Kim jest święty Walenty?

Kim jest święty Walenty?

W dzisiejszym świecie komercji, handlu i biznesu religijne święta zostały często zmienione rządzą posiadania, którą tak skutecznie podsuwa człowiekowi reklama.

Już jesienią, sklepowi sprzedawcy serwują nam bezgraniczny konsumpcjonizm, czyli potrzebę posiadania poprzez niby to święto Halloween, które tak skutecznie próbuje zamienić religijny aspekt Uroczystości Wszystkich Świętych. W dalszej kolejności, czystej formy pogaństwo wkradło się we wspomnienie św. Mikołaja. Świętego biskupa z Myry zamieniła postać starszego mężczyzny z brodą, ubranego w czerwony strój, który wedle różnych legend i bajek „w okresie świąt Bożego Narodzenia rozwozi dzieciom prezenty saniami ciągniętymi przez zaprzęg reniferów. Według różnych wersji zamieszkuje wraz z grupą elfów Laponię lub biegun północny”. W marcu jest „Dzień kobiet”, toteż kwiaty pójdą na bazarach jak świeże bułeczki, a co z lutym? Czy w tym miesiącu ma być zastój? Mamy tu szereg balów, karnawałów, prawdziwe „HOMO LUDENS” (człowiek żyje dla zabawy), a także ciągle rozwijające się i nabierające szerokiego spektrum „walentynki”. To one pozwolą nam doskonale wyzbyć się wszelkiej zbędnej gotówki w portfelach. Jak zatem do tego doszło, że świat tak skutecznie w tym jednym dniu oszalał na punkcie obdarowywania się?

Pogańskie prapoczątki
Jak podają historycy, początków dzisiejszych walentynek szukać należy nie w chrześcijaństwie, lecz w pogańskim Rzymie. O ich dacie zadecydowała sama przyroda. W połowie lutego bowiem, ptaki gnieżdżące się w Wiecznym Mieście zaczynały miłosne zaloty i łączyły się w pary. Uważano to za symboliczne przebudzenie się natury, zwiastujące rychłe nadejście wiosny. Zresztą, należy dodać, że i w naszej tradycji uważa się, że „Na Gromnicy zimy połowica”. Rzymianie na 15 lutego wyznaczyli datę świętowania luperkaliów – festynu ku czci boga płodności Faunusa Lupercusa. W przeddzień obchodów odbywała się miłosna loteria: imiona dziewcząt zapisywano na skrawkach papieru, po czym losowali je chłopcy. W ten sposób dziewczyny stawały się ich partnerkami podczas luperkaliów. Bywało, że odtąd chodzili ze sobą przez cały rok, a nawet zostawali parą na całe życie…

Gdy w IV w. chrześcijaństwo stało się religią panującą w cesarstwie rzymskim, pogańskie obchody stopniowo zastępowano przez święta chrześcijańskie. Luperkalia były na tyle popularne, że utrzymały się aż do końca V w. Zniósł je dopiero w 496 r. papież Gelazy I, zastępując najbliższym w kalendarzu liturgicznym świętem męczennika Walentego.

Jeden, dwóch czy trzech św. Walentych?
Za panowania cesarza Klaudiusza Gockiego, Rzym był uwikłany w krwawe i niepopularne wojny do tego stopnia, że mężczyźni nie chcieli wstępować do wojska. Cesarz uznał, że powodem tego była ich niechęć do opuszczania swoich narzeczonych i żon. Dlatego odwołał wszystkie planowane zaręczyny i śluby. Jak głosi legenda, kapłan i lekarz św. Walenty pomagał parom, które pobierały się potajemnie. Został jednak przyłapany i skazany na śmierć. Inna relacja podaje, że miało to mieć miejsce po tym, jak udzielał pomocy męczennikom. Aresztowania dokonał Calpurnius, prefekt Rzymu, strażnikiem więzienia był Asterius, dowódca jego straży.

Zachowały się co najmniej trzy lub cztery autentyczne głowy św. Walentego, w tym – jedna w samborskiej cerkwi p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Fot. ks. Marian Skowyra)

Niniejsza legenda o św. Walentym jest całkowitym plagiatem uwięzienia św. Pawła. Opowiada więc, że św. Walenty przebywając w zamknięciu głosił Ewangelię swemu strażnikowi i, podobnie jak św. Paweł, zdołał go nawrócić dzięki cudowi, którego Bóg dokonał za jego pośrednictwem: adoptowana córka Asteriusa odzyskała wzrok. Strażnik i całe jego domostwo – podobnie jak Korneliusz w historii ze św. Pawłem – zostali ochrzczeni. Niestety, stało się to powodem zaostrzenia kary dla św. Walentego, ponieważ nawrócenie Asteriusa rozwścieczyło cesarza Klaudiusza II Gota. Nakazał bić św. Walentego kijami, a następnie ściąć mu głowę. Według przekazu, umęczeni zostali także Asterius i jego cała rodzina.

