Kardynał Marian Franciszek Jaworski. Część 8 Kardynał Marian Jaworski (z archiwum autora)

Kardynał Marian Franciszek Jaworski. Część 8

Lwowski okres kardynała Mariana Franciszka Jaworskiego. Biskup Marian Jaworski wobec ratowania dawnych cerkwi greckokatolickich

Zniszczone cerkwie na terenie archidiecezji w Lubaczowie
Na terenie Archidiecezji z siedzibą w Lubaczowie za rządów biskupich Mariana Jaworskiego w pierwszej kolejności dostrzeżono konieczność ratowania zabytków architektury cerkiewnej. Po zakończeniu II wojny światowej władze państwowe doprowadziły do zamknięcia wielu cerkwi greckokatolickich, pozostawiając je na samozniszczenie.

Z perspektywy lat zauważono, że cerkwie pozostające poza opieką Kościoła rzymskokatolickiego systematycznie ulegały zniszczeniu. Taki los spotkał na przykład murowaną cerkiew w Ułazowie, którą poddano rozbiórce, a cegłę przeznaczono na budowę stajni. Była to świątynia, której budowę rozpoczęto w 1930 roku, jednak na skutek wybuchu II wojny światowej nigdy nie została ukończona. Na jej fundamentach w 1993 roku wybudowano nowy kościół pw. św. Jana Chrzciciela. Dzięki Kościołowi łacińskiemu w Ułazowie zachowała się natomiast dawna drewniana cerkiew z 1845 roku.

Cerkwie, które po 1945 roku zostały przejęte przez katolików obrządku rzymskiego, zachowały się w pierwotnym stanie, wraz z zabytkowymi ikonostasami. Jedynie w 1984 roku świątynia unicka w Załużu przejęta przez łacinników uległa zniszczeniu przez pożar. W następnych latach, dzięki staraniom biskupów Mariana Rechowicza i Mariana Jaworskiego powstał tam nowy kościół. Nieco też wcześniej, na skutek zwarcia elektrycznego 21 marca 1973 roku spłonęła zabytkowa drewniana cerkiew w Hulczu, którą również po wojnie zamieniono na kościół. W latach 1975–1978 dzięki staraniom wieloletniego tutejszego proboszcza ks. Leona Maciąga został wybudowany nowy kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Wreszcie w Dyniskach Starych od 1801 roku istniała drewniana cerkiew unicka, którą po wojnie zaadaptowano dla potrzeb kościoła łacińskiego, tworząc przy niej od 23 sierpnia 1967 roku samodzielną ekspozyturę parafialną. W 1976 roku biskup Marian Rechowicz podniósł świątynię do rangi samodzielnej parafii. W kościele umieszczono słynący łaskami obraz św. Antoniego oraz barokowe figury Ojców Kościoła z Uhnowa. Jednak po dwunastu latach cerkiew całkowicie strawił pożar. Po tym wydarzeniu dzięki staraniom biskupa Mariana Jaworskiego został na jej miejscu wybudowany nowy kościół parafialny.

Najwięcej opuszczonych świątyń greckokatolickich w okresie powojennym uległo zniszczeniu na terenie dekanatu lubaczowskiego. Ogólnie w tym czasie na terenie archidiecezji w Lubaczowie przestało istnieć 19 greckokatolickich cerkwi. Poniższa tabela ukazuje szczegółowy stan ilościowy zniszczonych cerkwi.

Jeszcze w trakcie działań wojennych w 1944 roku spłonęły cerkwie w Małych Mostach, Podemszczyźnie i Hucie Różanieckiej. Na miejscach cerkwi zachowały się jedynie dzwonnice lub fragmenty ogrodzeń. W dalszej kolejności dwie cerkwie Miłkowie i Suchej Woli zniszczono w czasie likwidacji wsi. Następnie w latach 50. XX wieku władze PRL dokonały rozbiórki kolejnych opuszczonych cerkwi. Taki los spotkał świątynie w Kobylnicy Ruskiej, Baszni Dolnej, Moczarach oraz Lubyczy Kameralnej.

