Klasztory pogranicza Fot. Dmytro Antoniuk

Klasztory pogranicza

Mościska – to kolejna miejscowość przy granicy, w której polskość odczuwalna jest na każdym kroku. Tym razem opowiem o trzech klasztorach w Mościskach i okolicach.

Klasztor oo. kaznodziejów (dominikanów) ufundował w Mościskach w 1404 roku król Władysław Jagiełło i według niektórych źródeł jego kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej powstał w tymże stuleciu. Dokładnie natomiast wiadomo, że w latach 1600-1630 odbyła się jego rozbudowa na koszt samych zakonników, nie udało im się znaleźć możnych ofiarodawców. Na ogół mościski klasztor uważany był za jeden z największych w prowincji ruskiej zakonu. Dominikanom wystarczyło funduszy nie tylko na wzniesienie nowych drewnianych zabudowań klasztornych, ale i na otoczenie ich wokół wałami i murami obronnymi. Otwory strzelnicze były również w murach kościoła. Główną relikwią zakonu była tu ikona Matki Boskiej Śnieżnej, otoczona szczególnym kultem, o czym świadczą liczne wota.

W 1788 roku Austriacy skasowali klasztor i w już murowanych piętrowych zabudowaniach klasztoru z połowy XVIII wieku umieścili koszary i urzędy. Świątynia przez dłuższy czas stała zamknięta. Z czasem władze przekazały kościół kupcom żydowskim na magazyn siana. W 1858 roku miejscowa ludność przy pomocy Agenora Gołuchowskiego, namiestnika Galicji i Lodomerii, wykupiła od władz podominikańskie zabudowania. Wtedy w klasztorze umieszczono szkołę. O dalszą rolę świątyni toczyły się jednak spory: ludność chciała przywrócić jej funkcję sakralną, a wójt pragnął przerobić kościół na manufakturę. Na korzyść tych pierwszych przemówiły zjawiska nadprzyrodzone: właściciele Zakościela i Lackiej Woli panowie Jan Łabuda i Szot mieli jednakowy sen, w którym św. Katarzyna kazała im podnieść kościół z ruiny. Łabuda zwrócił się wtedy do lwowskiego prowincjała oo. dominikanów z prośbą odnowienia kościoła. Ten jednak odmówił, tłumacząc się brakiem funduszy i ludzi. Wtedy mieszkańcy Mościsk rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na konieczne prace i w 1880 roku świątynia została ponownie konsekrowana. Znów opiekę nad kościołem zaproponowano lwowskim dominikanom.

W tym czasie przedstawiciele angielskiej prowincji redemptorystów o. Bernard Łubieński i jego brat Roger poszukiwali miejsca pod klasztor na Galicji. Dowiedziawszy się o losie klasztoru dominikanów, zaproponowali władzom jego wykupienie, na co te przystały. Koszty ze sprzedaży włożono w budowę nowej szkoły, więc tę z cel klasztornych wkrótce przeniesiono.

Od 1883 roku przez dwa dziesięciolecia nowi właściciele kontynuowali rozbudowę świątyni, dostawiając niskie kaplice i pięciokondygnacyjną wieżę z zegarem. Na frontonie umieszczono wielka rzeźbę „Chrystus w Ogrodzie Oliwnym” autorstwa Amelii Łubieńskiej – krewnej o. Bernarda.

Najbardziej cenną w klasztorze mościskich redemptorystów była ikona Matki Boskiej Nieustającej Pomocy z rzymskiego kościoła św. Alfonsa Liguoriego. W 1882 roku wykonano kilka ponumerowanych kopii cudownego obrazu. Przy tym nie tylko dotrzymano się wierności malarskiej, ale również wykorzystano te same gatunki drewna i analogiczne wymiary desek obrazu. Ponieważ obraz od samego początku przebywania w kościele redemptorystów otoczony był szczególną czcią – stał się główną relikwią zakonu. Obraz początkowo umieszczono w ołtarzu głównym, a potem, aby uczynić ją bardziej dostępną dla wiernych – w bocznym.

Mościski klasztor redemptorystów szybko stal się głównym ośrodkiem rekolekcyjnym. Utworzono przy nim nowicjat i w tym celu nadbudowano drugie piętro na starym klasztorze.

Na początku I wojny światowej w klasztorze umieszczono sztab wojsk austriackich. Gdy miasto w lutym 1915 roku zajęli Rosjanie, internowali zakonników we Lwowie, a w zabudowaniach klasztoru również umieścili swój sztab. Podczas działań wojennych zarówno klasztor, jak i miasto, poddawane było silnemu ostrzałowi, jednak konwent nie doznał żadnych rujnacji. Wszyscy uważali to za cud za wstawiennictwem obrazu Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, więc w 1916 roku przystrojono ją w srebrne szaty z koronami udekorowane kosztownymi kamieniami z firmy Franciszka Kopaczyńskiego z Krakowa. Po wojnie kościół odnowiono, pokrywając nowymi freskami, które zamieniły poprzednie, jeszcze z czasów dominikańskich.

