Wojna i szkoła Gmach szkoły realnej. Pocztówka z kolekcji Zenowija Żerebeckiego

Wojna i szkoła

W czasach austriackich gimnazja i szkoły Stanisławowa publikowały sprawozdania. Podawano tam listy profesorów, ilość godzin każdego przedmiotu, najważniejsze wydarzenia szkoły i oceny uczniów. Takie sprawozdania drukowano pod koniec każdego roku szkolnego. Ale w 1915 r. kolejne sprawozdanie nie ukazało się. Przyczyna była poważna – wybuchła I wojna światowa. Proponuję czytelnikom sprawozdanie Stanisławowskiej wyższej szkoły realnej za lata 1914-1916. Mowa tam nie tyle o nauce, co o wojnie.

Działania wojenne zniszczyły miasto. Pocztówka z kolekcji Zenowija Żerebeckiego

Realni chłopcy

Gmach przy ul. Sapieżyńskiej (dziś Niezależności) 19 dziś zajmuje wydział stomatologii Uniwersytetu Medycznego. Został zbudowany w 1873 r., wkrótce po „marmoladowym pożarze”. Zaprojektował budynek Władysław Müln, pierwszy kierownik miejskiego wydziału architektury i zarazem dowódca miejskiej Straży Pożarnej.

W następnym roku w gmachu rozpoczęły się zajęcia wyższej szkoły realnej. W tej nazwie ukryte jest ukierunkowanie zakładu. Wcześniej szkoły i gimnazja dzieliły się na realne i klasyczne. W klasycznych akcentowano naukę języka, literatury, historii, filozofii czyli dyscyplin humanistycznych. W szkołach realnych kształcono przyszłych inżynierów, którym bardziej potrzebna była wiedza z matematyki, rysunków, chemii, fizyki itd. Zaznaczam, że szkoła przy Sapieżyńskiej była szkoła męską i nauka tam trwała 7 lat.

Rosyjscy kozacy w Stanisławowie. Pocztówka z kolekcji Zenowija Żerebeckiego

Kozacy idą

W Stanisławowie w r. 1914 rok szkolny zakończył się 28 czerwca. Właśnie w tym dniu w dalekim Sarajewie zastrzelono następcę tronu arcyksięcia Ferdynanda. Była to formalna przyczyna wybuchu wojny, którą do 1939 roku nazywano „wielką”. Zaczęła się mobilizacja, która dosięgła wielu uczniów i profesorów szkoły. Niektórzy nawet zostali kierownikami. Tak, prof. Pudełko został komendantem stacji Delatyn, a jego kolega, Tyszkowski, kierował pociągami w Nadwórnej.

Nowy rok szkolny nie udało się rozpocząć w terminie. Już w sierpniu szkolne pomieszczenia przekazano na szpital wojskowy, dokąd zwożono rannych z już nie tak odległego frontu. Następnie szpital ewakuowano, a nauczycielom wypłacono pobory za wrzesień. Była to ostatnia austriacka wypłata – wkrótce na zachód pociągnęły kolumny cesarskich wojsk. W mieście pozostała policja i oddziały miejskiej samoobrony. Przez dzień Stanisławów był bez władzy. Wśród mieszkańców rozchodziły się paniczne pogłoski o rosyjskich kozakach, którzy grabią i plądrują wszystko co widzą i gwałcą wszystko co się rusza.

Wreszcie 3 września przed południem w mieście pojawiły się patrole kozackie. Niebawem ulice zapełniły się kolumnami rosyjskiej kawalerii. Słuchy o okrucieństwie moskali okazały się nieco przesadzone – oczekiwanych grabieży i gwałtów nie zaobserwowano. Mieszkańcy uspokoili się, a najbardziej odważni ośmielili się zbliżyć do żołnierzy rosyjskich. Za tę nieostrożność zapłacili konfiskatą papierośnic z zawartością.

Pierwsze wrażenia o kozakach były niezapomniane. Wydawało się, że Stanisławów zajęła horda azjatycka – w baranich czapkach, na niskich konikach, uzbrojeni w karabiny, kindżały i nahajki, rosyjscy kawalerzyści zeszli niby z rysunków na stronach szkolnych podręczników historii.

Latem 1915 Niemcy z Austriakami odbili Stanisławów. Zdjęcie ze źródeł internetowych

Zamknięte do specjalnego rozkazu

Władze okupacyjne natychmiast uspokoiły mieszkańców miasta i nawoływały do powrotu do pracy. Nie bacząc na mobilizację, profesorów w szkole realnej wystarczało i dyrekcja zdecydowała rozpocząć rok szkolny 1 października. W ławkach usiadło 132 uczniów.

Święto wiedzy trwało raptem 8 dni. Z rozkazu lwowskiego generał-gubernatora hrabiego Bobryńskiego wszystkie szkoły w okupowanej części Galicji zamknięto „do specjalnego rozkazu”. Kiedy ten rozkaz ukaże się – nikt nie wiedział. Siedzibę szkoły realnej opieczętowano i wkrótce umieszczono tam rosyjski szpital wojskowy. Na początek ranni puścili na opał szkolną bibliotekę i rozgromili gabinet fizyki. Dyrektor prosił o interwencję personel szpitala, ale otrzymał taką odpowiedź, że jedynie poczerwieniał i pospiesznie oddalił się. Później jednak udało mu się namówić lekarzy o wzięcie pod ochronę resztek dobytku szkoły.

