Jurij Łucenko, b. minister spraw wewnętrznych, spędzi za kratami cztery lata za to, że dodał swojemu kierowcy 40 tys. hrywien do emerytury.
Sąd w Kijowie zgodził się z prokuraturą, która uznała, że Łucenko, jeden z przywódców pomarańczowej rewolucji, a w latach 2005-2006 minister spraw wewnętrznych, zwiększając pracownikowi emeryturę, dopuścił się „sprzeniewierzenia funduszy państwowych” i „nadużycia władzy”.
Były minister ma spędzić w łagrze cztery lata. Opozycja wyrok potraktowała jak akt politycznej zemsty rządzącego obozu prezydenta Wiktora Janukowycza, który w ten sposób pozbywa się konkurentów. Po skazaniu, Łucenko nie będzie bowiem mógł wrócić do polityki.
Rozczarowanie faktem skazania Łucenki wyraziły UE i USA. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i komisarz ds. rozszerzenia Sztefan Fuele uznali, że wyrok potwierdza, że na Ukrainie kontynuuje się procesy, które nie spełniają międzynarodowych standardów, jeśli chodzi o przejrzystość, uczciwość i niezależność. Zapowiedzieli, że UE będzie uważnie śledzić rozwój sytuacji na Ukrainie, w tym sprawę odwołania od wyroku Łucenki oraz rewizji procesu Tymoszenko.
bart, pap
27-02-2012