Kościół rzymskokatolicki archidiecezji lwowskiej na terenie obwodu lwowskiego za wyjątkiem Lwowa w latach 1945–1991. Część 1 Pierwsza komunia w Bóbrce 1956 rok. W środku ks. Jonas Rabar

Kościół rzymskokatolicki archidiecezji lwowskiej na terenie obwodu lwowskiego za wyjątkiem Lwowa w latach 1945–1991. Część 1

Lwowski okres kardynała Mariana Franciszka Jaworskiego

W 2021 roku minęła 30. rocznica odnowienia przez Jana Pawła II struktur Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie oraz mianowanie pierwszego po II wojnie światowej metropolity lwowskiego arcybiskupa Mariana Jaworskiego. Wkroczył on na tereny wyniszczone działaniami wojennymi oraz bezbożnym ateizmem, gdzie należało podjąć odbudowę Kościoła. Z tej racji istnieje potrzeba przypomnienia czasów, kiedy Kościół był zmuszony przetrwać w nielicznych ośrodkach parafialnych bez zarządu biskupa. W perspektywie tych wspomnień staje się bardziej zrozumiałym nawoływanie kardynała Mariana Jaworkiego do dziękczynienia, za wszystko co wydarzyło się na tych ziemiach po 1991 roku.

Pierwsze lata po wojnie

Zakończona wojna przyniosła na terenie obwodu lwowskiego, podobnie jak w innych obwodach, znaczne zmiany w społeczeństwie jak i w życiu Kościoła, który od tego czasu był zmuszony walczyć o przetrwanie. Kościół katolicki obrządku łacińskiego na terenie przedwojennego województwa lwowskiego był reprezentowany w 81. parafiach i administraturach rozrzuconych w 8 dekanatach. Pracowała tu znaczna liczba duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego. Była również rozbudowana sieć domów zakonnych żeńskich zgromadzeń zakonnych. Z tej liczby 21 parafii z dekanatów lubaczowskiego i bełskiego pozostało w granicach Polski. Początkowo też do 1951 roku w granicach Polski pozostawały parafie z dekanatu Bełz: Bełz, Krystynopol, Ostrów i Uhnów. Po 1951 roku w ramach tzw. korekty granic znalazły się w Ukrainie. W okresie powojennym w granicach województwa lwowskiego znalazły się też parafie z dawnych dekanatów: Stryj (woj. stanisławowskie) i Złoczów (woj. tarnopolskie).

Przez cały okres komunistyczny nieprzerwanie trwały tu jedynie trzy parafie: Stryj, Szczerzec i Złoczów. Bogactwo wydarzeń w tym regionie motywuje do osobnego opracowania dziejów Kościoła katolickiego w na tym obszarze.

Podobnie jak i w innych obwodach większość parafii przestała istnieć jeszcze w czasie II wojny światowej. Zakony i zgromadzenia zakonne niezwiązane z duszpasterstwem opuściły tereny obwodu lwowskiego jeszcze w 1945 roku. Pod wpływem nacisków ze strony władzy komunistycznej w 1946 roku wyjechała znaczna liczba kapłanów diecezjalnych. Rozpoczęła się fala aresztowań duchowieństwa.

Jako jeden z pierwszych w Starym Siole został aresztowany w styczniu 1945 ks. Tadeusz Blicharski (1886–1951). Był więziony w Bóbrce, a po wyjściu z więzienia, w 1946 roku wyjechał do Polski.

W Janowie koło Lwowa 5 stycznia 1945 roku NKWD zaaresztowało tamtejszego administratora ks. Pawła Baranowskiego (1909–1988). Przebywał w więzieniu na ul. Łąckiego we Lwowie do 22 sierpnia tegoż roku. W listopadzie 1945 roku pod naciskiem władz również wyjechał do Polski.