W Starym Siole znajdowała się XVII-wieczna drewniana cerkiew pw. świętych Kosmy i Damiana. Po wojnie na skutek likwidacji struktur Kościoła greckokatolickiego oraz przesiedleń ludności cerkiew została opuszczona i przez lata była nieużytkowana. W 1961 roku runął na nią stary dąb i od tej chwili nastąpił czas jej całkowitej zagłady, aż do 1975 roku, kiedy przestała istnieć.

Wreszcie już w czasach najnowszych przestały istnieć trzy świątynie. W 1991 roku zawaliła się drewniana cerkiew w Teniatyskach. W 2000 i 2003 roku spłonęły kolejno cerkwie w Krowicy i Opace.

Opuszczone cerkwie na Roztoczu
Do drugiej grupy odnosiły się cerkwie, które po 1947 roku straciły dawny sakralny charakter. Ta sytuacja sprawiła, że wiele z nich z braków należytego użytkowania z biegiem lat popadło w ruinę. Jedynie niewielka liczba została oddana pod opiekę państwa, co zapobiegło ich rujnacji.

Poniższa tabela ukazuje stan liczebny opuszczonych greckokatolickich świątyń na terenie archidiecezji w Lubaczowie, znajdujących się pod opieką Państwa Polskiego.

W okresie komunistycznym jedynie drewniana cerkiew św. Paraskewy w Radrużu znajdowała pod opieką państwa. Drewniana cerkiew w Radrużu została zbudowana w XVI wieku i oddana w opiekę Ministerstwa Kultury i Sztuki jako zabytek klasy „0”. W ostatnich latach przekazana do Oddziału Muzeum Kresów w Lubaczowie, i wpisana na listę UNESCO.

Od całkowitej ruiny uratowano opuszczoną murowaną cerkiew w Cieszanowie, pochodzącą z 1900 roku. Przez wiele lat pozostawała opuszczoną i jedynie w ostatnich latach, z braku wspólnoty greckokatolickiej przeznaczono ją na Centrum Koncertowo-Wystawiennicze. Od 2019 roku po gruntownym remoncie pod opieką Muzeum Kresów w Lubaczowie znajduje się zabytkowa z 1713 roku cerkiew w Nowym Bruśnie.

Ze środków Państwa Polskiego odrestaurowano cerkiew w Narolu Krupcu, jako obiekt wystawienniczo-koncertowy. W następnych latach cerkiew przekazano pod zarząd grekokatolików. Jednak z braku wspólnoty, nadal pełni ona świeckie funkcje. Muzeum Wsi Lubeckiej ulokowano w dawnej drewnianej cerkwi w Tarnoszynie. Należytego zagospodarowania ciągle oczekuje drewniana zabytkowa z 1757 roku cerkiew w Bełżcu. Pewną nadzieję ku temu dają coroczne od 2017 roku zjazdy artystów z całej Polski, którzy uczestniczą tam w plenerach malarskich.

Znaczna liczba tych obiektów ciągle pozostaje w opuszczeniu, popadając w coraz większą ruinę, jak choćby w przypadku świątyń w Dziewięcierzu czy Lubyczy Kniazie. Największa ich liczba pozostaje w opuszczeniu na terenie lubaczowskiego dekanatu z najbardziej znanym obiektem w Starym Dzikowie, gdzie był kręcony film „Katyń”. Kolejna tabela ukazuje stan liczebny opuszczonych świątyń na tym terenie.

Wraz z odrodzeniem struktur Kościoła wschodniego część opuszczonych cerkwi przeszło pod opiekę grekokatolików. Jednak z braku istniejących tam wspólnot, zwrócone cerkwie w Korczminie, Siedliskach oraz w Łukawcu tak i nie zostały zaadaptowane dla potrzeb kultu.

Podobnie część cerkwi zaadaptowanych dla potrzeb Kościoła rzymskokatolickiego po 1991 roku również pozostały w opuszczeniu. Jeszcze w latach 80. XX wieku biskup Marian Jaworski w związku z rozwojem łacińskich parafii podjął decyzję o budowie nowych murowanych świątyń. Decyzja była motywowana również tym, że ze strony grekokatolików dochodziły głosy o zwrocie dawnej własności.

