Wiek Nowy o wydarzeniach lwowskich Muzyka na odległość (Wiek Nowy)

Wiek Nowy o wydarzeniach lwowskich

Korzystając z chwili wytchnienia od rygorów epidemii, odwiedziłem bibliotekę. Na pierwszy ogień poszedł najbardziej popularny dziennik lwowski „Wiek Nowy”. Oto, czym przyciągał swoich czytelników pod koniec stycznia 1921 roku.

Napad na kolporterkę – na szczęście nie zdarza się to obecnie w stosunku do kolporterów Kuriera Galicyjskiego.

Katarzyna Tomaser, zamieszk. przy ul. Lwowskich Dzieci I. 5, trudni się rozsprzedażą gazet po ulicach i zwykle po godzinie 6 rano wychodzi z domu, udając się do miasta przez ul. Szeptyckich, pl. św. Jura i ogrodu jezuickiego. Wczoraj przed godziną 7 przechodziła ogrodem, nagle stanął przed nią jakiś osobnik z rewolwerem w ręku, który zawołał: „Dawaj babo pieniądze!”.

Przestraszona tem Tomaserowa, starsza już kobieta, poczęła się prosić, mówiąc, że jest biedną, nie ma pieniędzy, a idzie po gazety, które dopiero będzie sprzedawać. Słowa te jednak napastnika nie wzruszyły, wydarł on jej z rąk torebkę ręczną i zabrał wszystkie pieniądze w wysokości 2400 marek, przeznaczone do zakupna porannych gazet.

Po zabraniu pieniędzy rabuś zwrócił jej torebkę, zawoławszy: „Ani słowa, bo zaraz zginiesz”, poczem zbiegł wśród krzaków. Obrabowana Tomaserowa z powodu ciemności w ogrodzie rysów twarzy napastnika nie mogła sobie zapamiętać, a policyi podała to tylko, że był on wzrostu wysokiego, ubrany w kurtkę i ciemny kapelusz.

Po wypadku tym, będący w pobliżu ogrodu posterunkowy Kołodziejczyk, natychmiast udał się w pościg za bandytą, lecz ten zdołał skryć się w kierunku pl. św. Jura.

A oto niecodzienny wypadek na polowaniu. Wiek nowy zamieścił opis z rysunkiem na pierwszej stronie. Doprawdy wydarzenie wyjątkowe!

Jastrząb zastrzelił myśliwego!
Przed paru dniami wyszedł ze strzelbą na polowanie w stronę lasu p. Lewiński ze Staniątek.

Wysoko w przestworze szybował duży jastrząb (kania). Lewiński nie namyślając się wiele, choć oddalenie dla strzału z dubeltówki było zbyt wielkie, zmierzył do jastrzębia i wypalił. Jastrząb runął na ziemię.

Kiedy Lewiński się zbliżył do niego, jastrząb leżąc na grzbiecie, nastawił szpony i dziób do obrony. By mu opierzenia nie poszarpać, postanowił Lewiński kolbą go dobić. Całe nieszczęście, że Lewiński przyciskając kolbą jastrzębia do ziemi, nachylił się głową nad wylot luf. Jastrząb broniąc się, chwycił szponami za cyngle zamków i raz po razu z obydwóch luf wypalił w Lewińskiego.

W polu nie było nikogo. Lewiński trupioblady, stał chwilę, poczem opadł na swą ofiarę. Tragiczną, ale i ciekawą zagadką był ten widok dla komisji karno-sądowej: myśliwy i jastrząb obok siebie w kałuży krwi.

Niespodziewana ofiara kani (Wiek Nowy)

Och te finanse! Na początku każdego nowego roku w radzie miasta zasiada komisja finansów. Oto, o czym wówczas rozmawiano.

