„Zaprzysiężony rzeczoznawca i oceniciel sądowy” – Jan Jarzyna Jan Jarzyna i Franciszka d. Koczyńska

„Zaprzysiężony rzeczoznawca i oceniciel sądowy” – Jan Jarzyna

Nie tak dawno głośno było w Polsce o sensacyjnej aukcji obrazu Jacka Malczewskiego „Rzeczywistość” (1908; obraz znany również pod tytułami „Polskie jasełka”, „Stańczyk i partia ludowa”), pochodzącego z prywatnej kolekcji Jana Tadeusza Jarzyny ze Lwowa. Aukcji sensacyjnej, bowiem chodziło o obraz wystawiany ostatnio na widok publiczny w 1926 r. w Pałacu Sztuki we Lwowie podczas wystawy jubileuszowej malarza, a wylicytowany obecnie za rekordową cenę. Na rynku antykwarycznym pojawiają się niekiedy sztućce srebrne i pozłacane sygnowane „Jan Jarzyna”; czasem trafia się firmowe pudełko po biżuterii z napisem „Jan Jarzyna”; kilka muzeów ma też w swoich zbiorach wyroby tej firmy. Kim byli Jan Jarzyna i Jan Tadeusz Jarzyna? Ojciec i syn – obydwaj miłośnicy sztuki i kolekcjonerzy. Jan senior – znany lwowski jubiler i złotnik, chętnie kupujący od Jacka Malczewskiego obrazy wprost z pracowni. Jan Tadeusz – spadkobierca firmy i kontynuator zawodowej tradycji; znany swego czasu narciarz i taternik, zawodnik lwowskiego klubu „Czarni” – jeden ze współzałożycieli sekcji narciarskiej klubu i działacz sportowy.

Jan Tadeusz Jarzyna

Jan Jarzyna senior otworzył podwoje swojego sklepu jubilerskiego wraz z pracownią jubilersko-złotniczą w 1887 roku w Hotelu George’a, niebawem po swoim przybyciu z Krakowa. Dzięki otrzymanym subwencjom, o które wkrótce wystąpił do Sejmu Krajowego, mógł niespełna dwa lata później rozszerzyć przedsiębiorstwo i przenieść się do Hotelu Europejskiego przy pl. Mariackim, gdzie już na długie lata zapuścił korzenie. W tym samym roku żona pana Jana, Franciszka z Koczyńskich, urodziła ich pierwsze dziecko – Helenę, oczko w głowie ojca. Państwo Jarzynowie mieli sześcioro dzieci, w tym dwóch synów – Jana Tadeusza i Adama Romana. W pierwszych latach po zamieszkaniu we Lwowie Jan Jarzyna wraz z rodziną zajmował mieszkanie przy Chorążczyzny 7, jednak z czasem przeprowadzono się do własnego domu przy ul. Poniatowskiego 5 – willi zaprojektowanej przez inż. Adolfa Wiktora Weissa (1858–1936). Swój pokój miała tu i teściowa pana Jana, pani Sydonia z d. Gludovics de Szyklossy po mężu Koczyńska, żona nadleśniczego oraz zarządcy lasów i domen w Niepołomicach. Pani Sydonia wcześniej mieszkała przy ul. Długiej 33 u swojej drugiej córki Wandy i jej męża Artura Bartosza, kupca, właściciela sklepu ze szkłem i porcelaną. Rodziny Gludovics de Szyklossy, Jarzynów i Bartoszów utrzymywały zażyłe kontakty, prosząc się wzajemnie w kumy i na świadków ślubów, i mając wielu wspólnych znajomych. Ot, jak zdarzyło się to w przypadku chrztu córki pp. Bartoszów – Jadwigi, której matką chrzestną była Franciszka Jarzynowa, zaś ojcem chrzestnym znany lwowski kupiec i przedsiębiorca Antoni Uwiera, narzeczony córki pp. Jarzynów. Rok później Artur Bartosz świadkował zresztą Antoniemu Uwierze, gdy ten stawał na ślubnym kobiercu z młodziutką Heleną Jarzynówną.

Sydonia Koczyńska

Wyroby Jana Jarzyny cenione były we Lwowie i złotnikowi nie brakowało zleceń. Nic więc dziwnego, iż stać go było na kupno w 1909 r. kamienicy Schneidrów przy ul. Akademickiej 7, gdzie znajdowała się znana w mieście kawiarnia. W planach miał p. Jarzyna przebudowę kamienicy, jednak wybuch I wojny światowej udaremnił ten zamiar, a choć po jej zakończeniu wrócono do dawnych projektów, to do ich realizacji nie doszło.

