Historia przekładu Schulza

Historia przekładu Schulza

Rok temu w Drohobyczu zaprezentowano nowy przekład dzieł Brunona Schulza autorstwa Jurija Andruhowycza. Prozę Schulza w języku ukraińskim przedstawiono w ramach Piątego Festiwalu Brunona Schulza.

Wydanie od razu okazało się w centrum uwagi na Ukrainie i za granicą, uchodzi za najlepsze z dotychczasowych przekładów Schulza na język ukraiński. O tym, w jaki sposób dotarł do Ukraińców nowy Bruno Schulz rozmawiamy z osobami, które przyczyniły się do wydania – dyrektorem Polskiego Instytutu Książki Grzegorzem Gaudenem i dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza w Drohobyczu Wierą Meniok.

Grzegorz Gauden:
– Pierwsza dyskusja o projekcie była między Wierą a mną po naszej wizycie u mera Drohobycza Mykoły Huka na Festiwalu w maju 2010 roku. Mer powiedział, że czyta Schulza i że jest to trudna proza, ale piękna. I nieznana w Drohobyczu, bo nie można jej dostać po ukraińsku. To mnie zaskoczyło. Jak wyszliśmy od niego, zapytałem Wierę czy to prawda. Potwierdziła. I wtedy powiedziałem, że trzeba wznowić wydanie, bo jak możemy robić Festiwal w społeczności Drohobycza i na Ukrainie, jeśli nie można przeczytać Schulza po ukraińsku? Powiedziałem, że Instytut Książki pomoże wznowić nakład istniejącego tłumaczenia. Wiera jednak zaproponowała nowy przekład wszystkich dzieł Schulza, bo jej zdaniem przekłady obecne na rynku ukraińskim nie były doskonałe. Poza tym brakowało kilku fundamentalnych rzeczy po ukraińsku. Na moje pytanie, kto byłby najlepszy, stwierdziła, że jeśli chodzi o prozę Schulza, najlepszy będzie Andruchowycz. Na rynku w Drohobyczu, pod ratuszem, zaczął rodzić się ten projekt. Potem na Targach Książki we Lwowie spotkaliśmy się z Jarkiem Godunem i z Ołeksandrą Kowal. W trakcie rozmowy projekt wykluł się ostatecznie. W taki sposób otrzymaliśmy komplet Schulza po ukraińsku.

Wiera Meniok:
– We wrześniu 2010 roku, przyjechałam do Lwowa na spotkanie z Grzegorzem Gaudenem. Niedawno zakończył się IV Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza w Drohobyczu, Forum Wydawców we Lwowie też dobiegał końca. Rozmawialiśmy o następnym, jubileuszowym Festiwalu Schulzowskim w Drohobyczu. Na spotkaniu w Kawiarni Wiedeńskiej we Lwowie był z Grzegorzem nieznany mi człowiek, którego Grzegorz przedstawił jako nowego dyrektora Instytutu Polskiego w Kijowie, Jarosława Goduna. Do rozmowy została zaproszona Ołeksandra Kowal, dyrektor Forum Wydawców we Lwowie. Dyskutowaliśmy o tym, że należy intensyfikować kontekst ukraiński w ramach Piątego Festiwalu Schulza. Mówiłam o tym, że chcę zaprosić na konferencję naukową autorytetów współczesnej ukraińskiej humanistyki – teraz już mogę powiedzieć, że to się udało. Chciałam, żeby do Drohobycza przyjechały gwiazdy współczesnej literatury ukraińskiej, aby dyskutować o ukraińskim odbiorze Brunona Schulza – i to też się udało. We wrześniu 2012 na ten temat żywo dyskutowali Jurij Andruchowycz, Ołeksandr Bojczenko, Taras Prochaśko, Andrij Lubka, Tania Malarczuk, Natalka Sniadanko, Jurij Wynnyczuk, Wasyl Machno i Andrij Bondar.

Grzegorz Gauden (Fot. Jurij Smirnow)Kolejnym tematem, który podczas tego spotkania podjęłam, był pomysł na powstanie ukraińskich tłumaczeń wszystkich dzieł Schulza. Mowa była o tłumaczeniu „Księgi listów”, jakie zgodził się już wtedy zrobić Andrij Pawłyszyn oraz „Szkiców krytycznych”, które ja chciałam tłumaczyć, bo na tych tekstach Schulza bardzo mi zależy jako teoretykowi literatury i schulzologowi, ponieważ nie są one do tej pory docenione nawet w Polsce. Z tymi rzeczami była jasność, Grzegorz zadeklarował, że ich wydanie będzie wsparte z Programu Translatorskiego Instytutu Książki – i tak się stało, bo na dzisiaj mamy ten fakt już dokonany: ukraińskie tłumaczenia „Księgi listów” i „Szkiców krytycznych” ukazały się w wydawnictwie „Duch i Litera” i zostały dofinansowane przez Instytut Książki oraz Instytut Polski w Kijowie.