W 1946 roku zlikwidowano parafie w Starym Siole, Dawidowie, Antoniówce, Wołkowie, Zimnej Wodzie, Sichowie, Kurowicach, Zboiskach, Krotoszynie, Siemianówce, Sokolnikach, Winnikach, Brzuchowicach, Kamionce Strumiłowej, Nawarii, Żółkwi oraz Hodowicy, choć ostatni z wymienionych kościołów zdołano zlikwidować dopiero w 1961 roku. Natomiast przez krótki czas do Kurowic miał dojeżdżać ks. Jan Cieński ze Złoczowa, jednak po 1947 roku na skutek zakazu zaniechał z dojazdów do Kurowic. W Olesku został aresztowany o. Zygmunt Michał Nestorowski OFM Cap (1915–1966) z powodu rzekomego buntowania ludności przeciw wyjazdowi do Polski. Zwolniony po kilku dniach, ale z rozkazem natychmiastowego wyjazdu tak opisywał te chwile: „Gdy przyszedłem do domu, zastałem pustkę. Nikogo nie ma. Dom otwarty, w którym żyli i wychowali mnie rodzice. Teraz mam to opuścić? To straszne! W pierwszej chwili zrodziła się myśl, ażeby go podpalić. Ale wnet się opamiętałem, przeżegnałem się i wybrałem się do Złoczowa”.

Z 1947 roku liczba świątyń uległa kolejnemu uszczupleniu po zamknięciu Jaryczowa Nowego, Chodorowa oraz Nadwórnej.

Mogiła ks. Wilhelma Włodarczyka w Białym Kamieniu

Ks. Wilhelm Włodarczyk ostatni duszpasterz w Białym Kamieniu

Do niecodziennej sytuacji doszło w Białym Kamieniu, gdzie kościół został zamknięty i zamieniony na komorę w 1947 roku, mimo że na miejscu mieszkał kapłan. Był nim ks. Wilhelm Włodarczyk (lub Wrodarczyk) (1868–1950) ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo, proboszcz tutejszej wspólnoty od 1942 roku. Powodem zamknięcia świątyni mogła być znikoma liczba wiernych lub też brak dopełnienia formalności z rejestracją państwową parafii, czego mógł zaniechać proboszcz będący już w podeszłych latach.

Ks. Wilhelm Włodarczyk w 1946 roku został usunięty z plebanii, którą niebawem zamieniono na szpital. Zamieszkał u parafian, gdzie też sprawował nabożeństwa do końca życia. Pierwotnie miał mieszkać u Pawlikowskich, a następnie Rybaków. Zmarł w Białym Kamieniu 19 grudnia 1950 roku i przez ks. Jana Cieńskiego ze Złoczowa został pochowany na miejscowym cmentarzu w kwaterze sióstr szarytek. Ostatecznie po śmierci kapłana rzymskokatolicka wspólnota w Białym Kamieniu została definitywnie zdjęta z rejestracji. W Żółkwi w 1951 roku zmarł o. Piotr Ratusiński (1891–1951) franciszkanin reformata, który po wojnie prowadził wędrowne duszpasterstwo na Ukrainie, pozostając bez państwowej rejestracji.

Ratowanie kościoła w Dunajowie i Pomorzanach

Około 1949 roku zdjęto z rejestracji państwowej wspólnotę w Brzozdowcach. W sprawozdaniach o stanie Kościoła katolickiego na terenie obwodu podawano, że 1 kwietnia 1947 roku było zarejestrowanych 13 wspólnot parafialnych, które obsługiwało 11 kapłanów. Należy tu dodać dwie świątynie w Stryju i Żydaczowie, których tereny do 1959 należały do obwodu drohobyckiego. Po zamknięciu kościoła w Gródku Jagiellońskim liczba ta spadła do 14 czynnych świątyń na terenie obecnego obwodu lwowskiego, za wyjątkiem kościołów przynależnych przed wojną do diecezji przemyskiej. Dane te podają stan kościołów wraz ze Lwowem, o którym mowa będzie w kolejnych opracowaniach.

