Z wołyńskiej kolekcji Tadeusza Marcinkowskiego

Z wołyńskiej kolekcji Tadeusza Marcinkowskiego

Duma Wołynia, czyli jak na Kresach świętowano dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości przez Państwo Polskie

W całym kraju i poza jego granicami, zwłaszcza tam, gdzie istnieją duże skupiska Polaków, trwają uroczystości związane z setną rocznicą odzyskania niepodległości przez Państwo Polskie. Na kanwie rocznicowych obchodów warto przypomnieć, z jaką dumą i radością w 1928 roku na Wołyniu świętowano pierwsze dziesięciolecie odzyskania niepodległości przez Polskę. Jedną z form uczczenia tej jakże ważnej rocznicy była Wołyńska Wystawa Rolniczo-Przemysłowa w Łucku.

Zorganizowanie tak poważnego przedsięwzięcia jak Powszechna Wystawa Krajowa wypływało z dumy z powodu tempa rozwoju zrujnowanego przez działania wojenne regionu. W czasie pierwszej wojny światowej Wołyń był terenem ciężkich walk pozycyjnych. Front wielokrotnie przesuwał się przez Ziemię Wołyńską, niszcząc wszelkie przejawy życia i potęgując ubóstwo. Choć za datę odzyskania niepodległości uznaje się rok 1918, dla wołyniaków dopiero zakończenie wojny polsko-bolszewickiej i ustalenia pokoju w Rydze przyniosły możliwość w miarę spokojnej pracy nad odbudową zniszczonego przez działania wojenne kraju. Organizatorzy wystawy nie bez przyczyny pisali: „Musimy okazać Polsce całej, jaki jest obecnie poziom kultury rolniczej kraju, w którym dziesięć lat temu szalał huragan wojny wszechświatowej, ryjąc na polach okopy, niszcząc ogniem budowle i zbiory, tępiąc żywy dobytek, wypędzając ludność z siedzib”.

Po latach niewoli narodowej i wojny Wołyń odziedziczył zacofaną i zniszczoną gospodarkę oraz nieustabilizowaną sytuację narodowościową i polityczną. Lata tuż po I wojnie światowej były tragiczne. Pola, łąki, pastwiska zorane wybuchami, wielu ludzi nie miało dachu nad głową i żyło w prowizorycznych ziemiankach. Aprowizacja wojska pochłonęła żywy inwentarz, zapasy i ziarno pod zasiew. Ludność głodowała. Ziemniaki przywożono aż z Wielkopolski. Z pomocą spieszyły Stany Zjednoczone i Komisja Hoovera. Opowiadając o początkach odrodzonego Liceum Krzemienieckiego, Irena Sandecka wspominała: „Niespodziewanie do Liceum w Krzemieńcu przyjechała komisja z Warszawy. Z nikim nie rozmawiali, wszystko sami oglądali i pojechali. Mija jeden tydzień, drugi i nagle wagon mąki, wagon kaszy, wagon słoniny i już było czym nas nakarmić”.

Sytuacja na Wołyniu była naprawdę trudna. Nie ułatwiał jej fatalny stan wołyńskich dróg, z których zaledwie mała część była pokryta utwardzoną nawierzchnią, reszta w razie niepogody tonęła w tłustym błocie. Z kolei linia kolejowa została wytyczona z myślą o potrzebach państwa rosyjskiego, a nie Wołynia. Ponad połowa długości linii kolejowych znajdowała się na terenie powiatu kowelskiego, natomiast dojazd do miejscowości w innych powiatach był mocno utrudniony. Nie obyło się też bez problemów przy organizowaniu miejscowej administracji. Jednostki administracyjne w nowo utworzonym województwie wołyńskim były bardzo rozległe, na przykład obszar zajmowany przez sam powiat kowelski (5,7 tys. km²) odpowiadał jednej trzeciej województwa krakowskiego i był większy niż całe województwo śląskie (4,2 tys. km²), a wiele gmin w wołyńskich powiatach zajmowało powierzchnię większą od powiatów w województwach centralnych.

