Jan Bogumił Rosen – życie i twórczość. Część 1

Jan Bogumił Rosen – życie i twórczość. Część 1

Jan Bogumił Rosen był jednym z najbardziej znanych, popularnych i wziętych polskich malarzy batalistów , zakochany w polskiej wojskowości, w polskim żołnierzu, w legendarnej epoce legionów Dąbrowskiego, Księstwa Warszawskiego i powstania listopadowego. A jeszcze oczarowany postacią cesarza Napoleona. Dziś, niestety, jego twórczość oraz imię są prawie zapomniane. Jana Bogumiła Rosena wspomina się raczej wyłącznie w życiorysach jego syna Jana Henryka Rosena, autora słynnej polichromii w katedrze ormiańskiej we Lwowie, w kościele ojców Zmartwychwstańców na Kahlenbergu pod Wiedniem, również w kaplicy papieskiej w Castel-Gandolfo. We Lwowie zapomniano zupełnie, że J. B. Rosen w 1927 roku na stałe osiedlił się w naszym mieście i mieszkał do śmierci w 1936 roku przy ul. Ziemiałkowskiego 8, uczestnicząc w życiu artystycznym i kulturalnym środowiska lwowskiej inteligencji twórczej.

Jan Bogumił Rosen (1854–1936) był znanym i wysoko cenionym malarzem obrazów historyczno-batalistycznych. Rodzina Rosenów osiedliła się w Warszawie w XVII wieku. Protoplasta rodziny Meyer Ber Rosen był kupcem, jego syn Bernard (1779–1855) „bankier, właściciel domu bankowego przy ulicy Miodowej”, miał syna Szymona Leopolda, który również zajmował się bankowością.

Szymon Leopold Rosen (1817–1889) w 1850 roku zmienił razem z rodziną wyznanie z mojżeszowego na ewangelickie i 02.01.1851 roku ożenił się „…z neofitką Amalią Józefiną urodzoną Leo (1824–1902), wdową po zmarłym doktorze medycyny Stanisławie Salomonie Kronenbergu”. Ich syn Jan Bogumił Rosen wspominał: „…rodzice moi należeli do „zamożnej burżuazji”. Ojciec mój był z rodziny finansistów znanych szeroko w Warszawie. Matka była córką doktora Leopolda Leo, znakomitego lekarza, którego pacjenci wspominali z wdzięcznością, słynął bowiem nie tylko z wiedzy, ale i z dowcipu. Rosenowie są rdzennymi warszawiakami. Leowie przybyli do Polski z Królewca, dokąd, jak tradycja rodzinna głosi, przywędrowali w XVI wieku z Portugalii w osobie Jacobusa Leo, słynnego astrologa, którego sprowadził sobie Wielki Kurfirst… Z potomków astrologa, w Polsce zamieszkałych, mało kto – a w generacji mojej nikt – nie poświęcił się głębokim i suchym studiom. Siła twórcza uczonego przerodziła się w artyzm, który u jednych członków rodziny, poparty nauką i pracą, wypowiedział się w istotnych dziełach sztuki (myślę o moim synu, a także córce), u drugich zadowolił się wytwornym dyletantyzmem”. Otóż, po matce Amalii Józefinie z Leów odziedziczył Jan Rosen talent. Matka też stworzyła w domu rodzinnym „wysoce artystyczną atmosferę”. Była ona „wybitnie muzykalna i wysoko muzycznie wykształcona”. W salonie jej bywali Stanisław Moniuszko, bracia Wieniawscy, Antoni Rubinstein. Brat jej Edward Leo, znany warszawski adwokat i redaktor „Gazety Polskiej” słynął dowcipem, pisał barwnie i lekko, grał na wszystkich instrumentach. E. Leo pozyskał dla swojego dziennika znakomitych pracowników i autorów, m.in. Bolesława Prusa i Henryka Sienkiewicza, z którymi utrzymywał stosunki towarzyskie. Druga siostra Ernestyna Rozalia Leo wyszła za mąż za słynnego warszawskiego finansistę, milionera, barona Leopolda Kronenberga, „wielkiego przemysłowca-społecznika, szermującego hasłami chrześcijańsko-narodowymi… W roku 1845 przeszedł Kronenberg na chrześcijaństwo przyjmując wyznanie kalwińskie… Antysemityzm go zawsze bolał”.