Najważniejszą kwestią była konieczność powstania nowego ukraińskiego tłumaczenia literackich tekstów Schulza: zbiorów „Sklepy cynamonowe”, „Sanatorium pod Klepsydrą” oraz czterech opowiadań, które nie weszły do tej dylogii. Mówiłam o tym, że mimo dość sporej ilości tłumaczy Schulza, jakich mamy na dziś, żaden z nich nie podjął się zadania przetłumaczenia Schulza na język, który będzie czytany i rozumiany nie tylko, powiedzmy, na terenach dawnej Galicji, ale też terenach Ukrainy środkowej, południowej, wschodniej. Podzieliłam się refleksjami, że brak tłumaczenia Schulza na literacki język ukraiński szkodzi Schulzowi, bo on nie uzyskuje swego czytelnika ukraińskiego, który, nie rozumiejąc istniejących tłumaczeń ukraińskich, musi sięgać po tłumaczenie rosyjskie – bardzo dobre, zresztą, jeśli chodzi o tłumaczenie Asara Eppela. Druga sprawa, która miała przekonać do powstania nowego ukraińskiego tłumaczenia Schulza, polegała na tym, że Schulz pisał piękną polszczyzną, a więc zasłużył sobie na to, żeby mieć dobre literackie tłumaczenie na język ukraiński – tłumaczenie, które by nie ograniczało, tylko rozszerzało horyzonty ukraińskiej recepcji jego twórczości. Ucieszyłam się, bo te moje argumenty Grzegorz Gauden i Jarosław Godun przyjęli absolutnie pozytywnie. W związku z tym należało zastanowić się, kto najlepiej może zrobić takie nowe tłumaczenie poetyckiej prozy Schulza. Zaproponowałam, że musi to być pisarz lub poeta ukraiński. Oczywiście najlepszy, a więc zwróciliśmy się z tą propozycją do Jurija Andruchowycza, bo on reprezentuje współczesną ukraińską literaturę w Europie i jest jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy ukraińskich. Gdyby Andruchowycz sam nie chciał podjąć się tego zadania – co byłoby idealnym rozwiązaniem – poprosilibyśmy, żeby zaproponował najbardziej odpowiedniego kandydata na tłumacza Schulza. Postanowiliśmy, że tak będziemy działać. Grzegorz zadeklarował, że pod każdym względem dopilnuje tego zadania i będzie wspierał jego realizację.

Po naszej rozmowie Ołeksandra Kowal napisała do Jurija Andruchowycza i zaproponowała, żeby zrobił nowe ukraińskie tłumaczenie prozy Brunona Schulza. Zaproponowała też – bardzo trafnie – Iwana Małkowycza jako wydawcę.

Oto prehistoria powstania nowego ukraińskiego tłumaczenia prozy poetyckiej Brunona Schulza, które zrobił Jurij Andruchowycz. Mamy świetnego, pięknie wydanego Schulza w nowym ukraińskim tłumaczeniu. Jego premierowa prezentacja odbyła się w Drohobyczu, 12 września 2012 roku, na zakończenie V Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza.

Przypominam sobie, jak w 2010 roku, na IV Festiwalu Schulzowskim, przedstawiając Jurija Andruchowycza na scenie teatralnej w Drohobyczu podczas jego wieczoru autorskiego, który odbył się 29 maja, mówiłam o tym, że genialnie by było, gdyby Schulz w postaci Jurija znalazł swego najlepszego tłumacza na język ukraiński. Jurij uśmiechnął się wtedy i powiedział półżartem, że nie jest pewien, czy dałby radę… I teraz bardzo się cieszę, że Andruchowycz został tłumaczem Schulza. O tym myślałam jeszcze wtedy, jak po raz pierwszy zaprosiłam Jurija Andruchowycza do Drohobycza we wrześniu 2007 roku. To, że zgodził się na przyjazd, uważałam za swoje wielkie osiągnięcie. Był na Uniwersytecie w Drohobyczu razem z Bohdanem Zadurą, Jerzym Jarzębskim i Andrijem Bondarem w ramach projektu „Obecność. Ukraińsko-polskie spotkania literackie”, który wymyśliłam. Jurij Andruchowycz naprawdę jest wielkim przyjacielem Schulza, Drohobycza i Festiwalu. Na Piątym Festiwalu Schulzowskim w Drohobyczu słuchaliśmy aniołów i plusk wody podczas jego wspólnego z „Karbido” spektaklu „Absynt”. I podarował nam książkę ze swoim ukraińskim tłumaczeniem Schulza-pisarza.

Leonid Golberg
Tekst ukazał się w nr 16 (188) 30 sierpnia – 16 września 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X