Miał się czym chwalić pan Jarzyna. W 1893 r. przedstawił do konkursu zorganizowanego przez krakowskie Miejskie Muzeum Techniczno-Przemysłowe piękny, nawiązujący do wzorów renesansowych, garnitur złoty: broszę, bransoletę i kolczyki, za co otrzymał drugą nagrodę. Garnitur ten, obok innych jego wyrobów, prezentowany był w 1894 podczas Powszechnej Wystawy Krajowej. Również i wtedy dostrzeżono kunszt pana Jana, nagradzając go srebrnym medalem Komitetu Wystawy. Nawet arcyksiążę Karol Ludwik z zaciekawieniem oglądał jego wyroby złotnicze i jubilerskie podczas swojej wizyty na wystawie, zatrzymując się przy szklanej gablocie naprzeciw głównego wejścia do Pawilonu Przemysłowego. A było co podziwiać! Od okazów sporych rozmiarów brylantów po wyroby z drogich kamieni, z których – jak pisano – „wystawca zdaje się jest specjalistą”. Pan Jan wybornie znał się na brylantach i drogich kamieniach! Kupował je niejednokrotnie u znakomitych szlifierzy w Antwerpii, wysyłając z tą misją z czasem syna Jana juniora. Choć na marginesie trzeba by wspomnieć, że Janowi Tadeuszowi zdarzyła się „wpadka” – nie w Belgii jednak, lecz w Polsce, gdzie padł ofiarą oszustwa i kupił zamiast cennych brylantów… zwykłe szkiełka szlifowane i to za sporą gotówkę, tudzież drogi pierścionek!

Reklama firmy Jana Jarzyny, 1897 r.

W pracowni Jana Jarzyny powstawały piękne okolicznościowe wieńce srebrne. O dwóch z nich wiemy nieco więcej. Jeden ufundowały na pogrzeb Adama Mickiewicza w 1890 r. panie z Czytelni Kobiet we Lwowie. Na wstędze wygrawerowano napis: „Adamowi Mickiewiczowi od Polek – Przez rany, łzy i cierpienia wszystkich niewolników, wygnańców i pielgrzymów polskich zbaw Ojczyznę naszą Panie”. Wieniec znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie. Drugi zaś, pochodzący z 1898 r., zamówiło u J. Jarzyny Towarzystwo Pedagogiczne we Lwowie, z przeznaczeniem na sarkofag Wieszcza. Ów wieniec złożony z 53 srebrnych liści – tylu, ile było oddziałów Towarzystwa – mogła przez pewien czas podziwiać lwowska publika, bowiem wystawiono go na pokaz w witrynie Księgarni Polskiej.

Reklama firmy „Jan Jarzyna”, 1937 r.
Łańcuch prezydenta m. Lwowa

Dziełem pracowni Jana Jarzyny były jubileuszowe medale na 25-lecie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, wykonane w 1892 r. (również w zbiorach Muzeum Narodowego Krakowa). Lecz nie tylko powstały wówczas pamiątkowe medale, ale i dla panów „szpilki sokolskie do krawatek”, a dla dam srebrne broszki w kształcie sokoła i łańcuszki. Zamówienia składało chętnie u p. Jarzyny lwowskie Towarzystwo Strzeleckie, które powierzyło mu w 1897 r. prace złotnicze przy wykończeniu zaprojektowanego przez prezydentową Małachowską kura, który zdobić miał piersi strzeleckich „dygnitarzy” (prace brązownicze wykonał Wilhelm Sknurzyl). Nie była to zresztą jedyna praca firmy „Jan Jarzyna” dla Towarzystwa Strzeleckiego. Wiele lat później, w 1936 r. Rada Miasta Lwowa postanowiła – chcąc uczcić rocznicę przywilejów króla Henryka Walezego dla bractwa strzeleckiego – wskrzesić starą tradycję wręczania nagrody strzeleckiej w postaci półmiska czy też talerza. Jak czytamy w „Złotej Księdze Obywateli m. Lwowa”: „kto ustrzelił łeb, ogon lub skrzydło kurka, dostawał w nagrodę półmisek cynowy z wyobrażeniem tejże części, kto zaś w same piersi kurka trafił, zostawał królem kurkowym na rok cały”. Tak więc po tradycyjnym zielonoświątkowym strzelaniu do tarcz prezydent Lwowa dr Stanisław Ostrowski wręczył aktualnemu królowi kurkowemu Janowi Jakóbczyńskiemu – w obecności prezesa Bractwa Jana Sudhoffa, marszałków Pawła Kolarzowskiego i Stanisława Seemana oraz wszystkich członków bractwa – srebrną misę wg projektu kustosza Muzeum Narodowego im. króla Jana III Sobieskiego, Rudolfa Mękickiego. To właśnie tę misę wykonano w pracowni złotniczej firmy „Jan Jarzyna”, prowadzonej już przez Jana Tadeusza. Na przedniej stronie misy umieszczony był herb miasta Lwowa przedzielający datę 1936 oraz godło Strzelnicy – kur. W otoku znajdował się napis: Jan Jakóbczyński, król kurkowy – dr Stanisław Ostrowski, prezydent Król. Stoł. M. Lwowa; na odwrocie zaś napis: Jako król Henryk dnia 12 maja R.P. 1574 ustanowił – Burmistrz i rajcy miasta Lwowa wskrzeszając zapomnianą tradycję braci strzeleckiej ten klejnot w darze złożyli 31 maja R.P. 1936”.

