Z regionów Wiejska szkoła i jej uczniowie

Z regionów

Taką nazwę nosiła rubryka w „Gazecie Porannej”, gdzie publikowano materiały o wydarzeniach w okolicach Lwowa i innych miastach Galicji Wschodniej. Materiały te są również bardzo interesujące, bowiem oddają obraz sytuacji na prowincji. Dotyczą przeważnie kultury, sztuki, ale niestety najwięcej jest doniesień o treści kryminalnej.

HALICZ. Edukacja nigdy nie miała łatwo

Nasza szkoła

Wśród martwoty i apatii tutejszego życia społecznego jasnym promykiem żywotności odbija się szkoła tutejsza. Wyrazem tego był bardzo piękny i bardzo udany obchód rocznicy Komisji Edukacyjnej. Szkoda tylko i wstyd prawdziwy dla miasta, że jedna z najbogatszych gmin w Polsce, jaką jest Halicz, nie ma odpowiedniego pomieszczenia dla szkoły. Od czasu wojny szkoła męska i żeńska mieszczą się w nędznych dwu barakach oraz szczupłych ubikacjach, a nauka dla dzieci obojga płci odbywa się w tych samych salkach na przemian rano i popołudniu. Ile jest warta taka nauka popołudniowa, prowadzona począwszy od października przy skąpym świetle kaganków naftowych? Bywały w porze zimowej wypadki, że dzieci wracające późno ze szkoły, wpadały po ciemku do rowów przydrożnych wylęknione nie chciały iść nazajutrz do szkoły, zwłaszcza, że niektóre mają po kilka kilometrów drogi.

Komisarz rządu przygotował plan gmachu dwupiętrowego na pomieszczenie szkoły i magistratu, lecz Warszawa wytknęła planowi tyle usterek, że sprawa odsunęła się na czas nieokreślony. Obecnie zarząd miasta odstępuje na cele szkolne 3 swoje ubikacje, ale i to idzie żółwim krokiem. Dla przeniesienia całej nauki szkolnej na przedpołudnie trzeba by jeszcze jednej salki. Nadaje się do tego znakomicie pokój ordynacyjny dr. Hamerskiego, który niewątpliwie znajdzie dla ważnego celu pełne zrozumienie a magistratowi nie będzie zbyt trudno wynaleźć dla lekarza inny pokój ordynacyjny w mieście.

OTTYNIA. Koła TSL (Towarzystwa Szkoły Ludowej) zawsze były otwarte na edukację i kulturę

Otwarcie biblioteki

Dnia 16.  bm. odbyło się tu za inicjatywą Koła TSL liczne zebranie Polaków z miasteczka i okolicznych wsi. Referaty oświatowe wygłosili: kierownik szkoły Jaskułowski, ks. Kwiatkowski i akad. Tyszkiewicz. Po przemówieniach i uzyskaniu przez zarząd aprobaty na dalszy plan pracy, przystąpiono do otwarcia biblioteki, stworzonej przeważnie ofiarnością inteligencji. Liczny napływ włościaństwa do czytelnictwa świadczy dobitnie, jak potrzebną tu była placówka tego rodzaju.

GRZYMAŁÓW. Miasteczko małe, ale problem znaczny

Zdrzemnął się snem sprawiedliwego

Ospałość inteligencji, nękającej się wzajem małostkowemi swarami odczuwa się wszędzie, szczególnie na mocno zaniedbanem polu pracy oświatowej. Apatia w sprawach ziemiańskich i na równi z nią idąca wytężona akcja żydowska około zawojowania handlu i opanowania komisyj podatkowych, o których bezstronności wcale nie mówię, wszystko to zmierza acz powoli, lecz systematycznie do wyrugowania resztek polskości nad granicznym Zbruczem, za którym tuż, tuż rozpoczyna się raj sowiecki.

