Wspomnienie o dziadku Wacławie Herce Moi dziadkowie Larysa i Wacław Herkowie

Wspomnienie o dziadku Wacławie Herce

Było ich troje, Wacław, Henryk i Halina. Mój dziadek Wacław Herka był najstarszy.

Mieszkali w Kowlu [w II RP w województwie wołyńskim]. Przy ich ulicy mieszkali Polacy, Żydzi, Czesi i wielu Ukraińców. Chodzili do kościoła św. Stanisława przy ulicy Pomnikowej albo do kościoła Pomnika [Pomnik ku czci Niepodległości i Bohaterów Kresów]. Dzisiaj obu świątyń nie ma. Zostały rozebrane przez Sowietów po wojnie. Polacy zajmowali się rolnictwem, handlem, pracowali na poczcie, kolei, kobiety szyły. Mówiło się w różnych językach w zależności od sytuacji: po polsku, po ukraińsku.

W domu moich rodziców Antoniego i Zofii (z domu Bartoszewskiej) przed Bożym Narodzeniem unosił się zapach pierogów z grzybami i pierników, a na Wielkanoc pachniały baby i mazurki. Modlono się, śpiewano kolędy, dzielono się opłatkiem, jak to w polskim domu. I los mojej rodziny też był polski. Prapradziadek ze strony mamy został zesłany do Tiumeńskiego Kraju, bo uznano go za kułaka. Ciężko pracował, chorował i zmarł na wygnaniu. Nie wiemy, gdzie jest jego grób. Prapradziadek ze strony ojca został zabity przez UPA w 1943 roku, bo był Polakiem. Pradziadek ze strony mamy doszedł do Wrocławia jako żołnierz w czasie II wojny światowej, został odznaczony orderami za zwycięstwo nad Niemcami. Pradziadek ze strony taty pomagał Żydom. Nocami przewoził ich w bezpieczne miejsca. I wreszcie mój dziadek Wacław – był żołnierzem 27 Wołyńskiej dywizji AK. Miał pseudonim Mały.

Zmarł w 2017 roku.

Dziadek jest dla mnie wzorem postępowania. Pomógł mi zmienić spojrzenie na życie, nauczył kochać i pomagać ludziom, tak jak on kochał i pomagał wszystkim.

Dziadek myślał o Polsce, mówił po polsku i Polsce służył. Mam z kogo brać przykład. Zawsze będę o nim pamiętał.

Anton Herka
Tekst ukazał się w nr 18 (334), 30 września – 14 października 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X