Jerzy Hoffman gorące serce

Jerzy Hoffman gorące serce

To tytuł najnowszej książki Marty Sztokfisz – dziennikarki, pisarki, stypendystki Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Marta jest autorką sześciu książek oraz cyklu scenariuszy filmowych. Jej „Księżniczka deptaku” stała się bestsellerem. Przeprowadziła ponad 300 rozmów z największymi indywidualnościami świata kultury, show biznesu i mediów.

 

Jedno życie to za mało…

Tym razem piórem Marty Sztokfisz został postawiony pomnik za życia Jerzemu Hoffmanowi – jednej z największych postaci polskiego kina. Do tego, pomnik nie z brązu, a żywy. To raczej portret – akwarela mieniąca się tysiącem barw. Autorka nie miała łatwego zadania…

Przejdźmy jednak do głównego bohatera książki. „Jerzy Hoffman spośród wielu swoich zasług wymienia na pierwszym miejscu: Członek Rzeczywisty Akademii Sztuki Ukrainy. Następnie doktor honoris causa Instytutu Filmowego w Moskwie, Zasłużony dla Kultury Narodowej, oraz odznaczenia: Wielki Krzyż Orderu Odrodzenia Polski, 6 nagród Ministerstwa Kultury i Sztuki, 7 Złotych Kaczek i nominację do Oscara. Reżyser z krwi i kości. Przyjaciel, kochanek, mąż, kumpel, towarzysz biesiad i awanturniczych przygód. Niepokorny. I ryzykant. Watażka. Romantyk. Zwierzę filmowe. Mistrz scen bitewnych. Satrapa na planie niezliczonych produkcji. „On jest tam Bogiem” – mówią aktorzy.

Da się lubić, dlatego pisanie o takim artyście nie jest katorgą lecz przyjemnością. To książka o człowieku, od którego można się wiele nauczyć, także poczucia humoru i dystansu do siebie. Beztroskiego biesiadowania, konsekwencji i pracy stachanowca, jeśli to konieczne.” Tak o artyście powiedziała Marta Sztokfisz – autorka książki „Jerzy Hoffman gorące serce”, która ukazała się w dniu premiery filmu „1920 Bitwa Warszawska”. Obraz reżysera nie jest w niej czarno-biały. To kolorowy fresk, składający się z zabawnych historii, anegdot i wspomnień przyjaciół, znajomych oraz rodziny reżysera. Hoffmana kochają nie tylko kobiety, ale także członkowie jego ekip – od aktorów po oświetlaczy. Jak on to robi, co w sobie ma, że nikt nie mówi o nim źle? Tego również docieka Marta Sztokfisz.

Życie Jerzego Hoffmana to materiał na scenariusz. Tyle w nim zwrotów akcji, dramatycznych i zabawnych perypetii, a wszystkiemu towarzyszy niebywała energia i brawura bohatera opowieści. Oraz wiara, że można zrealizować marzenia. Jego filmy ogląda już trzecie pokolenie Polaków. Wielu z nich Hoffman inspiruje do poznania historii. Zainteresowanie nią budzi także najnowsze dzieło artysty „1920 Bitwa Warszawska”, o którym reżyser również opowiada w książce Marty Sztokfisz.

(fragment książki)
„W oczy rzuca się potężna zwalista postać, zamaszyste ruchy, wylewność i emocjonalność. Ten rodzaj zmysłowości i żarliwości charakterystyczny dla ludzi wschodu. I dla mężczyzn, jakich bezskutecznie szukają dziś kobiety. Zero w nim lorda i zero „mężusia”. To watażka – nie zdziwiłabym się, gdyby jak Azja porwał kobietę, którą wybrał na żonę. Ale i romantyczny trubadur. Może otworzyć ramiona oraz serce, uściskać i zacząć: „Wiesz, bracie kochany…”, albo, gdy mu przeszkadza, krzyknąć na planie filmowym do aktorki: „Nie pierdol!”.

 

O żadnym artyście nie krąży tyle legend, co o Jerzym Hoffmanie. Przyjaciele, znajomi i współpracownicy bez trudu przypominają siebie anegdoty, dodają szczegóły, różniące się detalem albo znacząco. Jedni mówią np., że swoją żonę, Walę, odbił lekarzowi gdzieś na Ukrainie, inni, że to był skromny inżynier, a rzecz działa się w Zakopanem. Wszyscy są zgodni – spił faceta i siłą perswazji zmusił go, by odpuścił sobie Walę, ponieważ ta kobieta będzie szczęśliwa tylko z nim – z Jerzym Hoffmanem. To właśnie jej, zmarłej przed premierą filmu, dedykował „Ogniem i mieczem”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X