Czy odnajdą szczątki generała „Nila”?

Czy odnajdą szczątki generała „Nila”?

Z tego miejsca nikt nie wraca takim, jakim był wcześniej – powiedział mi przyjaciel, informując o tym, że od dwóch tygodni trwają prace ekshumacyjne obok muru warszawskiego cmentarza na Powązkach. Od pół roku polski Instytut Pamięci Narodowej realizuje projekt badawczy pod tytułem „Poszukujemy miejsca pochówku nieznanych ofiar terroru komunistycznego” w całym kraju.

Jesteśmy tu na tzw. „Łączce”, czyli na kwaterze „Ł” wojskowego cmentarza powązkowskiego w Warszawie – mówi dr Krzysztof Szwagrzyk, prowadzący prace ekshumacyjne z ramienia IPN.

 

– Tutaj w latach od 1948 do 1956 były grzebane ofiary systemu komunistycznego – tych najważniejszych, tych, których skazano na karę śmierci i stracono. Wśród nich gen. Fieldorfa – „Nila”, rtm. Pileckiego, mjr. „Łupaszkę”, płk Olechnowicza, mjr Dekutowskiego – „Zaporę” i wielu, wielu innych.

Tych, którzy organizowali opór przeciwko reżimowi komunistycznemu i tych, którzy za ten opór zapłacili cenę najwyższą. To miejsce, w którym przed dwoma tygodniami rozpoczęliśmy działania ekshumacyjne jest najważniejsze, jeżeli chodzi o skalę terroru w naszym kraju. Tutaj spoczywają nasi bohaterowie, ci którzy w normalnym kraju byliby kiedyś ministrami, urzędnikami, byliby dowódcami, naukowcami. W Polsce bolszewickiej uśmiercono ich, a potem przez kilkadziesiąt lat zacierano ślady ich pochówku. Bardzo się cieszę, że po latach doszło do takiej sytuacji, gdy nie mówimy, że trzeba ich odnaleźć, a prowadzimy konkretne działania ekshumacyjne, których zadaniem jest odnalezienie szczątków i najważniejsze, ich identyfikacja.

Po dwóch tygodniach prac mogę powiedzieć, że udało nam się wydobyć szczątki 28 osób – jednej kobiety i 27 mężczyzn. Byli pochowani bez żadnych trumien, po prostu wrzuceni po dwóch, trzech, a nawet, jak przekonaliśmy się dziś, po sześciu do jednej jamy grobowej. Większość tych ludzi została uśmiercona metodą katyńską – strzałem w potylicę z przyłożeniem. W kilku wypadkach kat modyfikował tę wersję i strzelał skazańcowi między oczy.

Jednocześnie z pracami ekshumacyjnymi prowadzimy poszukiwania rodzin i bliskich ofiar po to, żeby pobrać od nich materiał genetyczny. Pozwoli nam to na ostateczną identyfikację znalezionych szczątków. Podejmujemy te działania po to, by nie tylko odnaleźć, szczątki jeńców, ale móc ich nazwać po nazwiskach. Materiał genetyczny przekazywany jest do naszego centrum, gdzie w laboratorium będą trwały wielomiesięczne prace nad ustaleniem tożsamości ofiar. Zanim ogłosimy jakiekolwiek nazwisko, musimy mieć absolutną pewność do kogo należą szczątki. Nikt z nas nie udzieli jakiejkolwiek informacji, nawet o naszych przypuszczeniach, bo społeczeństwo nie może opierać się na naszych przypuszczeniach, a mieć wiedzę absolutną i niepodważalną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X