Zapomniany pomnik

Zapomniany pomnik

Sowieci, po zajęciu w 1939 roku wschodnich terenów II Rzeczpospolitej, w polskim jeszcze Lwowie, musieli w jakiś sposób utwierdzić swoją władzę. Najlepsze w tym wypadku są symbole, pomniki.

 

Na to by ustawić pomniki „teoretyków marksizmu-leninizmu”, a już tym bardziej samych Lenina i Stalina nie odważyli się w obawie przed możliwymi profanacjami. Jednak najbardziej sowieckim symbolem była na owe czasy stalinowska konstytucja, lub jak ją nazywano „radziecka”. Rąbnięto (dosłownie – bo z drewna) pomnik, pod którym obywatele zagarniętych ziem mogliby oddawać cześć nowej władzy i najbardziej „humanistycznej konstytucji w świecie”.

Pomnik Radzieckiej Konstytucji wzniesiono już w październiku 1939 r. Jego autorami byli rzeźbiarz Sergiej Litwinienko i kijowski plastyk Mychajło Dmytrenko. Być może, artyści tylko przystosowali do miejscowych warunków projekt wykonany w Moskwie. Pomnik wykonano w Ceramiczno-Rzeźbiarskiej Fabryce, którą otwarto w 1939 r. przy ul. Mącznej. Wykonawcami byli rzeźbiarze Jewhen Dzyndra i Andrij Kowerko. Prawdopodobnie, pomagał im również uczeń Litwinienki, młody rzeźbiarz Jakow Czajka.

Pomnik ustawiono w centrum miasta, obierając na jego lokalizację „wysepkę” na osi Wałów Hetmańskich, między ulicami Jagiellońską i placem Świętego Ducha (obecnie ul. Hnatiuka i pl. Iwana Pidkowy), obok placyku z pomnikiem Jana III Sobieskiego. Tymczasowy pomnik, wykonany z betonu na drewnianym szkielecie, tworzyła ogromna pionowa kompozycja w postaci kolumn przewiązanych czerwonymi sztandarami. W dolnej części umieszczono figury czerwonoarmisty, robotnika, matki z dzieckiem, studentki oraz starego Hucuła z chłopcem. Posągi z cementu oraz napisy w językach ukraińskim, polskim i żydowskim symbolizowały przyjaźń narodów według artykułów Stalinowskiej Konstytucji.

30 czerwca 1941 r. miasto zajęły wojska niemieckie. Być może, już w tym samym dniu betonowy pomnik został rozbity, a jego ułamkami zasypano leje i wyboje, powstałe wskutek niemieckich bombardowań Lwowa.

Miejsce po dawnym pomniku było ulubionym terenem spotkań fanów klubu „Karpaty Lwów”, na którym przed meczami ulubionej drużyny i po mich roztrząsano przebieg gry, skład drużyny, decyzje trenerów i prognozowano wyniki kolejnych meczów. Pod koniec władzy sowieckiej zbierali się tu „świadomi i patriotycznie nastawieni Ukraińcy” snując swoje „sny o potędze” powstającej Ukrainy. Podobnie jak prognozy kibiców, tak i te plany rozwiały się w postsowieckich realiach. Pozostało tylko miejsce, gdzie można dziś kupić symbolikę nacjonalistyczną.

Przy okazji rozważań o motylim życiu sowieckiego pomnika warto wspomnieć o jednej jeszcze sprawie. Kim był jeden z autorów pomnika Mychajło Dmytrenko? W encyklopediach z okresu sowieckiego próżno by szukać jego nazwiska. Należał bowiem do tych artystów, którym przypisano poglądy „nacjonalistyczne”. Skąd więc ta chęć „upamiętnienia” stalinowskiej konstytucji? Ale poglądy ludzkie zmieniają często warunki, w które trafiamy.

Tak było i z Dmytrenką. Pochodził z małej miejscowości Łochwica. Tu już wykazał swój talent i otrzymał dość oryginalną radę od swego nauczyciela rysunków: „Jeżeli będziesz mógł całymi dniami nic nie jeść, jeżeli będziesz we wszystkim sobie odmawiał, jeżeli nauczysz się spać na patyku – to wtedy jedź”. Dmytrenko podjął studia w Instytucie Sztuki w Kijowie. Jego profesorowie hołdowali zasadzie – albo jesteś najlepszy, albo odejdź. To stało się zasadą jego pracy.

W 1939 roku przyjeżdża do Lwowa w „desancie” artystów sowieckich, których zadaniem jest wszczepienie na nowym gruncie sztuki realizmu socjalistycznego. Tu bierze aktywny udział w organizacji wystaw sowieckich artystów, tworzy wspomniany pomnik, szerzy nowe idee w sztuce. Ale wzoruje się na starych wzorcach, swe obrazy tworzy w Karpatach i w ulubionych Zaleszczykach. Chłonie jednak nastrój dzieł sztuki, których tak wiele jest we Lwowie, podziwia nieznany dotychczas świat sztuki europejskiej. Znajduje tu odpowiednie dla siebie środowisko.

Z chwilą wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej pozostaje we Lwowie pod opieką metropolity Szeptyckiego. Dla niego tworzy dzieła, między innymi – freski w cerkwi w Gródku o tematyce duchowego połączenia obu części Ukrainy pod opieką Bożą. Po wojnie osiada za oceanem. Tu kontynuuje dzieło sztuki sakralnej, tworząc freski w wielu cerkwiach USA i Kanady.

We Lwowie niestety nie pozostała żadna z jego prac. W 1952 roku podzieliły los wielu arcydzieł autorów, co do których władze miały zastrzeżenia. Z magazynów lwowskich muzeów zniknęło wtedy ponad 5 tys. dzieł sztuki. Teraz jego działalność i twórczość jest odkrywana na nowo.

Krzysztof Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X