Hersch Lauterpacht – człowiek, który poświęcił swoje życie walce o prawa człowieka. Część 1 Rynek w Żółkwi przed I wojną światową

Hersch Lauterpacht – człowiek, który poświęcił swoje życie walce o prawa człowieka. Część 1

Nazwisko Herscha Lauterpachta jeszcze do niedawna znane było we Lwowie tylko bardzo ścisłemu gronu naukowców-prawników. Dzięki staraniom grupy polskich i brytyjskich badaczy jego spuścizny naukowej i kariery akademickiej, Hersch Lauterpacht symbolicznie powrócił do Lwowa i do swojej rodzinnej Żółkwi, gdzie urodził się 16 sierpnia 1897 roku w ortodoksalnej rodzinie żydowskiej. Obecnie w tych miastach o jego wkładzie w światową jurysprudencję przypominają tablice pamiątkowe, zaś na uniwersytecie lwowskim, Alma Mater Lauterpachta, w 2017 roku odbyła się międzynarodowa konferencja naukowa poświęcona jego życiu i osiągnięciom  naukowym. Nadal jednak jego imię dla większości współczesnych lwowian pozostaje czymś obcym, dalekim, egzotycznym, zaś wiadomości o lwowskich jego latach sensacyjnymi, zwłaszcza dla angielskich badaczy i czytelników. Miejsce jego urodzin, spowite przeszłością królewską i hetmańską powiatowe miasteczko Żółkiew, znajduje się 30 kilometrów od Lwowa. Według przewodnika dra Mieczysława Orłowicza liczyło w 1914 roku 9 600 mieszkańców, z nich 3 900 Żydów.

Przyszły profesor i uczony światowej rangi urodził się w skromnej rodzinie żydowskiego kupca i przedsiębiorcy, który tysiącami nici rodzinnych i zawodowych związany był z tą bardzo specyficzną wspólnotą żydowską. Ojciec dbał o wykształcenie dzieci, dlatego w 1911 roku rodzina przeniosła się do Lwowa, gdzie Hersch podjął naukę w gimnazjum humanistycznym.

Brytyjski profesor Philippe Sands w książce „Powrót do Lwowa” pisze, że Hersch Lauterpacht „czternastoletni żydowski chłopak z Żółkwi” bardzo ostro odczuwał swoje pochodzenie i stosunek znacznej części społeczeństwa do Żydów, miał „rozwinięte poczucie dobra i zła… Ulice Lwowa przepełniały nierówności społeczne podsycane ksenofobią, rasizmem, solidarnością grupową i różnorodnymi konfliktami”, również narodowościowymi. Od najmłodszych lat Hersch był na nie bardzo wyczulony. Z drugiej strony, jak sugeruje polski profesor prawnik Adam Redzik, Lauterpacht dorastał „w mieście w znacznej mierze spolonizowanym, uczył się w polskim ośmioklasowym gimnazjum i studiował prawo na, w gruncie rzeczy, polskim uniwersytecie (wszystkie wykłady, których wysłuchał we Lwowie były po polsku), a poza tym, aż do połowy lat trzydziestych był obywatelem Polski”.

Hersch Lauterpacht jako student uniwersytetu we Lwowie

Otóż po maturze jesienią 1915 roku (już rok trwała I wojna światowa) Hersch Lauterpacht zapisał się na Wydział Prawa Uniwersytetu Lwowskiego, na którym studiował do 1919 roku. Według profesora Adama Redzika, w owym okresie Uniwersytet Lwowski był najsilniejszym w Polsce ośrodkiem myśli jurydycznej, która promieniowała – jak się okazało – na cały świat. Los chciał, żeby jednym z tych, kto rozsławił lwowską szkołę prawniczą w szerokim świecie był właśnie Hersch Lauterpacht.

W latach 1938–1955 był on profesorem prawa międzynarodowego na Uniwersytecie w Cambridge, zaś jako teoretyk prawa sformułował podstawową dla działalności praktycznej koncepcję „zbrodni przeciwko ludzkości”. Najważniejsze wnioski tej koncepcji zostały wpisane do Statutu Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). Również w latach 1952–1954 już sir Hersch Lauterpacht zajmował zaszczytne miejsce w komisji prawa międzynarodowego ONZ, a w latach 1955–1960 był sędzią Międzynarodowego Trybunału ONZ w Hadze. Obok nazwiska Herscha Lauterpachta trzeba wymienić kilka innych wybitnych osobistości prawa międzynarodowego związanych z Uniwersytetem Lwowskim (Uniwersytetem Jana Kazimierza). Wśród nich Rafał Lemkin (1900–1959), współkonstruktor regulaminu Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze, twórca koncepcji jurydycznej zbrodni ludobójstwa (genocydu) i autor konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Innym wybitnym prawnikiem był absolwent Uniwersytetu Lwowskiego Ludwik Brunon Sohn (1914–1206) – współtwórca statutu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości ONZ.