Ponieważ pod zaborami większość ważnych urzędów guberni wołyńskiej mieściła się w Żytomierzu, a miejscowa administracja nie była zbyt rozbudowana, brakowało odpowiednich pomieszczeń do właściwego funkcjonowania polskiej administracji. W 1923 roku w stolicy województwa wołyńskiego na 2 051 domów było zaledwie 480 budynków murowanych. Wołyński Urząd Wojewódzki znalazł zatem siedzibę w siedemnastowiecznym klasztorze pobernardyńskim, a Sąd Okręgowy w dawnym klasztorze oo. trynitarzy. Mniej ważne instytucje niejednokrotnie po prostu musiały wynajmować pomieszczenia. Podobna, jeśli nie gorsza, sytuacja miała miejsce w terenie. Brakowało doświadczonych i wykształconych kadr, np. tylko jeden wojewoda wołyński – Tadeusz Dworakowski – wywodził się z Wołynia, a pozostali pochodzili z Królestwa bądź z Galicji. Tak samo wyglądała obsada innych stanowisk kierowniczych. Bardzo wolno przebiegała budowa sieci samorządowej. Pierwsze wybory do samorządów przeprowadzono w 1927 roku. Mimo tych problemów w okresie pierwszego dziesięciolecia zdołano uporządkować najważniejsze działy wołyńskiej gospodarki, takie jak: rolnictwo, leśnictwo, przetwórstwo rolne, a pod koniec dekady opracowano plany dalszego rozwoju. Na zaniedbanych, zdewastowanych i mocno zubożałych za sprawą narodowej niewoli i działań wojennych terenach za sprawą pasji oraz silnej woli wielu niezwykle zaangażowanych osób powoli zaczęło się odradzać Państwo Polskie. Zaplanowana z okazji ważnej, bo dziesiątej rocznicy odzyskania niepodległości wystawa stała się prawdziwym wyrazem dumy miejscowego społeczeństwa z zachodzących na Wołyniu przemian.

Według założeń organizatorów, Wołyńska Wystawa Rolniczo-Przemysłowa w Łucku miała prezentować osiągnięcia, którymi przed całym krajem mógł pochwalić się Wołyń w dziesięć lat po odzyskaniu niepodległości, miała stać się „wielką rewią twórczości rolniczej”, przyczynić się do gospodarczego ożywienia województwa wołyńskiego i mocniejszego powiązania tych terenów z macierzą. Stanowiła podsumowanie cyklu rejonowych wystaw rolniczych na Wołyniu (w 1924 roku w Równem, w 1926 roku we Włodzimierzu Wołyńskim i w 1927 roku w Dubnie) oraz przygotowanie do Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu i – co ważne i symboliczne to właśnie Poznań jako pierwszy pospieszył organizatorom z pomocą, oferując wsparcie finansowe w kwocie 1 000 000 zł, z kolei banki poznańskie przekazały od 20 000 do 100 000 zł, a prezydent Poznania Cyryl Ratajski osobiście 50 000 zł.

{gallery}gallery/2018/wolynska_kolekcja2{/gallery}

W Komitecie Organizacyjnym Wystawy Wołyńskiej zasiadali przedstawiciele organizacji rolniczych, władz państwowych i samorządowych oraz cenieni działacze społeczni. Honorowym prezesem Wystawy został wojewoda wołyński Władysław Mech, a po zmianie na stanowisku wojewody Henryk Józewski. (…) Funkcję prezesa Oddziału Propagandy powierzono Edwardowi Gąsiorowi, prezesowi Wojewódzkiego Związku Osadników. W oddziale, do którego zadań należała szeroko rozumiana popularyzacja wystawy, czyli kontakty z prasą, organizacja wycieczek, wykładów i wyjaśnień, udzielanie informacji, oprowadzanie po wystawie, działali także inż. Władysław Nekrasz oraz p. Szczypiorska, inspektor Wołyńskiego Związku Kółek Rolniczych. Oddział ten współpracował mocno z powiatowymi Komitetami Popierania Wystawy. Ich rola była niezwykle ważna. To właśnie działacze powiatowi, czyli przedstawiciele miejscowych władz państwowych, samorządowych, towarzystw czy organizacji rolniczych, gromadzili potrzebne fundusze, informowali o idei organizacji wystawy w trakcie zebrań i zjazdów, wskazywali organizatorom adresy instytucji i osób, które należałoby zaprosić do udziału w wystawie, zachęcali rolników, rzemieślników czy właścicieli zakładów przemysłowych do prezentacji swoich osiągnięć, a w trakcie trwania ekspozycji organizowali wycieczki na wystawę z gmin i wsi, ze szkół, urzędów czy jednostek wojskowych. (…)

