Czy wybory parlamentarne na Ukrainie dadzą jej stabilizację?

Czy wybory parlamentarne na Ukrainie dadzą jej stabilizację?

28 października odbyły się na Ukrainie wybory parlamentarne do Rady Najwyższej. W głosowaniu powszechnym zostało wybranych 450 parlamentarzystów na okres 5 lat.

Nowo wybrani posłowie będą mieli bardzo trudne zadanie do wykonania . Ich poczynania mogą odcisnąć znaczące piętno na pozycji kraju w Europie na długie lata. Obecna sytuacja geopolityczna, kryzys ekonomiczny na świecie, poczynania Rosji a także własna sytuacja wewnętrzna tym bardziej utrudniają i zawężają pole działania nowo wybranym deputowanym.

Przez ponad 20 lat od uzyskania niepodległości Ukraina szukała własnej drogi rozwoju i stabilizacji. Lata dziewięćdziesiąte XX wieku to euforia spowodowana niepodległością i tworzeniem struktur własnej państwowości. Czas ten to empiryczne zdobywanie doświadczenia nowego kraju na mapie politycznej świata, pełen nadziei i entuzjazmu ale także i błędów. Jak wiadomo, niewiedza rozwiązuje ręce i wszelkie sprawy jawią się w kolorach czarnobiałych, gdzie dylematy niemal nie występują.

Początek XXI wieku to jakby przebudzenie, zdziwienie i zniechęcenie wśród społeczeństwa ukraińskiego. Jak to możliwe, że kilkanaście lat własnej państwowości nie dało oczekiwanych rezultatów, dobrobyt się nie powiększał a wręcz malał. Wielu Ukraińców zadało sobie takie pytanie: jak to się mogło stać? Przecież jesteśmy na „swoim”, nikt nam niczego nie dyktuje, w Kijowie urzęduje „własnoręcznie” wybrany rząd i parlament, więc dlaczego nie jest lepiej? Ukraińcy coraz częściej podróżujący po Europie widzą różnice w standardzie życia, na swoją niekorzyść. Ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że nowe elity popełniły wiele błędów, myśląc w pierwszej kolejności o zaspokojeniu swoich potrzeb materialnych.

Nagle okazało się, że myślenie w kategorii państwa nie jest dla nich sprawą nadrzędną. Ciągłe spory i walki koterii politycznych o wpływy gospodarcze, majątek narodowy, przepychanki oligarchów i trwonienie majątku narodowego pozostałego w spadku po ZSRR, doprowadziły w efekcie do tego, że w chwili obecnej gospodarka ukraińska jest przestarzała, oparta w znacznej mierze o surowce, nieefektywne technologie i przemysł ciężki, mający coraz mniejsze znaczenie w gospodarce światowej.

Wybory na Ukrainie (Fot. Maria Basza)

Ukraina jako obszar atrakcyjny rolniczo nie daje znaczących wpływów do budżetu, ze względu na brak środków finansowych na modernizację i intensywne gospodarowanie. Politycy dla swoich potrzeb uczynili ziemię jako symbol niezależności kraju. Dlatego też od chwili odzyskania niepodległości, utrzymywane jest moratorium na jej sprzedaż. Fakt ten bardzo hamuje zagraniczne inwestycje w rolnictwo, ponieważ brak możliwości jej zakupu i stabilność polityczna kraju nie gwarantują stabilności gospodarowania inwestorów.

Jeszcze do niedawna powszechnie wyrażano opinię, że Ukraina mogłaby być spichlerzem Europy. Tak, rzeczywiście mogłaby nim być ale do tego potrzeba śmiałych decyzji politycznych bez spoglądania na elektorat. Jestem pewny, że w ciągu dekady od momentu umożliwienia zakupu ziemi przez inwestorów zagranicznych Ukrainie przybyłoby setki tysięcy nowych miejsc pracy w rolnictwie, hodowli, przetwórstwie czy przechowalnictwie. Umożliwienie w jej inwestowanie stanowi niepowtarzalną okazję dla Ukrainy. Szczególnie teraz gdy ceny żywności wzrosły w ostatnich 3 latach średnio o 18%, a w Europie brakuje miejsca na nowe uprawy, ponieważ są one przeznaczone na rośliny, z  których produkuje się metyloestry i metanol.