BRODY. Prymus z Berlina w przygranicznym miasteczku

Koncert orkiestry wojskowej

Staraniem II. Baonu 43 p.p. strzelców kresowych odbył sic onegdaj w sali TG „Sokoła” koncert ze współudziałem p. Wesiowej (fortepian), ppłk. Prymusa (skrzypce) i orkiestry 43 pp. pod batutą kapelmistrza A. Więckowskiego. Dochód z koncertu przeznaczony był na cele sportowe i oświatowe baonu. Na program złożyły się poważniejsze utwory muzyczne i wyjątki z oper, których wykonanie wypadło dobrze. W orkiestrze zwłaszcza widać silną rękę i wybitny talent muzyczny w osobie kapelmistrza A. Więckowskiego.

Dziwnem tylko jest, dlaczego zespół tak intensywnie prowadzony, nie stanął do ostatniego konkursu orkiestr w Warszawie. Ppłk. Prymus, który ukończył konserwatorium w Berlinie, a potem kształcił się we Włoszech, nie mógł w całej pełni wykazać swego talentu. Scena bowiem na której stanął, jak też i sala posiadają pod względem akustyki bardzo wielkie braki. Mimo to całość wypadła bardzo dobrze, a koncertanci zbierali zasłużone huczne oklaski.

Zdewastowana świątynia

JAWORÓW. Na wojsko zawsze można liczyć

Wieki pożar

Onegdaj w nocy wybuchł tu groźny pożar. Pierwsza stanęła w ogniu zagroda Ewy Wiarowej, a wkrótce ogarnęły płomienie i domy sąsiednie: Arona Roterburga, Stefana Łukasiewicza, Julii Wyspiańskiej, Karoliny Czerwieńskiej i Jacka Pyża.

Tylko dzięki energicznej i pełnej poświęcenia akcji ratunkowej żołnierzy 22 pułku ułanów pod wodzą porucznika Kalwasa udało się w końcu ogień zlokalizować i uratować resztę miasta od grożącej mu zagłady. Szkoda wynosi przeszło 50 miliardów marek. Pierwszej pomocy udzieliła poszkodowanym znana z ofiarności p. Dębicka, ofiarując na rzecz pogorzelców 800 kg. ziemniaków i znaczną ilość mąki.

Wstępne dochodzenia wskazują na to, że ogień podłożony został zbrodniczą ręką.

STANISŁAWÓW. Im większe miasto – tym więcej wydarzeń

Otwarcie „Bławatu”.

W piątek dnia 2 bm. nastąpiło w Stanisławowie definitywne otwarcie biura sprzedaży towarów tekstylnych „Bławat”, co specjalnie sfery urzędnicze powitały z prawdziwą radością. „Bławat” bowiem wydzielać im będzie towary tekstylne na raty, nie podnosząc zupełnie ceny na wypadek dewaluacji, co właśnie przedstawia największą wartość dla zainteresowanych.

Wykup liści tytoniowych

Województwo wydało zarządzenie, celem zabezpieczenia specjalnie wysłanej komisji możności wykupu liści tytoniowych w Borszczowie, Jagielnicy, Monasterzyskach i Zabłotowie. Za odkrycie nadużyć w tym kierunku naznaczono karę 100% szkody wyrządzonej, względnie grożącej Skarbowi Państwa.

Zabił pilnikiem

Na tle tak częstych dziś nieporozumień familijnych rozegrała się z końcem ubiegłego miesiąca krwawa awantura w Krechowicach, która pochłonęła jedno życie ludzkie. W jednej z zagród włościańskich mieszka rodzina, składająca się z dwóch sióstr z mężami. Niepodzielony przez zmarłego ojca majątek był ciągłą kością niezgody między obu szwagrami i przyczyną licznych awantur, a nawet bójek. Ostatnia taka bójka zakończyła się bardzo tragicznie, bo jeden ze szwagrów Dmytro Lawrek, lat 28, uderzył tak silnie pilnikiem w głowę drugiego szwagra Stefana Szczerbę, że ten w parę dni później wśród strasznych męczarni zmarł w szpitalu w Stanisławowie. Lawruka aresztowano i osadzono w aresztach sądowych.

