Z bruku Lwowskiego Więzienie raczej nie należało do miejsc przyjemnych, NAC

Z bruku Lwowskiego

Dziś polecam uwadze naszych Czytelników ciekawostki lwowskie, które publikował „Wiek Nowy” w sierpniu 1923 r. Wiele z nich zaczerpnięto z rubryki „Z bruku Lwowskiego”.

Po przeczytaniu takiej listy, przynajmniej sąsiedzi wiedzieli kto is who?…

Cele aresztów miejskich przy ulicy Jachowicza użyczyły przymusowo bezpłatnego i czasowego pobytu różnym osobnikom, którzy byli w niezgodzie z istniejącymi przepisami ładu, porządku i bezpieczeństwa publicznego.

Oddano do nich: Józefa Nikła, robotyka, zam. pod 1. 41 przy ul. Lwowskich Dzieci za usiłowanie shańbienia nieletniej dziewczynki; Antoniego Horoszka za kradzież bucików wartości 500 tys. marek na szkodzę Franciszka Głogowskiego; Eugeniusza Ligęzę, rodem z Tarnowa za kradzież nożyc krawieckich na szkodę L. Lutmana, wartości również 500 tys. marek i Sawickiego Stanisława, lat 18 liczącego, podejrzanego o skradzenie 1 pary bucików, będących własnością Ludwika Gaduły, który ponosi szkodę w sumie 800 tys. m.

W dalszym ciągu zaaplikowano pobyt czasowy: Marianowi Chrząszczowi za opilstwo, Iwanowowi Janowi, woźnicy za wywołanie awantury w stanie nietrzeźwym, dozorcy domu I. 37 przy ul. Kochanowskiego, Antoniemu Zygmuntowi za napad na Jadwigę Barkitową i uderzenie jej miotłą; Marianowi Bożykowi, lat 16 liczącemu, karanemu już raz za kradzież za wałęsanie się po ulicy Akademickiej, za to samo przekroczenie Jędrzejowi Brysiowi z Brzozowa oraz 5 rejestrowanym córom Koryntu za wałęsanie się porą nocną po ulicach zakazanych.

Ciekawe, swoją drogą, jak można zgubić „czarną spódnicę w białe paski”. To już coś podejrzanego…

Co ludzie gubią we Lwowie i co się znajduje

Horowitz Józef, kupiec, doniósł policji, że żona jego zgubiła czarną spódnicę w białe paski, wartości 1 miljona mkp., zaś Wyszyński Andrzej, szewc z zawodu, zgłosił, że dnia 19 bm. jadąc w stronę miasta miejską koleją elektryczną, zgubił w wozie KO portfel, którym była książeczka wojskowa i gotówka.

Natomiast posterunkowy złożył dnia 20 bm. dokumenty osobiste Leopolda Pesta, znalezione na Targach Wschodnich.

Burze mogą doprowadzić nawet do takich zniszczeń, NAC

Obecne kataklizmy pogodowe nie są niczym nowym…

Niezwykła burza gradowa w Uchaniach

W dniu 1. sierpnia br. o godz. 3 i pół po południu ogromna burza z ulewą i niezwykłym gradem przeszła w hrubieszowskiem nad miasteczkiem Uchaniami i okolicą. Kawałki lodu przechodziły wielkości kurzych jaj, a były tak kanciaste i ostre, że uderzając raniły ludzi i bydło. Zasiewy, rokujące bardzo obfite plony zostały zniszczone, mnóstwo drzew połamanych, owoce w ogrodach otrzęsione. W oknach bardzo dużo szyb wybitych.

Ponieważ grad w tej miejscowości jest nadzwyczajną rzadkością, więc za małym wyjątkiem zasiewy nie były ubezpieczone od gradu.

W bieżącym roku ludność Uchanian widziała dwa razy takie burze – w połowie maja i w początkach czerwca. Ogromna ulewa, która pozmywała i poniszczyła dużo zasiewów tak, że w wielu miejscach trzeba było drugi raz zasadzać kartofle lub zasiewać buraki cukrowe. Obecnie zaś kiedy rozpoczęły się żniwa i żyto było już w snopach, spadł olbrzymi grad. Wichura przytem była tak duża, że porozrzucała snopy, a nawet gdzie niegdzie poprzewracała budynki. Straty są ogromne.

Harcerki w obozie, NAC

Najprzyjemniej jest latem na wakacjach. Tak odpoczywali lwowscy harcerze…

Z obozu harcerskiego w Żurawnie

Wywczasy wakacyjne dobiegają końca. Młodzież szkolna z kolonji wakacyjnych wraca do miasta, wzmocniona fizycznie i duchowo do dalszej nauki przygotowana. Wesołe, uśmiechnięte twarze, tryskające zdrowiem, opalone i zaokrąglone buziaki świadczą, że wakacje nie poszły na marne. Wracają z różnych stron.