Według niepewnych danych, mieszkańcy Rudy Brodzkiej, nie chcąc stracić swej świątyni, aż do 1955 roku nie oddawali klucza od kościoła i sporadycznie gromadzili się na modlitwę w kościele bez państwowej rejestracji. Kres łacińskiej wspólnocie w Rudzie Brodzkiej położyło przekazanie kościoła cerkwi prawosławnej, a po 1969 roku przeznaczono go na magazyn.

Nie udało się również uratować zabytkowego kościoła w Dunajowie, choć starano się go zachować wszelkimi sposobami. Jeszcze w 1946 roku z powodu choroby serca zmarł ostatni proboszcz tutejszej parafii ks. kan. Kazimierz Łoziński (1860–1946).

Po nim dojeżdżał przez pewien czas do Dunajowa ks. Kazimierz Stopa, który zachorował tu psychicznie. Według jednej wersji choroba u kapłana objawiła się po tym jak został okrutnie pobity przez komunistów za udzielenie chrztu dziecku w pobliskiej wiosce. Napastnicy mieli też wypalić duchownemu krzyż na piersi. Natomiast o. Marcin Karaś CSsR, wygnaniec z Mościsk twierdził, że załamanie psychiczne u ks. Stopy nastąpiło „po aresztowaniu kolegów: ks. Hieronima Kwiatkowskiego, który pracował przy kościele św. Antoniego we Lwowie i ks. Wojciecha Olszowskiego w Stanisławowie”. Miał siebie z tej racji bardzo oskarżać, z czym nawet udawał się do władz cywilnych. Sporadycznie nabożeństwa miał tu też sprawować ks. Stanisław Kostułowski z Pomorzan. Ostatecznie kościół zdjęto z rejestracji po 1960 roku z powodów braku kapłana i małej liczby wiernych, którą szacowano na 70 osób. Jednak z braku kompetencji urzędników lub z błędów biurokratycznych, wspólnota w Dunajowie była wymieniana jako posiadająca rejestrację jeszcze do 1964 roku.

Kościół w Pomorzanach

W Pomorzanach po zakończeniu II wojny światowej pozostał wskutek starości ks. kan. Stanisław Kostułowski (1872–1958). Jako proboszcz pracował tu co najmniej od 1915 roku. Może zważając na sędziwy wiek duchownego, władze komunistyczne nie podjęły żadnych kroków dla jego aresztowania, lecz czekały na jego śmierć. Po śmierci ks. Kostułowskiego, która nastąpiła w Pomorzanach 27 lutego 1958 roku, miejscowy kościół został zamknięty. Wspólnota wiernych była nieprzerwanie zarejestrowana i w sprawozdaniach pełnomocnika podawano, że liczyła 145 osób (1.X.1960), kościoła zaś nie używano na cele świeckie. Niemal w pierwotnej formie, za wyjątkiem niektórych paramentów, kościół w Pomorzanach powrócił w latach 90. XX wieku do rzymskokatolików.

Pomoc duchowieństwu i wiernym Kościoła greckokatolickiego

W okresie komunistycznym działalność Kościoła rzymskokatolickiego została ograniczona niemal do minimum. Za każdy przejaw nieposłuszeństwa wobec nowej władzy świątynie były pozbawiane rejestracji, a kapłani zsyłani do łagrów. Po 1946 roku na lwowskim pseudosoborze został zlikwidowany Kościół greckokatolicki. I jako taki stał się największym wrogiem nowego ustroju. Podtrzymywanie kontaktów z greckokatolickim duchowieństwem było surowo karane.

Obecnie z perspektywy lat – temat ten jest ciągle mało znany, a nawet jeśli i jest podawany, to rola Kościoła rzymskokatolickiego jest całkowicie bagatelizowana. Wiadomo, że każdy kapłan, który angażował się w pomoc grekokatolikom, był albo deportowany, albo pozbawiany rejestracji państwowej (por. Krajewski, Mirecki, Kiernicki, Hałuniewicz).