Profesorowie zostali bez pracy. Wezwano ich do komendy miasta i spisano. Urzędnicy dziwili się, że w małym Stanisławowie nauczycieli jest więcej niż w średnio statystycznej rosyjskiej guberni. Na tym wszystko się skończyło. Wielu nauczycieli wyjechało na wieś, gdzie lżej było się utrzymać, ktoś dorabiał sobie jak mógł, ktoś wyprzedawał swoje rzeczy na rynku.

Uczniowie przetrwali okupacyjny kryzys o wiele lepiej niż ich profesorowie. Handlowali na ulicach papierosami, zapalniczkami czy gazetami. Niektórzy poszli na uczniów do stolarzy, ślusarzy czy do pracy na wsi. Bardziej sprytni zajęli się fotografią i zarabiali na tym niezłe pieniądze. Najbogatsi wynajmowali prywatnych nauczycieli i kontynuowali naukę w domu.

Nasi wracają

Wieczorem 19 lutego 1915 r. na okolicach Stanisławowa słychać było karabiny maszynowe – Rosjanie osłaniali odwrót swoich wojsk. Nocą mieszkańców miasta rozbudziły wybuchy – wysadzono mosty kolejowe. Rankiem pod dźwięki triumfalnego marszu do Stanisławowa weszła austriacka kawaleria. Za nimi szła piechota i jechała artyleria. Nagle w centrum miasta ustawili działa i otworzyli ogień. Okazuje się, że strzelali do Rosjan, którzy uciekając zgromadzili się za miastem.

W ciągu nocy sytuacja na froncie zmieniła się. Wojskom rosyjskim udało się okopać i rozpoczął się pojedynek artyleryjski. Początkowo pociski latały wysoko, ale z czasem zaczęły spadać w śródmieściu. Strzelano z dział dużego kalibru. Kilka pocisków przebiło mury kamienic i wybuchło wewnątrz, zabijając całe rodziny. Mieszkańcy zaczęli chować się przed ostrzałem w piwnicach. Byli też i tacy, którzy pokonawszy strach, powchodzili na dachy i stamtąd obserwowali bitwę. Rosjanom udało się otoczyć miasto. Ale zacięte kontrataki Austriaków przerwały okrążenie i front zaczął oddalać się w stronę Halicza. Jednak nie na długo.

Pozdrowienia z Kaukazu

Otrzymawszy posiłki, moskale przerwali front – 4 marca Stanisławów padł. Z krzykami i hukaniem po ulicach przeleciała konnica w czerkieskach. Byli to żołnierze Czerkieskiej Dywizji Konnej, którą nazywano „Dziką”. Czeczeni, Dagestańcy, Osetyni bezwzględnie grabili sklepy, bili mieszczan nahajkami – mścili się za niedawne owacje dla Austriaków. Pogromy trwały cały tydzień. Cały tydzień mieszkańcy chowali się po piwnicach i prawie z nostalgią wspominali zeszłorocznych kozaków. Wszystkich mężczyzn, których złapano na ulicy, pędzono do rycia okopów. Porządek nastąpił dopiero po przyjeździe do miasta władzy cywilnej i policji.

Zaczął pracować rosyjski kontrwywiad. Rozpoczęły się areszty sympatyków monarchii austro-węgierskiej. Za poglądy polityczne zesłano na Sybir profesora szkoły Hrycaka. W szkole znów umieszczono szpital.

Niemcy, zaniepokojeni porażką sojuszników, przerzucili na front wschodni część swoich wojsk z Francji. Nastąpił przełom Gorlicki i 8 czerwca Niemcy odbili Stanisławów.

Po raz pierwszy do pierwszej klasy

Życie powoli normalizowało się. Wróciły władze, zaczęły ukazywać się gazety, pracowała poczta, odnowiono połączenia kolejowe. W gmachu szkoły realnej początkowo zasiadała komisja mobilizacyjna. Byli uczniowie i profesorowie uzupełnili szeregi wojska austriackiego. Wielu z nich zapisywało się do Legionów Polskich. „Popularne” były również jednostki, stacjonujące w Stanisławowie – 20 pułk obrony krajowej, 95 i 58 pułki piechoty. Byli też i tacy, którzy zaciągnęli się do Strzelców Siczowych: kadet Wołodymyr Zakliński i pracownik stolarni Wołodymyr Wolański.

Po zakończeniu mobilizacji gmach zwrócono szkole. Nie bacząc na braki kadrowe, 11 września rozpoczęto rok szkolny. Należało uzupełnić braki wiedzy, dlatego planowano przedłużyć rok do 31 lipca 1916 r., ale w związku z sytuacją na froncie wszystkich wysłano na wakacje już 16 czerwca. Niebawem w drukarni Chowańców ukazało się sprawozdanie za rok nauki. Po raz pierwszy podano w nim listę zmobilizowanych uczniów. Grubą czcionką zaznaczono nazwiska tych, co polegli. Oto ich nazwiska:

Maks Furman, zginął na froncie włoskim;

Henryk Gumoł, kadet przy ułanach, zaginął;

Leopold Hilarski, podporucznik 58 pułku piechoty, odznaczony srebrnym medalem, zginął na froncie włoskim w 1916 r.;

Józef Jednoróg, 1 pułk I Brygady Legionów Polskich, zginął pod Rarańczą;

Stanisław Lula, 1 pułk I Brygady Legionów Polskich, zginął pod Gorlicami.

PS W sierpniu 1916 r. do Stanisławowa znów weszły wojska rosyjskie.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 22 (410), 29 listopada – 15 grudnia 2022

X