Centra wizowe – czy tylko plusy?

Centra wizowe – czy tylko plusy?

Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w roku 2011 podjęło decyzję o podpisaniu umowy na pośrednictwo wizowe na Ukrainie z firmą VFS Global, która z ukraińskim podmiotem gospodarczym zobowiązała się do ich uruchomienia. Docelowo ma ich być 14. Rozwiązanie takie nie jest niczym nowym, stosowane jest w wielu krajach, jednak z różnym skutkiem.

Jak można się domyślać, ideą tego rozwiązania ma być ułatwienie dla zainteresowanych otrzymaniem wizy, polegające na przekazaniu Centrum Wizowemu [CW] kompletu niezbędnych dokumentów i opłaty wizowej, które po weryfikacji są dostarczane wydziałowi konsularnemu. Po rozpatrzeniu wniosku przez konsulat dokumenty są wydawane w CW. Oficjalnie koszt tej usługi wynosi 19,5€ i jest pobierany przez CW (w jej skład nie wchodzi opłata za rozpatrzenie wniosku wizowego). Z drugiej strony wydziały konsularne otrzymują „gotowe” dokumenty do wizowania, co w znacznym stopniu ułatwia prace konsulatom, które mają mniejszy nawał interesantów bezpośrednio starających się o wizy. Być może oczekiwania urzędników co do obecnych procedur wizowych się spełniły, jednak od strony zainteresowanych w uzyskaniu wizy jest wręcz gorzej.

Centra Wizowe, czasami wcale nie ułatwiają uzyskania wizy, a wręcz to utrudniają. Nagminna jest nieznajomość prawa wizowego przez personel CW i wprowadzanie w błąd składających wnioski. Dla przykładu podam, że pracownik CW w Iwanofrankowsku odmówił przyjęcia wniosku o przyznanie wizy pozwalającej na wykonywanie pracy w RP osobie, która już posiadała inną wizę (turystyczną Schengen). Ponieważ prawo nie zezwala na posiadanie dwóch rodzajów wiz równocześnie, zainteresowany złożył wniosek o anulowanie wizy posiadanej wcześniej, aby uzyskać nową wizę pracowniczą. Ankiety wizowej i dokumentów nie przyjęto, polecając czekać do momentu wygaśnięcia posiadanej wizy turystycznej.

Przykładów niekompetencji pracowników CW jest wiele i to nie tylko w Iwanofrankowsku. Tarnopol, Charków czy Lwów nie są wcale „lepsze”, że o CW w Odessie, nawet nie wspomnę. Nagminnym procederem jest „odstępowania miejsca w kolejce” zainteresowanym. Koszt takiej „usługi” w Tarnopolu, Charkowie czy Iwanofrankowsku to około 600UAH, a we Lwowie około 1000UAH. Proceder ten jest możliwy dzięki tworzeniu „sztucznego tłoku” w CW, w których wyznacza się odległe terminy rejestracji (od 4 do 6 tygodni). Taki termin oczekiwania nie jest bez znaczenia dla ludzi chcących wyjechać na prace sezonowe do Polski. Wielu z nich nie jest w stanie wyjechać w terminach zbiorów i traci bezpowrotnie możliwość zarobku. Sytuacja wyżej opisana jest okazją dla wszelkiej maści pośredników, znających pracowników CW.

Ta sytuacja jest problemem dla polskich firm, dla których ważna jest rekrutacja pracowników ukraińskich w ściśle określonym terminie czasowym. Firmy chcące zatrudnić pracowników nie mają żadnego wpływu na to kiedy oczekiwany pracownik będzie miał możliwość uzyskania wizy. Problem ten jest szczególnie istotny dla pracodawców szkolących pracowników ukraińskich z programów unijnych, gdzie każdy projekt musi się zakończyć w deklarowanej dacie, pod groźbą przepadku środków finansowych.

Nie znam treści umowy zawartej pomiędzy Ministerstwem Spraw Zagranicznych a VFS Global, ale logicznym wydaje się, że zastrzegło ono sobie kontrolę realizowania umowy, a zarazem funkcjonowania Centrów Wizowych na Ukrainie. Jak wiadomo w żadnej dziedzinie monopol nie jest dobrym rozwiązaniem dla usługobiorcy i zawsze rodzi większe czy mniejsze patologie.

Czy nie warto pomyśleć o tym aby, jak to jest w branży turystycznej, gdzie agencje samodzielnie składają dokumenty bez pośrednika, wprowadzić identyczne rozwiązanie dla polskich firm rekrutujących pracowników na swoje potrzeby. Zasadnym wydaje się twierdzenie, że w interesie wszystkich jest eliminacja obecnych nieprawidłowości, tym bardziej, że CW używają na stronach internetowych określenia „polskie centrum wizowe”.

Obywatel Ukrainy starający się o wizę, wszelkie niedogodności związane z jej uzyskaniem przypisuje Rzeczpospolitej Polskiej i jej urzędnikom, ponieważ nie wie, że to nie oni za taki stan rzeczy odpowiadają. Firma, która pośredniczy w uzyskiwaniu wiz na Ukrainie jest największym pośrednikiem wizowym na rynku międzynarodowym i być może z tego powodu podpisała umowę z polskim MSZ.

Jednak największa nie musi oznaczać najlepsza. Według posiadanej wiedzy, 10 krajów Unii Europejskiej nie wyraziło zgody na jej pośrednictwo wizowe. Firma ta nie do końca kontroluje poczynania swoich pracowników i nie dotyczy to tylko Ukrainy. W Indiach, które są krajem macierzystym VFS Global, korupcja w pośrednictwie osiągnęła taką skalę, że niemożliwie jest bezpośrednie dotarcie aplikującego z dokumentami, bez ominięcia łańcuszka pośredników. Tak wiec można rzec jak Rosjanie „chcieliśmy jak najlepiej, a wyszło jak zawsze”.

Jan Wlobart

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X