Niedługo po egzekucji św. Walentego, pobożna rzymska matrona Sabinilla poprosiła o wydanie jego ciała, które pochowała w swej posiadłości przy Via Flaminia. W 350 r. w tym miejscu wzniesiono bazylikę. Została ona zniszczona w VII wieku za czasów Honoriusza I. Obecnie pozostały jedynie ruiny w pobliżu katakumb, zawierających jeden z najstarszych (również z VII wieku) obrazów ukrzyżowania. Relikwie św. Walentego przeniesiono do kościoła św. Praksedesa.

Z czasem, postać kapłana św. Walentego zmieszała się z innym świętym męczennikiem, noszącym to samo imię. Niektórzy badacze twierdzą nawet, że tak naprawdę chodzi o tę samą osobę. Kolejny św. Walenty miał w 197 r. zostać biskupem miasta Terni w Umbrii. Znany był z tego, że jako pierwszy pobłogosławił związek małżeński między poganinem i chrześcijanką. Wysyłał też do swych wiernych listy o miłości do Chrystusa. Zginął w Rzymie w 273 r., gdyż nie chciał zaprzestać nawracania pogan. Dziś to właśnie on jest bardziej znany i to do jego grobu w katedrze w Terni ściągają pielgrzymi. Na srebrnym relikwiarzu kryjącym jego szczątki znajduje się napis: „Święty Walenty, patron miłości”.

Od Średniowiecza św. Walenty, którego łacińskie imię znaczy „silny” i „zdrowy”, był czczony jako patron epileptyków. Wówczas epilepsję zwano też „chorobą świętego Walentego”. Faktycznie jednak chodzi tu o trzeciego świętego, noszącego to imię. Żył on w V wieku w Recji (na dzisiejszym pograniczu niemiecko-austriacko-szwajcarskim) i przypisywano mu moc uzdrawiania z tej choroby.

Będziesz moją Walentynką…
Dzień św. Walentego stał się prawdziwym świętem zakochanych dopiero w średniowieczu, kiedy to pasjonowano się żywotami świętych i tłumnie pielgrzymowano do ich grobów, aby uczcić ich relikwie. „Przypomniano więc sobie także dzieje św. Walentego”. Święto najbardziej rozpowszechniło się w Anglii i Francji. Nadal, jak w antycznym Rzymie, losowano imiona, choć teraz także dziewczęta wyciągały imiona chłopców. Młodzież nosiła potem przez tydzień wylosowane kartki przypięte do rękawa.

Dziewczęta 14 lutego starały się odgadnąć, za kogo wyjdą za mąż. Aby się tego dowiedzieć, wypatrywały ptaków. Jeśli dziewczyna jako pierwszego zobaczyła rudzika, oznaczało to, że wyjdzie za marynarza; jeśli wróbla – za ubogiego, lecz mogła być pewna, że jej małżeństwo będzie szczęśliwe; jeśli łuszczaka – że poprosi ją o rękę człowiek bogaty. W Walii tego dnia ofiarowywano sobie drewniane łyżki z wyrzeźbionymi na nich sercami, kluczami i dziurkami od klucza. Podarunek zastępował wyrażoną słowami prośbę: „Otwórz moje serce”.

Od XVI w. w dniu św. Walentego ofiarowywano kobietom kwiaty. Wszystko zaczęło się od święta zorganizowanego przez jedną z córek króla Francji Henryka IV. Każda z obecnych dziewczyn otrzymała wówczas bukiet kwiatów od swego kawalera. Przede wszystkim jednak, narzeczony był zobowiązany 14 lutego wysłać ukochanej czuły liścik, nazwany walentynką. Zwyczaj ten zadomowił się nawet przy dworze królewskim w Paryżu. Walentynki dekorowano sercami i kupidynami, wypisywano na nich wiersze. W XIX w. uważano je za najbardziej romantyczny sposób wyznania miłości. Treścią listów nieraz były słowa: „Będziesz moją Walentynką”. W Stanach Zjednoczonych walentynkowe listy były anonimowe, dlatego kończyły się pytaniem: „Zgadnij, kto?”. W Europie anonimowy nadawca podpisywał się po prostu: „Twój Walentyn”.