Świętokradztwo

Nieznany na razie sprawca skradł ubiegłego tygodnia z kościoła w Żwirkach pow. Bohorodczany bieliznę kościelną wartą 1 milj. mk. Sprawca zakradł się do kościoła przez okno i znikł niespostrzeżony.

Nieszczęśliwy wypadek

Wskutek własnej nieostrożności przy zwózce kloców drzewnych w lasach państw. w Lubiżnem pod Delatynem zginął na miejscu robotnik Ołeksa Gusz. Leśniczego aresztowała policja i odstawiła do sądu w Delatynie.

Bandycki napad na proboszcza

Na powracającego furą ze Stanisławowa ks. Aleksego Szaraniewicza, gr. kat. proboszcza w Pobereżu, napadło onegdaj 2 bandytów, którzy pobiwszy dotkliwie laskami księdza, jego żonę i woźnicę, zmusili ich do oddania kosztowności.

Energiczne śledztwo prowadzone przez posterunek policji państwowej doprowadziło już do ujęcia bandytów, którymi są Wasyl Michajlik i Iwan Babak. W mieszkaniu jednego z nich znaleziono wszystkie rzeczy zrabowane ks. Szaraniewiczowi, które też poszkodowanemu zwrócono. Obu bandytów oddano do aresztów sadowych.

Nocna obława

Onegdaj w nocy urządziła tut. Ekspozytura policyjno-śledcza pod osobistem kierownictwem komisarza dra Laxa gruntowną obławę na rycerzy „wolnego” przemysłu, przy asystencji żandarmerii wojskowej i policji mundurowej. Silne patrole z wywiadowcami na czele wyruszyły w różnych kierunkach na miasto po godz. 12-tej w nocy kierując się do mieszkań znanych złodziei, blatników, paserów, tajnych nor nierządu itp. Ponadto zrewidowano wszystkie hotele i dworzec kolejowy.

Ogółem przytrzymano 18 podejrzanych osobników, w ich liczbie zamiejscowych złodziei, kilka tajnych prostytutek, notowanych włóczęgów i obcokrajowców. Józefa Hołodniaka z Przemyślan złapano w chwili, gdy z ciężkim kufrem wsiadał do pociągu lwowskiego. Okazało się, że kufer zawierał garderobę wart. 125 milj. Mkp. skradzionych w Rypetnem, pow. Kałusz na szkodę Tadeusza Świdra.

Był już jasny dzień, gdy członkowie obławy powrócili do biur Ekspozytury, w wyniku której wykonano oczyszczenie miasta z kilkunastu niebezpiecznych elementów i zduszenie w zarodku licznych kradzieży,

Bez oświetlenia – to tragedia

TARNOPOL. Frontem do teatru i szkoda ptaszka

Premiera sezonu

Przy wypełnionej po brzegi sali Teatr Podolski w Tarnopolu wystawił premierę sezonu. Wybrano bardzo wesołą farsę sądowo-adwokacką pt.: „Sprawa Kaisera”. Wystawa sztuki i gra była wyśmienitą, co dowodzi o sumiennej i owocnej pracy dyrektora teatru dr. Jacka Jedlińskiego oraz reżysera p. Leona Ścimur-Pajewskiego. Obsada sztuki była bardzo dobra. Na pierwszą pochwałę zasłużył znany komik pan Bogusław Osuchowski, który wystąpił w roli „Dr. Springera”, stwarzając doskonały typ adwokata galicyjskiego, goniącego za pieniędzmi. Obok niego starannie oddał rolę Kaisera (solicytatora) p. Florkiewicz, a p. Kleinerówna rolę Ireny. Na drugi plan wybiły się następujące osoby: pp. Lubelski, Pisterer, Amarantówna i Kirchnerówna. Reszta ról wypadła dość dobrze. Niezadługo wystawi ten teatr wspaniałą farsę Winawera pt. „Roztwór prof. Pytla”.