Zapowiedzią tego jakże ważnego dla gospodarczego życia Wołynia wydarzenia był informator, wydany w maju 1928 roku przez Państwową Drukarnię w Łucku. Okładkę publikacji zdobiło ciekawe zdjęcie zamku Lubarta, autorstwa Jana Suszyńskiego, prezydenta Łucka w latach 1920-1923, z zamiłowania krajoznawcy i fotografa. We wstępie wskazano cele i zadania oraz sposoby finansowania wystawy. Kolejny dział informatora, opatrzony zdjęciem Bursy Polskiej Macierzy Szkolnej, wskazywał miejsce i czas trwania wystawy oraz przedstawiał Komitet Organizacyjny, czyli osoby odpowiedzialne za poszczególne oddziały i sekcje. Informował również o terminach oraz sposobie zgłaszania udziału w wystawie. Formularze „Zgłoszenia do udziału w Wystawie Wołyńskiej” można było odebrać w biurze Komitetu Wystawy w siedzibie Wołyńskiego Towarzystwa Rolniczego przy ul. 3 Maja 5, w Wojewódzkim Związku Kółek Rolniczych przy ul. Jagiellońskiej 45 lub w Powiatowych Komitetach Popierania Wystawy i lokalnych organizacjach rolniczych, przy czym przy zgłoszeniu na wystawę należało wnieść przynajmniej jedną trzecią ustalonej za udział opłaty. Osoby i instytucje, planujące postawienie na wystawie swoich kiosków lub pawilonów, musiały przedstawić do zatwierdzenia Komitetowi Organizacyjnemu szkice projektowanych budowli. Wystawców proszono o rzetelne opisanie eksponatów z dokładnym podaniem nazwiska właściciela oraz miejscowości, o zabranie niezbędnych kart kwalifikacyjnych czy świadectw weterynaryjnych, o zaznaczenie, czy prezentowane eksponaty są na sprzedaż i w jakiej cenie. Informator przypominał również, iż Komisja Sędziowska prócz przyznawania nagród i wyróżnień będzie miała prawo dokonywania kwalifikacji na Powszechną Wystawę Krajową w Poznaniu w 1929 roku.

Wołyńska Wystawa Rolniczo-Przemysłowa trwała sześć dni. Towarzyszyło jej mnóstwo dodatkowych atrakcji oraz imprez. Uroczyste otwarcie ekspozycji 1 września 1928 roku poprzedziła msza święta w łuckim kościele katedralnym, w której wzięli udział organizatorzy przedsięwzięcia, władze wojewódzkie i samorządowe, wystawcy oraz licznie przybyli mieszkańcy miasta. Z kolei o północy w salach Domu Stowarzyszeń Polskich rozpoczął się bal z okazji otwarcia wystawy oraz z okazji trwającego właśnie Tygodnia Lotniczego. Kolejny wystawowy dzień rozpoczął się pokazem siły koni pociągowych, prezentowanych na wystawie. Ta próba miała miejsce przy Komendzie Policji na Krasnem. Po niej szybko powrócono na tereny przy bursie, gdzie na głównym placu od rana trwał konkurs orkiestr, a później przemarsz oddziałów Strzelca, Harcerzy, Sokoła Polskiego i Czeskiego. Niedzielny wystawowy dzień był po wręby wypełniony atrakcjami. Na lotnisku LOPP odbywały się wyścigi konne, zainicjowane przez Towarzystwo Wyścigowe w Łucku, a przy Towarzystwie Wioślarskim nad Styrem zawody myśliwskie. W poniedziałek popisy sportowe na lotnisku LOPP dali harcerze i członkowie Towarzystwa „Sokół”. W południe w tym samym miejscu zaprezentowano pokazy walki gazowej. Na przystani Towarzystwa Wioślarskiego zorganizowano regaty wioślarskie i zawody pływackie. We wtorek i w środę na polu przy cmentarzu wojskowym trwały pokazy najnowszych systemów uprawy roli. Przez cały czas w różnych miejscach codziennie odbywały się koncerty orkiestr oraz przedstawienia teatralne artystów scen warszawskich i lwowskich. Wystawie towarzyszył doroczny zjazd lekarzy, dożynki, przygotowane przez Związek Młodzieży Wiejskiej i organizacje rolnicze, Zjazd Straży Ogniowych oraz zlot harcerzy i harcerek z całego Wołynia. Uroczyste podsumowanie i zamknięcie ekspozycji nastąpiło w czwartek, 6 września 1928 roku.

