W Żytomierzu i w obwodzie żytomierskim jest największe skupisko Polaków na Ukrainie. W niewielu miejscach wypadło mi widzieć tyle ludzi, szczególnie młodzieży w kościołach, jak w żytomierskim kościele bernardynów p.w. św. Jana z Dukli.
Klasztor leży w samym centrum miasta przy ul. Kijowskiej 4 obok głównego placu miasta, który obecnie nosi nazwę pl. Sobornego. Przed wydarzeniami na Majdanie w Kijowie plac nosił nazwę Lenina i zdobił go pomnik „wodza proletariatu”. Miasto wreszcie pozbyło się tego pomnika.
Początki historii klasztoru źródła datują na rok 1761. Są pewne rozbieżności co do fundatorów klasztoru. Na stronie klasztoru widnieje informacja, że fundację uczynił król August II. Natomiast Jacek Tokarski i Zbigniew Hauser podają, że fundatorem był starosta żytomierski Jan Kajetan Iliński. W każdym razie wiadomo, że pierwsza świątynia była drewniana, ale zabudowania klasztorne od razu stawiano kamienne. Stąd obiekt ten należy do najstarszych w mieście. Do dziś zachowały się sklepione korytarze i wewnętrzny dziedziniec. Nazwano konwent na cześć błogosławionego Jana z Dukli, którego relikwie przechowywane były we Lwowie.
W 1820 roku drewniany kościół spłonął z nieznanych przyczyn. Natychmiast przystąpiono do budowy murowanej świątyni, którą ukończono i kościół konsekrowano po 22 latach. Ponieważ tradycje budowlane bernardynów były bardziej urozmaicone, niż np. kapucynów, świątynia była jedną z najpiękniejszych w mieście, łącząc klasycystyczne rysy z neobarokowymi. Szczególnie czczony był obraz w ołtarzu, przedstawiający św. Antoniego z Padwy.
Natychmiast po ukończeniu świątyni w 1842 roku, aby wyprzedzić władze carskie i nie dopuścić do odebrania kościoła i klasztoru duchowny konsystorz w Petersburgu przekazał obiekt na seminarium katolickie. W 1851-52 roku studiował tu przyszły arcybiskup warszawski Zygmunt Szczęsny Feliński, kanonizowany w 2009 roku przez papieża Benedykta XVI. Święty wsławił się przede wszystkim tym, że przeciwstawiał się terrorowi wojsk rosyjskich podczas powstania styczniowego, o czym napisał osobiście do cara Aleksandra II. Został pozbawiony za to katedry biskupiej i na 20 lat zesłano go do Jarosławia nad Wołgą bez prawa opuszczania miasta i korespondencji z ziemiami polskimi. Po opuszczeniu Rosji przez dłuższy czas mieszkał na wsi pod Borszczowem (ob. obwód tarnopolski), gdzie spoczął po śmierci. W czasie inwazji Budionnego relikwie arcybiskupa zostały przeniesione do katedry warszawskiej. 6 października 2013 roku uroczyście obchodzono 250-lecie kościoła św. Jana z Dukli w Żytomierzu i z tej okazji została odsłonięta tablica pamiątkowa poświecona świętemu Zygmuntowi Felińskiemu.
Seminarium katolickie w Żytomierzu zostało zamknięte w 1918 roku, ale kościół działał nadal jako parafialny, dopóki przed II wojną nie urządzono tu kina. Po wojnie, gdy rekonstruowano pl. Lenina, rozebrano piętrowa dzwonnicę, stojąca przed świątynią oraz część zabudowań klasztornych. W późniejszych latach na ich miejscu, prawie na styk do zabytku, wystawiono czteropiętrowy blok mieszkalny. W tym czasie świątynię wykorzystywano jako dom kultury i muzeum geologiczne, a w celach klasztornych umieszczono komisariat wojskowy. Dopiero po ogłoszeniu głodówki przez wiernych miasta w 1990 roku, zwrócono im zniszczony kościół. Kilka lat później władze oddały kościołowi część zabudowań klasztornych.
Początkowo świątynię wzięli pod opiekę księża pallotyni, ale niebawem biskup Jan Purwiński przekazał klasztor jego pierwotnym właścicielom – franciszkanom. Od tego czasu dzięki ofiarności wiernych zaczęła się wielka przebudowa świątyni: zmieniono kierunek kościoła, ustawiając nad nowym wejściem trzykondygnacyjną wieżę-dzwonnicę. Prace na zewnątrz już zakończono, obecnie trwa dekorowanie świątyni wewnątrz. Ze starych ołtarzy nie pozostało ani śladu, wszystko jest tu nowe.
W 2006 roku zabudowania klasztorne zostały zwolnione ostatecznie i przekazane zakonnikom. Dziś przy parafii św. Jana z Dukli działa kilka grup modlitewnych i chór. Ojcowie, jak przed wiekami, prowadzą aktywną działalność duszpasterską, otaczają opieką ludzi starszych, samotnych i sieroty.
Mijając plac i idąc dalej ul. Czerniachowskiego (dawn. Czudnowską) w kierunku Lubaru, znajdziemy pod nr 12 ukryte za typową „chruszczowką” ruiny najstarszej budowli w mieście – klasztoru jezuitów. Teren nazywany jezuicką jurydyką, znajdował się pod zarządem (jurysdykcją) królewską. I to właśnie król August II (według innych danych kasztelan krakowski Kazimierz Stecki) w 1724 roku założył tu klasztor jezuicki pod warunkiem, że ojcowie będą prowadzili szkołę trzyklasową. Była to też pierwsza szkoła w mieście. Później dzięki biskupowi kijowskiemu, Józefowi Andrzejowi Załuskiemu, szkoła otrzymała jeszcze jedną klasę dodatkową – czwartą.