Wróciła i szkolna harcerska drużyna żeńskiej szkoły powszechnej imienia Lenartowicza z Żurawna nad Dniestrem. Szczęśliwy los ją tam zawiódł. Wymarzyć sobie nie było można takich wywczasów, jakich drużyna nasza tam zakosztowała.

Kwestja mieszkania i prowadzenia kuchni, przedstawiająca dla każdej kolonji piętę Achillesową, została dzięki wysoce obywatelskiemu pojmowaniu sprawy przez właścicieli Żurawna ks. Czartoryskich bardzo pomyślnie załatwiona, bo oto dwór dostarczył lokalu, własnym kosztem wystawił kuchnię i opał udzielił ze swoich lasów, wyszukał znakomitą kucharkę, dogadzającą smacznemi potrawami dzieciom. Zaproszona w ten staropolski gościnny sposób kolonja, otoczona została niezmiernie serdeczną i delikatną opieką dotychczas jeszcze rzadko spotykaną u ogółu społeczeństwa, mało w sprawach wychowania młodzieży opiekuńczo biorącego udziału.

Księstwo interesowali się młodzieżą, odwiedzali ją i zapraszali do siebie, o przyjemności starali się dla niej. Konie dworskie, prom na Dniestrze służyły bezinteresownie młodzieży, ile razy tego zapragnęła do wycieczek i zabawy; pola, łąki i lasy dworskie darzyły je jagodami, grzybami, kwiatami, ogród warzywny dostarczał jarzyn, a młyny mąki na chleb, którym się młodzież żywiła dostatnio, toteż kilogramów wagi przybyło każdej sporo.

Przybyło im też dużo wrażeń, rozwijających umysł i uszlachetniających duszę. Brały czynny udział pod kierunkiem harcerki-komendantki obozu i nauczycielki szkoły im. Lensrtowicza p. Jadwigi Czarkowskiej w życiu Żurawna, pragnąc okazać swą wdzięczność wszystkim, co polskie serce umili i radować się będzie z zadowoleniem. W duszach tej młodzieży oprócz miłego wspomnienia nadzwyczajnych wakacji pozostaje przepiękny obraz dobroci serc, którą odczuły młodzieńczemi serduszkami swemi gorąco i zamknęły ją w duszach swych jako wspomnienie jasne i cieple na chwile życia chłodne i ciemne, by je od zwątpień chroniły.

Powakacyjna radość dzieci odbiła się echem w duszy dyrekcji szkoły, która składa księstwu Kazimierzostwu Czartoryskim za wszystko dobre, co dziatwie naszej wyświadczyli, gorące podziękowanie.

Oj, kiedyś to fabryki były uciążliwe, a dziś to są już tylko same osiedla mieszkaniowe, a ludzie rozglądają się, gdzie by tu pracować…

Niektóre fabryczki mogą być uciążliwe dla okolicznych mieszkańców, NAC

Bolączka Łyczakowa

Dnia 21 sierpnia zjawiła się podczas posiedzenia Sekcji Technicznej Rady Miejskiej, delegacja mieszkańców górnej części dzielnicy Łyczakowskiej, składająca się z 7 poważnych obywateli, prosząc o posłuchanie. Z uchwały sekcji przyjął delegację w osobnym pokoju zastępca przewodniczącego sekcji radny miast p. Wczelak w obecności dyrektora Departamentu technicznego.

Delegacja przedstawiła niemożliwy stan rzeczy, który wytworzył się w górnej części dzielnicy Łyczakowskiej przez wybudowanie i uruchomienie bez uzyskania konsensu budowlanego i przemysłowego fabryki papy asfaltowej firmy „Bracia Mund” przy ulicy Łyczakowskiej 1. 118.

Fabryka ta wydziela we dnie i w nocy nadzwyczaj szkodliwe dla otoczenia wyziewy. Mimo żądania zamknięcia jej przez województwo i mimo zapewnienia kierownika komisariatu IV. dzielnicy p. Rudego, złożonego Magistratowi o tem, że ruch w fabryce wstrzymano, praca w fabryce trwa dalej.

Należy nadmienić, że fabrykę wybudowano tuż obok boiska Sokoła, na którem ćwiczy młodzież, w pobliżu parku im. Bartosza Głowackiego, niedaleko od dwóch szkół im. Zimorowicza i szeregu domów krytych gontem, dla których bliskość fabryki, wydzielającej trujące wyziewy i gromadzącej materiały niebezpieczne pod względem ognia, jest bardzo niepożądaną.