O. Marcin Karaś CSsR we wspomnieniach pisał również o własnych kontaktach z grekokatolickimi duchownymi. Pomagał intencjami mszalnymi dwom księżom greckokatolickim w Drohobyczu. Wielu księży przyjeżdżało do niego do spowiedzi.

Z powodu dużej liczby grekokatolików zamknięto kościół w Żydaczowie i nie pozwolono na przyjazdy do miasta żadnego rzymskokatolickiego kapłana. Gdy po 1956 roku parafianie z Żydaczowa zwrócili się do pełnomocnika Burika o zarejestrowanie w parafii ks. Lendziona, usłyszeli, że rzymscy katolicy mogą wszelkie potrzeby religijne realizować w Stryju. Głównym powodem odmowy na przyjazd duchownego było zamieszkiwanie w Żydaczowie 120 grekokatolików, którzy jawnie chodzili do kościoła i nie mieli zamiaru przyłączyć się do prawosławia. Przyjazd do Żydaczowa księdza katolickiego, jak mawiał Burik „znacznie aktywizuje unitów”. Dalej komunistyczny urzędnik dodał, że „aktywna współpraca rzymokatolików z unitami była powodem przymusowego przesiedlenia duchowieństwa i obywateli polskiej narodowości do Polski”. Te przesiedlenia dokonywały się w latach 1956–1957.

Ks. Jonas Rabar, dawny duchowny unicki

Ks. Jonas Rabar i jego posługa w Bóbrce

Łacińscy kapłani, narażając się sami interweniowali u władz o rejestrację jako łacińskich dawnych księży greckokatolickich. W ten sposób próbowano zarejestrować o. Andrija Orszaka, o. Petra Peresypkina oraz o. Jonasa Rabara. O ile dwóch pierwszych nie udało się zarejestrować, to o. Rabar, Węgier z pochodzenia przez wiele lat posługiwał jako rzymskokatolicki kapłan dla katolików w Bóbrce.

W łacińskich kościołach grekokatolicy dowiadywali się o życiu Kościoła, o czasie i miejscu nabożeństw podziemnych unickich kapłanów. Kilku wreszcie księży otrzymało tajemnie święcenia kapłańskie od hierarchii łacińskiej. Dla grekokatolików corocznie księża rzymskokatoliccy poświęcali pokarmy i wodę, a nawet sprawowali nabożeństwa w święta przypadające według kalendarza juliańskiego. W księgach metrykalnych zawsze wpisywano przynależność obrządkową, pouczając wiernych o należytym zachowaniu swojego obrządku.

Największym skupiskiem grekokatolików był Lwów, o czym będzie mowa na kanwie omawiania działalności Kościoła katolickiego w okresie komunistycznym na terenie Lwowa. Temat ten wciąż wymaga gruntownego przebadania naukowego.

Jak już wspomniano, w latach 1951–1973 posługiwał w Bóbrce jako rzymskokatolicki kapłan dawny unita z Węgier ks. Jonas Rabar (1908–1988). Przybył tu po zwolnieniu z zesłania i został zatrudniony w miejscowej cegielni w charakterze stróża. Poręczyli za niego lwowscy kapłani, że to dawny kapłan obrządku łacińskiego. Ze wspomnień Józefa Stadnika (ur. 1931 w Zimnej Wodzie), wiadomo że ks. Jonas Rabar miał żonę i dwoje dzieci, którzy pozostali przy dawnej parafii jego duszpasterzowania.

Po zesłaniu przybył do Lwowa i zgłosił się w kościele św. Antoniego, gdzie odprawił łacińską mszę. Następnie otrzymał parafię w Bóbrce, gdzie przez 6 lat duszpasterzował wśród łacinników. Gdy w 1959 roku służbiści państwowi dowiedzieli się, że to dawny kapłan unicki, pozbawili go rejestracji państwowej i na podstawie wyroku sądowego skazano na rok pracy przymusowej. Ks. Rabar pozostał w Bóbrce, pracując nadal w cegielni, a w domu dla zaufanych osób sprawował Msze św. Około 1973 roku powrócił do Beregowego na Zakarpaciu, gdzie zmarł w 1988 roku.

