Czy odnajdą szczątki generała „Nila”?

Czy odnajdą szczątki generała „Nila”?

Dr. Krzysztof Szwagrzyk (Fot. Marcin Romer)

Czy przychodzą rodziny straconych?

Bardzo dużo. Zdarza się, że w ciągu dnia mamy kilka lub kilkanaście rodzin. Niektórzy przyjeżdżają nawet z bardzo daleka. Jest to dla tych ludzi ogromny ładunek emocjonalny. Jeżeli ktoś przez kilkadziesiąt lat nie miał szans na odnalezienie pochówku ojca czy męża, a instytucje tego państwa traktowały tych ludzi źle, a nawet wrogo. Jeżeli minęło ponad 20 lat od upadku komunizmu i dalej nic o nich nie wiadomo. Aż tu nagle pojawia się informacja, że prowadzone są prace ekshumacyjne. Poszukujemy tych ludzi wyłącznie po to, aby pobrać materiał genetyczny – to jest informacja, na którą ci ludzie czekali kilkadziesiąt lat. Trudno się dziwić, że towarzyszy temu taki ogromny ładunek emocjonalny.

 

Co Pan odczuwał rozpoczynając prace? Czy liczy Pan na odnalezienie szczątków gen. „Nila”?

Nie rozpoczynaliśmy naszych prac z taką świadomością. Chcemy, naturalnie, odnaleźć szczątki generała „Nila”. Ale dla mnie oni wszyscy są równi. Jeżeli my zostaniemy obrani, żeby go odnaleźć, to będzie to sytuacja, po której mogę powiedzieć, że „teraz mogę tylko umrzeć”. Ale nie wiem jak będzie.

 

Cudem zabezpieczyliśmy materiał genetyczny, szukamy go tutaj. Ale może to nie my będziemy mieli szczęście go odnaleźć. Może ten materiał posłuży komuś dopiero za lat 50. Nauka daje nam instrumenty, ale my jesteśmy ułomni. A nauka się stale rozwija. My możemy czegoś nie dopatrzeć, źle przeanalizować. I mam świadomość tego, że może się nam nie udać zidentyfikować zwłok generała „Nila”.

Czy to jedyne miejsce, w którym prowadzicie prace?

Nie, nie jedyne. Poszukiwania na Dolnym Śląsku realizowaliśmy już wcześniej. IPN prowadzi je od wielu lat. Pierwsze ekshumacje, które wykonałem w 2003 roku. Takich miejsc jest dużo. W całym kraju jest ich kilkanaście, gdzie prowadzimy poszukiwania. Na wiosnę tego roku rozpoczęliśmy badania na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu, gdzie znaleźliśmy szczątki 300 więźniów. Niedawno prowadziliśmy prace w Barucie na Opolszczyźnie, gdzie wymordowano 200 ludzi z oddziału „Bartka”. Niedługo będziemy badać Krzesiwów – miejsce obozu w latach 40. Taką mamy historię, a miejsc represji było niezwykle dużo. I dzisiaj staramy się te zaległości kilkudziesięciu lat zawodowo nadrobić.

Marcin Romer


Obejrzyj galerię:

Prace ekshumacyjne na „Łączce” na Powązkach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X