Chcąc uniknąć konfliktowych sytuacji, tym samym wyprzedzając niejako czas, aby w przyszłości zwrócić cerkwie ich historycznym właścicielom, bez szkody dla miejscowych łacinników, Kościół wybudował szereg nowych własnych kościołów. Warto zaznaczyć, że na terenie archidiecezji w Lubaczowie nie zanotowano żadnego konfliktu międzywyznaniowego. Zostały zwrócone wszystkie cerkwie, gdzie zostały zarejestrowane unickie wspólnoty. Tak oddano cerkwie w Lubaczowie, Kobylnicy Wołoskiej, Werchracie, Hrebennym i Korniach. We wszystkich cerkwiach, za wyjątkiem Lubaczowa udało się zawrzeć umowę o wspólnym użytkowaniu, co stało się korzystnym dla samych obiektów.

O cerkwi św. Mikołaja w Lubaczowie tak wspominał bp Marian Buczek w wywiadzie z 5 grudnia 2020 roku dla Kuriera Galicyjskiego: „W Lubaczowie jest cerkiew grekokatolicka pw. św. Mikołaja. Kiedyś była jakiś czas kościołem filialnym parafii prokatedralnej w Lubaczowie. Kiedy w 1978 roku powstała parafia św. Mikołaja, odnowiono tę świątynię. Następnie zaczęli odprawiać w niej grekokatolicy. Potem, jak to zwykle między ludźmi, doszło do jakiegoś nieporozumienia. Biskup i proboszcz rzymskokatolicki postanowili zbudować kościół pw. św. Karola Boromeusza, a cerkiew św. Mikołaja oddać grekokatolikom na własność. W latach 1978–80 ta cerkiew została odnowiona, ale teraz po czterdziestu latach wymaga następnego remontu. Ksiądz greckokatolicki dojeżdża z Jarosławia do tej cerkwi”.

Również opuszczone po 1991 roku przez łacinników cerkwie w Chotylubie, Dachnowie, Łowczy, Moszczanicy, Ułazowie, Woli Wielkiej oraz w Wyżłowie pozostały bez gospodarzy. Niektóre z nich przed opuszczeniem przez łacinników zostały wyremontowane. Jednak z upływem czasu każda z nich jeśli nie znajdzie gospodarza, popadnie w ruinę.

Woronów k. Rohatyna. Kardynał M. Jaworski wraz biskupami unickimi dokonał konsekracji nowej cerkwi, wrzesień 2005

Cerkwie, które nadal pełnią funkcję łacińskich świątyń
Wszyscy kolejni administratorzy apostolscy, poczynając od 1946 roku, w tym także biskup Marian Jaworski, przyczynili się do ratowania tych obiektów unickiej sztuki sakralnej.

Niniejszy temat ciągle pozostaje białą plamą w ogólnej świadomości na terenie dzisiejszej Ukrainy i nawet Polski. Stąd wymaga on gruntownego opracowania, gdyż poza nielicznymi wzmiankami wspomnieniowymi brak całościowego opracowania w tym aspekcie.

