Kolorowa zagadka starej bramy w Satanowie Wygląd ogólny bramy w Satanowie, fot. Dmytro Poluchowycz

Kolorowa zagadka starej bramy w Satanowie

„Nowy Kurier Galicyjski” już drukował mój materiał o dawnej bramie miejskiej w Satanowie w obw. chmielnickim. Ta budowla fortyfikacyjna warta jest jednak kolejnej wzmianki. Dlaczego? Chociażby dlatego, że średniowieczno-renesansowe bramy miejskie już same w sobie są unikatowymi zabytkami. Zamkowych, fortecznych czy klasztornych bram obronnych na Ukrainie jest wiele. A bram miejskich – praktycznie nie pozostało. Nawet w słynnym Lwowie, gdzie zabytkowych budowli miejskich jest do woli, ta pozostała… jedynie w herbie. Bramy miejskie, oprócz Satanowa, zachowały się jedynie w Kamieńcu Podolskim, Ostrogu, Dubnie, Ołyce i Kijowie. I to wszystko…

Jeżeli Brama Wietrzna w Kamieńcu Podolskim, wchodząca w kompleks obronny Stefana Batorego, jest największą pośród bram, zaś kompleks Bramy Polskiej – najbardziej malowniczy, to brama miejska w Satanowie jest najbardziej udekorowaną bramą na Ukrainie. Jednocześnie jest najbardziej „graniczną”. To właśnie o jej ozdobach będzie mowa, ale na razie zróbmy wędrówkę przez historię…

Bramę wybudowano w XV w. i częściowo przebudowano w XVI. W czasie wojen tureckich zaznała znacznych rujnacji. W latach 1722–1724 kolejny właściciel Satanowa, wielki hetman koronny Adam Mikołaj Sieniawski kardynalnie ją przebudował. To wówczas z fasady bramy znikła olbrzymia tablica z napisem po łacinie:

„Adam Mikołaj z Granowa Sieniawski, właściciel Szkłowa i Miszy, kasztelan krakowski, najwyższy wódz koronnego wojska, dla bezpieczeństwa obywatelskiego tę fortyfikację odnowił RP 1722, mając zamiar murami obronić Ojczyznę, co ją tyle razy bronił piersią. Otóż najwyższa myśl fundatora zadbała zbudować tę bramę, żeby Portcie Osmańskiej zagrodzić drogę do Polski, żeby korzystać z równej siły przeciwko napadom barbarzyńców, złemu Tatarzynowi przeciwstawił Satanów, przeciwko czemu nawet i wrota piekielne nie zdołają, nadto, gdy tę fortecę zamknięto przed wrogami, jednemu tylko Bogu, Królowi i Ojczyźnie oddawać będzie swe klucze – RP 1724”.

Dekoracje bramy, fot. Dmytro Poluchowycz

Autorem tego chwalebnego tekstu był prawdopodobnie sam pan Sieniawski. Nie tylko dobrze machał szabelką, ale i doskonale władał słowem. Słowa o tym, że nie raz bronił Ojczyzny piersią nie są przesadzone. Już mając lat 17 wziął udział w słynnej bitwie pod Wiedniem 1683 roku, gdzie wojska sojusznicze dowodzone przez Jana III Sobieskiego rozgromiły wojska Imperium Osmańskiego, dowodzone przed Kara Mustafę.

Niestety nie udało się sprawdzić innej deklaracji fundatora: …jednemu tylko Bogu, królowi i Ojczyźnie oddawać swe klucze będzie. Najazd janczarów w 1676 r był ostatnią przygodą wojenną tej budowli.

Tablica z monogramem, fot. Dmytro Poluchowycz

Po II rozbiorze Rzeczypospolitej w 1793 r. faktycznie pod samymi murami bramy legła granica pomiędzy Imperiami Habsburgów i Romanowych. Niebawem trzypiętrową basztę, stojąca nad samym brzegiem Zbrucza, zajęli pogranicznicy. Uratowało to budowlę od smutnego losu innych fortyfikacji miasta, które po utracie znaczenia obronnego zostały rozebrane na budulec. Strażnicy granicy, początkowo carscy, a potem sowieccy, wykorzystywali bramę do 1939 r.