Relikwii św. Walentego na całym świecie jest bez liku (Fot. ks. Marian Skowyra)

Święto Zaręczyn
W Austrii w dniu Sankt Valentin odbywają się uliczne pochody, w Anglii zakochani ofiarują sobie kartonowe serca ozdobione postaciami Romea i Julii, a w dzisiejszej Ameryce – po prostu wysyłają e-maile. Jednak najbardziej uroczyście obchodzi się ten dzień w ojczyźnie św. Walentego. Co roku, w niedzielę najbliższą 14 lutego, w katedrze w Terni odbywa się Święto Zaręczyn. Zgromadzone przy grobie św. Walentego setki par narzeczeńskich, przybyłych nieraz z różnych stron świata, przyrzekają sobie miłość i wierność na czas do dnia ślubu. W 1997 r. krótki list do zgromadzonych w Terni narzeczonych napisał papież Jan Paweł II. Jego treść została wyryta na płycie wmurowanej w pobliżu grobu św. Walentego.

Gdyby dziś święty Walenty żył, cieszyłby się zapewne widząc, jak każdego roku, 14 lutego zakochani obdarzają się kwiatami, gdyby okazała się prawdziwą kolejna legenda, która głosi, że sam chętnie rozdawał kwiaty przechodzącym koło jego ogrodu w Umbrii. Ponadto apelował do serc mężczyzn, aby – jeśli kochają swoje żony – pozostawali w domu i nie szli na wojnę. Ten popularny dziś święty biskup z Terni, który zginął męczeńską śmiercią w 268 roku, „zapewne nie mógł i pomyśleć, że zrobi karierę jako patron zakochanych i małżeństw”. Począwszy od epileptyków, poprzez patronowanie nad pokojem, pszczelarzami, do orędownictwa nad zakochanymi. O popularności świętego Walentego świadczą także liczne „relikwie”. Takie jakoby znajdują się w starej samborskiej cerkwi grekokatolickiej p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W naszej archidiecezji zachowało się szereg kościołów, którym przewodniczy św. Walenty, a to, że akurat handel wymyślił sobie, żeby 14 lutego obdarowywać się czerwonymi serduszkami, kwiatami i maskotkami, nie ma wiele wspólnego ze świętym Walentym.

Reasumując warto wiedzieć, że w starożytnym Martyrologium nie ma wzmianki o żadnym męczenniku św. Walentym. Prawdopodobnie papież Juliusz I w IV w. wzniósł grobowiec przy rzymskiej via Flaminia fundatorowi tamtejszej bazyliki imieniem Walenty. Z czasem utarło się, że kościół nosi imię świętego, któremu „dopisano” męczeństwo. I tak bazylika stała się domniemanym grobem świętego.

Świadom jestem, że niniejszy artykuł nie zmieni już wielowiekowego przyzwyczajenia. Jednak pamiętajmy – zachowajmy w tym wszystkim klasę. Nie dajmy się zdominować konsumpcjonizmowi! Nie wchodźmy na nowo w pogaństwo, a ze świętych nie czyńmy postaci z baśni. Boża Opatrzność daje nam świętych, abyśmy odkryli drogę głębszego poznania Boga. Święci – to ludzie do naśladowania. Święty Walenty może nas nauczyć czystej miłości. Gdy dziś miłość wielokrotnie jest rozumiana w formie epileptyczno-konsupcyjnej, starajmy się, aby wypływała z tej najprawdziwszej – Bożej. Miłość czysta, bez obłudy, która się nie chełpi, nie szuka swego, nie zazdrości i nigdy nie ustaje.

Modlitwa do św. Walentego
Święty Walenty, opiekunie tych, którzy się kochają, Ty, który z narażeniem życia urzeczywistniłeś i głosiłeś ewangeliczne przesłanie pokoju, Ty, który – dzięki męczeństwu przyjętemu z miłości – zwyciężyłeś wszystkie siły obojętności, nienawiści i śmierci, wysłuchaj naszą modlitwę: W obliczu rozdarć i podziałów w świecie daj nam zawsze kochać miłością pozbawioną egoizmu, abyśmy byli pośród ludzi wiernymi świadkami miłości Boga. Niech ożywiają nas miłość i zaufanie, które pozwolą nam przezwyciężać życiowe przeszkody. Prosimy Cię, wstawiaj się za nami do Boga, który jest źródłem wszelkiej miłości i wszelkiego piękna, i który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Ks. Marian Skowyra
Tekst ukazał się w nr 3 (127) 15 – 28 lutego 2011

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X