Wrocławskie Studia Wschodnie

Wrocławskie Studia Wschodnie

Kolejny rocznik „Wrocławskich Studiów Wschodnich” za rok 2017 zawiera kilka interesujących artykułów dotyczących Kresów Południowo-Wschodnich i Lwowa. Chodzi o to, że przez wiele lat komitet redakcyjny główną uwagę udzielał tematyce związanej z działalnością Polaków w Rosji, na Syberii i nawet na Dalekim Wschodzie i bardzo mało na Ukrainie, w tym we Lwowie.

W ostatnich latach to ukierunkowanie redakcji zmienia się i w roczniku 2017 znajdujemy materiały, które żywo zainteresują lwowskiego czytelnika. Wśród nich artykuł Piotra Rucińskiego o pierwszych latach kariery politycznej Jana Rozwadowskiego, lwowskiego polityka i działacza gospodarczego. Rocznik drukuje również kolejne życiorysy profesorów uczelni lwowskich, zamordowanych przez oprawców hitlerowskich w noc z 3 na 4 lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich. Poprzedza je artykuł Ewy Ziółkowskiej (dobrze znanej czytelnikom KG) pt. ”Pamięć o wydarzeniach lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich”. W dziale recenzji redakcja omówiła nowe pozycje na rynku wydawniczym, między innymi książki Artura Baty „W cieniu Tryzuba” i Stanisława Grodzińskiego „Wzdłuż Wisły, Dniestru i Zbrucza. Wędrówki po Alicji dyliżansem, koleją, samochodem”.

Bardzo ciekawym artykułem, choć nie dotyczącym bezpośrednio Lwowa (pomimo to kilka wątków lwowskich w nim znajdziemy), jest artykuł Mirosława Szumiły „Moskiewskie korzenie komunistycznej elity władzy w Polsce”. Chodzi oczywiście o lata 40 i początek 50. XX wieku, zaś korzenie te były raczej radzieckie niż tylko moskiewskie. Dość szeroko została omówiona działalność polskich komunistów w latach 1931-1941 we Lwowie.

Powrócę do artykułów, które zwróciły moją uwagę w pierwszej kolejności. Są to cztery artykuły o polskich uczonych rozstrzelanych na Wzgórzach Wuleckich – Jerzego Supady z Łodzi o profesorze Stanisławie Michale Progulskim (1874-1941), Jerzego Hickiewicza, Piotra Rataja i Przemysława Sadłowskiego z Opola o profesorze Włodzimierzu Krukowskim (1887-1941) i Leny Kaletowej z Wrocławia o profesorze Włodzimierzu Sieradzkim (1870-1941). Za wprowadzenie do tych biogramów można uważać artykuł Ewy Ziółkowskiej „Pamięć o wydarzeniach lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich”, w którym autorka omawia projekty pomników na Wzgórzach Wuleckich z różnych lat (również z epoki sowieckiej) realizowane i niezrealizowane, tablice pamiątkowe – na przykład w katedrze rzymskokatolickiej we Lwowie. Analizuje wydarzenia, z powodu których nie doszło do wybudowania pomnika w 1967 roku i na przełomie lat 1980/1981. Podobny artykuł jej autorstwa był nadrukowany również w Kurierze Galicyjskim, więc nasi Czytelnicy już są w temacie. Kolejne biogramy trzech lwowskich profesorów wpisują się w szereg publikacji na ten temat w poprzednich rocznikach „Wrocławskich Studiów Wschodnich” i układają się w bardzo ciekawy cykl, który po opracowaniu życiorysów wszystkich zamordowanych profesorów może być wydany osobną książką. Na temat życia i działalności każdego z uczonych napisano już wiele prac zbiorowych czy osobnych artykułów, dlatego napisanie kolejnych nie jest sprawą łatwą, gdyż wymaga to poszukiwań nowych materiałów w prasie przedwojennej, w tym fachowej w dziedzinach, w których profesorowie pracowali, w archiwach rodzinnych, wykorzystania wiarygodnych wspomnień. Wykorzystywanie jedynie już znanych materiałów prowadzi przecież do kompilacji, a nawet do powtarzania błędów dopuszczonych przez innych autorów. Uważam, że w tej sprawie komitet redakcyjny powinien być specjalnie czujny. 