Od dawnych czasów bramy miejskie, oprócz stricte obronnej funkcji, pełniły ważną funkcję reprezentacyjną – były swego rodzaju obliczem i symbolem miasta. Wystarczy wspomnieć tu bramę Isztar w Babilonie, wystawioną w 575 r. p.n. z rozkazu cesarza Nabuchodonozora II czy Złote Wrota w Konstantynopolu i Kijowie. Bramy miejskie były swego rodzaju arkami triumfalnymi, przez które do miasta wjeżdżali szanowani obywatele czy wchodziło zwycięskie wojsko. Starano się odpowiednio je dekorować i ozdabiać. Nie wszystkie, rzecz jasna, tylko te odgrywające rolę głównego, paradnego wjazdu do miasta.

Południowa brama Satanowa, od której rozpoczynała się droga do Kamieńca – ówczesnej stolicy Podola była taką paradną. Stąd jej nazwa „Kamieniecka”.

Hetman koronny dość bogato ozdobił „wizytówkę” swego miasta. Arkę przejazdu udekorowano kamiennym ozdobnym obramieniem (nie zachowało się) i tak samo udekorowano otwory okienne. Jednak głównym elementem dekoracyjnym była wspomniana tablica ozdobiona herbem Sieniawskich „Leliwą”, umieszczonym na tle militarnej kompozycji ze sztandarów, buńczuków, dzid, armat, kul, bębnów i podobnej wojskowej atrybutyki. Wszystko to było wkomponowane w ornamentykę w stylu barokowym.

Próba koloryzacji herbu

Z dużym prawdopodobieństwem możemy przypuszczać, że od początku kompozycja ta mogła być pokryta polichromią – czyli pomalowana w stosowne kolory. Takiego przypuszczenia dokonałem na podstawie badań wielu faktów.

Po pierwsze – polichromia „architektonicznych” herbów nie jest rzadkością. Podobną możemy znaleźć w kościele św. Antoniego w sąsiednim Husiatynie. Ta husiatyńska jest rówieśniczką „Leliwy” z satanowskiej bramy, a sama świątynia oprócz funkcji sakralnej miała też obronną.

Po drugie – polichromia płaskorzeźb na fasadach budowli nie jest czymś unikalnym. Dość wspomnieć kościół św. Trójcy w Ołyce.

Ale najważniejsze, co mogło naprowadzić myśl na polichromię herbu, znajduje się w samym Satanowie. Przed 7–8 laty w historycznym centrum miasteczka stała kamienica, której fronton dekorowała rzeźbiona tablica. Na niej był jakiś herb zwieńczony koroną książęcą i plecione litery monogramu: IMSLK. Ze względu na książęca koronę możemy przypuszczać, że mógł to być monogram kolejnych właścicieli Satanowa Izabelli i Stanisława Lubomirskich. Jednak ze względu na niezrozumiałe litery M i K nic pewnego stwierdzać nie możemy. Niestety, kamienica została zniszczona, a tablica gdzieś znikła. Zachowało się zdjęcie tablicy, na którym dobrze widoczna jest polichromia – czerwona farba na taśmie pod literami. Trudno tego nie zauważyć.

Obecność polichromii na bramie satanowskiej mogłaby oczywiście być potwierdzona jedynie analizą chemiczną płaskorzeźb. Wątpliwe jest jednak, aby ktoś miał to zrobić w najbliższym czasie. Chyba, że kiedyś znajdą się fundusze na remont tego unikatowego zabytku, będącego dziś w stanie awaryjnym.

Na razie odważyłem się odtworzyć hipotetyczny wygląd polichromowanego herbu. Za podstawę kolorystyki wziąłem heraldyczne kolory herbu „Leliwa”, a militariów – analogiczne zdobnictwo z XVII – XVIII wieków.

Dmytro Poluchowycz

Tekst ukazał się w nr 3 (415), 14 – 27 lutego 2023

Dmyto Poluchowycz. Za młodu chciał być biologiem i nawet rozpoczął studia na wydziale biologii. Okres studiów przypadał na okres rozpadu ZSRS. Został aktywistą Ukraińskiego Związku Studentów. Brał udział w Rewolucji na Granicie w styczniu 1991 roku. Był jednym z organizatorów grupy studentów, która broniła litewskiego Sejmu. W tym okresie rozpoczął pracę jako dziennikarz. Pierwsze publikacje drukował w antysowieckim drugim obiegu z okresu 1989-90. Pracował w telewizji, w prasie ukraińskiej i zagranicznej. Zainteresowania: historia, krajoznawstwo, podróże.

X