Hobby całego świata

Hobby całego świata

Istnieją tysiące sposobów wykorzystania wolnego czasu. Każdy może go zagospodarować wedle swego upodobania. Jedni uprawiają ulubioną dyscyplinę sportu, inni najchętniej wsadzają nos w książkę, wielu entuzjastów ma kino, bardzo popularne są szachy, a ostatnio – już nie przeciągajmy tej wyliczanki – młodzież zafrapowała się rozmaitymi grami, z komputerem jako partnerem.

 

My, oczywiście, uważamy, że należy popierać filatelistykę, bo to bardzo pożyteczne zajęcie. Ale jest jeszcze inne hobby, bardzo poszerzające horyzonty wiedzy i kultury. To rozwiązywanie krzyżówek.

Jak wielu ma ono amatorów można się przekonać w każdym kiosku z gazetami, mnóstwo w nich bowiem czasopism poświęconych wyłącznie rozrywkom umysłowym. Wiele gazet zamieszcza także – na ogół w wydaniach weekendowych – krzyżówki, czasem wśród tych czytelników, którzy prześlą do redakcji prawidłowe rozwiązanie, rozlosowywane są nagrody. Ale od kiedy ludzie rozwiązują krzyżówki? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie. W tym celu musimy się udać za Atlantyk, do USA.

Wykombinuj coś! Szybko!
Początek naszej opowieści rozgrywa się w gabinecie naczelnego redaktora gazety New York World, tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1913 r. Szef dziennika uznał, że w świątecznym jego wydaniu czytelnicy powinny znaleźć jakąś nową rozrywkę, uatrakcyjniającą poczytność pisma. Sam nie miał żadnego pomysłu, wezwał więc dziennikarza Arthura Wynne’a i polecił mu: Wykombinuj coś! I to szybko! Wynne nie musiał się długo zastanawiać, przypomniał sobie bowiem, że w jego ojczyźnie, Anglii, jego dziadek hołdował zabawie polegającej na układaniu magicznych kwadratów z tak wybranymi wyrazami, że bez względu na kierunek czytania można je było tak samo odczytać (jej korzenie tkwiły zresztą w starożytności). Można by przecież tę zagadkę nieco zmodyfikować, wpisywać słowa w diagram zgodnie z podanymi obok wskazówkami. Zaraz narysował odpowiednią figurę geometryczną (miała kształt rombu, bez czarnych pól) i poszedł do szefa, by mu przedstawić, co wymyślił. Odpowiedź brzmiała: OK!, i krzyżówka ukazała się w wydaniu gazety z datą 21 grudnia 1913 r., a więc niemal przed 100 laty.

 

Pierwsza krzyżówka (Fot. archiwum)Wynne zastanawiał się nawet, czy swego pomysłu nie opatentować (zbiłby majątek!), ale szef mu to wyperswadował mówiąc, że już za kilka tygodni czytelnicy tę nową rozrywkę zapomną. Jakże się mylił! Może nie od razu, ale po pewnym czasie całą Amerykę ogarnęła krzyżówkomania, niebawem także inne gazety poszły w ślady NYT, w wagonach restauracyjnych dalekobieżnych pociągów umieszczono półki z leksykonami i encyklopediami, po które podróżujący mogli sięgnąć, gdy im zabrakło jakiegoś słowa.

W 1924 r. jedno z wydawnictw opublikowało książeczkę z 50 krzyżówkami, ale obawiając się, że jego inicjatywa może się okazać niewypałem, wprowadziła ją na rynek pod inną firmową nazwą. Tymczasem okazała się bestsellerem! Zauroczenie nową zabawą poszło tak daleko, że władze Nowego Jorku wydały oficjalnie zalecenie by nie rozwiązywać dziennie więcej niż dwie krzyżówki. Także świat medyczny miał w tej sprawie coś do powiedzenia: nie należy przesadzać, bo rozwiązywanie krzyżówek może popsuć wzrok, wywołać bezsenność i neurozy. Nic jednak nie ostudziło krzyżówkowej gorączki.

Precz z tym nałogiem!
W Anglii natomiast nową zabawę skrytykowano. Szacowny dziennik „Times” był zdziwiony, że Ameryka się nią w takim stopniu zaraziła. Pięć milionów godzin – oceniła gazeta – Stany tracą codziennie i to przeważnie tych najcenniejszych, bo wyrwanych z roboczego dnia tylko po to by wypełnić pionowe lub poziome rzędy kratek krzyżówki. Niechaj Wielka Brytania nie  uzależnia się od tego nałogu!

Nie uchroniła się! Nawet „The Times” się poddał: w 1930 r. gazeta wprowadziła na swe łamy krzyżówkę, umieszczając ją wpierw na środkowych stronach, a potem na stronie ostatniej: chodziło o to, by można ją było rozwiązywać wygodnie, bez rozkładania dziennika, już w czasie jazdy metrem czy autobusem do pracy. Nie odżegnała się od tej rozrywki konkurencja, gazeta bez krzyżówki nie miała szans utrzymać się na rynku. Wkrótce pojawiły się też czasopisma poświęcone rozrywkom umysłowym, z których niektóre zamieszczały również szarady, rebusy i inne łamigłówki, a niektóre – wyłącznie krzyżówki. Z czasem powstały różne ich odmiany, z czarnymi polami lub bez nich, ostatnio wielkie powodzenie ma na przykład jolka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X