Huculska kolęda na lwowskim Rynku

Najpiękniejsze huculskie kolędy zabrzmiały 26 stycznia na lwowskim Rynku. Na doroczny Dzień Kultury Huculskiej przyjechali kolędnicy z miejscowości położonych nad Czeremoszem i Cisą w Karpatach.

Gości przywitał mer miasta Lwowa Andrij Sadowyj. Najwięcej Hucułów przybyło z Werchowiny, wraz z władzami miejscowymi i kapłanami, którzy też byli w kolorowych strojach ludowych.

– Werchowina to stolica Huculszczyzny i mieszkają tam prawdziwi Huculi, tacy jak ja – wyjaśnił nam ks. Igor Rebenczuk, kapłan Cerkwi Prawosławnej Ukrainy. – Do 1961 roku to miasteczko nazywało się Żabie. Mamy swoją gwarę, mamy swój obrzęd ślubny i obrzęd pogrzebowy i oczywiście swoje kolędy. U nas po swojemu obchodzimy Boże Narodzenie. W każdej grupie kolędników gromadzi się po 12 mężczyzn w różnokolorowych strojach huculskich i z ozdobnymi toporkami w ręku. Począwszy od 7 stycznia (Boże Narodzenie według kalendarza juliańskiego) wędrują po rozległej wsi i okolicznych górnych osadach, by do każdej gospody przynieść nowinę o narodzeniu Chrystusa. Każdej grupie kolędników przewodniczy „Bereza” (Brzoza) z rzeźbionym krzyżem drewnianym, który przez cały rok znajduje się w cerkwi. Towarzyszy im też skrzypek.

Z Werchowiny pochodzi też starosta werchowiński Iwan Szkindiuk.

–Tradycyjnie już dzielimy się duchem huculskiego Bożego Narodzenia ze Lwowem i gośćmi tego miasta – zaznaczył. – Nasze rodzime święta przekazują kolor, ducha dawnych czasów, głęboką autentyczną kulturę regionu huculskiego. Przywieźliśmy również naszych tancerzy i pieśni huculskie. Huculszczyzna żyje w sercu, w duszy, więc każda osoba, która tam się urodziła zawsze będzie identyfikować się jako Hucuł, mieszkaniec gór, jako osoba niosąca żywą energię słońca i światła.

Iwan Szkindiuk nie ukrywał też problemów, z którymi borykają się Huculi. Dlatego, aby zachować piękno tożsamości huculskiej i aby nikt nie uciekał z gór, koniecznie jest potrzebny program państwowy i wsparcie w celu zachowania autentyczności huculskiej.

– Ale o jakim wsparciu możemy mówić, jeśli państwo nas dzisiaj porzuciło – mówił dalej. – Styczeń się kończy, a my jeszcze nie otrzymaliśmy wynagrodzenia za grudzień, zarówno pracownicy kultury, jak i pracownicy szkoły. To jest bardzo duży problem. Pozostawiono nas jedynie na łaskę Pana: przeżyjemy czy nie. W rzeczywistości trwają kroki w celu zniszczenia regionu huculskiego.

{youtube}4J-QxBrw4U0{/youtube}

Pracownik naukowy muzeum Iwana Franki w Krzyworówni Wasyl Zełenczuk jest absolwentem Narodowego Uniwersytetu Lwowskiego im. Iwana Franki. Jeździ z kolędnikami huculskimi po całej Ukrainie. Ostatnio również uczestniczy w prezentacji audio książki „Dziadek Uwańczyk”. Autorem tego utworu był rodowity Hucuł Piotr Szekieryk-Donykiw. – Jest to wyjątkowa postać nie tylko w historii regionu huculskiego, ale także w historii Ukrainy – powiedział Wasyl Zełenczuk. – Był wójtem Żabiego, pisał utwory literackie posługując się gwarą huculską. Został wybrany posłem na Sejm II Rzeczypospolitej, przyjaźnił się z polskim pisarzem Stanisławem Vincenzem. Swym dziełem „Dziadek Uwańczyk” opowiadającym o życiu rodaków przedłużył życie Huculszczyzny o 50 lat. Używam w tej audio książce też gwary huculskiej i myślę, że to przedłuży życie autentycznej Huculszczyzny o kolejne 50–100 lat.

Podczas Dnia Kultury Huculskiej na Rynku we Lwowie Huculi sprzedawali swoje hafty, oryginalną odzież świąteczną, ser z połonin oraz różne upominki. Na zakończenie zespół Dziecięcej Szkoły Artystycznej z Jasini zaprezentował bożonarodzeniowe zwyczaje huculskie na Zakarpaciu.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 2 (34), 31 stycznia – 13 lutego 2019

Fot. Konstanty Czawaga, Andrzej Borysewicz
{gallery}gallery/2020/huculskakoleda{/gallery}

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X