Człowiek odwagi i honoru

Człowiek odwagi i honoru

Poczta Polska zamknęła rocznik emisyjny 2007 wydanym 3 grudnia znaczkiem, upamiętniającym 150. rocznicę urodzin wybitnego powieściopisarza angielskiego Josepha Conrada, obchodzoną w szerokim świecie, albowiem UNESCO wpisało ją do swego kalendarza jubileuszy 2007 roku.

Owszem, pisarza angielskiego, ale mającego głębokie polskie korzenie – chodzi przecież o Teodora Józefa Konrada Korzeniowskiego (1857-1924).

Urodził się na Kresach, w Berdyczowie, 5 grudnia 1857 r. jako syn poety i komediopisarza Apolla Korzeniowskiego. Ojciec organizował antyrosyjskie manifestacje patriotyczne, podzielił więc los tysięcy innych Polaków – wraz z rodziną zesłano go w 1862 r. na Syberię. Matce, Ewelinie, udało się wyprosić zezwolenie na odwiedzenie rodziny, ale wówczas osierociła Konrada (1865). Zaopiekowała się nim jej rodzina. Ojciec powrócił z wygnania ciężko chory w 1868 r., zmarł rok później w Krakowie. Konradowi nie odpowiadało jednak siedzenie w ławce gimnazjalnej, chciał zostać marynarzem. Rodzina na to przystała, tym bardziej, że chłopcu groziło wcielenie do armii rosyjskiej. 17-letni młodzieniec udał się wpierw do Marsylii, gdzie arkana wymarzonego zawodu poznawał wpierw jako praktykant. Jako marynarz zaciągnął się po raz pierwszy na angielski parowiec w 1878 r., potem pod angielską banderą pływał już do końca swej morskiej służby w 1894 r., w tym wielokrotnie w z funkcją kapitana. Rozstał się z morzem w wieku 37 lat, postanowił bowiem poświęcić się wyłącznie pracy pisarskiej, w której miał już pierwsze doświadczenia, bo w 1885 r. zaczął pisać swą pierwszą powieść „Szaleństwo Almayera”, wydaną drukiem w 1895 r. Rok później ukazał się „Wyrzutek”. W wątki wszystkich swych powieści (a wydał ich 13), nowel i opowiadań Joseph Conrad (tym pseudonimem zaczął się posługiwać w 1894 r., wykorzystując swe drugie i trzecie imię) wplatał własne przeżycia na morzu. W 1900 r. ukazała się jego najbardziej znana powieść „Lord Jim”, z pozostałych dużą poczytność zyskały: „Tajny agent”, „Los”, „Nostromo”, „Tajfun”, „Zwycięstwo”, „Smuga cienia”, „Korsarz”. W 1924 r. premier Wielkiej Brytanii w imieniu króla Jerzego V ofiarował mu tytuł szlachecki, pisarz jednakże nie zgodził się na przyjęcie tego zaszczytu.

Conrad odwiedził kilkakrotnie Polskę, w roku 1890 i 1893 gościł u swego wuja Tadeusza Bobrowskiego, w jego majątku Kazimierówka na Ukrainie, w 1914 r. był w Zakopanem. W Anglii zaś w oficjalnych dokumentach i listach zawsze posługiwał się swym oryginalnym polskim nazwiskiem. Jego twórczość pięknie podsumował w swoim czasie Jan Parandowski: „Wierność, honor, obowiązek, poczucie odpowiedzialności, odwaga, wytrwałość – rzeczy albo ośmieszone, albo gruntownie zachwiane pod koniec XIX wieku – znalazły w nim, chciałoby się powiedzieć, apostoła, gdyby to słowo było stosowne do jego dyskrecji intelektualnej i uczuciowej”.

Czy nazwisko Conrad jest jeszcze żywe wśród czytelników, czy istnieją placówki, zajmujące się jego twórczością? Ależ tak! Jego książki są wciąż wznawiane, a w Polsce i w świecie żywą działalność przejawia co najmniej kilka ważnych ośrodków, nastawionych wyłącznie na badanie życia pisarza, za granicą niemal dorównującego popularnością Chopinowi. Dość powiedzieć, że obok prowadzących u nas studia conradoznawcze uniwersytetów w Lublinie i Opolu, w Anglii działa The Joseph Conrad Society (od 1973 r.), w USA – The Joseph Conrad Society of America, we Francji – Societe Conradienne Francaise, w Japonii – Tokio/Kyoto Conrad Group. Texas University Press wydaje od 1968 r. co trzy lata czasopismo „Conradiana”.

W lutym ubiegłego roku odbyło się w Warszawie uroczyste otwarcie Roku J. Conrada. Uczestniczyła w nim delegacja władz Berdyczowa, a także grono licealistów z tamtejszej szkoły, noszącej jego imię.

Poczta Polska już raz go uhonorowała Conrada dwoma znaczkami, wydanymi w 1957 r. w 100. rocznicę urodzin pisarza, w filatelistyce zagranicznej żadnego dedykowanego mu waloru nie znaleźliśmy, dziwi nas przede wszystkim, że poczta Wielkiej Brytanii dotąd nie dostrzegła potrzeby takiego uczczenia wybitnego przecież pisarza angielskiego.

Nowy nasz znaczek zaprojektował M. Jędrysik (widzimy na nim podobiznę Conrada na tle fragmentu rękopisu „Jądra ciemności”), rytował go natomiast J. M. Kopecki. Nakład: 0,5 mln.

Tadeusz Kurlus
Tekst ukazał się w nr 2 (54) 28 stycznia 2008

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X