Z wyspy snu na Łyczakowie niesie
pani jeszcze zadumę rzeźb w sobie,
ciszę tylu grobowców w półruinie…
I o potrzebie konserwacji mówi pani
tak żarliwie, by linie piękna w dawne
miejsca swe wróciły – starte napisy
– dłonie – skrzydła utrącone.
Słucham – dumam… o tych czaszkach,
których życia drogi – tak zapomniane…
Tabliczki niczym Sfinksy niosą imię
we mgle i czasie – naszym Herkulanum.
Bo prócz potęgi sztuki, wysokiej kultury,
w marmurze czy kamieniu wyrażonej
są tam ogromy całe – te najgłębsze
– a przecież dla nas zagubione…
Mariusz Olbromski