Pisano o cudzie techniki oświetleniowej. A dziś to prawie każdy korzysta z zimnych LED-ów, zaś wynalazek inż. Rislera uważany jest za szkodliwy dla środowiska…

Lampa przyszłości

Młody inżynier francuski, Risler, wynalazł sposób, który o ile okaże się praktyczny – może zrewolucjonizować nasz dotychczasowy system oświetlenia.

Ażeby zastąpić światło dnia, człowiek używa świecy, lampy naftowej, gazowej lub elektrycznej. Ale wszystkie te przyrządy mają jedną ujemną stronę: oto wielka część energii świetlnej marnuje się na wytwarzanie wysokiej temperatury. Mniejsza część i to znacznie mniejsza, jest zużytkowana na produkowanie światła. O ile lepszym technikiem świetlnym jest robaczek świętojański. On świeci, ale nie grzeje.

Inż. Risler postanowił naśladować przykład tego owada i stworzyć coś podobnego. W tym celu powlókł on zupełnie próżną szklaną tubę substancją fosforyczną i jeżeli przez taką tubę przejdzie prąd elektryczny, zaczyna ona bardzo szybko świecić, jak zwykła żarówka, lecz bez objawów ciepłoty. Gdyby usunąć masę fosforyzującą – światło będzie nadzwyczaj słabe i niewyraźne.

Instalacja takiej lampy jest bardzo łatwa. Można nią oświetlać wielkie obszary. Zobaczymy w najbliższej przyszłości, czy to światło okaże się praktyczne.

Świetlówki były w swoim czasie bardzo modne, NAC

Dla pań umieszczano kącik „Z dziedziny mody”… Okazuje się, że nastąpił wówczas nawrót włóczki.

W dziedzinie mody odbywają się co jakieś kilka miesięcy istne rewolucje. Prawa są te same, które warunkują rewolucje społeczne: niezadowolenie, a przytem do władzy chcą dojść żywioły, które pozostawiono dotąd na uboczu. A więc po kolorze czerwonym następuje biały, po modzie czarno-białej następuje moda bajecznie kolorowa. I nie jestże to w porządku, gdy obok angielskiego kostiumu oglądamy krynoliny, a obok jedwabnych pończoszek nawet skarpetki noszone do sportowych kostjumów? To, to nareszcie ewolucyjne pojęcie dobrego sensu.

Równocześnie odbywa się kontrrewolucja, wełniane i włóczkowe suknie „ornamentuje się” haftem i paciorkami, co absolutnie ani tak praktyczne nie jest, a o dobry smak wcale nie chodzi. Włóczkowe kostiumy i suknie, a nawet takie włóczkowe okrycia, jak peleryny opanowały modę jesienną w zupełności.

Po sukniach z trikotyny, nastąpiły suknie włóczkowe. Fabrykacja tych włóczkowych sukien i kostiumów udoskonaloną została w ostatnich paru miesiącach. Kiedyś, dawno temu, uważano wcale nie w dobrym guście włóczkowe halki i włóczkowe sukieneczki dla dzieci. Obecnie oglądać można „włóczkowe kreacje”, rywalizujące z krawieckimi kostjumami.

Tradycyjnie na zakończenie kącik poetycki czytelników „Wieku Nowego”, niejakiego Ignotusa – a jakże aktualny!

Przestroga?

Rozmaitym „chamom”, którzy żyją kosztem dobra Ojczyzny, poświęcam

„Miałeś, chamie, złoty róg,
Miałeś, chamie, czapkę z piór,
Ostał ci się jeno sznur…”
Srogo cię ukarał Bóg.
Dziś masz, chamie, pełny trzos,
Mienia ponad miarę już,
Więc ofiarę Polsce złóż,
Gdy Ją zły nawiedza los.
Strzeż się złych powrotnych fal,
Płać ojczystej ziemi dług,
By nie zesłał kary Bóg,
Potem poniewczasie żal.
Bogactw mamy w Polsce wbród,
Skarbów przeogromny zbiór
W wnętrzu ziemi, pośród gór,
A lud cierpi ciągle głód.
Skarby dewastuje cham.
Choć majątku ma już dość,
Pragnie jeszcze wyżej róść,
Pnie się do niebieskich bram
Cham nie patrzy nigdy wstecz,
Co mu znaczy kraju byt.
Narażając kraj na wstyd,
Sądzi, że to dobra rzecz.
Biednaś Ty, Ojczyzno ma,
Cham to Twój najgorszy wróg!
On to szuka różnych dróg,
By Twa dola była zła.
Strzeż się, chamie, przyszłych fal,
Stracić możesz czapkę z piór,
Zostać może jeno sznur,
Będzie poniewczasie żal…

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 15 (427), 18 – 30 sierpnia 2023

X