Wybory na Ukrainie: Rewolucji nie będzie

Wybory na Ukrainie: Rewolucji nie będzie

Wynik głosowania w ukraińskich wyborach parlamentarnych wskazuje, iż na Ukrainie nie zanosi się na rewolucję. Czy faktycznie jednak byłaby ona komukolwiek potrzebna?

Po przeliczeniu 40% głosów oddanych 28 października 2012 roku, Centralna Komisja Wyborcza poinformowała o dotychczasowych wynikach. Największe poparcie zdobyła rządząca Partia Regionów, uzyskując ponad 35% głosów. Druga w kolejności, „Batkiwszczyna” (oraz jej sojusznicy tworzący Zjednoczoną Opozycję) uzyskała ok. 21,5% poparcia. Trzecie miejsce zajęła Komunistyczna Partia Ukrainy z wynikiem 15%, zaś czwarte partia UDAR Witalija Kliczko, z blisko 13% poparciem. Do Rady Najwyższej wejdzie także partia „Swoboda” z poparciem na poziomie około 8%.

Warto pamiętać, iż wybory odbyły się według nowej ordynacji wyborczej, przyjętej przez parlament w listopadzie 2011 roku (głosami Partii Regionów i przy wsparciu części opozycji) – połowa deputowanych była wybierana według ordynacji proporcjonalnej, zaś druga połowa w okręgach jednomandatowych. W tych drugich na zdecydowaną większość może liczyć rządząca Partia Regionów – opozycja w większości przypadków nie była w stanie wystawić liczących się kandydatów, choć najprawdopodobniej w niektórych okręgach wygrają oni dość zdecydowanie.

 

Głosowanie na jednej z dzielnic wyborczych we Lwowie (Fot. Maria Basza)O ile na zwycięstwo Partii Regionów i drugie miejsce Zjednoczonej Opozycji wskazywały sondaże i taki układ sił w nowej Radzie Najwyższej nie jest zaskoczeniem, o tyle nieco nieoczekiwane mogą być kolejne pozycje wyborczego wyścigu: bardzo dobry wynik Komunistycznej Partii Ukrainy oraz słabszy niż oczekiwano rezultat partii Witalija Kliczko. Wybory to także sukces partii „Swoboda”, której, poza niezłym wynikiem w obwodach o ordynacji proporcjonalnej najprawdopodobniej uda się wprowadzić do parlamentu przynajmniej kilku deputowanych z okręgów jednomandatowych.

Zwycięstwo partii rządzącej nie jest wielkim zaskoczeniem. Wynika to w pierwszej kolejności z faktu, iż znaczna część Ukraińców nie wierzy w to, że ewentualna wygrana opozycji byłaby w stanie coś zmienić na lepsze. W oczach wielu obywateli Ukrainy partie opozycyjne są równie skompromitowane dotychczasową działalnością jak rządząca Partia Regionów. Słabszy niż oczekiwano wynik Witalija Kliczko i fakt pozostania poza parlamentem partii Natalii Korolewskiej „Ukraina-Naprzód!” wskazują, że zdobycie zaufania wyborców nie jest sprawą łatwą także dla nowych sił politycznych, nieskompromitowanych jeszcze udziałem w rządzeniu krajem. Z kolei z polskiego punktu widzenia ważne jest, aby nie rozpętywać histerii w związku z wejściem do parlamentu partii „Swoboda” – chociaż jest to ugrupowanie nacjonalistyczne i odwołujące się do tradycji OUN, to trudno w jego programie doszukiwać się elementów antypolskich. Raczej przeciwnie – politycy tej partii wskazują na potrzebę rozwoju współpracy z Polską i wsparcie, jakiego Warszawa konsekwentnie udziela Ukrainie w jej dążeniu do integracji z UE.

Za niepokojący fakt trzeba uznać brak wiary wyborców w możliwość wpływania na losy państwa. „Od mojego głosu i tak nic nie zależy” – takie zdanie można było wielokrotnie usłyszeć w niedzielę w lokalach wyborczych. Należy jednak podkreślić, iż jak na razie doniesienia mediów nie wskazują na to, aby miały miejsce poważne naruszenia czy próby falsyfikacji wyniku wyborów. Jest to szczególnie ważne w kontekście dążenia Ukrainy do integracji z Zachodem i sprawy podpisania umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską. Wydaje się, iż wobec faktu obecności blisko czterech tysięcy zagranicznych obserwatorów, teza, iż Ukraina jest krajem niedemokratycznym będzie trudna do obronienia. Miejmy nadzieję, iż dzięki temu w najbliższym czasie będzie można liczyć na przyśpieszenie procesu dążenia Ukrainy do integracji z UE.

Wydaje się, iż wynik wyborów parlamentarnych zapewni Ukrainie stabilizację na najbliższe lata. Choć ukraińska demokracja nie jest może idealna, to lepiej, aby dążenie do ideału odbywało się na drodze ewolucji, a nie rewolucji – bo rewolucje, choć pełne wzniosłych ideałów i dobrych chęci mają tendencję do kończenia się inaczej niż można by sobie tego życzyć – a przykładów tego nie brakuje tak w europejskiej jak i w ukraińskiej historii.

Dariusz Materniak, redaktor naczelny portalu polukr.net i szef działu Polska Polityka Zagraniczna w portalu psz.pl

Tekst ukazał się w nr 20 (168) 30 października–15 listopada 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X