Spotkanie dwóch kardynałów Mariana Jaworskiego i Lubomyra Huzara, 28.08.2006

Biskup Marian Buczek, długoletni sekretarz arcybiskupa Mariana Jaworskiego w artykule pt. „Pasterz cierpliwości i zgody” tak wspominał: „Duży problem na terenie archidiecezji w Lubaczowie stanowiły zniszczone cerkwie greckokatolickie. Po II wojnie światowej część z nich została zniszczona przez władze komunistyczne, a część weszła w posiadanie Kościoła rzymskokatolickiego. Tworzono w nich kaplice dojazdowe albo kościoły parafialne. Biskup Jaworski wyszukiwał fundusze za granicą i przekazywał na remont tych świątyń. Dzięki temu zostały gruntownie wyremontowane murowane i drewniane cerkwie, m.in. w Werchracie, Korniach, Szczutkowie”. Natomiast we wspomnianym już wywiadzie dla „Kuriera Galicyjskiego” tak dodawał: „Ks. Józef Kłos, który przed wojną był wikarym, a potem administratorem, czyli proboszczem parafii św. Marii Magdaleny we Lwowie, w 1946 roku został wypędzony do Polski. Opatrzność sprawiła, że został proboszczem w swojej parafii rodzinnej, bo pochodził z parafii Cieszanów, z wioski Folwarki pod Cieszanowem. On to postanowił uratować wszystkie cerkwie greckokatolickie, murowane i drewniane, znajdujące się na terytorium parafii Cieszanów. Tych cerkwi było bardzo wiele. W Starym i Nowym Lublińcu było dwie cerkwie murowane. W Dachnowie była cerkiew drewniana. W Niemstowie cerkiew murowana. W Nowym Siole cerkiew murowana. I dzisiaj te cerkwie są kościołami parafialnymi rzymskokatolickimi. Obecnie parafia obsługuje jeszcze cerkwie w Chotylubiu, Gorajcu i Kowalówce, jako kaplice dojazdowe rzymskokatolickie Cieszanowa. Ks. Kłos postanowił wszystkie cerkwie zachować i to mu się udało. W wioskach Dachnów i Chotylub w ostatnich latach zbudowano nowe kościoły parafialne, ale cerkwie drewniane są zachowane, jako dobro kultury materialnej tych ziem. Nie udało mu się tylko zachować cerkwi grekokatolickiej w samym Cieszanowie, bo władze komunistyczne powiedziały: masz kościół, po co ci to? Gdy odprawiał tam nabożeństwa przez kilka lat w lecie, kiedy malował kościół, kiedy robił tam posadzkę, lamperię, to pozwolono mu odprawiać w cerkwi przez kilka miesięcy. Myślał, że ta cerkiew zostanie zaadaptowana, ostatecznie władze się nie zgodziły”.

Ks. Józef Kłos (1899-1978) pochodził z miejscowości Folwarki pod Cieszanowem. Po ukończeniu lwowskiego seminarium duchownego 29 czerwca 1925 roku przyjął święcenia kapłańskie. Na pierwszą placówkę duszpasterską był kierowany kolejno jako wikariusz do Żółkwi, Buczacza, a w 1929 roku do parafii św. Marii Magdaleny we Lwowie.

Od 12 grudnia 1938 roku był administratorem parafii św. Marii Magdaleny we Lwowie. W tym czasie prowadził budowę Domu Katolickiego na Kulparkowie. Po śmierci w grudniu 1938 roku dotychczasowego proboszcza ks. Gerarda Szmyda oraz po aresztowaniu przez NKWD jego następcy ks. Włodzimierza Cienskiego ks. Józef Kłos został proboszczem tejże parafii.

Po zakończeniu II wojny światowej wyjechał do Cieszanowa, gdzie od 1 września 1946 roku został proboszczem. Jako proboszcz gruntownie odrestaurował tutejszą świątynię parafialną. Odnowił również kaplicę w Dolinach. Dla potrzeb kościoła zaadaptował dawne cerkwie w Chotylubiu, Gorajcu, Kowalówce, Starym i Nowym Lublińcu, Nowym Siole, Dachnowie i Niemstowie. Został pochowany na cmentarzu w Cieszanowie.

Zestawiony stan liczebny świątyń greckokatolickich wykazuje, że w 2020 roku we własności łacinników było 8 cerkwi z dekanatu cieszanowskiego, 5 z lubaczowskiego, 2 z narolskiego oraz 7 z dekanatu tarnoszyńskiego.

Reasumując, należy zauważyć, że poszczególni rzymskokatoliccy rządcy archidiecezji w Lubaczowie, począwszy od arcybiskupa Eugeniusza Baziaka, do biskupa Mariana Jaworskiego na przestrzeni wielu dziesięcioleci podejmowali trud ratowania bezcennych budowli sakralnych, należących dawniej do grekokatolików.

Uratowanie wielu cennych unickich zabytków sakralnych jest niewątpliwie wielką zasługą Kościoła łacińskiego, w tym szczególnie bpa Mariana Jaworskiego, administratora apostolskiego archidiecezji w Lubaczowie w latach 1984–1991. Wciąż istnieje potrzeba gruntownych badań, szczególnie w zestawieniu ze świątyniami rzymskokatolickimi na terenach zachodnich województw Ukrainy.

Marian Skowyra
Tekst ukazał się w nr 24 (364), 29 grudnia 2020 – 14 stycznia 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X