Katolickie klasztory Srebrnej Ziemi. Część I Wewnętrzny dziedziniec katedry (Fot. Dmytro Antoniuk)

Katolickie klasztory Srebrnej Ziemi. Część I

Wielonarodowość jest wielkim skarbem Zakarpacia. Jest to jedyny region Ukrainy (z wyjątkiem pewnych regionów Bukowiny), gdzie na ulicy słychać jednocześnie kilka języków.

Ma to swoje odbicie w różnorodności obiektów sakralnych. Są tu i synagogi, i kirchy reformatów, cerkwie prawosławne i unickie. Ale badacza klasztorów katolickich interesują przede wszystkim nie one. I nawet gdyby na Srebrnej Ziemi (tak poetycko nazywane jest Zakarpacie) zachował się tylko jeden klasztor, to wiadomo przecież, że w przeszłości ośrodki katolickie były tu w każdym większym mieście.

W Użhorodzie każdy wie, gdzie znajduje się rezydencja biskupa i katedra Podniesienia Krzyża św., msze są tam odprawiane w różnych językach: po ukraińsku, węgiersku i słowacku. Każda grupa językowa ma swoich kapłanów. W niedzielę i święta wokół świątyni jest masa ludzi. W tej dzielnicy (przy ul. Kapitulnej) na początku XVII wieku mieszkali rzemieślnicy, których władca Użhorodu, Jan X Druget przesiedlił. Darując ten teren Towarzystwu Jezusowemu – ojcom jezuitom – wspomógł również zakonników finansowo podczas budowy kościoła p.w. Podwyższenia Krzyża św., klasztoru na 24 cele, bursy i szkoły 7-klasowej (kolegium przez dłuższy czas było jedyną szkołą w mieście). Budowę przerwało powstanie transylwańskiego księcia Rakoczego (György Rákóczi), walczącego przeciwko Austriakom. Zakończyła budowę dopiero żona zmarłego Jana Drugeta. Dzięki niej w 1646 roku ukończono i poświecono kolegium i kościół.

Walki transylwańskich protestantów przeciwko Habsburgom wielokrotnie pustoszyły klasztor, kościół i kolegium. Tak uczynił Imre Thököly (Tekely) w 1679 roku, zajmując miasto. Komendant powstańców Ferenc Galambosi, wychowanek kolegium, przed kapitulacją przed Austriakami nakazał wymordować miejscowych katolików.

Dopiero w 1894 roku wznowiono nauczanie w jezuickiej szkole. Lecz znów nie na długo, bo z początkiem XVIII wieku całe Zakarpacie znalazło się w epicentrum wojny Ferenca (Franciszka) II Rakoczego i jezuici zmuszeni byli ukrywać się w użhorodzkim zamku. Istnieje legenda, że to właśnie oni dowodzili obroną przed chłopami-kurucami, do których kazali ponoć strzelać zatrutymi strzałami. Rozzłościło to oblegających tak bardzo, że powstańcy zdecydowali się na zacięty szturm i zamek zdobyli. Chcieli wybić jezuitów, ale Rakoczy wypędził ich jedynie z miasta. Był rok 1704, jezuici powrócili do Użhorodu po zakończeniu wojny i porażki kuruców w 1711 roku.

Dokładnie sto lat po założeniu konwentu ojcowie postanowili przebudować go i rozbudować stary kościół, dodając mu dwie wieże na fasadzie i wystrój późnego baroku. Z tamtych czasów przetrwały w katedrze dwa ołtarze w bocznych kaplicach. Imperium austriackie, do którego należało wówczas Zakarpacie, uznało bullę papieża Klemensa XIV, która kasowała zakon jezuitów. Kościół został zamknięty, ale szkoła działała. Cesarzowa Maria Teresa postanowiła przekazać pojezuickie zabudowania nowopowstałej mukaczowskiej diecezji greckokatolickiej, pierwszy biskup której Andrzej Baczyński postanowił przenieść diecezję do Użhorodu. Z Wiednia biskupowi przysłano w prezencie drogą uprząż do powozu, naczynia liturgiczne i szaty. Wdzięczny biskup poświecił świątynię i swoją nową rezydencję na imieniny cesarzowej – 15 października 1780 roku. Wnętrze świątyni radykalnie zmieniono, aby przystosować je do obrządku wschodniego. Bracia Jan i Franc Fekowie stworzyli wielopiętrowy ikonostas w stylu rokokowym, oraz przepiękne boczne ołtarze, tron biskupi, ambonę i rzeźbione stalle dla kanoników. Wszystko to zachowało się do dziś.

