pomiędzy Ukraińcami i Polakami na naszych terenach i to nie dopuszcza do podobnego pojednania. O tym trzeba mówić i działać w tym kierunku, żeby nowe pokolenia, znając historię jednak dążyły do porozumienia.

Nasze początkowe kontakty odbywały się mniej więcej raz na miesiąc przez Skype’a. Termin konferencji stopniowo był przekładany, aż doszedł do realizacji w chwili obecnej. Dziś jest to nasze pierwsze „niewirtualne” spotkanie.

Jak młodzież z Opola odniosła się do udziału w Szkole?
Krzysztof Załuski: Udział w szkole cieszył się dużym powodzeniem. Nie przyjechała tu młodzież przypadkowa. Ekipę dobieraliśmy starannie, szczególnie pod kątem zainteresowań, możliwości naukowych. Zgłosiło się wielu chętnych i spośród nich wytypowaliśmy ostateczną grupę. Jak ich obserwuję wydaje się, że są naprawdę zainteresowani tym tematem. Olbrzymie zainteresowanie było ze strony studentów pochodzenia ukraińskiego. Kilka osób z nich do Lwowa przyjechało. Jest to miernik tego, że nie jest to jedynie wydumany projekt, a spotyka się z pozytywnym odzewem ze strony studentów.

Jak duże grupy studentów przyjechały?
Krzysztof Załuski: Pierwotnie planowano większe grupy, ale ostatecznie przyjechało 7 osób z Opola i 8 z Chemnitz.

Czy temat mniejszości narodowych będzie stałym tematem, czy co roku będą poruszane inne tematy?
Petro Bajkowski: Nie planowaliśmy jeszcze szczegółów, ale dopiero omówimy plany na przyszłość. Myślę, jednak, że pozostaniemy w bliskiej tematyce.

Piotr Kocyba: Mój kierownik, prof. Stefan Gaszczecki, proponuje na następną szkołę tematykę demokratyzacji. Naturalnie włączając tu również młodzież z Białorusi. Demokracja ma różne formy w różnych państwach. Model liberalnej demokracji, który powstał w Europie Zachodniej, już w krajach Europy Środkowej – Polsce czy Czechach, funkcjonuje inaczej. Inaczej demokracja będzie funkcjonowała na Ukrainie, inaczej na Białorusi. Chcemy na ten temat dyskutować z młodzieżą i na tej podstawie stworzyć różne modele demokratycznego rozwoju w różnych państwach, zarówno dawnych republikach sowieckich, jak i w byłych państwach „obozu socjalistycznego”. Ale musimy sprecyzować te plany.

Jak panowie oceniają obecna sytuacje na Ukrainie?
Piotr Kocyba: Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że w tym wszystkim złem, co stało się na Ukrainie jest też potencjał poprawy na lepsze, te wydarzenie zmobilizowały Ukrainę i Ukraińców do zauważenie tego, że własne demokratyczne państwo jest bardzo ważnym dobrem. Takie państwo musi być na tyle dobrze zorganizowane, żeby bronić się przed różnymi próbami destabilizacji. Bardzo bym chciał wierzyć w to, że ten potencjał modernizacji przyprowadzi do prawdziwej transformacji systemu, a nie zatrzyma się gdzieś w połowie. Transformacja nie jest sprawą łatwą, ale wymaga mobilizacji całego społeczeństwa, a ponieważ są to trudne reformy i trzeba tego naprawdę bardzo chcieć.

Krzysztof Załuski: W pełni zgadzam się z kolegą. Jako specjalista od prawa międzynarodowego, z zażenowaniem oglądam i czytam doniesienia o reakcji państw zachodnich na agresję Rosji na Ukrainie. W prawie międzynarodowym, tego co obecnie dzieje się na Ukrainie, nie da się inaczej ująć. Z tego założenie te wydarzenie powinny spotkać się z ostrą reakcją Zachodu. To pokazuje, że pomimo mechanizmów w prawie międzynarodowym, w umowach i sojuszach reakcja jest różna. Też podtrzymam kolegę w tym, że najważniejsze jest to, żeby państwo samo się dobrze zorganizowało, bo w sytuacjach kryzysowych należy liczyć przede wszystkim na siebie, a dopiero potem na sojuszników. Dopiero teraz to ci „sojusznicy” zaczęli zdawać sobie sprawę, że nie są przygotowani odpowiednio na działania, z którymi zetknęli się ze strony Putina – jak Niemcy i NATO. Wierzę, że Ukrainie to się uda.

Petro Bajkowski: Chcę uzupełnić kolegów. Jest taki naukowiec – Francis Fukuyama, który stwierdził, że wcześniej czy później każde społeczeństwo przyjdzie do demokracji, ale ta droga może być długa i mogą zdarzyć się na niej zwroty. Ukraina teraz idzie ku rozwojowi, ale obawiam się, że planowane reformy przyniosą rozczarowanie. Taka sytuacja może doprowadzić właśnie do spadku. Mamy obecnie tendencję pozytywną. Nawet to, że teraz mamy wojnę, służy zjednoczeniu Ukrainy, zjednoczeniu Ukraińców, wypracowaniu koncepcji rozwoju. Bo gdy jest ciężko, naród analizuje swoje istnienie, swoją historię i rusza dalej.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 19 (215) za 21-30 października 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X