„Harcerski wehikuł czasu” jedzie dalej

W nr 299 Kuriera Galicyjskiego z 13–24 kwietnia br. ukazał się artykuł Stanisława Wodyńskiego „Harcerski wehikuł czasu”, w którym autor przedstawia zdjęcia z uroczystości harcerskiej przed lwowską katedrą. Autora interesowało, co to była za uroczystość i jakie są dalsze losy osób przedstawionych na zdjęciach. W tej sprawie rozmawiam z harcmistrzem Stefanem Adamskim.

Cóż to za uroczystości są przedstawione na zdjęciach?
Kilka lat przed przedstawionymi na zdjęciach uroczystościami w kościele w Stryju miało miejsce wmurowanie tablicy upamiętniającej Kornela Makuszyńskiego. Napisał on wspaniałą powieść „Uśmiech Lwowa”, w której harcerz zwiedza Lwów według wskazówek, przekazanych mu przez wuja. Postanowiliśmy zorganizować coś podobnego dla naszych harcerzy. Akcję nazwaliśmy też „Uśmiech Lwowa”, aby nasi harcerze, i nie tylko ci ze Lwowa, w ten sposób poznawali miasto. Pierwsza akcja była na tyle udaną, że postanowiliśmy powtarzać ją co roku. Chcemy w taki sposób uczcić kolejne rocznice bardzo ważnej dla nas daty: 22 maja 1911 roku. W tym dniu w Sokole-Macierzy został wydany pierwszy rozkaz o tworzeniu we Lwowie drużyn skautowskich, czyli po polsku – harcerskich. Uważamy tę datę za początek polskiego harcerstwa.

Co roku w najbliższy do tej daty weekend urządzamy takie harcerskie rajdy po Lwowie. Każdego roku tematycznie jest to powiązane z najważniejszymi wydarzeniami, z rokiem poświęconym jakiemuś wydarzeniu czy osobistości. Mieliśmy już takie rajdy poświęcone Mickiewiczowi, Słowackiemu, Chopinowi.

Na tych zdjęciach przedstawiona jest impreza z roku 2000 – roku milenijnego. Zapamiętałem ją bardzo dobrze, bowiem w tym roku po raz pierwszy nasza lwowska drużyna wystawiła w poczcie sztandarowym swój sztandar. Sztandar został wcześniej poświęcony w Lednicy na uroczystościach milenijnych przez prymasa Józefa Glempa.

Ten rajd również był poświęcony milenium. Wówczas zjechały się drużyny harcerskie z Ziemi Lwowskiej: ze Lwowa, z Mościsk, Stryja, Sądowej Wiszni, Bóbrki, Sambora, Wojutycz; z Wołynia – Kostopola, Równego i Zdołbunowa. Akcja polegała na tym, że każdy patrol otrzymywał mapę lwowskich kościołów, opis któregoś z nich i przedwojenne zdjęcie świątyni. Te trzy rzeczy nie były ze sobą powiązane, oni zaś mieli odnaleźć kościół ze zdjęcia i z opisu. By to osiągnąć, musieli przejść wszystkie miejsca i porównać.

Na wykonanie takiego zadania patrole mają całą sobotę. W niedzielę po mszy św. jest omawianie całej akcji i typowanie zwycięzców. Na mszy świętej w roku 2000 harcerze poświęcili również swoje milenijne kapliczki polowe. Takie mieli wcześniejsze „zadanie domowe”. Są to kapliczki, które wędrują z nimi na obozy, na zbiórki i wykorzystywane są do nabożeństw przy różnych drużynowych akcjach.

Na tym zdjęciu poznaję właśnie młodzież ze Lwowa z obu szkół polskich, ze Stryja, z Sambora, Mościsk.

Jak potoczyły się ich losy?
Dokładnych wiadomości o ich losach nie mam. Ale wiem, że harcerzami byli obecni księża, biskup i sekretarz arcybiskupa. Muszę tu podkreślić, że byli oni zawsze bardzo aktywni, zakładali drużyny w swoich miejscowościach czy pełnili funkcje drużynowych w swoich drużynach. Trzeba powiedzieć, że wielu z tych, którzy widoczni są na zdjęciach, wyjechało na studia do Polski. Jeden z naszych drużynowych jest wiceprezesem banku w Polsce. Zapewne tam osiedli i w jakiś sposób tam działają.

Ci, co zostali na Ukrainie, teraz są nauczycielami, radnymi, niektórzy pozakładali już rodziny.

Czy ktoś z nich jest nadal aktywny w harcerstwie?
Ciekawe, że gdy otworzyliśmy stronę „Rzuć swoje zdjęcie na FB” okazało się, że wielu byłych harcerzy jest chętnych do kontynuacji tej działalności. Zgłosiło się kilka osób. Mają już swoje rodziny, dzieci, mają pozycję społeczną: jest wśród nich architekt, inżynier-atomista, kierownik biura turystycznego. Bardzo chętnie spotkali się na takich wstępnych kursach instruktorskich i zdecydowanie deklarują aktywną działalność. Bo jest tak, że kto przynajmniej jeden dzień zaczerpnął dobrego harcerstwa, zostaje mu to już na całe życie i w jakiś sposób go kształtuje.

Jakie są plany na tegoroczny rajd?
Będzie on naturalnie powiązany ze 100-leciem odzyskania niepodległości. Nie mogę zdradzić tajemnicy, bo kolejny numer ukaże się jeszcze przed majem i nie chciałbym, żeby uczestnicy rajdu wiedzieli, co ich czeka. Ale obiecuję, że jak co roku, będzie dużo wspaniałej zabawy, nauki i okazji do refleksji.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 8 (300) 25 kwietnia – 14 maja 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X