Najbardziej odpowiada kryteriom naukowym artykuł o profesorze Włodzimierzu Krukowskim, który dokładnie i w oparciu o oryginalne materiały polskie i niemieckie wyświetla działalność zawodową i życie prywatne uczonego, znaczenie jego pracy dla rozwoju elektrotechniki i metrologii w Polsce i w Niemczech. Urodzony w Radomiu Włodzimierz Krukowski studiował w Petersburgu, a następnie na Politechnice w Darmstadt i w 1913 roku uzyskał dyplom inżyniera. Jeszcze w 1912 roku rozpoczął pracę w laboratorium fabryki Siemens-Schuckert w Norymberdze, gdzie twórczo pracował do 1926 roku. Zgłosił w tym czasie 40 wynalazków uzyskując patenty w Niemczech, Anglii, Danii, Holandii, Szwajcarii, Japonii i na Węgrzech. W Niemczech też napisał dysertację i w 1918 roku obronił doktorat. W 1926 roku powrócił do Polski, pracował w Warszawie, zaś w 1930 roku zaproponowano mu objęcie katedry Pomiarów Elektrycznych na Politechnice Lwowskiej, gdzie pracował do tragicznej śmierci 4 lipca 1941 roku. W artykule zostały opisane nie tylko naukowe osiągnięcia profesora, ale też jego uczniów, Polaków i Ukraińców. Niezwykle ciekawy jest rozdział „Osobowość, zainteresowania”, który przybliża czytelnikowi obraz profesora, wroga getta ławkowego, który brał w swoją obronę studentów pochodzenia żydowskiego. Był on namiętnym zbieraczem starych technicznych książek i starych zegarów, interesował się współczesnym malarstwem, architekturą i muzyką. Nie interesował się polityką i nigdy nie należał do żadnego stronnictwa politycznego. Na zakończenie artykułu autorzy bardzo słusznie piszą, że „znając postawę Włodzimierza Krukowskiego, jego poglądy, działania i osiągnięcia, uważamy, że postać profesora powinna łączyć elektrotechników polskich, niemieckich, ukraińskich i żydowskich. Taki był zapewne jego testament, którego niestety nie zdążył napisać”.