W 1890 roku J. B. Rosen ożenił się z Wandą Henriettą Hantke, córką Bernarda Ludwika Hantke, „znakomitego przemysłowca, założyciela i właściciela Zakładów Metalurgicznych „B. Hantke” S.A. w Warszawie, Częstochowie, Ekaterynosławiu i Saratowie” i Reginy z domu Rosen.

Pierwsze lekcje malarstwa pobierał Jan Rosen u Henryka Redlicha „świetnego, dziś najniesłuszniej zapomnianego sztycharza i akwaforcisty”, i u tak popularnego twórcy obrazków i rysunków humorystycznych Franciszka Kostrzewskiego. Studia malarskie młody adept sztuki rozpoczął w 1872 roku w akademii monachijskiej u znanych profesorów Strehubera i Bartha. Kolega, artysta-malarz Władysław Wankie wspomniał, że Monachium po kilku latach studiów akademickich tworzyło z uczniów artystów, a ożywiony ruch wystawowy dawał możliwość poznania najnowszych prądów w sztuce. Jednak monachijski system nauczania nie całkiem zadowalał Rosena i w 1875 roku wyjechał on do Paryża, gdzie w Ecole des Beaux Arts studiował następne cztery lata. Były to w sumie siedem lat zarówno solidnej nauki zawodowej, tak i poznania świata, obszernych znajomości w kołach artystycznych i literackich. Były to lata poszukiwań i odnalezienia swego stylu, swego tematu i swego miejsca w malarstwie polskim, jak również i europejskim. Ogromne znaczenie dla młodego człowieka miały nie tylko studia w pracowniach znanych profesorów Strehubera i Bartha w Monachium, J. Gérôme w Paryżu, wykłady znakomitego historyka sztuki prof. Taine, lecz również znajomość z elitą europejskiego i polskiego malarstwa, zapoznanie się z najnowszymi prądami sztuki światowej.

O latach nauki Jan Rosen wspominał: „Dzieła francuskich malarzy stały się dla mnie objawieniem… Paryż roił się od wielkich ludzi i promieniał wielkimi dziełami… Znajomość z Edwardem Manet`em dała mi wiele wrażeń i nowych poglądów… Traf pozwolił mi dotrzeć do szczytu literackiego świata ówczesnej Francji… W Paryżu poznałem wybitnego malarza Berne-Bellecourt, batalistę, który należał do plejady batalistów, wykwitłych zaraz po wojnie 1870 roku. Należał też do niej Edward Detaille. Połączyła nas mocna, stała przyjaźń”.

Historyk sztuki Wacław Husarski uważał, że „genealogia” stylu J. Rosena sięga „do Holendrów wieku XVII, do tych artystów z typu Gerarda Dow, Terborcha i Metsu, którzy ścisłość realistyczną doprowadzili do odtwarzania wszystkiego, co oko ludzkie dojrzeć jest w możliwości, z lubością pokazując w obrazach swych bieg nitek tkaniny lub miniaturowe odbicie krajobrazu na szklanym naczyniu”. Kontynuatorem tej metody malarskiej był w XIX wieku Francuz Meissonier. Z nim łączyło Rosena jak zamiłowanie do tematów wojskowych, batalistycznych z pierwszej ćwierci XIX wieku, tak i nieubłagana dokładność w odtwarzaniu umundurowania. Osobiście J. Rosen uważał, że decydujący wpływ na całą przyszłą twórczość jego wywarł francuski batalista Henryk Dufray, który był „najbliższym sąsiadem” jego w Paryżu. To właśnie H. Dufray „uświadomił” Rosenowi „bezwiednie może od lat drzemiący” w nim „istotny kierunek artystycznych dążeń”.