Następcy Andrzeja Baczyńskiego – biskupi Wasyl Popowicz (1846) i Juliusz Fircak (1903) gruntownie zrekonstruowali rezydencję. Na parterze umieszczono pokoje metropolity i wielką, liczącą 20 tys. tomów bibliotekę, część której zachowała się jeszcze z czasów jezuitów. Na piętrze urządzono wielką salę, w której odbywały się przyjęcia, uczty i wizyty oficjalne. Obok niej znajdowały się salony – „różowy” (tu przechowywano koronę Habsburgów podczas wojen napoleońskich) i „czerwony”, gdzie wisiały portrety władców austriackich, papieży i biskupów mukaczowskich. Był tu fortepian i stół bilardowy. Do salonów przylegały komnaty księcia Józefa, który mieszkał tu podczas odwiedzin Zakarpacia na początku XX wieku. W tym okresie zmieniono nieco formę „bań” na narożnych wieżach rezydencji.

Przekształcenia dotknęły i katedrę. W 1878 roku w czasach działalności biskupa Iwana Pastelii fasadę uzupełniono czterokolumnowym portalem w stylu korynckim, nad którym wznosiły się dwie nowe wieże. Na jednej z nich umieszczono zegar, który chodzi do dziś. Ostatnie modernizacje wnętrza przeprowadzono w przededniu I wojny światowej: użhorodzki malarz Józef Bokszaj wykonał monumentalny fresk na zwieńczeniu nawy, przedstawiający Podwyższenie Krzyża św., szkice witraża „Ruscy pielgrzymi” do zakrystii.

Po I wojnie światowej po kardynalnych zmianach granic na Zakarpaciu powstała tak zwana Ruś Podkarpacka pod protektoratem Czechosłowacji. Jej dowódca wojskowy – francuski generał Paris, zajął najlepsze komnaty rezydencji biskupiej dla siebie i rodziny.

Po wejściu na Zakarpacie Armii Czerwonej, rezydencja stała się ostatnim ośrodkiem grekokatolików, ponieważ w Galicji cerkiew unicka została zlikwidowana. Biskup mukaczowski Teodor Romża nie zgodził się na przejście na prawosławie i w 1947 roku NKWD zorganizowało na niego zamach – napad na jego powóz i pobicie. Biskup przeżył napad, ale „dobiła” go siostra w szpitalu zastrzykiem kurary. Metropolita miał jedynie 36 lat i w 2001 roku został beatyfikowany przez Jana Pawła II jako męczennik za wiarę. Po jego śmierci świątynię przekazano prawosławnym, którzy używali ją do 1991 roku. Później zwrócono ją znów grekokatolikom.