Pierwsi Sowieci skasowali nowicjat i umieścili w klasztorze szpital. Wydano nakaz całkowitej likwidacji klasztoru, ale przeszkodzili temu Niemcy. Jednak w 1948 roku redemptoryści zostali zmuszeni do opuszczenia Mościsk i przeniesienia się do Polski. Zabrali oni ze sobą większość naczyń liturgicznych, archiwum i cudowny obraz. W klasztorze zorganizowano szpital, który jest tam do dziś. Rozebrano przy tym stare przejście do kościoła i zamieniono go bardziej nowoczesną zabudową. Na szczęście nie ruszono figury Chrystusa. Sam klasztor również przebudowano i dziś nie pozostało w nim nic ze starego zdobnictwa.

W 1991 roku kościół przekazano katolikom, a po pięciu latach powrócili do niego redemptoryści. Przywieźli ze sobą przedwojenny cudowny obraz Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. W 2001 roku obraz został koronowany przez kardynała Mariana Jaworskiego koronami poświęconymi przez Jana Pawła II podczas wizyty we Lwowie. Obecnie kościół jest sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Obraz znajduje się za zasłoną w nowym ołtarzu głównym.

Ze starych dekoracji świątyni pozostało niewiele: fresk z 1925 roku, przedstawiający aniołów czczących Najświętszy Sakrament; czeskie witraże z końca XIX wieku (w tym jeden z symboliką dominikanów); rzeźba „Pieta”; jeden z ołtarzy bocznych i pamiątkowa tablica z 1903 roku, gdzie przedstawiona jest historia klasztoru.

Podmiejską dzielnicą Mościsk jest Zakościele, które leży przy drodze na Sambor. Drewniany kościół parafialny istniał tam jeszcze w XV wieku. Podczas najazdu Chmielnickiego kościół z Polakami, szukającymi w nim schronienia, spalili Kozacy. Od 1744 roku w odbudowanym kościele znajdował się XVI-wieczny obraz św. Anny. Obecny murowany kościół św. Archanioła Michała powstał w 1900 roku, o czym świadczy data nad wejściem i pamiątkowy krzyż w prezbiterium z imionami darczyńców. W 1923 roku przy kościele otworzono klasztor ss. józefitek. Przeniosły się tu ze Lwowa i prowadziły początkową szkołę. Prawdopodobnie zajmowały sąsiedni budynek, bo o właściwych zabudowaniach klasztornych wzmianki brak. Zakonnice przebywały tu do 1948 roku, do zamknięcia kościoła. Oddano świątynię wiernym w ostatnich latach ZSRR. Wewnątrz zachował się ołtarz z początku XX wieku z postaciami aniołów z XVIII wieku – prawdopodobnie pochodzących z poprzedniego, drewnianego kościoła.

Kontynuując opowieść o katolickich klasztorach w okolicach Mościsk, należy wspomnieć też wioskę Husaków. Jest do niej 19 km przez miejscowości Nahirne (dawn. Pakość), Hańkowice i Złotkowice drogą z okropną nawierzchnią, ale warto wybrać się tu by zobaczyć zacisze klasztoru oo. karmelitów trzewiczkowych. Obecnie mieszczą się tu mieszkania prywatne. W miejscowym kościele parafialnym zachowały się barokowe freski Stanisława Stroińskiego.

Fundatorem tego konwentu był krewny znanego lwowskiego dobroczyńcy Konstantego Korniakta, również Konstanty. Przy wsparciu przeora z sąsiedniego klasztoru karmelitów trzewiczkowych w niedalekich Sąsiadowicach o. Dominika Jasienickiego, założono tu klasztor w 1623 roku. Został on bardzo zniszczony przez Kozaków Chmielnickiego, ale dzięki przyzwoleniu króla Jana III Sobieskiego karmelici mieli pozwolenie pobrania drewna z okolicznych lasów do odbudowy klasztoru. Dopiero w 1772 roku chorąży koronny Adam Józef Mniszek przekazał zgromadzeniu dostateczne fundusze na wystawienie murowanych klasztoru i kościoła. Jednak tę fundację nie zrealizowano do końca, ponieważ w 1781 roku Austriacy skasowali konwent. Nieukończony kościół rozebrano, a w klasztorze umieszczono początkowo sąd, a później szkołę.

W Husakowie te zabudowania znane są jako „Mury” i obecnie zamieszkuje w nich rodzina obecnej lub byłej dyrektor szkoły i jest to najbardziej zadbana budowla w okolicy. Po starych dekoracjach – jeżeli takowe i były – nie ma ani śladu na zewnątrz i wewnątrz.

Kościół farny św. Stanisława, jak i wspomniany parafialny w Mościskach warte są oddzielnego opisu.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 10 (254) 31 maja – 16 czerwca 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X