W Monachium J. Rosen znalazł wielką kolonię artystów polskich ze wszystkich trzech zaborów. Twórczość niektórych z nich imponowała młodemu artyście, zwłaszcza tzw. „koniarzy” na czele z Józefem Brandtem i Alfonsem Wierusz-Kowalskim. W Monachium J. Rosen poznał również Juliusza Kossaka, który pracował wtedy nad obrazem przedstawiającym hetmana Rewerę Potockiego. W bawarskiej stolicy pracowali lub studiowali na akademii W. Czachowski, A. Kozakiewicz, bracia Gierymscy, P. Chmielowski, W. Kossak, W. Tetmajer, W. Łoś, T. Ajdukiewicz, F. Horodyski, S. Witkiewicz, J. Chełmoński. Ożywione kontakty z rodakami zaowocowały w twórczości J. Rosena tematyką historyczną i patriotyczną. Przyjacielskie stosunki z Wojciechem Kossakiem i Franciszkiem Horodyskim J. Rosen utrzymywał przez całe życie.

W Paryżu J. Rosen poznał Jacka Malczewskiego, Cypriana Godebskiego, Wacława Szymanowskiego. Życie towarzyskie młodych adeptów sztuki było wesołym, barwnym, beztroskim, pełnym fantazji i humoru. Jednak „ani zabawy, ani życie koleżeńskie i towarzyskie nie odciągały [J. Rosena] od pracy, której sprzyjało pełne szacunku zaufanie do profesora Gérôme’a”. Już od 1875 roku młody artysta wystawił swoje obrazy w Warszawskim Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych (TZSP). Jednym z pierwszych był olejny obraz „Jeździec”. W 1877 roku zadebiutował J. Rosen w Paryżu, wystawiając w salonie olejny obraz większych rozmiarów „Pasek wypędzający Szwabów z zajazdu na Pomorzu”. Krytyka francuska przyjęła ten obraz bardzo życzliwie, zaś od profesora Gérôme’a usłyszał Rosen słowa: „Jesteś Pan gotów”, które starczyły za dyplom i za najwyższy dowód uznania”. Krytyk sztuki Witold Bunikiewicz pisał, że „Pasek wypędzający Szwabów…” jako praca młodzieńcza, nie wytrzymuje wprawdzie porównania z późniejszymi dziełami, odsłania jednak tajemnicę twórczości Rosena, dla którego namalowanie obrazu kompozycyjnego nie było wyłącznie sprawą natchnienia, ale koroną długich studiów i przeżyć”. W następnym 1878 roku wystawił artysta w salonie już dwa obrazy „Polowanie z chartami na zające” i „Chorąży pancerny”, a w 1879 roku – „Polowanie w Chahtilly”.

W tymże roku artysta postanowił wrócić do Polski, gdzie bawił kolejne trzy lata. Do kraju wrócił już jako ceniony artysta, który wyrobił swój styl i znalazł swój temat. Tematem było wojsko i konie, bitwy i parady. Jak pisał Władysław Wankie, był Rosen „koniarzem z zamiłowania… przede wszystkim wojskowym koniarzem, malował to wszystko, co mogło mieć związek z wojskiem, układał z żołnierza i konia obrazy – kazał im bić się to pod Stoczkiem, to pod Somosierrą, – albo w Warszawie musztrować się przed satrapą, księciem Konstantym”. W innym artykule tenże W. Wankie podkreślał, że „znawcy utrzymują, że zna Rosen to zwierzę [konia] wybornie, umie nadać mu w każdej sytuacji inny wyraz i ruch zawsze prawdziwy”. Styl J. Rosena opierał się również na dbałości o drobiazgowe i zgodne z prawdą historyczną oddawanie szczegółów umundurowania żołnierzy.

Jurij Smirnow

X