Niezwykła zdobycz myśliwska

Dziś rano rozeszła się po Tarnopolu wieść o niezwykłej zdobyczy myśliwskiej inż. Mieczysława Gałeckiego, inspektora lasów przy Województwie, który o świcie na stawie tarnopolskim zastrzelił piękny okaz łabędzia. Łabędź ten o wadze 15 kg i o rozpiętości skrzydeł dwa i pół metra, ma prześliczne białe upierzenie o niesłychanie delikatnym puchu i grubej warstwie pierza. Nogi i koniec dzioba ma czarne.

Mieszkańcy nad stawem mówili dziś, że kilka łabędzi w odlocie na południe przez trzy dni krążyło nad stawem. Dla myśliwych tarnopolskich była to wiadomość zachęcająca do udania się na polowanie. Przez trzy dni zatem o świcie wyjeżdżało na staw kilku myśliwych i wreszcie dziś jeden z łabędzi dostał się pod strzał p. Gałeckiego.

Stawowy Tarnopolski twierdzi, że takie łabędzie ostatni raz widziano w Tarnopolu przed laty. I że tego roku, dzięki przepięknej oraz ciepłej jesieni, pięć sztuk zatrzymało się w tej okolicy. Według spostrzeżeń i badań, przeprowadzonych przez angielskich ornitologów, wiek łabędzia osiąga 12 lat. W kwietniu i listopadzie przeciąga przez Europę środkową i ziemie we Włoszech. Wydaje ze siebie głos donośny, zdała dźwięcznie brzmiący. Skóra garbowana z pierzem, daje kosztowne „futro łabędzie”. Dodać wreszcie należy, że w Anglii, dokąd w czasie wędrówek często przybywają, łabędzi strzelać nie wolno pod karą aresztu od 1 do 5 lat.

Morderstwo na tle erotycznym.

Onegdaj na drodze pośród wsi Bowitów Mały, pow. Husiatyn, znaleziono nad ranem zwłoki młodego człowieka, w którym rozpoznano Hryńka Zaletacza, syna Hnata, gospodarza z tejże wsi. Posterunek P. P. w Chorostkowie przeprowadził natychmiast dochodzenia, które wykazały, że morderstwa dopuścił się niejaki Tyckij Zadiarko, parobek z tejże wsi z zemsty za to, że Hryńko Zaletacz nawiązał stosunek miłosny z tą samą dziewczyną, która była kochanką Tyckiego. Spotkawszy Zaletacza w nocy w powrocie od swojej dziewczyny, pchnął go długim nożem w piersi i brzuch, czem spowodował natychmiastową śmierć Zaletacza.

Tyckij, który do czynu się przyznał, został aresztowany i sądowi w Kopyczyńcach oddany.

Z drukarni bazylianów w Żółkwi wykradziono pasy transmisyjne

ŻÓŁKIEW. Tu też działa teatr amatorski i czasami gaśnie światło – problem nie tylko obecny

Z życia teatralnego

W sali „Sokoła” wystawiło onegdaj miejscowe Kółko miłośników sztuki dramatycznej i muzyki krotochwilę dwuaktową A. Siedleckiego p. t.: „Sublokatorka”. Aktualny temat sztuki ściągnął do sali teatralnej liczne audytorjum. Osoby, biorące udział w przedstawieniu dołożyły starań, by sprostać swemu zadaniu, a w szczególności zasłużyli na wzmiankę pochlebną: d. Mańkowska, jako wyborna pani Manzierowa, dr. Rekliński (Zygmunt) i p. Tyszkowski jako ruchliwy mimo swej tuszy i pełen humoru Edek.

