Kopalnia kawy pod Pałacem Lubomirskich

Kopalnia kawy pod Pałacem Lubomirskich

Na parterze słynnej kamienicy na rogu Rynku i ul. Ruskiej we Lwowie, czyli dawnego Pałacu Lubomirskich, przed długie lata znajdowała się księgarnia naukowa, potem sprzedawano komputery, następnie upominki, jednak nigdy nie było w środku tylu ludzi, jak po niedawnym otwarciu tam kawiarni pod nazwą „Lwowska kopalnia kawy”.

 

Od symptomów ciekawości do oznak lekkiego szoku można było zauważyć na twarzach licznych gości, zwiedzających ten lokal. Nawet Ślązaków, obeznanych z kopalniami, których niedawno oprowadzałem po mieście, zaskoczyło, gdy po zejściu z sali do piwnicy, kelnerzy w strojach górniczych zaproponowali im by też założyli górnicze hełmy z latarką.

 

Bo jak inaczej iść dalej, do ciemnej sztolni, skąd słychać szum wagoników, odgłosy pneumatycznego młota i oskarda oraz jazgot transportera, który jak zauważyli, jeszcze wcześniej wynosił na górę ziarna prawdziwej kawy.

Obok podziemnej pracowni, w ciemnych jaskiniach zauważyliśmy też stoiska barmanów, zapraszających by skosztować tego czy innego gatunku kawy. Prawie każdy z nich pyta, czy słyszeliśmy coś o Kulczyckim. No, tak. Nawet widzieliśmy jego wielki portret przed zejściem do piwnicy. Tutaj wszędzie panuje kult tego szlachcica z Kulczyc koło Sambora. „Górnik kawowy”, młody chłopak, który nas oprowadza przekonuje, że jego opowieść o lwowskich złożach kawy, jest prawdą. W stosunku do niektórych gości to się nawet udaje.

Tajemnica lwowskiej kawomanii (opowieść przewodnika)
Rok 1652 jest początkiem drogi wielkiego kawomana i przedsiębiorcy, osoby, która przyczyniła się do gastronomicznego przewrotu w świecie – Jurka Kulczyckiego.

Jako student, zgłębiał sprawę górniczą, łacinę i grekę, nauki przyrodnicze w lwowskiej bursie. W czasie wolnym chodził pomagać lwowskim alchemikom. Materiału do badań dostarczali mu koledzy. Wśród nich trafiała się i kawa – nieociosana i niejasna substancja, którą przyjmowano jako odpady.

Pewnego razu Jurko doprowadził kawę do stanu gorącego kawowego napoju i cichcem rozesłał jego próbkę po Lwowie. Spróbował go nawet sam burmistrz. Jak każda nowość, sprawa spotkała się ze słowami zachwytu i krytyki. Ale burmistrzowi podobała się kawa i uchwalił początek wydobycia kawy na lwowskim Rynku.

Jurko Kulczycki otrzymał patent i rozpoczął produkcję. W taki sposób w głębokich lwowskich piwnicach zaczęto odkrywać pierwsze sztolnie kawowe, wynaleziono kawowy wyciąg, koła obrotowe dla wagoników, opracowano nowy system smażenia kawy. Z czasem pojawiły się pierwsze systemy bezpieczeństwa kopalni i umocnienia sztolni.

I tu się zaczęło! Początkowo towar zbywano do Iranu, Persji, Indii i Turcji, bo te państwa (jak i Lwów dziś) nie trafiły do Unii Europejskiej. Turcy nie na żarty zainteresowali się nowym produktem i chcieli zawładnąć nim. Teraz rozumiemy, że pierwsza turecko-lwowska wojna była nie o tereny, a o bogactwa naturalne. Do dziś historycy nie znają jaka była przyczyna pierwszej wyprawy w 1675 roku 120 tysięcznej armii tureckiej i oblężenie przez nią kawowej stolicy świata. Oblężenie trwało miesiące. Turcy bardzo chcieli zawładnąć kawą i to właśnie przyniosło ich do Lwowa.

Lwów został zmuszony pójść na ustępstwa i wykonać warunki Turków: dać 120 wozów kawy i głównego menadżera produkcji kawy. Magistrat oddelegował Kulczyckiego. Tak trafił on do niewoli tureckiej. Ale strategiczne obiekty wydobycia kawy były dobrze ukryte pod budynkami miasta. Istniał tzn. Tajny Kawowy Klub, członkami którego byli szacowni obywatele miasta, którzy płacili składki na rozwój przemysłu kawowego i opłacali rentę królowi.

W Turcji Jurko zaczął pracować jako tłumacz dla Akermańskiego oddziału wiedeńskiej Wschodniej Kompanii Handlowej. Zarobił tam sporo i mógł otworzyć własną kompanię handlową we Wiedniu i przenieść się tam, bo był obrażony na lwowski magistrat, że oddal go Turkom. Przewidywał dobrze przyszłość i problematykę wejścia do UE. Europa rozwijała demokrację i tak samo uczynił Kulczycki, uczyniwszy z picia kawy proces demokratyczny, otwarty dla ludzi i społeczeństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X