Zwycięstwo nad zdrowym rozsądkiem

Zwycięstwo nad zdrowym rozsądkiem

Jeżeli tak się stanie, że wyniki sondaży exit-poll będą zbieżne z wynikami, które zatwierdzi Centralna Komisja Wyborcza, na Ukrainie zarysuje się interesująca sytuacja. W parlamencie zetkną się dwie skrajne siły – nacjonalistyczna „Swoboda” i komuniści, co obiecuje przekształcenie Rady Najwyższej w bezpłatny cyrk pod kopułą parlamentu.

 

Ukraińcy dostaną nowe, bardzo kosztowne show, za kulisami którego Partia Regionów nadal będzie bezkarnie grabić Ukrainę.

Jest ogólnie przyjęte, że wybór narodu należy uszanować, że narodu nie można obrażać i jego wolę należy przyjąć z pokorą. Ale jeżeli naród otumaniony jest agitacją? Jeżeli naród „przekonano”, że niczego zmienić się nie da? Jeżeli naród o niskiej kulturze i poziomie rozwoju, gotowy jest za darmowy szaszłyk od partii władzy rozkwasić twarz obserwatorowi? Te pytania można kontynuować, ale czy jest taka potrzeba?

Jedno co trzeba podkreślić – wyniki ostatnich wyborów są prawdziwym przejawem woli narodu. Biorąc pod uwagę kłamstwo i manipulacje: oto on – naród ukraiński. To naród wybiera sobie taką, a nie inną władzę, mając nadzieję na cud. Ukraińcy wierzą w cuda, ale nie wierzą we własne siły, a i nie są gotowi do najmniejszego wysiłku, żeby zmienić sytuację. Ukraińcy nie działają rozsądnie, a kierują się emocjami. To znaczy, że nie myślą głową, a kierują się sercem. Jeszcze jak do tego dodać charakterystyczny dla nich spryt, to w wyniku tego otrzymamy potwierdzenie wyników tych wyborów.

Już od dwóch i pół roku władza na Ukrainie należy do otwarcie eksploatatorskiej Partii Regionów. Zdawałoby się, że wszyscy są nią zmęczeni i tylko ślepiec nie widzi grabieżczego charakteru tej władzy. Ale nie! Znów znalazło się 30%, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi przegłosowali za nich. Jeżeli dodamy jeszcze wybranych w okręgach jednomandatowych, to masochistyczne skłonności ukraińskiego narodu są widoczne.

Emocje nie idą w parze ze zdrowym rozsądkiem. I to właśnie emocje stały się doradcą wyborców z Zachodniej Ukrainy, którzy zagłosowali nie tak za partię „Swoboda”, jak za „naszych” chłopaków i dziewczyny, którzy nie zmilczą i na pewno dadzą po pysku tych chamskim „regionałom”, gdy sprawa dojdzie do języka czy narodowych bohaterów.

Wprawdzie tym razem takie emocje wyjawiło też 24% mieszkańców Kijowa, a nawet 10% Doniecka. Można z pewnością stwierdzić, że ukraiński wyborca tym razem nie głosował na program partii, bo go po prostu nie było. Nie głosowano i za reformy. Emocjonalnie oddano głosy na tych, kto według ich mniemania ukarze bezkarnych dotychczas Czeczetowa, Kiwałowa, Kolesniczenka & Co. Jakby to nie wydawało się dziwnym, ale to właśnie Partia Regionów sama wyzwała taką reakcję wyborców, demonstrując swą bezkarność i chciwość.

 

Fot. texty.org.ua

Elektorat ze Wschodniej Ukrainy, rozczarowany w PR, poddał się z kolei komunistycznej retoryce. Niepotrzebnie ich lider, Petro Symonenko, ogłosił od razu, że będzie wszechstronnie wspierał w swych działaniach PR. Po tym niech ktoś powie o mądrości ukraińskiego narodu?

Nie mniej odpowiedzialna za całość jest też i Zjednoczona Opozycja „Bat’kiwszczyna” (Ojczyzna), która zrobiła wszystko, aby te wybory przegrać. Nie zaproponowała ani programu działań w przyszłości, ani nie przedstawiła mechanizmów wyjścia z aktualnej sytuacji. Takie zlekceważenie sprawy przez liderów tego ugrupowania można objaśnić chyba tylko ich wewnętrznym przekonaniem o braku alternatywy. Ale naród znalazł alternatywę. Dobrze, że trafił mu się „Udar” („Cios”) i radykalno-populistyczna „Swoboda”.

Największą porażką opozycji stało się przyjęcie nowej ordynacji wyborczej na zasadach mieszanych. Tylko idiota bez głowy nie mógł zauważyć, że partia władzy tworzy tę ordynację pod siebie. Chyba, że liderów opozycji zwycięstwo nie interesowało w ogóle, bo być w opozycji jest bardziej komfortowo? Ale szczytem cynizmu opozycji stało się składanie listy wyborczej i wysuwanie uzgodnionych kandydatów w okręgach wyborczych. Ten manewr, już na starcie, pokazał wyborcom, że opozycja faktycznie niczym nie różni się od partii władzy.

Odczuwając zagrożenie wyborcy postanowili dosypać pieprzu do ukraińskiej polityki i zagłosowali za bezkompromisowych, niewykwalifikowanych i niekompetentnych kandydatów „Swobody”, Chociaż zdrowy rozsądek miałby podpowiedzieć wyborcom, że praworadykalna retoryka „Swobody” zamyka jej drogę do perspektywy europejskiej, że taka ilość prawych i lewych radykałów w parlamencie i ich podział terytorialno-geograficzny może po prostu rozerwać Ukrainę. Trzeba też pamiętać jeszcze o jednym: o takim sukcesie „Swobody” Rosja nie mogła nawet marzyć. Teraz nie ma co mówić o eurointegracji Ukrainy – przy takim parlamencie jest ona po prostu niemożliwa.

Jedyną pociechą tych wyborów parlamentarnych jest fiasko wszelkich projektów technologii politycznych, takich jak „Ukraino naprzód”. Według mnie, pewnych pozytywów można się dopatrywać też w tym, że cała masa „swobodowców” przeniesie się do Kijowa i tam będzie walczyć za ukraińską Ukrainę, a na ich miejsce we władzach miasta i województwa nareszcie przyjdą ludzie bardziej pragmatyczni i kompetentni. Mieszkańców Galicji zawsze manił Kijów i nie powinniśmy przeszkadzać dzielić się z nim swymi synami i córkami. Galicyjski cyrk polityczny przenosi się do Kijowa. Szczęśliwej drogi!

Wasyl Rasewycz, red. naczelny zaxid.net
Tekst ukazał się w nr 20 (168) 30 października–15 listopada 2012
Ukraińska wersja artykułu ukazała się na lwowskim portalu zaxid.net

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X