Wszyscy wykonawcy ról robili co mogli, gwoli dostosowania się do djapazonu gry powyższej trójki, co im się też po części udało. Dotyczyło to w szczególności p. dr. Rosowskiego. W antraktach przygrywała orkiestra Kofta, pozostająca pod kierunkiem dr. Frączkowskiego, uprzyjemniając widzom czas przerwy w przedstawieniu.

Elektryka

Redukcja światła elektrycznego w mieście psuje się często, pozbawiając poszczególne ulice i domy światła regularnego, a równocześnie ze wzrostem drożyzny zarząd elektrowni automatycznie podwyższa opłaty za światło. Podwyżkom cen dziwić się ostatecznie nic można, gorzej jednak jest z zastopowaniem ruchu w elektrowni już o godzinie pierwszej po północy, a nawet i wcześniej. Dzięki temu iść trzeba po omacku do pociągów rannych, a czasem i do pociągu nocnego ze Lwowa. Może by zarząd elektrowni miejskiej postarał się, by nie zamykano porą nocną dostępu światła, co pociąga za sobą fatalne następstwa.

Służąca złodziejką

Służąca inż. Przybytowskiego spakowała do kufrów garderobę i bieliznę swego chlebodawcy i ze skradzionemi rzeczami zwiała koleją w nocy w niewiadomym kierunku.

Gdy Przybytowski zauważył następnie nieład w mieszkaniu i brak ruchomości, sprytnej służącej nie było już w domu. Jej miejsce zajął pozostawiony w łóżku manekin, który pocieszyć miał gospodarza w żalu za jego służącą. Wyrządzona szkoda przewyższa kwotę dwu miljonów marek.

Młodociana banda

Onegdaj nad ranem jakiś wczesny przechodzień idący Rynkiem, zauważył trzech młokosów zdążających szybkim krokiem ulicą Bazyljańską, a objuczonych tobołkami. Było mu to podejrzanem, więc o spostrzeżeniu swem zawiadomił zarząd klasztoru OO. Bazylianów, gdzie stwierdzono brak pasów transmisyjnych z motoru w drukarni, mieszczącej się w klasztorze. Podejrzenie co do dopuszczenia się kradzieży skierowali mnisi na czeladników, zajętych niedawno robotą w zabudowaniach klasztornych. Znały ich już psy łańcuchowe, strzegące mienia klasztornego, nie ujadały przeto, gdy spryciarze wytrychem otwierali zamki celem wejścia do hali maszyn.

Przeprowadzona w drukarni rewizja dala wynik dodatni, gdyż znaleziono tam ukryte przez złoczyńców grube pasy transmisyjne. Dwóch z nich, a mianowicie: Michała Szyryja, pomocnika murarskiego i Józefa Tatarzyna, czeladnika ślusarskiego aresztowała zaraz policja, trzeciego zaś współuczestnika kradzieży, czeladnika ślusarskiego, Jana Gawrońskiego, szukającego ratunku w ucieczce, posterunkowy pp. dopędził aż pod lasem soposzyńskim, gdzie go ujął pod grozą użycia broni i odstawił wraz z jego towarzyszami do aresztów sądowych.

Na zakończenie Henryk Zbierzchowski zazdrości Włochom…

Szczęśliwy kraj
Jakże zazdroszczę wam szczęśliwi Włosi,
Że macie wino, słońce, mórz lazury,
Że kraj wasz z każdą chwilą się podnosi
Że sejm wasz nie wie, co to awantury.
Że każdy u was swą powinność czyni
I z swym sąsiadem waśni nie zaczyna
A kiedy wyda rozkaz Mussolini,
Naród powstaje mocny jak lawina.
Że rośnie przemysł, wzmaga się dobrobyt,
Że obywatel każdy wie co znaczy
Bowiem nie musi walczyć dziko o byt.
…A u nas jednak jest inaczej…
Nemo

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 1 (437), 19 – 29 stycznia 2024

X