Zwołujemy szare

Na Ukrainie rozpoczął się sezon liczenia młodych wilków

Młode szare wilki są liczone w bardzo oryginalny sposób. Aby się dowiedzieć, gdzie mieści legowisko wilka oraz o tym, ilu młodych w tym roku urodziło, myśliwi wychodzą do lasu i… zaczynają wyć, naśladując w ten sposób głos starych wilków, na który młode zawsze się odezwą. Obserwowałam proces nawoływania poprzez wycie przebywając w gospodarstwie myśliwskim „Kosmeczara” w powiecie bohorodczańskim koło Stanisławowa.

Od Czarnego Lasu wieje zimnem, co bardzo nam sprzyja. Myśliwi przygotowują się do podwywania. Czterech mężczyzn rozeszło się po terenie bazy i ćwiczą umiejętności wokalistyki wilczej. Mnie zaś ciarki zaczynają przechodzić. – Co, boi się pani? – uśmiecha się Petro Ziniak, znawca myślistwa i przewodniczący rady wsi Międzygórze.- Proszę się nie bać, a lepiej założyć czysty kamuflaż, bo przed pani ubraniem wszystkie wilki uciekną.

Pan Petro jest głównym wabiącym (tym, który najlepiej imituje głos wilka – aut.). Mówi, że na podwywanie należy się udawać w ubraniu, które zostało wyprane w wodzie rzecznej bez dodatku proszku. Trzeba mieć jedną strzelbę na całą grupę oraz iść od strony, od której nie wieje wiatr. Szare wilki, nawet młode, mają nadzwyczajny węch, mogą wyczuć obcy zapach nawet z odległości kilkuset metrów. Gorzej będzie, jeżeli zapach poczuje wilczyca, która może zaprowadzić młode na dziesiątki kilometrów, byle dalej od niebezpieczeństwa.

Po przejechaniu siedmiu kilometrów w głąb Czarnego Lasu, zatrzymujemy się przy starym złamanym moście, przerzuconym przez rzekę Łukwę. Biegnie tu granica umowna gospodarstw „Kosmeczara” oraz prywatnego gospodarstwa myśliwskiego „Uniwersal-kontrakt”. W dół z prądem rzeki będziemy szli piechotą, żeby wilki nie poczuły zapachu benzyny.

– Rzeka albo potoczek – to charakterystyczna oznaka tego, iż gdzieś w promieniu pół kilometra jest legowisko wilka – opowiada Igor Boczkur, inżynier, znawca myślistwa. – Wilki jedzą dużo mięsa, dlatego powinny stale mieć dostęp do wody. Miejsce lokalizacji szarych jest wyznaczane na podstawie opisów ubiegłorocznych, ponieważ wilki rzadko zmieniają miejsce pobytu. Wykorzystują także stare nory borsuków i lisów. Otóż, jeżeli leśniczy wie, gdzie niegdyś mieszkały rude lisy lub borsuki, jest bardzo prawdopodobne, że właśnie tam można odnaleźć wyląg małych szarych wilków.

Jednak, nawet gdy się zna wszystkie te zwyczaje, nie jest prosto znaleźć młode wilki, ponieważ matka dobrze ukrywa je w norach i leśnej gęstwinie. – Rodziny wilków są mocne i trwałe – mówi, idąc przez Czarny Las, Walery Kryndycz, dyrektor „Kosmeczary”. – Rodząc w kwietniu od jednego do ośmiu młodych, wilczyca przez kilka miesięcy karmi je mlekiem. Potem dzieci zaczynają jeść to, co upolują rodzice. Ledwie usłyszawszy ich głosy, wilczki zaczynają radośnie szczekać i, naśladując dorosłych, podwywać. I jeśli leśniczy potrafi choćby w połowie odtworzyć wycie wilka, młode na pewno się odezwą.

Wśród gęstego lasu smrekowego leśniczowie się rozchodzą w różne strony. Ja zostaję przy panu Ziniaku, który będzie zwabiał młode wilki. Jednak, ku memu wielkiemu rozczarowaniu, przez dwie godziny pan Petro milczy. – Najpierw trzeba słuchać wiatru, szumu lasu, trzaskania gałęzi – cicho mówi wójt z Międzygórza. Jeżeli zacząć wyć od razu, mogą się odezwać przejarki (młode wilki, urodzone w roku ubiegłym- aut.). Żyją opodal legowiska rodziców. Gdy podrośnie lęg tegoroczny, wilcza rodzina połączy się w zgraję i wszystkie zwierzęta będą się udawały na polowanie razem.

Usłyszeliśmy lekki szum, łowca z Bohorodczan ledwie się uniósł nad ziemią i, nakazawszy mi nawet się nie ruszać, długo i przeciągle zawył. W odpowiedzi usłyszeliśmy skowyt od strony południowej. – Oto i mamy nasze wilczki! – z radością mówi pan Petro i wyje ponownie, żeby się przekonać, ilu młodych jest ogólnie.

…Wieczorem, siedząc w niewielkim domku myśliwego przy świetle lampy naftowej, główny wabiący uczy leśniczych wycia. Gdyby ktoś przechodził obok tego niewielkiego budynku, pewnie by uciekał z tego „wilczego” miejsca, gdzie oczy poniosą. – Wszystko budujemy na dźwięku „a”, który należy przepuścić przez gardło i nos – mówi poważnie pan Ziniak, ale najważniejsza jest umiejętność słuchania naturalnego wycia. Tak można łatwiej zapamiętać. Również należy odróżniać wycie wilka i wilczycy. Głowa rodziny wilczej wyje grubo, długo i przeciągle, wilczyca zaś, zwiastując małym o swym przybyciu, na końcu zrywa się na szczekanie. Dlatego lepiej jest imitować głos samiczki.

Następnie leśniczowie rysują na mapie wektory kierunków, z których donosiło się wycie. Potem wszystkie mapy zostają porównane ze sobą i zaznacza się miejsce, gdzie wektory się przecinają, tam szuka się legowiska. Najlepiej robić to ze specjalnie wyszkolonymi psami lub końmi. Konie, poczuwszy wilczy zapach, zaczynają „strzyc” uszami. Leśniczowie z „Kosmeczary” będą mogli znaleźć nowy wyląg nawet bez obcej pomocy, ponieważ podwywanie się udało.

Halina Pługator
Tekst ukazał się w nr 6 (48) 31 października 2007

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X