Miejsce na świętowanie. Pałac w Kaczanówce

Miejsce na świętowanie. Pałac w Kaczanówce

Głowiąc się, gdzie by świętować rocznicę urodzin tak, żeby tam było jednocześnie ładnie, ciekawie, a także miejsce na piknik, mój przyjaciel przypomniał sobie o Kaczanówce pod Czernihowem.

Dalej – nie znaczy gorzej
Są cztery wersje tego, jak można dotrzeć do Kaczanówki samochodem. Nasze towarzystwo wybrało jedną z najdłuższych dróg, ale, zdaje się, nie popełniliśmy błędu. Droga, wiodąca trasą czernihowską, z zakrętem na moskiewską – we wsi Kopcie, a potem – przez Niżyń oraz Icznię, jest, rzec można, idealna. Szczególnie, część trasy moskiewskiej, która w ostatnim czasie została kapitalnie odnowiona. Gdyby z powodu braku drogowskazów nam nie przyszło często stawać i wypytywać o drogę mieszkańców, to z Kijowa do Kaczanówki można byłoby dotrzeć w dwie i pół godziny. Czyli, służby drogowe muszą jeszcze dążyć do doskonałości w dbaniu o podróżnych. Z drugiej strony, ci sami wieśniacy sprzedali nam truskawki w cenie, która była dwukrotnie niższa od kijowskiej.

 

Kolonia sokola
Ponieważ wyjechaliśmy z Kijowa o 9.30, a dojechaliśmy do Kaczanówki w porze obiadowej, głód dawał o sobie znać. Ktoś z naszej grupy nie był tu po raz pierwszy i poradził, byśmy zjedli obiad, a przy okazji uczcili urodziny w posiadłości tutejszego gospodarza. Nazywa się „Kolonia sokola”. Zagroda położona jest po lewej stronie, nie dojeżdżając do sadzawek w Kaczanówce i tu, w przeciwieństwie do trasy, jest kierunkowskaz. Przyznam się, iż to, co zobaczyliśmy, zaskoczyło nie mniej, niż dwustuletni pałac i park, pozostawione przez na „na deser”. Jeśli mam zachować ścisłość, właśnie tak powinna wyglądać agroturystyka. Jest tu kilka tradycyjnych chatek-lepianek, w których turyści zatrzymują się na nocleg. Można też się przespać na sianie. Pod oknami – niewielki sad, w cieniu którego goście spożywają posiłki. Konie, łaźnia, pole do gry w siatkówkę, strzelnica w pobliskim jarze (można tam postrzelać z automatu Kałasznikowa i nawet karabinu maszynowego), łowienie ryb i własna plaża z motorówkami i łódkami. Gospodarz – Mykoła Czerep – należy do miejscowej organizacji kozackiej i zbiera antyki, które chętnie pokazuje we własnym niedużym muzeum etnograficznym.

Przybudówka obok pałacu (Fot. Dmytro Antoniuk)Pożałowaliśmy nawet, że tego samego dnia trzeba było zostawić te wszystkie przyjemności. Jednak, nawet gdybyśmy mieli więcej czasu, nie moglibyśmy pozostać na nocleg u pana Mykoły – zamawiać pokój należy z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem. Nocleg dla jednej osoby kosztuje 100 grywien, a obejrzeć kolonię można na portalu administracji obwodowej w Czernihowie: cult.gov.ua

 

Czyj to pałac?
Od Kolonii sokolej do pałacu i parku jest prawie kilometr drogi. Przy tym oficjalny wiejski zielony dwór leży we wsi Petruszówka, a zespół architektoniczny, odpowiednio – w Kaczanówce. Dzielą je jedynie szerokie stawy. Akurat za jednym z nich w cieniu drzew bieli się brama starej wspaniałej rezydencji. Wjazd na jej teren jest płatny – 2 grywnie od samochodu i po grywni od osoby – to opłata rekreacyjna. Cała ta wspaniałość, którą zobaczyliśmy po przejściu jakichś tam stu metrów od pozostawionego na parkingu samochodu, zjawiło się tu staraniem trzech rodzin: Rumiancewych-Zadunajskich, Tarnowskich i Charytonenków.

Sala jadalna pałacu (Fot. Dmytro Antoniuk)Pierwsi wybudowali pałac i założyli park, drudzy przekształcili dwór na stolicę kulturalną Ziemi Czernihowskiej, dokąd zjeżdżały gwiazdy literatury, muzyki i teatru, a trzeci przebudowali pałac i poszerzyli park. Podczas gdy Rumiancew-Zadunajski, poza wybudowaniem pałacu, z niczego bardziej w historii Kaczanówki nie zasłynął, Tarnowscy, do których majątek przeszedł w 1808 roku, rozsławili go.

 

Właśnie oni zostali pierwszymi na Ukrainie mecenasami, służąc przykładem Tereszczenkom i Chanenkom. Oto niektóre fakty z historii Kaczanówki za czasów Tarnowskich: Michaił Glinka, zachwyciwszy się tutejszą piętnastoletnią dziewczynką, stworzył tu słynny poemat muzyczny „Rusłan i Ludmiła”, a także znany na całym świecie romans „Oczy czarne”. Taras Szewczenko, być może, poszedł za jego przykładem – pod wrażeniem tutejszych piękności namalował obraz „Katarzyna”, który zostawił Tarnowskim w darze. Gościem Kaczanówki był też Mikołaj Gogol. Jak się okazało, wielki mistyk był bardzo skromny – pobył tylko trochę w Kaczanówce, nie pozostawiając tu śladów po swym natchnieniu. Zaś Ilja Riepin nie próżnował i namalował w dworku słynny obraz „Zaporożcy piszą list do sułtana tureckiego”, przedstawiając na nim jednego z Tarnowskich jako sprytnego Kozaka. Zrobił to nie przez przypadek, ponieważ ród ten naprawdę pochodził od Zaporożców. 

 

Georgijewska cerkiew na terenie zespołu (Fot. Dmytro Antoniuk)

Tarnowscy byli dumni ze swych kozackich korzeni, zaś w kolekcji broni najbardziej honorowe miejsce miały osobiste szable Bohdana Chmielnickiego oraz Iwana Mazepy. Wasyl Tarnowski (młodszy) lubił pozować z nimi przed specjalnie zaproszonymi fotografami.

Dziś po dawnej świetności dworku pozostało dość dużo: sympatyczny pawilon Glinki z piwnicami, pełnymi wina, zadbany park oraz odnowione wnętrza części pałacu i niektórych pomieszczeń pomocniczych, typu Domu Elektryka. Nawet, gdyby to wszystko nie przetrwało, Kaczanówka tak czy inaczej zasługuje na to, by ją odwiedzić. Wizyta ma być co najmniej dwudniowa.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 13 (65) 18 lipca 2008

 

Czytaj też:

Podróże w nieznane. Rezydencje na Lewobrzeżnej Ukrainie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X