W wystawie wzięło udział 666 wystawców, w tym 24 z województw centralnych, 16 z Małopolski, 4 z województw zachodnich, 3 z Polesia i 619 z Wołynia. Swój dorobek zaprezentowało wielu właścicieli dużych i mniejszych majątków ziemskich z województwa wołyńskiego, między innymi ordynat ołycki książę Janusz Radziwiłł. (…) Licznie stawili się właściciele gospodarstw rolnych zrzeszeni w wołyńskich organizacjach rolniczych. Nie zabrakło przodujących w uprawie zbóż oraz hodowli koni i bydła osadników wojskowych z Osady Jazłowieckiej w powiecie rówieńskim, z Bortnicy w powiecie dubieńskim, z Armatniowa w powiecie łuckim czy z Piłsudczyzny w powiecie kostopolskim.

Tereny wystawowe obejmowały gmach Bursy Polskiej Macierzy Szkolnej i gmach koszar oraz przylegające do Bursy place: wydzielony pod budowę Gimnazjum Państwowego plac przy ulicy Piłsudskiego, niedaleko dworca, oraz plac należący do koszar wojskowych przy ulicy Cmentarnej. Cały kompleks wystawowy był otoczony wysokim parkanem. Na obejmującym ponad 6 hektarów terenie, ozdobionym klombami i trawnikami, znalazło się 40 pawilonów. Szczególną popularnością wśród zwiedzających cieszyły się oryginalne w formie pawilony: Ordynacji Ołyckiej ks. Janusza Radziwiłła, Towarzystwa Wzajemnej Asekuracji „Snop”, „Wieża Lubarta” – „Ziemi Wołyńskiej”, Chatka „Przeglądu Wołyńskiego” i Ul „Narodnego Wiestnyka”. Na terenie wystawy były czynne: urząd pocztowy, stacja telefoniczna, punkt sanitarny i biuro ekspedycyjne. Przy głównej bramie wejściowej znajdował się posterunek straży ogniowej, a przy małej bramie posterunek policji. Organizatorzy zadbali o liczne atrakcje dla zwiedzających. Grała orkiestra. Śpiewały chóry wołyńskie. Przez radio nadawano różne komunikaty i ogłoszenia. Odbywały się pokazy pracy narzędzi rolniczych, pokazy ogni sztucznych i pokazy gaszenia ognia. Zwiedzających zapraszano na odczyty, popularyzujące wiedzę, dotyczącą wołyńskiego rolnictwa i przemysłu. Wystawę można było zwiedzać codziennie od godz. 10.00 do godz. 22.00 (ekspozycję w gmachu do godz. 20.00). Wstęp kosztował 1 zł. Cena biletów dla młodzieży szkolnej, żołnierzy i dzieci wynosiła 25 groszy. Zorganizowane wycieczki tzw. „włościańskie”, wycieczki szkolne czy wojskowe otrzymywały bezpłatne karty wejścia. Fotografowanie na wystawie było dozwolone jedynie za pisemnym zezwoleniem Komitetu Organizacyjnego i z obowiązkiem przekazania organizatorom wystawy trzech odbitek każdego zdjęcia. Organizatorzy wyróżniali się w wystawowym tłumie. Członkowie Prezydium Komitetu Organizacyjnego nosili wpięte w klapy okrągłe rozetki z biało-czerwonymi wstążkami, prezesi i kierownicy poszczególnych sekcji zielone kokardki, członkowie Komisji Sędziowskich liliowe rozetki, członkowie Oddziału Organizacyjnego dwubarwne opaski na rękawie, kontrolerzy i służba placu – opaski jednobarwne. Funkcję przewodniczącego wszystkich Komisji Sędziowskich pełnił Kazimierz Jokisz.