Ludwik i Weronika Fedorowiczowie – organista bóbreckiego kościoła przez 22 lata

Kościół w Bóbrce mógł podzielić losy innych zamkniętych świątyń jeszcze w 1946 roku wraz z wyjazdem 1 czerwca 1946 roku ostatniego proboszcza ks. kan. Piotra Stanoszka (1892-?). Wierni jednak stale gromadzili się na modlitwę w niewielkiej kaplicy rodziny Czajkowskich na miejscowym cmentarzu. Sporadycznie przybywali tu: ks. Hieronim Kwiatkowski, o. Rafał Kiernicki, ks. Jan Olszański, ks. Stanisław Płoszyński i o. Ludwik Seweryn SJ.

Kościół w Bóbrce ostatecznie zamknięto w 1962 roku, nie należy jednak wykluczać, że w warunkach całkowicie spartańskich kapłani sprawowali sporadycznie nabożeństwa w prywatnych domach zaufanych osób.

Gmach kościoła pełnił funkcję sali sportowej, a w 1984 spłonął.

ks. Hieronim Kwiatkowski w ostatnich latach życia

W Żydaczowie i Gródku Jagiellońskim

Podobnie jak w Bóbrce, parafię w Żydaczowie w 1946 roku opuścił ostatni proboszcz ks. kan. Jakub Steiner (1877–1954). Odtąd opiekę nad kościołem sprawował pozostały na miejscu ks. Hieronim Kwiatkowski, którego władze w 1947 roku aresztowały i zesłały do Norylska. Od tego czasu do Żydaczowa dojeżdżał ze Stryja (1947–1950) ks. Kazimierz Stopa. W latach 1950–1952 sporadycznie nabożeństwa sprawował tu o. Marcin Karaś CSsR. Przez następne lata kościół pozostawał bez stałego kapłana, a wierni sami gromadzili się na modlitwę, której przewodniczył w latach 50. XX wieku kościelny I. Perwisz (ur. 1906). Tak o nim pisał 15 lutego 1951 pełnomocnik do spraw religii P. Wilchowy: „Ten ministrant głośno czyta z ambony modlitwy w języku polskim, a zebrani za nim powtarzają. Wcześniej był tu organista, wykorzystywano również organy w czasie śpiewów. I. Perwisz przewodniczy również nielegalnej grupie różańcowej. Członkowie tej grupy odmawiają modlitwy wspólnie z różańcami w rękach”. Urzędnik również dodał, że Perwisz przygotowywał w Żydaczowie dzieci do pierwszej Komunii św.

Ostatecznie w 1963 roku milicja odebrała klucze opiekującemu się kościołem Józefowi Trębińskiemu, po czym kościół zamknięto, a ks. Kwiatkowski po powrocie z zesłania przez pewien czas pracował przy kościele św. Antoniego we Lwowie.

Bez udziału kapłana przez wiele lat gromadzili się wierni w Gródku Jagiellońskim koło Lwowa. Po zakończeniu II wojny i zamknięciu świątyni parafialnej, życie religijne przeniosło się do pobliskiej rzymskokatolickiej kaplicy pw. św. Barbary. Ta kaplica służyła katolikom przez wiele lat jako miejsce nabożeństw i przechowywania przedmiotów uratowanych z kościoła parafialnego. Została zamknięta przez władze sowieckie w 1971 roku. Po 1990 roku została przekazana grekokatolikom, którzy ją po wzniesieniu własnej świątyni całkowicie wyburzyli.

Marian Skowyra

Tekst ukazał się w nr 23 (387), 14 – 27 grudnia 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X