W 1750 roku do żytomierskich jezuitów przybył wybitny architekt zakonu, autor projektu kolegium krzemienieckiego, Paweł Giżycki. Zaprojektował i być może nadzorował budowę murowanego kościoła oraz klasztoru w latach 1751-1766. Wcześniejsze zabudowania były drewniane.
Świątynia była trzynawową konstrukcją z dwoma szpilkowymi wieżami na frontonie, czyli całkowicie odpowiadała późnobarokowej architektonicznej tradycji jezuitów. Klasztor zaś miał monumentalne kształty i był dwukondygnacyjną prostokątną budowlą z wewnętrznym dziedzińcem.
Po tym, jak w 1773 roku papież Klemens XIV skasował zakon jezuitów, żytomierski klasztor i jego szkołę przekazano misjonarzom z Pińska (obecnie Białoruś), którzy kontynuowali prowadzenie szkoły. W czasach ich działalności studiowało tu jednocześnie około 600 osób. Pojezuicka szkoła była ówcześnie największą budowlą w mieście. Zapewne właśnie dlatego 6 sierpnia 1796 roku odbyły się tu uroczystości utworzenia rosyjskiej guberni wołyńskiej.

Według niektórych danych misjonarze kontynuowali naukę w tych murach do 1842 roku. Wkrótce po tej dacie kościół spłonął, a ruiny zostały rozebrane. Pozyskane cegły wykorzystano do budowy sąsiedniej kamienicy. Cele klasztorne zostały zamienione na więzienie dla kobiet, które działało tu do początku II wojny światowej. Podczas ataku na miasto wojsk pod dowództwem gen. Czerniachowskiego w grudniu 1943 roku zabudowania więzienne mocno ucierpiały. Po wojnie zorganizowano w nich magazyny książek i obuwia. Do dziś z zabytku ocalało tylko jedno skrzydło i jest w strasznym stanie – budowla niszczeje coraz bardziej, stojąc bez dachu i stropów. Właścicielem „obiektu” jest firma „FAB – Góra Zamkowa”, która otoczyła ruinę ogrodzeniem z napisem, że zabytek został „zakonserwowany”. Na razie poszukiwane są drogi dalszego wykorzystania budowli i, naturalnie, kosztów remontu.
Pewnym odkryciem było dla mnie, że oprócz klasztorów bernardynów i jezuitów w Żytomierzu zachowały się zabudowania dawnego klasztoru zakonu sióstr miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, popularnie nazywanych szarytkami. Ich powołaniem jest opieka nad chorymi i sierotami. Sprowadził tu siostry biskup kijowski Józef Andrzej Załuski, zaprosiwszy je z Pułtuska w 1766 roku. Za działalność polityczną biskup został zesłany do Kaługi i dopiero po powrocie z zesłania w 1773 roku udało mu się otworzyć u bankiera Teppera depozyt na 30 tys. złotych na klasztor szarytek. Wkrótce po tym biskup zmarł. Siostry w tym czasie przybyły do Żytomierza i osiedliły się w niewielkim drewnianym domu. Dopiero na początku XIX wieku dzięki fundatorom (wśród nich był car Aleksander I) zakupiono dla nich teren nad Teterewem i w latach 1816-1840 wybudowano dwupiętrową budowlę, mieszczącą szpital, aptekę, sierociniec, kaplicę i cele dla sióstr. Szarytek w klasztorze zawsze było 14 i opiekowały się one 50 chorymi, 160 dziewczętami i 60 chłopcami. Jednak już po czterech latach Żytomierz objęła kolejna fala represji przeciwko katolikom. Siostrom odebrano zarządzanie szpitalem i sierocińcem. Tym niemniej nadal pracowały tu do 1865 roku, gdy klasztor ostatecznie zamknięto. Zabudowania zostały przekazane pod szpital wojskowy, który mieści się tu do dziś. Podczas ataku na miasto Armii Czerwonej w 1943 roku zabudowania zostały uszkodzone. Pozostało jedno piętro – prawdopodobnie też nadbudowane.

Chciałem obejrzeć tę budowlę przy ul. Feszczenki-Czopińskiego 22, ale ponieważ była niedziela i nie było nikogo z „naczalstwa”, nie uzyskałem pozwolenia. Gmach, który udało mi się jednak sfotografować to prawdopodobnie dawny klasztor szarytek.
Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 1 (221) za 16-29 stycznia 2015