Reklama firmy Jana Jarzyny, 1895 r.

W 1892 r., gdy miasto zaczęło się przygotowywać do wizyty cesarskiej, prof. Gustaw Roszkowski przedłożył na jednym z posiedzeń Rady Miasta projekt, by podczas uroczystości powitalnych reprezentacja miasta – prezydent, wiceprezydent i 1-szy delegat nosili zawieszony na łańcuchu herb miasta, a radni tenże herb w postaci zawieszki, przypięty do ubrania. Rada Miasta podjęła rok później stosowną uchwałę i choć koniec końców do wizyty cesarza w zaplanowanym czasie nie doszło, to pomysł Roszkowskiego zrealizowano – zlecając prace Janowi Jarzynie. W kilka lat później, 31 maja 1899 r., podczas uroczystości wręczenia prof. Gluzińskiemu, dziekanowi utworzonego 5 lat wcześniej Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Lwowskiego, oznak jego władzy: berła i złotego łańcucha z medalionem, ponownie miał Jan Jarzyna powód do dumy. Łańcuch ten był jego dziełem.

Z zamówień prywatnych znane są z krótkich wzmianek m.in.: srebrny relikwiarz z motywami huculskimi, zaprojektowany przez profesora lwowskiej Szkoły Przemysłowej (a wkrótce jej dyrektora) Władysława Kłapkowskiego dla ks. Romana Sanguszki; oraz również jego projektu złoty krzyż biskupi w stylu romańskim dla ks. biskupa hr. Szembeka. Obydwa te zamówienia zrealizowała pracownia Jana Jarzyny w 1900 r.

Wieniec ufundowany przez Czytelnię Kobiet, 1890 r.

8 grudnia 1925 r., dzień tradycyjnego święta kupiectwa polskiego, był szczególnie miły dla Jana Jarzyny, bowiem znalazł się wśród 10 członków Lwowskiej Kongregacji Kupieckiej, obchodzących jubileusz przeszło półwiekowej pracy zawodowej. Były przemówienia licznie przybyłych oficjeli w sali Stowarzyszenia Kupców i Młodzieży Handlowej przy ul. Czarnieckiego 1, a potem toasty podczas wspólnego śniadania w hotelu Krakowskim. Była to ostatnia uroczystość publiczna, w której brał udział…

Gdy Jan Jarzyna zmarł 16 lutego 1926 roku, a w październiku tego samego roku Franciszka, firmę złotniczo-jubilerską przejął ich najstarszy syn – Jan Tadeusz, absolwent C.K. I Wyższej Szkoły Realnej we Lwowie (ukończył ją z odznaczeniem w 1910 r.) a później Politechniki Lwowskiej. Firmę prowadził do wybuchu wojny we wrześniu 1939 r., zaś w latach 40. przeprowadził się do Krakowa, gdzie miał – bodajże do końca okupacji – sklep i pracownię złotniczą. Zmarł w kwietniu 1963 r., przeżywszy 71 lat. Jego kolekcja malarstwa, częściowo zapewne odziedziczona po ojcu, przeszła, jak sądzę, tytułem spadku w ręce rodziny i od kilku lat pojedyncze z niej obrazy pojawiają się w ofertach domów aukcyjnych. Natomiast wyroby jubilerskie i złotnicze firmy „Jan Jarzyna” stanowią ciągle wielki rarytas.

Anna Kozłowska-Ryś

Tekst ukazał się w nr 3 (415), 14 – 27 lutego 2023

X