Rocznicowa wystawa w Łucku obrazowała całokształt odrodzonego życia gospodarczego na Wołyniu. Składała się z dwóch części: rolniczo-przemysłowej i regionalnej. Dominujące miejsce w dziale produkcji roślinnej zajmował dział nasienny, gdzie zaprezentowało swój dorobek 152 wystawców. Najwyższą ocenę Komisji Sędziowskiej i najwięcej nagród w tej dziedzinie zdobyło gospodarstwo hrabiego Aleksandra Sumowskiego w Zamliczach w powiecie włodzimierskim, które otrzymało duży złoty medal CTR za hodowlę pszenicy oraz duży srebrny medal Ministerstwa Rolnictwa za reprodukcję zbóż. Zainteresowanie zwiedzających wzbudziły fotografie, tablice poglądowe i wykresy, ilustrujące stopniowy rozwój gospodarstwa po zniszczeniach I wojny światowej. Komisja, przyznająca nagrody, w swoim werdykcie podkreśliła, iż gospodarstwo w Zamliczach zajmuje pierwsze miejsce pod względem użyteczności dla rolnictwa wołyńskiego, a ze swoim dorobkiem zamlickie gospodarstwo mogłoby pełnić wiodącą rolę w każdej dzielnicy kraju. Mały złoty medal Ministerstwa Rolnictwa za hodowlę koniczyny czerwonej oraz duży brązowy medal CTR za reprodukcję zbóż uzyskało gospodarstwo Borsuki-Borszczówka w powiecie krzemienieckim, należące do spadkobierców hrabiego Leona Rzewuskiego. Z kolei mały złoty medal CTR otrzymało gospodarstwo dra Stanisława Lipińskiego w Zaturcach w powiecie horochowskim, prowadzące jedyną na Wołyniu hodowlę ziemniaków. (…) Poza tym nagrodzono 6 gospodarstw medalami brązowymi, 41 listami pochwalnymi (najwięcej zebrały małe gospodarstwa z powiatu kowelskiego), a gospodarstwa chłopskie nagrodami pieniężnymi. Wśród gospodarstw osadniczych przodowały gospodarstwa Józefa Łuczyka z powiatu łuckiego, p Kuźmińskiego z powiatu rówieńskiego oraz inż. Władysława Nekrasza z powiatu horochowskiego. W dziale warzywnictwa nasiennego nagrodami uhonorowano gospodarstwo Zygmunta Ołdakowskiego z Ławrowa w powiecie łuckim oraz gospodarstwo Jana Różańskiego w Kucharach w powiecie kowelskim.

Dział ogrodniczy, podobnie jak nasienny, zaprezentowano w gmachu Polskiej Macierzy Szkolnej, ale także na otwartym placu wystawowym. Liczył on zaledwie 53 wystawców i niestety nie pokazywał w pełni możliwości wołyńskich producentów. (…) Na Wołyńskiej Wystawie Rolniczo-Przemysłowej w Łucku doskonale zaprezentował się powiązany z chmielarstwem przemysł piwowarski. Miłośników złotego trunku przyciągały malownicze pawilony dwóch słynnych łuckich browarów, czyli Zemana i Szneidera, oraz ekspozycja rówieńskiego browaru Bergszlosa.

