Co zwiastują egzotyczne owady? Modliszka zwyczajna, fot. Dmytro Poluchowycz

Co zwiastują egzotyczne owady?

To, że strefy klimatyczne przemieściły się na północ, odczuli wszyscy. Na przykład, jeszcze przed dwudziestu laty narty i sanki były tradycyjną zimową rozrywką, a dziś z tym sprzętem chyba jedynie w Karpaty. Jeżeli tak będzie nadal, to za kilka lat znane powiedzenie: „Nawet zimą śniegu nie uprosisz” – całkowicie straci sens. Interesująca ilustracją tych zmian są owady.

W moich latach dziecięcych (a są to 1970–1980.) pierwsze motyle, które pojawiały się na brzegach Zbrucza to były kropiwnice (Aglaisurticae) – po polsku rusałka pokrzywnik. Te owady zimują w dziuplach, na strychach i z pierwszym tchnieniem wiosny już w marcu wylatują, aby przedłużyć ród. Z rzadka trafiała się rusałka pawik (Aglaisio). Rzadko, to powiedziane optymistycznie. Wszystkie swoje spotkania z tym pięknym motylem mogę policzyć na palcach jednej ręki.

Rusałka pawik, fot. Dmytro Poluchowycz

Teraz mamy sytuację odwrotną. Rusałka pawik na brzegach Zbrucza masowo lata już od marca do października. A jej bliski krewny, rusałka pokrzywnik – zniknęła całkowicie. Trudno powiedzieć, dlaczego? Gąsienice obu gatunków nadają przewagę pokrzywie, a tej rośliny w naszych krajach jest pod dostatkiem. Dlaczego jeden, masowy dawniej gatunek praktycznie znikł, a inny – na odwrót – rozmnożył się i czy jest to wpływ zmian klimatycznych – trudno powiedzieć. Ale fakt pozostaje faktem.

Paź żeglarz, fot. Dmytro Poluchowycz

Zmiany klimatu natomiast całkowicie odbiły się na innych bardzo pięknych i interesujących motylach – na paziu żeglarzu. Te wielkie, o niezwykłym kształcie owady należą do trójki najpiękniejszych motyli Europy. W starych entomologicznych książkach odnotowano, że ten gatunek występuje na terenach całej Ukrainy, ale masowo spotyka się go wyjątkowo na Krymie i Zakarpaciu, gdzie jest cieplejszy klimat.

Wyjaśnię: wyraz „występuje” oznacza, że ktoś, kiedyś widział go przynajmniej jeden raz. Właściwie na Podolu te pazie żeglarze miałyby gdzieś fruwać, ale ja o ich istnieniu nie słyszałem, chociaż interesowałem się owadami i do połowy roku 2000 byłem przekonany, że jest to wyłącznie krymski motyl. A dziś, szczególnie w okresie letnim jest to jeden z najbardziej masowych gatunków nad Zbruczem. Czasem ma się wrażenie, że jest ich więcej niż banalnych bielinków kapustników. Jeżeli pierwszy przypadek nie dowodzi ocieplenia klimatu, to drugi – pojawienie się u nas populacji pazia żeglarza – jest faktem.

Modliszka zwyczajna, fot. Dmytro Poluchowycz

Wraz z ociepleniem przybył też do nas taki cudaczny owad jak modliszka zwyczajna. Podobny jest do stwora z innej planety. Autor poznał tego charyzmatycznego drapieżnika po raz pierwszy w czasach uniwersyteckich praktyk zoologicznych. Było to na półwyspie Arbackim na Krymie w odległym 1990 r. Kto mógł przypuszczać, że za jakieś 30 lat modliszka zawita na Podole częściej niż chrząszcze. Pomimo odstraszającego wyglądu modliszki (krewne karaluchów) nie są szkodliwe, ale przynoszą pożytek, zjadając szkodniki.

Z powodu zmian klimatycznych mogą do nas zawitać nie tylko piękne motyle, czy egzotyczne modliszki, ale i bardziej nieprzyjemni „goście”.

Na południu Ukrainy odnotowano już kolonie termitów. Owady te żyją w koloniach jak zwykłe mrówki i nawet są do nich podobne. Ich pożywieniem są grzyby, które hodują w swoich gniazdach. Grzyby te rosną na kawałkach obumarłych drzew, które owady znoszą do swoich gniazd zewsząd. W lasach jest to korzystne, bowiem silne szczęki owadów kruszą zeschłe drewno, co przyśpiesza jego rozpad. Ale w drewnianej zabudowie – to bieda. Największe źródło obumarłego drewna – to domy i ich drewniane konstrukcje, a ponadto meble, książki. W porównaniu do termitów, znana nam mrówka stolarska – to przyjemniaczek.

Ze zmianą klimatu z czasem mogą napłynąć do nas i moskity. Kto stykał się z nimi na południu, wie co to za okropieństwo. Są o wiele gorsze od komarów: małe, niezauważalne, nie piszczą atakując, ale ich ukąszenia swędzą bardziej i dłużej.

Z ciepłem przyjdą do nas i nieznane dotąd rośliny – ale to już zupełnie inna historia.

Dmytro Poluchowycz

Tekst ukazał się w nr 19 (431), 17 – 30 października 2023

Dmyto Poluchowycz. Za młodu chciał być biologiem i nawet rozpoczął studia na wydziale biologii. Okres studiów przypadał na okres rozpadu ZSRS. Został aktywistą Ukraińskiego Związku Studentów. Brał udział w Rewolucji na Granicie w styczniu 1991 roku. Był jednym z organizatorów grupy studentów, która broniła litewskiego Sejmu. W tym okresie rozpoczął pracę jako dziennikarz. Pierwsze publikacje drukował w antysowieckim drugim obiegu z okresu 1989-90. Pracował w telewizji, w prasie ukraińskiej i zagranicznej. Zainteresowania: historia, krajoznawstwo, podróże.

X