Ludzie starego Stanisławowa Stanisławowska Dyrekcja kolei. Pocztówka z kolekcji Zenowija Żerebeckiego

Ludzie starego Stanisławowa

Własny portret od zawsze uważany był za przedmiot zbytku, gdyż cena usług artysty była niemała. Wszystko zmieniło się w połowie XIX w. wraz z pojawieniem się fotografii. Teraz uwiecznić siebie na pamiątkę dla rodziny stało się o wiele prostsze i tańsze. Poniżej przedstawię kilka zdjęć mieszkańców Stanisławowa z tamtych czasów.

Władysław Dzwonkowski. Ilustracja z książki S. Niciei „Kresowa Atlantyda”

Ojciec Frankowej miłości

Iwan Franko napisał wiersz „Trzy razy zjawiała mi się miłość”, gdzie przedstawia kobiety, które kochał. Drugą jego miłością była Józefa Dzwonkowska. Poeta proponował jej swą rękę i serce, ale spotkał się z odmową. Literaturoznawcy twórczości Franki na próżno łamali sobie głowę poszukując portretu jego ukochanej. Nie mamy niestety jej podobizny, ale mamy zdjęcie jej ojca. Wprawdzie teściem poety nie mógł zostać, bowiem zmarł jeszcze przed swataniem.

O Władysławie Dzwonkowskim wiemy niewiele, ale i tego starczy, by zrozumieć, że miał on interesujące życie. Urodził się około 1818 r. we wsi Siennica koło Mińska Mazowieckiego. W młodości został członkiem konspiracyjnej grupy „Związek Narodu Polskiego” w Warszawie, leżącej wówczas w imperium Rosyjskim. W 1840 r. przygotowywał powstanie przeciwko Prusom, ale policja aresztowała spiskowców. Dzwonkowski uniknął aresztu i w roku 1848 wziął udział w powstaniu wielkopolskim. Po jego upadku znajduje schronienie w Paryżu. Wielu Ukraińcom marzy się we śnie jak by tu zwiać do Francji na pobyt stały, ale Dzwonkowskiemu tam się nie podobało i w 1871 r. przenosi się do Stanisławowa. Był już żonaty z Antoniną z Deskurów, z którą miał syna Władysława i córkę Józefę – późniejszą miłość Franki. Rodzina mieszkała na Majzlach i posiadała hektar ziemi ze „skromnym drewnianym domkiem 21 x 10,5 m”.

Zmarł Władysław Dzwonkowski 21 marca 1881 r. i został pochowany na starym chrześcijańskim cmentarzu, za obecnym hotelem „Nadija”. Jego zdjęcie opublikował prof. Stanisław Nicieja w I tomie swej „Kresowej Atlantydy”.

Tadeusz Artychowski. Zdjęcie ze źródeł internetowych

Fotograf z ul. Sapieżyńskiej

Wystarczy wklepać w Googlu nazwisko Artychowski i od razu wyskoczy kilka postaci. Będą to przeważnie osoby żyjące na przełomie XIX – XX wieków. W ramce można zobaczyć winietę: „T. Artychowski w Stanisławowie”, świadczącą o tym, że zdjęcia zostały wykonane w atelier Tadeusza Artychowskiego właśnie w Stanisławowie.

Był znanym mistrzem fotografii. Prowadził zakład przy ul. Sapieżyńskiej w okolicach dzisiejszego Deptaku. Kiedy Artychowski pojawił się w Stanisławowie, dokładnie nie wiadomo. W Internecie jest wzmianka, że pracował tu od lat 1860, jednak dokładnego potwierdzenia tego faktu nie ma. Na swych winietach Artychowski wskazuje, że jego salon, to dawne atelier Ropackiego. Faktycznie w latach 1860-1870 w Stanisławowie był taki fotograf. W 1880 r. właścicielką kamienicy przy ob. ul. Niezależności 18 była Helena Ropacka, prawdopodobnie wdowa po nim. Samodzielną działalność Artychowski rozpoczął wówczas, gdy wydzierżawił atelier. Jego pierwsze portrety datowane są tym okresem.

Fotografował nie tylko ludzi. Znana jest panorama Stanisławowa, na której zachował się wygląd miasta z lat 1880. Oprócz działalności zarobkowej był czynny społecznie – należał do Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. W 1886 r. został wybrany na zastępcę prezesa, a w 1897 zostaje skarbnikiem Towarzystwa, co świadczy o jego nieposzlakowanej opinii. Jedno z jubileuszowych wydań Towarzystwa „Sokół” zawiera zdjęcie Artychowskiego w stroju sokolim.

Artychowski miał syna Mieczysława, urodzonego w 1885 r. w Stanisławowie. Był on wojskowym, majorem, żołnierzem Armii Krajowej.

Ostatnie zdjęcia Tadeusza Artychowskiego powiązane są z Jaremczem, gdzie na początku 1885 r. wykupił lokal na salon fotograficzny.

Szkoła realna. Pocztówka z kolekcji Zenowija Żerebeckiego

Trzy szkoły strażaka

Władysław Müln. Zdjęcie z Iwano-frankiwskiego Muzeum pożarnictwa

Postać brodatego mężczyzny w mundurze przypomina generała z okresu wojny secesyjnej w USA. Ale jest to nasz rodak i z wojskiem nie miał nic wspólnego. Poznajmy go: Władysław Müln, człowiek który na nowo wzniósł Stanisławów ze zgliszczy marmoladowego pożaru.

Przyszedł na świat w 1831 r. i otrzymał wykształcenie inżynieryjne. W latach 1862-1867 zajmował posadę stanisławowskiego budowniczego miejskiego – obecnie ktoś w rodzaju głównego architekta. Gdy po pożarze obrano na burmistrza Ignacego Kamińskiego, ten w 1870 r. przywrócił Mülna na tę posadę.