Rezydencję biskupów komuniści początkowo oddali milicji, a z czasem umieszczono tu bibliotekę Uniwersytetu Użhorodzkiego, do której weszły wszystkie jezuickie i biskupie zbiory. Do dziś mieści się ona na parterze, ale stopniowo księgi przenoszone są do nowych pomieszczeń. Wnętrza rezydencji pokazał mi trochę dziwny ochroniarz, który z dumą pochwalił się swym udziałem w programie „X-Faktor”. Zaprowadził mnie na piętro, gdzie część komnat została niedawno odnowiona – przywrócono freski, a część z nich nadal jest w renowacji. Na podwórzu rezydencji ujrzałem odnowiony zegar słoneczny z pamiątkową tablicą na cześć cesarzowej Marii Teresy. Potem wstąpiłem do świątyni – była tu przerwa pomiędzy ukraińskim i węgierskim nabożeństwem. Poraził mnie rokokowy ikonostas, ambona i katedra biskupia. Ludzie nie mieścili się w centralnej nawie i modlili się w emporach – otwartych bocznych galeriach, podobnych do lóż w teatrze. Szkoda, że nie udało mi się trafić do krypt, gdzie niedawno uporządkowano splądrowane przez komunistów pochówki biskupów, w tym Andrzeja Baczyńskiego i bł. Teodora Romży. Na jego cześć i na pamiątkę wszystkich ofiar za wiarę w okresie stalinowskim na skwerze obok gmachu biskupiego odsłonięto pamiątkową płytę z krzyżem, który kiedyś wieńczył jedną z bań rezydencji.

4 kilometry od centrum Użhorodu znajduje się przedmieście Horiany, gdzie jest słynna horiańska rotunda. Wprawdzie droga wiedzie obok mniej popularnych dla turystów okolic – cygańskiego „getta”, które jest jednym z największych w Europie Wschodniej. Ale to nikogo nie odstrasza.

Greckokatolicka świątynia św. Anny jest niewielka, więc nic dziwnego, że tej czerwcowej niedzieli, gdy tu byłem, wierni modlili się wokół świątyni, bo wszyscy chętni nie mogli się tam pomieścić. Najstarszą jej częścią jest prezbiterium w kształcie rotundy. Ciekawostką jest to, że pomimo kształtu koła, na pierwszy rzut oka, jest to sześciokąt. Rotunda datowana jest okresem mongolskim – XI-XII wiekami, a reszta budowli – XV wiekiem. Jednak największą ciekawostką rotundy są freski, które według jednej z wersji pochodzą z 1367 roku. Niektórzy badacze przypisują je szkole wybitnego mistrza renesansu – Giotto di Bondone. Interesujące jest to, że odkryte zostały dopiero w 1879 roku. Dzięki temu odkryciu „horiańska rotunda” stała się sławna. W prezbiterium są sceny „Ucieczki do Egiptu”, „Ostatnia Wieczerza”, „Zwiastowanie”, a na zewnątrz – „Jezus na krzyżu”, „MB Nieustającej Pomocy”, jeszcze jedno „Zwiastowanie” i „Trzej Królowie”. Ta ostatnia wygląda na znacznie późniejszą. Prawdopodobnie dlatego, że jeszcze niedawno przysłaniało ją inne malowidło, a może dlatego, że parafia na własną rękę przeprowadziła nieudaną „konserwację”.

W XV wieku świątynia należała do zakonu paulinów, który powstał na Węgrzech i w tym okresie aktywnie rozbudowywał swoje parafie w sąsiednich krajach. Są informacje, że klasztor zakonników znajdował się nieco powyżej rotundy, dzięki temu włączam ją do swojej listy zabytków. Prawdopodobnie to właśnie paulini dobudowali podstawową część świątyni św. Anny, upiększając ją gotyckimi murowanymi portalami i wąskimi oknami.

Z całą pewnością, świątynia do 1959 roku, gdy stała się filią Zakarpackiego Muzeum Krajoznawczego, pozostawała świątynią katolicką. Obecnie należy do grekokatolików. Przed dwoma laty z rzymskiej bazyliki Santa Maria Maggiore przekazano kopię cudownego obrazu Matki Boskiej. W ciągu roku pięciokrotnie odbywają się tu odpusty i jest to znane miejsce maryjne. Miałem szczęście być tu w czasie odpustu. Świątynia stała pusta z otwartymi wrotami, a nabożeństwo odbywało się na zewnątrz. Dopiero po pewnym czasie odważyłem się poprosić kościelnego o pozwolenie na wejście do prezbiterium. Pozwolił mi wejść i zachęcił do robienia zdjęć bezcennych fresków. (cdn.)

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 19 (215) za 21-30 października 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X