W dziale tytoniarskim Urząd Wykupu Tytoniu w Krzemieńcu wystawił tablice i wykresy, ilustrujące stan i rozwój tytoniarstwa na Wołyniu. Pokazano także mapy, obrazujące rozmieszczenie plantacji oraz wykresy powiększania się obszarów plantacji i produkcji w poszczególnych powiatach, modele suszarni tytoniu, choroby i uszkodzenia roślin oraz gatunki uprawiane na Wołyniu. Na fotografiach zobrazowano stopniowe okresy rozwoju i uprawy tytoniu. Swoje próbki tytoniu zaprezentowały dwie plantacje z powiatu dubieńskiego.

W dziale cukrowniczym pochwaliły się swoim dorobkiem wszystkie wołyńskie cukrownie, czyli Szpanów, Mizocz, Korzec oraz Cukrownia Babino-Tomachowo. (…) W dziedzinie wiedzy rolniczej zaprezentowały swoje prace i pomoce naukowe niższe szkoły rolnicze na Wołyniu, Wiśniowecka Szkoła Sejmiku Krzemienieckiego i Białokrynicka Średnia Szkoła Rolnicza Liceum Krzemienieckiego. Ekspozycje w tym dziale przygotowały również: Wołyńskie Towarzystwo Rolnicze, Wołyński Wojewódzki Związek Kółek Rolniczych, Wołyński Związek Młodzieży Wiejskiej, Państwowy Bank Rolny), Okręgowy Urząd Ziemski oraz Kasy Stefczyka w Łucku i na prowincji tudzież mleczarnie spółdzielcze.

Dział maszyn i narzędzi rolniczych zgrupował 14 wystawców. W większości byli to producenci spoza Wołynia, choć nieliczne produkty wystawiali też wołyniacy, np. „Swoboda” z Łucka – młockarnie i sieczkarnie, Antoni Ciałecki z Jarowicy – brony czy Prokupek z Hnidawy – młockarnie. (…) Konkurencję dla wołyńskich wózków i powozów, produkowanych przez p. Gerberga z Ostroga stanowiły błyszczące w słońcu maski samochodów, wystawianych przez przedstawicieli firm Chevrolet i Fiat. (…)

{gallery}gallery/2018/wolynska_kolekcja1{/gallery}

Złoty medal Ministerstwa Rolnictwa w dziedzinie leśnictwa uzyskał pomysłowo zaprojektowany i ciekawie urządzony pawilon z eksponatami Ordynacji Ołyckiej. (…)

Mimo iż od zakończenia działań wojennych na Wołyniu upłynął naprawdę krótki okres, a wielokrotnie przesuwający się przez te tereny front przyniósł zagładę dorobku hodowlanego minionych wieków, na Wołyńskiej Wystawie Rolniczo-Przemysłowej w Łucku imponująco przedstawiał się dział hodowlany. Świadczył przede wszystkim o dużym doświadczeniu i doskonałym przygotowaniu do pracy wołyńskich hodowców. Odtwarzanie poszczególnych grup hodowlanych często zaczynano od jedynego, cudem ocalałego z wojennej pożogi, egzemplarza. Za cenę niemałych wyrzeczeń finansowych sprowadzano cenne okazy z centrum kraju czy z Wielkopolski. Wołyń od wieków miał wspaniałe tradycje w hodowli koni, by wspomnieć stadniny koni arabskich: Sanguszków w Sławucie czy Potockich w Antoninach, i w tej właśnie kategorii na łuckiej wystawie przyznano najwięcej nagród i wyróżnień. (…) Chwalono araby ze stadniny Jadwigi Mogielnickiej ze Stadnika w powiecie zdołbunowskim. Swoje istnienie hodowla zawdzięczała prawdziwej pasji właścicielki, wielkiej miłośniczki koni czystej krwi arabskiej. Hodowla w Stadniku, położona blisko polsko-sowieckiej granicy, została bowiem odtworzona od zera po napadzie dywersyjnym w 1925 roku. (…)