Wydawcą rocznika „Wrocławskie Studia Wschodnie” jest Ośrodek Badań Wschodnich Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Zakład Narodowy imienia Ossolińskich we Wrocławiu. Redaktor naczelny – profesor Antoni Kuczyński. Poziom rocznika, lista jego redaktorów i wybór autorów świadczą o wysokich wymaganiach naukowych do publikowanych materiałów. Dlatego niedorzecznymi wyglądają błędy w faktach, datach czy nazwiskach, które niestety można spotkać na stronach rocznika. Na przykład w artykule Leny Kaletowej poświęconym profesorowi Włodzimierzowi Sieradzkiemu, długoletniemu zasłużonemu kierownikowi Instytutu Medycyny Sądowej przy Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jana Kazimierza. Otóż na stronie 293 autorka twierdzi, że w 1918 roku ludność polska stanowiła trzy czwarte mieszkańców Lwowa, czyli 75%. Andrzej Bonusiak w „Galicja i jej dziedzictwo” tom 13 podaje, że w 1921 roku rzymskich katolików było we Lwowie 51,1%, wyznania mojżeszowego – 35,0%, grekokatolików – 12,4%, innych – 1,5%. W roku 1939 rzymskich katolików – 50,67%, grekokatolików – 16,4%, wyznania mojżeszowego – 31,62%, innych – 1,57%. I dodaje, że „bardzo ryzykowne są próby ustalenia liczebności poszczególnych narodowości zamieszkałych we Lwowie. Statystyki polskie uniemożliwiają taką próbę, ponieważ pytanie o narodowość występowało tylko w spisie z 1921 roku”, a w innych tylko o język ojczysty lub wyznanie. W każdym razie liczba 75% Polaków nie jest realna. Na stronie 297 współczesny polski profesor Adam Redzik jest podany jako A. Rodzik. Najbardziej niewiarygodne są fakty podane w rozdziale „Głośne procesy”, dotyczące procesu Rity Gorgonowej. Zamordowana Elżbieta Zarembianka miała w chwili śmierci 17 lat, lecz Lena Kaletowa twierdzi, że tylko 12 lat. Rozdział zaczyna się cytatem z „Gazety Lwowskiej” z dnia 1 stycznia 1932 roku. Autorka twierdzi, że jest to cytat z pierwszej strony, ale na pierwszej stronie tych słów nie ma, nie ma też na 4 stronie, gdzie umieszczono artykuł „Straszna zbrodnia w Brzuchowicach”. I nie może być, bo Lena Kaletowa podaje, że sekcja zwłok zamordowanej została przeprowadzona 1 stycznia 1932 roku o 12.30 rano. W rzeczywistości sekcja zwłok Elżbiety Zarembiabki miała miejsce 3 stycznia. Gazety lwowskie podają też nieco sprzeczne informacje na temat tych, którzy wykonywali sekcję. Autorka uważa, że sekcji dokonał docent Dadlez w obecności profesora Sieradzkiego. Ale „Wiek Nowy” i „Kurier Lwowski” podają, że „sekcję przeprowadził prof. Dr Sieradzki przy udziale dra Dadleza, dra Piry, dra Legeżyńskiego, w obecności sędziego śledczego Kulczyńskiego”. Proces Gorgonowej nie był raczej sukcesem prof. Sieradzkiego i jego uczniów. Uznano, że znajdowali się, jak i śledztwo policyjne, pod presją opinii publicznej. Właśnie dlatego ich zeznania przed sądem kasacyjnym podważyli i prof. Jan Olbracht z Krakowa, i prof. Ludwik Hirszfeld z Warszawy. Proces Gorgonowej trwał nie rok, jak podaje L. Kaletowa, ale do 29 kwietnia 1933 roku, kiedy zapadł ostateczny wyrok. Wina Gorgonowej nie została zresztą udowodniona i po dzień dzisiejszy są wątpliwości tak co do motywów morderstwa, jak też osoby mordercy. Przeprowadzona przez prof. Sieradzkiego ekspertyza sądowo-medyczna nie sprzyjała niestety wyjaśnieniu tych okoliczności, nie ustalono nawet, czy była to zbrodnia na tle seksualnym. Analiza krwi powtórnie przeprowadzona w warszawskim Państwowym Instytucie Higieny udowodniła, że krew na rzeczach Gorgonowej była jej własna, a nie zamordowanej Elżbiety. Tego nie zdołała wyjaśnić lwowska ekspertyza.

Jeszcze wracając do artykułu Leny Kaletowej zauważmy też na koniec, że wojska Armii Czerwonej weszły do Lwowa nie 17 września 1939 roku (str. 301), ale 21 września. Wojna w latach 1919-1920 była nie polsko-rosyjską (str. 294), ale polsko-bolszewicką (lub polsko-sowiecką). Uważam, że jest w tym różnica. Polska walczyła nie z Rosją, ale z międzynarodowym komunizmem i z próbą jej sowietyzacji. Do 1914 roku powszechnie używano termin Galicja Wschodnia, a nie Małopolska Wschodnia (str. 290), który to zaczęto używać w latach 20. XX wieku.

Jurij Smirnow

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X