Rafał Lemkin studiował na Uniwersytecie lwowskim w latach 1921–1924, a na „seminarium karnistycznym tegoż Uniwersytetu znacznie dłużej” ( A. Redzik). Ludwik Brunon Sohn, najmłodszy z nich, był związany z Uniwersytetem Lwowskim w latach 1931–1935 jako student, potem pracował na seminarium cywilistycznym do 1939 roku. Wszyscy pobierali naukę, słuchali wykładów wybitnych lwowskich profesorów poziomu europejskiego, mianowicie Juliusza Makarewicza (prawo karne), Romana Longchamps de Berier (prawo cywilne), Stanisława Starzyńskiego (prawo konstytucyjne), Kamila Stefkę (procedura cywilna), a także wykładów historyków prawa profesorów Oswalda Balzera i Przemysława Dąbkowskiego i profesora prawa międzynarodowego Ludwika Ehrlicha.

Gmach Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie

Wybitny zespół utalentowanych naukowców-prawników uformował naukowe i socjalne zainteresowania i priorytety Herscha Lauterpachta, Rafała Lemkina i Ludwika Brunona Sohna. Znaczny wpływ na każdego z nich miał również ówczesny Lwów, jego codzienne życie, atmosfera Uniwersytetu Lwowskiego i lwowskie (galicyjskie) wydarzenia, świadkami których byli w okresie swoich studiów. Po upadku monarchii austrowęgierskiej w dniach 1–21 listopada 1918 roku na ulicach Lwowa trwały walki polsko-ukraińskie. W owym czasie ludność żydowska stanowiła 35% ogółu mieszkańców miasta (A. Bonusiak, „Lwów w latach 1918–1939”) i gmina żydowska postanowiła utrzymywać neutralność i nie angażować się ani po stronie polskiej, ani ukraińskiej. Organizowano milicję żydowską w celu ochrony ludności żydowskiej i jej mienia.

Niestety, 22 listopada Lwów ogarnęły tragiczne, krwawe wydarzenia – około godziny dziewiątej wieczorem rozpoczął się pogrom i rabunki w dzielnicy żydowskiej. Nie zważając na interwencję u dowódcy polskiej załogi lwowskiej brygadiera Czesława Mączyńskiego przewodniczącego żydowskiej gminy wyznaniowej Emila Parnasa oraz Emila Wassera, władzom wojskowym polskim nie udało się powstrzymać mordów i niszczenia mienia Żydów lwowskich. Podpalono również synagogę postępową (Templum) na Starym Rynku.

O innych zniszczeniach pisały gazety lwowskie. Na przykład, „Nowy Dziennik” w dniu 23 listopada donosił: „Bez przerwy trwają rabunki w jasny dzień, w oczach publiczności, i to nie tylko w samej dzielnicy żydowskiej, z której ciągle słychać było salwy karabinowe, ale nawet i w centrum miasta, gdzie na przykład w sobotę o godzinie pół do 1 splądrowano sklep biżuterii Zippera w Rynku. Splądrowano również sklep Gabriela Starka, wychrzczonego Żyda na pl. Akademickim, Staubera na pl. Mariackim, jako też wszystkie sklepy żydowskie przy ul. Karola Ludwika – nie mówiąc naturalnie już o dzielnicy żydowskiej, w której w ogóle nie ma sklepu żydowskiego nie splądrowanego… Kawiarnię „Abbazia” przy ul. Karola Ludwika ogołocono w zupełności, wyniesiono dosłownie całe urządzenie… Z kawiarni „New Jork” naprzeciw Teatru Miejskiego, wyniesiono płyty marmurowe ze stolików i na trotuarze rozbito”.

Tylko rankiem 24 listopada wojska polskie opanowały sytuację w dzielnicy żydowskiej. W rezultacie pogromu zginęło ponad 150 Żydów, ciężkie rany odniosły 372 osoby, spalono ponad 50 budynków, w tym starą synagogę na ul. Bożniczej i synagogę chasydzką na rogu pl. Św. Teodora i ul. Węgielnej, obrabowano co najmniej 3 729 mieszkań, sklepów i warsztatów. Taką informacje opublikowała komisja rządowa wysłana z Warszawy i Żydowski Komitet Ratunkowy. Według relacji komisji rządowej, „większość gwałtów, rabunków i morderstw popełniono przez polskich wojskowych, w tym również oficerów”.

Jurij Smirnow

Tekst ukazał się w nr 20 (432), 31 października – 16 listopada 2023

X