Wywiad z kustoszem pamięci tureckiej Marian Mychajłyszyn przy oryginalnym obelisku na cmentarzu tureckim w Łopusznej (fot. Krzysztof Szymański)

Wywiad z kustoszem pamięci tureckiej

W poprzednim numerze (nr 12 (352) 2020 r.) umieściliśmy artykuł o cmentarzach żołnierzy tureckich, walczących podczas I wojny światowej w okolicach Rohatyna i Brzeżan. Nadarzyła się okazja, by ponownie odwiedzić te tereny i porozmawiać z Marianem Mychajłyszynem, osobą, która opiekuje się obecnie tymi cmentarzami i wiele wysiłku włożyła w ich odnowienie. Ale o tym opowie on sam.

Panie Marianie, jak to się stało, że zajął się Pan odnowieniem cmentarzy żołnierzy tureckich?
Mieszkam w miejscowości Hucisko tuż obok tureckiego cmentarza. Gdy przyjechali Turcy w 2004 roku, to gdyby nie resztki ogrodzenia i potężny obelisk, trudno byłoby określić, że są tam jakieś pochówki – całość zarosła trawą, krzewami, drzewami. Zwrócili się do najbliższej chaty, czyli do mnie, czy nie wykosiłbym tego terenu. Zgodziłem się. Za następnym swoim pobytem spytali, czy nie udałoby się znaleźć ludzi, którzy by uporządkowali teren i wycięli drzewa i zarośla. Znów się zgodziłem i tak zostałem ich przedstawicielem na tym terenie. Gdy już ruszyły prace renowacyjne, poprosili, abym je prowadził i nadzorował.

Czy dziadkowie nie wspominali Panu o tym, że jest tu cmentarz?
Nie mogli wspominać, bo nasza cała wioska – to przesiedleńcy znad Sanu. Gdy mój dziadek tu przyjechał, to w Hucisku już nie było nikogo z Polaków. Zajął gospodarkę pod górką koło cmentarza. Ja się urodziłem już tutaj. Pamiętam jeszcze betonową arkę nad wejściem i resztki ogrodzenia, które powoli się sypało. Pamiętam, że rosło tu kilka olbrzymich czereśni, które były ulubionym miejscem dzieci z wioski. Objadaliśmy się dojrzałymi owocami.

Na cmentarzu w Hucisku nie było takich grobów, jak teraz. Były to ziemne kopczyki i na każdym leżał okrągły kamień. Nie wiedzieliśmy co to jest. Dopiero teraz, przy odnawianiu, okazało się, że są to repliki tureckich czapek wojskowych. Nie było tu już żadnych tabliczek z nazwiskami – nawet nie wiem czy były. Jak mi wyjaśniali Turcy, którzy tu przyjechali – w tamtych czasach odbywała się reorganizacja życia w Turcji: zmieniono alfabet na łaciński, zmieniono zasadę pisowni nazwisk i wiele innych rzeczy. Może dlatego nie pisano nazwisk.

Jak dokonano wyboru cmentarzy na odnowienie?
Mam tu mapę, gdzie stacjonowały oddziały tureckie. Było to wiele miejscowości. Turcy, gdy tu przyjechali, mieli mapę, na której było oznakowanych 50 miejsc pochówków żołnierzy armii tureckiej. Nie wszystkie udało się odnaleźć – były to przeważnie mogiły ziemne, a pole pochówku było otoczone słupkami betonowymi z rozpiętymi linami, a może łańcuchami – ale te do naszych czasów nie dotrwały.

Postanowili więc, że odnowione na razie zostaną te cmentarze, po których pozostały widoczne znaki. Odnaleźliśmy takie miejsca na razie w Hucisku, Łopusznej, Mieczyszczowie, Pukowie, Lipnicy Górnej i Rohatynie. Z tym, że w Hucisku, Łopusznej i Lipnicy Górnej zachowały się zarysy cmentarzy i obeliski, a w pozostałych miejscowościach wiadomo, gdzie były kwatery żołnierzy tureckich przy istniejących cmentarzach.