Jak potoczą się sprawy Ukrainy zależy od polityków i ich odwagi w stawieniu czoła bardzo trudnej sytuacji. Jestem pewien, że istnieje potencjał w kraju aby pchnąć go na tory rozwoju gospodarczego i modernizacji. Dowodem na tą tezę jest „pomarańczowa rewolucja”, która po wcześniejszej fazie zniechęcenia społecznego, potrafiła wyzwolić potencjał wśród „pomarańczowych” wyrażony na Majdanie Niezależności. Niestety słabość i krótkowzroczność ówczesnych polityków doprowadziły do jego roztrwonienia. Szkoda, że zapomnieli oni, iż taka kumulacja społecznego poparcia nie zdarza się często.

Kryzys ekonomiczno-gospodarczy na świecie, trwający od 5 lat, jeszcze bardziej utrudnia Ukrainie stabilizację i rozwój. Europa, mająca własne kłopoty, praktycznie przestała interesować się Ukrainą i wcale nie jest skora do udzielania pomocy, przynajmniej w chwili obecnej. Nie bez znaczenia na taka postawę, jest polityka zagraniczna prowadzona przez Ukrainę w ostatnich kilkunastu latach. Kraj ten zachowywał się jak „panna na wydaniu” zapominając o tym, że nie jest ani piękna ani posażna. Polityka „Bogu świeczkę a diabłu ogarek”, jak pokazuje rzeczywistość, absolutnie się nie sprawdziła.

Jednoczesny flirt z Unią Europejską i Rosją nigdy się nie uda! Z jednej strony Rosja, powtórnie mająca W. Putina za prezydenta, a z drugiej strony UE, zajęta własnymi problemami. Taka sytuacja postawiła Ukrainę w znacznie trudniejszym położeniu. Pozostawiona sama sobie Ukraina, z powodu dwoistej i niewyraźnej polityki, jest pod coraz większą presją Rosji. Ta postanowiła odbudować swoje wpływy na Ukrainie. „Zabawy z gazowym kurkiem” w okolicach Nowego Roku są już standardowym zagraniem wobec Ukrainy. Gazociąg  „Nord Stream” omijający Ukrainę, pozbawia ją dochodów z tranzytu i uzależnia w znacznym stopniu, pomimo posiadania na swoim terenie dużych magazynów tego surowca.

Rosja, proponując Ukrainie i Kazachstanowi unię celną, de facto blokuje jej związki gospodarcze z UE, ponieważ niemożliwa jest jakakolwiek integracja i pomoc unijna. Umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z Unią Europejską, negocjowana przez 5 lat i z wielkim trudem parafowana, przy obecnej polityce Kijowa, ma duże szanse zostać nigdy nie podpisana, ponieważ Bruksela nigdy nie zgodzi się tylko na związki gospodarcze z Ukrainą bez uporządkowania praw obywatelskich i wolności słowa w ramach demokracji. Polska, szczególnie zainteresowana przemianami ustrojowymi naszego sąsiada, jako jego adwokat, jest coraz słabiej słyszana w UE.

Tak więc przyszli deputowani i elita polityczna Ukrainy stoją przed bardzo dużym wyzwaniem, szczególnie trudnym w obecnej niezwykle skomplikowanej sytuacji gospodarczej i politycznej w Europie. Miejmy nadzieję, że nie zabraknie im instynktu samozachowawczego, wyobraźni i dalekowzroczności przy podejmowaniu decyzji, ponieważ ich skutki pozostaną na długie lata.

Jan Wlobart
Tekst ukazał się w nr 20 (168) 30 października–15 listopada 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X