Katolickie klasztory Srebrnej Ziemi. Część II Ruiny klasztoru-zamku templariuszy w Seredniem (Fot. Dmytro Antoniuk)

Katolickie klasztory Srebrnej Ziemi. Część II

Poza stolicą obwodu zakarpackiego pozostało niewiele klasztorów rzymskokatolickich. Niewątpliwie też zasługują na uwagę: warto wspomnieć o templariuszach, najstarszym ośrodku oo. dominikanów i o klasztorze, w którym przez pewien czas przechowywane były relikwie św. Jana Kapistrana.

22 kilometry od Użhorodu, przy drodze na Mukaczewo (Munkacz), znajduje się miejscowość Serednie, w której zachowała się wieża zamkowa (donżon) zakonu templariuszy. Właściwie była to strażnica celna, chroniąca jednocześnie szlaki, którymi rycerze-templariusze wywozili z Zakarpacia sól z Sołotwina, mając przywilej na handel. Pojawienie się donżonu datowane jest na 1146 rok, chociaż większość historyków uważa, że zabytek powstał w ostatniej ćwierci XII wieku. Pierwotnie zamek otaczały dodatkowe mury na planie kwadratu, z wieżami w narożnikach, a donżon składał się z trzech kondygnacji. U podstawy, jak przypuszczają badacze mieścił się skarbiec i studnia, a pomieszczenia mieszkalne były w najwyższej kondygnacji.

Gdy w roku 1312 papież skasował zakon, zarówno donżon w Seredniem, jak i rotunda w Horianach znalazły się w rękach ojców paulinów. Niedługo tam panowali, bo utracili Serednie przez intrygi i przekazali je Drugetom i Palozzim. Zamek jeszcze kilkakrotnie zmieniał właścicieli, aż ostatecznie popadł w ruinę po powstaniu Franciszka II Rakoczego na początku XVIII wieku.

Chociaż przy zamku nigdy nie istniał klasztor, ale atmosfera tego miejsca powiązanego z otoczonym tajemnicami zakonem templariuszy przyciąga zwiedzających – warto więc tu zajrzeć wędrując po Zakarpaciu.

Stąd jedziemy do Mukaczowa (na zamek) i dalej na Beregowe (kościół i pałac) i Winohradów. Za Beregowem zaczyna się okropna droga, ale innego dojazdu nie mamy – trzeba zacisnąć zęby i jechać dalej. Dojeżdżamy do miejscowości Mużyjewo, leżące 56 km od Seredniego.

Jest to całkowicie węgierska wioska, która przed wojną nazywał się Nagymusali. Przy wjeździe do miejscowości, na prawo od szosy, stoją w polu romantyczne ruiny romańskiego kościoła św. Jana Chrzciciela, wystawionego w 1117 roku przez dominikanów. Wiadomo, że w 1337 roku świątynia została przebudowana, a od połowy XVI stał się świątynią reformacką. Gdy do Transylwanii wdarły się wojska księcia Stanisława Lubomirskiego w zemście za najazd na Polskę Rakoczego, w 1657 roku zrujnowali podominikańską świątynię i od tego czasu nikt jej nie odbudowywał. Widocznie nie było takiej potrzeby, bowiem we wsi jest jeszcze jeden kościół z XIV wieku.

W lecie – a właśnie wtedy zwiedziłem Mużijewo – do zabytku trudno się dostać. Nie ma żadnej ścieżki, która by do niego prowadziła. Musiałem przedzierać się przez zarośla i ściernisko, rozsuwać wysokie pokrzywy, uważać na nory polnych stworzonek, które rozbiegały się pod nogami na wszystkie strony. Świątynia wieki całe stoi bez dachu. Niegdyś jej wnętrze było pokryte malowidłami. Jeżeli przypatrzymy się uważnie, to nad portalem zauważymy niewielką gotycką rozetę, która przetrwała z czasów dominikańskich. Uczeni przypuszczają, że portal w kościele w Beregowo pochodzi właśnie z tej podominikańskiej świątyni. Możliwe, że był w tym miejscu, które widzimy dziś.