Jak ruszyły prace na tych cmentarzach?
O stronę oficjalną zadbała ambasada Turcji w Kijowie. Zdecydowali, że nie będzie oddzielnych grobów, a żeby nie osuwała się ziemia na stokach wzgórz, postanowiono zrobić tarasy, wsparte na betonowych ściankach. Zostały przygotowane projekty dla każdego z tych miejsc pochówków. Odwiedzali nas architekci ukraińscy i tureccy, te prace prowadzono wspólnie. Zaprojektowano jednakowe nowe obeliski dla cmentarzy w Łopusznej, Pukowie i Rohatynie, a w innych miejscowościach odnowiono istniejące oryginalne obeliski z zachowanymi napisami czy symboliką. Muszę powiedzieć, że niektóre z nich noszą ślady od kul, którymi je ostrzeliwano. Nie zalepialiśmy je, a tylko zamalowaliśmy, aby pozostały te „rany” z II wojny światowej.

Kiedy rozpoczęto prace?
Prace ruszyły w 2005–2006 roku. Finansowała je strona turecka, a ja szukałem wykonawców, sprowadzałem materiały, dobierałem robotników i nadzorowałem prace. Roboty było dużo, bo jak w przypadku Łopusznej czy Lipnicy Górnej, trzeba było zrobić drogi dojazdowe dla sprzętu, koparek i ciężarówek, dowożących materiały budowlane. Jednak prace zakończono pomyślnie i obecnie opiekuję się tymi miejscami i prowadzę prace porządkowe.

A jak ma się sprawa z resztą pochówków?
Jestem w stałym kontakcie z ambasadą Turcji w Kijowie. Mają zamiar odszukać resztki pochówków, ale te sprawy należy załatwić na poziomie międzynarodowym. Do tego należałoby zaangażować ukraińską organizację, mającą umiejętności i uprawnienie do prowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych. W tej sprawie rozmawiałem już z organizacją „Pamięć” ze Lwowa. Są chętni, by podjąć takie prace.

Proszę spojrzeć na przeciwległy stok tej doliny (stoimy na cmentarzu w Łopusznej – aut.). Widać tam polankę wśród lasu. Tam też był cmentarz turecki – tak przynajmniej wynika z tureckich map. Potem ten teren zaorano i zamieniono na pole czy łąkę i dziś nie ma śladu po pochówkach. Trzeba byłoby określić na nowo teren cmentarza i prowadzić tam prace, związane z zachowaniem tego miejsca.

Na dotychczas odnowionych cmentarzach nie prowadziliśmy ekshumacji, jedynie porządkowaliśmy część naziemną, bo mieliśmy zaznaczony określony teren. W pozostałych przypadkach musimy określić na nowo teren pochówków.

Czy Turcy odwiedzają te cmentarze?
Uroczystości z okazji 100-lecia przyjazdu wojsk tureckich na Galicję odbywały się w 2016 roku w Łopusznej. Przyjechało wówczas wielu przedstawicieli z ambasady z Kijowa, z Turcji. Byli żołnierze tureccy i orkiestra wojskowa. Była to naprawdę wielka uroczystość.

Poza tym, pewnego razu do Huciska przyjechał szef departamentu policji ze Stambułu. Zginął tu podobno jego dziadek i przyjechał tu na prośbę babci, która jest w poważnym wieku i nie mogła przyjechać sama. Gdy zobaczył te betonowe „czapki”, które miałem złożone u siebie na podwórzu, poprosił o jedną, jako pamiątkę po swoim przodku. Pozostałych 50 „czapek” ustawiliśmy symbolicznie na jednej płycie na odnowionym cmentarzu. Na innych cmentarzach takich symboli nie odnajdywaliśmy – może ich tam i nie było. Jak już mówiłem – Hucisko to był jedyny cmentarz, który miał ogrodzenie murowane betonowo-ceglane. Może dlatego, że nad terenem cmentarza był sztab wojsk tureckich i może właśnie tam grzebano poległych oficerów. Zresztą budynek sztabu zachował się do dziś.

Dziękuje za rozmowę i życzę dalszych pomyślnych działań w zachowaniu naszej wspólnej historii.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 13 (353), 16–30 lipca 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X