Osobną ekspozycję stanowił dział samorządowo-administracyjny. Za pomocą wykresów, fotografii i map zobrazowano różne aspekty pracy samorządowo-administracyjnej w okresie powojennym. Działania sejmików i władz, dotyczące rozbudowy sieci komunikacyjnej, budownictwa wiejskiego i miejskiego. Budżety sejmików i zasady ich wydatkowania. Gospodarkę poszczególnych wołyńskich magistratów oraz zrealizowane i zamierzone inwestycje. Działalność kredytową Miejskich i Powiatowych Kas Oszczędnościowych. Urząd Wojewódzki zaprezentował dane dotyczące stosunku narodowościowego w różnych gminach wiejskich, sejmikach i władzach powiatów, dane dotyczące odbudowy Wołynia, rozwoju wołyńskich stowarzyszeń według poszczególnych narodowości, rozwoju przemysłu, pracy nad podniesieniem stanu zdrowia mieszkańców Wołynia. W dziale szkolnym znalazły się dane, dotyczące rozmieszczenia szkół średnich, powszechnych i zawodowych. Mozaiką kolorów i barw przyciągał oczy dział historyczno-etnograficzny, w którym pokazano wołyńskie stroje ludowe, ceramikę ludową, płótna, kilimy, samodziały sukienne, hafty ludowe oraz fotografie wołyńskich zabytków.

Wołyńska Wystawa Rolniczo-Przemysłowa w Łucku spełniła swoje zadanie. Za pomocą konkretnych przykładów obrazowała dorobek wołyńskiego rolnictwa w dziesięć lat po odzyskaniu niepodległości przez Państwo Polskie. Ilustrowała osiągnięcia związanych z rolnictwem urzędów, placówek, organizacji, ale przede wszystkim najlepszych wołyńskich rolników i hodowców oraz właścicieli powiązanych z rolnictwem i hodowlą zakładów przemysłowych. Była wyrazem dumy z osiągnięć wołyńskiego społeczeństwa w czasie tak krótkim od zakończenia pierwszej wojny światowej, była wyrazem dumy ze sprawnie funkcjonującego wskrzeszonego Państwa Polskiego. Stanowiła też mądrą inwestycję w przyszłość Wołynia. Za sprawą wystawców z innych regionów kraju, a także licznych wykładów i pogadanek służyła upowszechnianiu nowatorskiej wiedzy rolniczej i hodowlanej.

W ciągu sześciu wrześniowych dni wystawa cieszyła się niesłabnącą popularnością – odwiedziło ją ponad 50 000 zwiedzających, osiągnęła też świetny wynik finansowy – po pokryciu 101 000 zł wydatków dała około 40 000 zł czystego zysku. To był prawdziwy sukces zarówno organizatorów jak i wystawców – najlepszych specjalistów, znawców i pasjonatów w swoich dziedzinach. Niestety wkrótce ich usiłowania, cały ten imponujący dorobek, z którego wołyniacy byli tak dumni, zniszczyły wydarzenia II wojny światowej.

Mimowolnie nasuwa się wiele pytań. Jakie były dalsze losy stworzonych takim nakładem sił, środków finansowych, rzetelnej, wytrwałej pracy, wreszcie ludzkich talentów i umiejętności wzorcowo prowadzonych majątków ziemskich, gospodarstw rolnych, zakładów przemysłowych? Co stało się ze stadami hodowlanymi, które święciły triumfy na Wołyńskiej Wystawie Rolniczo-Przemysłowej w Łucku? Jak potoczyły się losy tych, którzy poświęcili życie, by wskrzesić na Wołyniu niepodległe Państwo Polskie, którzy włożyli ogromny wysiłek w rozwój i zagospodarowanie ziem nad Styrem, Słuczą i Horyniem? W bieżącym roku obchodzimy setną rocznicę odzyskania niepodległości, wiele mówimy o wolności, cieszymy się nią, tylko gdzieś pod skórą wciąż pulsuje krzywda, o której nie wolno było mówić przez lata.

Małgorzata Ziemska
Tekst ukazał się w nr 15 (307) 16-30 sierpnia 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X