Igor Todorow: Jestem zawodowym eurointegratorem i euroatlantystą

Z profesorem studiów międzynarodowych i komunikacji społecznych Uniwersytetu w Użhorodzie, a społecznie dyrektorem Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Integracji Euroatlantyckiej tej uczelni rozmawiał Konstanty Czawaga.

Zmiany geopolityczne odczuł Pan bezpośrednie na sobie?
Naturalnie. Jestem przedstawicielem tych prawie dwóch i pół miliona naszych obywateli, którzy zmuszeni zostali do opuszczenia terenów okupowanych – Krymu i wschodnich regionów obw. donieckiego i ługańskiego. Latem 2014 roku wyjechałem z Doniecka z przeświadczeniem, że za miesiąc–półtora powrócę i nadal będę pracował na Uniwersytecie Donieckim. Stało się jednak tak, że nie miałem dokąd wracać, bo życie i zdrowie jest mi droższe.

Nieskromnie mówiąc, jestem zawodowym eurointegratorem i euroatlantystą. W Doniecku organizowałem Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Współpracy Euroatlantyckiej, które pojawiło się tam jako pierwszy tego rodzaju ośrodek na Ukrainie. Działaliśmy na mocy bezpośrednich umów z Uniwersytetem Donieckim i Wydziałem dyplomacji publicznej NATO jeszcze w roku 2005. Wówczas moi studenci ofiarowali mi koszulkę z napisem „Honorowy NATO-wiec Donbasu”.

W Użhorodzie znalazłem się dlatego, że jest to teren integracyjny, gdzie cztery państwa UE i NATO graniczą z obw. zakarpackim, a nie było tam Centrum informacyjnego UE. W 2015 roku wystąpiłem z inicjatywą organizacji takiej placówki. Do Użhorodu przyjeżdżał wówczas ambasador EU na Ukrainie Jan Tombiński. W 2013 roku otwierałem takie Centrum w Doniecku. Przy całej zbieżności tych wektorów – europejskiego i euroatlantyckiego, jak stwierdził jeden z dyplomatów czeskich, „NATO – to jak pierwsza miłość”. Kwestie integracji euroatlantyckiej są mi bardzo bliskie. Przez wiele lat twierdzę, że dla Ukrainy nie ma alternatywy. Naturalnie zawsze jest alternatywa, ale ta nas nie zadowala, bo jest to zniszczenie państwa ukraińskiego jako takowego. Nasi północno-wschodni sąsiedzi nigdy nie odbierali Ukrainy jako państwa i gwarancje bezpieczeństwa oraz całości terytorialnej, a obecnie – odnowienia tej całości może dać jedynie współpraca z Traktatem. Bez współpracy z celem pełnego członkostwa – nie ma dla nas innej drogi.

Czy pożyteczne są takie konferencje na poziomie akademickim?
Warto o tym rozmawiać, bo wielu ludzi zajmuje się tymi kwestiami na poziomie państwowym i na regionalnym również. Jedynie dzięki wpływom mediów, wpływom na społeczeństwo te kwestie stają się bardziej zrozumiałe dla ludzi. Jasne, że decyzje podejmują polityczne elity, ale mają one wsparcie obywateli. To co dotyczy wymiaru naukowego, co dotyczy wymiaru społecznego – to na Uniwersytecie Lwowskim odbyła się ekspozycja o NATO. Wczoraj ta sama wystawa została otwarta na Uniwersytecie Użhorodzkim. Otwierała ją dyrektor Centrum Informacji i Dokumentacji NATO Barbara Maronkowa. Nie można liczyć na to, że takie lokalne inicjatywy przyniosą kardynalne zmiany myśli społecznej, ale nie oznacza to, że takich działań nie należy podejmować. Mamy dość aktywne społeczeństwo obywatelskie, które śledzi te pytania. Są władze, które, powiedzmy, mają różny stosunek do tego. Liderem jest Iwanna Klimpusz, wicepremier Ukrainy ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej. Między innymi, gdy obejmowała tę posadę, powiedziała mi, że to z jej inicjatywy dodano słowo „euroatlantyckiej”. Spytała wówczas premiera Grojsmana, czy jest on za integracją z NATO. Potwierdził to i wówczas nazwano tak jej stanowisko. Niestety pion biurokratyczny naszej władzy i potencjał kadrowy wpływa tak, że wiele zależy od całkowicie formalnych rzeczy. Dlatego kontrola ze strony społeczeństwa obywatelskiego i mediów daje możliwość, by idea integracji euroatlantyckiej nie była koniunkturalna.

Gdy mówi się o wysokich procentach poparcia – jest to zasługa działań Putina i agresji rosyjskiej. Ale to wszystko musi odbywać się na głębszym poziomie. Członkostwo w NATO potrzebne jest nie NATO, lecz nam. Dokonując w kierunku członkostwa tego podstawowego kroku bierzmy pod uwagę reformy demokratyczne, reformy sądownictwa, walkę z korupcją – potrzebne jest to również wewnątrz naszego państwa. Z przykrością stwierdzam, że 27-letnie doświadczenie samodzielnego rozwoju nie rozwiązało tych problemów. Co jest nam potrzebne? Jakkolwiek przykro zabrzmi to w moich ustach, ustach ukraińskiego obywatela i patrioty – to czynnik zewnętrzny, presja zewnętrzna. Wszystko po to, aby te zobowiązania, które podjęliśmy, zostały zrealizowane. Będzie to o wiele lepsze dla państwa, dla obywateli i dla całego ukraińskiego społeczeństwa.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 6 (298) 27 marca – 12 kwietnia 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X