Jeszcze w średniowieczu Mużijewo stanowiło centrum kopalni złota. Świadczy o tym na pół zrujnowana kopalnia w okolicy wioski. Drogocennego kruszcu nie ma tu już od dawna. Zamiast złota mamy słodkie brzoskwinie kupione przy drodze: smakują wybornie.

Stąd drogą T-0707 jadę do Winogradowa (przed 1946 rokiem – Wielki Sewlusz), do pokonania mam jedynie 29 km. Podjeżdżając do klasztoru franciszkanów w centrum miasta, zobaczyłem obok zamkniętej świątyni jadące na rowerach zakonnice-szarytki. Zwróciłem się do nich z prośbą otwarcia kościoła. Najpierw nie mogliśmy się porozumieć – siostry rozmawiały wyłącznie po węgiersku, ale gdy zjawiła się siostra z Polski, sprawa została załatwiona natychmiast. Wprawdzie musiałem napisać oświadczenie do gwardiana franciszkanów o. Zoltana Jownasza – kim jestem i o co mi chodzi – przełożony był akurat nieobecny.

Otynkowana na biało świątynia i pomieszczenia dla zakonników obok – to już trzeci konwent franciszkanów w Winogradowie. Pierwszy – to zamek Ugocsa, ruiny, którego widnieją przy drodze na Hust. Na początku XV wieku baron Piotr Pereny sprzedał go zakonnikom i później Bracia Mniejsi przenieśli tu relikwie kanonizowanego w 1724 roku Jana Kapistrana (włoskiego franciszkanina z Neapolu, kaznodziei i srogiego inkwizytora, z jego rozkazu we Wrocławiu spalono 27 Żydów) – mnicha, który walczył z Turkami i heretykami na Węgrzech. Gdy potomek barona przeszedł na protestantyzm, Pereny w 1556 roku zajął zamek i zabił 10 braci, ciała których wraz z relikwiami świętego zrzucono do zamkowej studni. Inna legenda twierdzi, że Pereny uczynił tak z zemsty za córkę, którą oo. franciszkanie mieli siłą utrzymywać w klasztorze, gdzie później zmarła. Tak czy inaczej, wojska imperium na rok przed najazdem Perenyego zajęły zamek, ale był on tak zrujnowany, że nie nadawał się do zamieszkania. Z tego okresu pozostały ruiny gotyckiej świątyni i kaplicy.

Drugim ośrodkiem zakonu w Sewluszu był klasztor przy kościele Wniebowzięcie NMP, który powstał w 1668 roku, ale i tam ojcowie przebywali niezbyt długo. Dopiero po tym, gdy kolejny potomek Perenyich znów przeszedł na wiarę katolicką zgromadzenie w pierwszej połowie XVIII wieku zbudowało swój obecny klasztor z barokową świątynią. Działał on bez przerwy do 1928 roku, gdy zmarł tu ostatni z braci.

W okresie sowieckim w świątyni umieszczono muzeum historyczne, a w 1998 roku powrócili tu Bracia Mniejsi i wyremontowali swoją siedzibę. Wspomógł ich w tym jeden z węgierskich konwentów, zdjęcia którego umieszczono w celach. Dziś w winogradowskim klasztorze mieszka pięciu braci. Nie mieszkają w starych celach (za drogo), a wynajmują pokoje obok.

W samym klasztorze – część bocznego skrzydła, które otaczało wewnętrzny dziedziniec rozebrano jeszcze w okresie sowieckim, a w reszcie pomieszczeń funkcjonuje dom pielgrzyma i centrum modlitewne, gdzie prowadzone są rekolekcje. Są tu dobre warunki. W kościele zachowały się freski z XIX wieku (?), które przedstawiają św. Trójcę i apoteozę św. Franciszka. Zachowała się stara skromna ambona.

Na początku 2013 roku na pamiątkę wielowiekowej obecności franciszkanów w mieście, obok kościoła wystawiono niewielką kapliczkę z rzeźbą św. Franciszka pomagającego bratu w Chrystusie.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 21 (217) 18–27 listopada 2014

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X