Głównym budowniczym pozostawał do r. 1896. W tym czasie miasto zyskało trzy budynki, które sam zaprojektował. Stoją do dziś i nic im nie brakuje. Są to: Szkoła realna z 1872 r. przy ul. Niezależności 17 (ob. Wydział stomatologii AM); żeńska szkoła im. Królowej Jadwigi z 1877 r. przy ul. Hruszewskiego 16 (ob. szkoła Nr 7); męska szkoła im. A. Mickiewicza z 1877 r. przy ul. Mickiewicza 3 (ob. Instytut wykształcenie podyplomowego). Projekt szkoły męskiej wygrał w silnej konkurencji. Müln zaproponował swe usługi za 200 koron, gdy konkurenci żądali co najmniej 350.

Oprócz działalności budowlanej Müln stał na czele ochotniczej straży pożarnej Stanisławowa, a z czasem został szefem również straży zawodowej. To właśnie w mundurze naczelnika miejskiej straży pożarnej przedstawiony jest na tej fotografii. Za zasługi w walce z „czerwonym kurem” Władysław Müln został honorowym członkiem Stowarzyszenie straży pożarnej Lwowa.

Zmarł Władysław Müln 12 lutego 1907 r. i w ostatnią drogę odprowadzali swego naczelnika wszyscy strażacy Stanisławowa.

Teatr miejski. Pocztówka z kolekcji Zenowija Żerebeckiego

Właściciel złotego pierścienia

Józef Łapicki. Zdjęcie z książki Beaty Kost „Stanisławów. Z życia miasta”

Przez dłuższy czas Stanisławów nie miał teatru. Wreszcie zebrano fundusze i w roku 1887 ogłoszono konkurs na najlepszy projekt gmachu teatralnego. Wygrał go nikomu nie znany Witold Milkowski, który zaproponował kosztorysową wartość 90 tys. złotych, co było całkiem do przyjęcia. Interesujące, że autor projektu nie podał swego miejsca zamieszkania, rysunki zaś nadesłał pocztą i nikt z komisji konkursowej nie widział go na oczy. Nadzór nad budową zlecono architekcie Janowi Szporkowi i inżynierowi kolejowemu Józefowi Łapickiemu.

22 listopada 1891 r. nastąpiło uroczyste otwarcie teatru. Podczas bankietu inżynier Łapicki ujawnił, że on i tajemniczy autor Milkowski są tą samą osobą. Gazety rozpisywały się o tym, jak „rozczuleni przedstawiciele społeczności od razu sprezentowali mu złoty pierścień”. Mamy tu jedno z dwóch – albo o tej tajemnicy już wiedziano i dar był przygotowany wcześniej, albo jakiś wzruszony gość zdjął pierścień ze swego palca.

Pierwszy dyrektor

Tory kolejowe przeciągnięto przez Stanisławów w 1866 r., w tym też czasie wybudowano dworzec. Nazwisko architekta jest dotąd nieznane, ale niektórzy historycy przypuszczają, że mógł nim być inżynier kolei Lwowsko-Czerniowieckiej Ludwik Wierzbicki, który opracowywał projekty dworców na tej trasie.

Ludwik Wierzbicki. Zdjęcie ze źródeł internetowych

Urodził się w miejscowości Werchni Werbiż w obecnym rejonie kołomyjskim w 1834 r. Jego ojciec, Remigiusz, były kapitan pułku ułanów, był uczestnikiem powstania listopadowego. Potem wyemigrował do Galicji, gdzie był właścicielem hut żelaza w Mizuniu, Orawie i Smolni. Z czasem został leśniczym u hrabiego Dzieduszyckiego.

Młody Wierzbicki przez rok uczył się w niższej szkole realnej w Stanisławowie, a po areszcie ojca porzucił naukę i dopóki ojciec był w więzieniu, zarabiał na utrzymanie rodziny. Potem uczył się w szkole realnej we Lwowie i Wiedeńskiej Akademii Sztuki, gdzie otrzymał dyplom inżyniera.

Od 1860 r. Ludwik Wierzbicki związał życie z kolejnictwem, które początkowo było prywatne, ale z czasem zostało przez Austriaków znacjonalizowane. Kariera Wierzbickiego rozwijała się szybko: inżynier kolejowy, kierownik budowy odcinka czerniowiecko-suczawskiego, kierownik ruchu kolei Lwowsko – Czerniowiecko – Jasskiej, kierownik departamentu Generalnej Dyrekcji Kolei w Wiedniu.

W 1894 r. Wierzbicki zostaje pierwszym dyrektorem nowopowstałej Stanisławowskiej Dyrekcji kolei, którą kieruje przez trzy lata. Przez tak krótki czas otworzył nowy karpacki odcinek na Woronienkę, zbudował obóz dla kolejarzy w Tuchli i wybudował olbrzymi gmach Dyrekcji w Stanisławowie (ob. gmach główny Akademii Medycznej). Prawdopodobnie tam też były służbowe mieszkania dyrektora i urzędników kolejowych.

Z inicjatywy Wierzbickiego założono w Stanisławowie dzielnicę „Leonówka” (okolice obecnych ulic Makohona i Tarnawskiego), gdzie mieszkali pracownicy kolejowi. Historyk Bogdan Kupczyński pisze, że Ludwik Wierzbicki nawet zaprojektował pomieszczenia piekarni, która wypiekała popularny do dziś „chleb kolejowy”.

W 1897 r. Ludwika Wierzbickiego awansowano – zostaje dyrektorem Lwowskiej Dyrekcji kolejowej, skąd przeszedł na emeryturę w 1905 r. Zmarł w 1922 r. i został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 1 (437), 19 – 29 stycznia 2024

X