Ze spraw miejskich
Sekcya finansowa Rady miasta odbyła wczoraj tj. dnia 10 bm. omal trzy godziny trwające posiedzenie. Między innemi sprawami uchwalono przyjąć do wiadomości bilans rachunków i funduszów niestałych dochodów miasta za czas od 1 lipca 1920 r. do 31 grudnia 1920 r. i zatwierdzić kwotę przychodu w wysokości 8 milionów 538 tysięcy 814 mk. 77 fenigów oraz kwotę rozchodu w sumie 8 milionów 432 tysięcy 686 mk. 23 fenigów.

W dalszym ciągu (ref. Felsztyn) uchwalono wniosek prezydenta Neutnanna, by zwrócić począwszy od 1 stycznia 1922 r. należytość akcyzową młynom parowym w wysokości 25 procent, a mianowicie: za 100 kg. wywiezionej mąki 23 procent zaś za 100 kg. eksportowanych otrąb 2 procent.

Kwestya podwyżki płacy nauczycielom (Zakładu sierót pod I. 8 przy ul. Zielonej (ref. dyr. Lityński) wywołała żywszą dyskusyę, w której zabierali glos między innymi r. m. Amirzejowski i dyr. Terenkoczy. Komitet zarządzający m. Zakładem sierót, proponował podwyżkę płac w wysokości miesięcznej 72.000 mk. Magistrat odmówiwszy częściowo niektórym nauczycielom podwyżki, przyznał ją zgodnie z wnioskiem Sekcyi I. do wysokości łącznej kwoty 22.000 mk. Sekcya druga na wniosek r. Andrzejowsklego odroczyła załatwienie sprawy, wychodząc z tego założenia, że zajęcie nauczycieli w zakładzie sierót jest tylko uboczne, oraz rzucił myśl, czy nie możnaby dla oszczędności zastąpić przynajmniej połowę nauczycieli korepetytorami z uczniów IV. roku sem. naucz, względnie słuchaczami filozofii, którzy chętnie podjęliby się tych obowiązków za samo utrzymanie i mieszkanie bez osobliwego wynagrodzenia.

Po myśli referatu r. Szczyrka uchwalono podwyższyć subwencyę z 50 000 mkp. na 100.000 mkp. dla przytuliska brata Alberta.

Podwyższono niemniej renumeracyę miesięczną SS. Rodziny Maryi w zakładzie dla niemowląt z 1000 mkp. na 2000 mkp. począwszy od 1 stycznia.

Transport miejski od zawsze jest miejscem interesujących wydarzeń. Nic w tym nowego – jest prawie jak przed stu laty.

Z dnia
Kapitalne sceny odgrywają się nieraz w tramwajach lwowskich. Mają to w pamięci aż nadto dobrze wszyscy ci, którym w udziale przypadł mizerny los posługiwania się tą kategoryą wehikułów.

Taki przeciętny kandydat na pasażera czeka sobie na przystanku cierpliwie. I czeka rozmaicie: raz pół godziny, innym razem godzinę, jak się zdarzy. Czeka tak sobie, a śnieg pada. A on czeka dalej. Taki obywatel musi być bardzo wytrzymały, skoro tak długo czeka.

Gdy już dłużej nie jest w stanie tkwić na jednem miejscu i zabiera się do odbycia drogi „per pedes”, w tym momencie zjawia się wehikuł tramwajowy. Ludzi w nim, jak śledzi w beczce. Kandydat na pasażera skupia się cały w sobie i wykonuje dziki, rozpaczliwy skok w kierunku wagonu i zawalonej ciałami platformy. Pada na łono jakiejś okazałej osobistości, która przeraźliwie protestuje.

Panie! — Gdzie się pan pcha?!
Jak to gdzie? Do tramwaju!
Widzi pan, że nie ma miejsca.
Nich pani wysiądzie, to będzie miejsce…

Gwałtowne sceny. Bójka zaraz u wstępu na wielką skalę. Tramwaj rusza w kierunku Łyczakowa. Konduktor szykuje się do przesiadki.

Adolf Dymsza, jako Felek strzyżony przez fryzjera do filmu „Ułani, ulani, chłopcy malowani”, 1931 r. (NAC)

Z sądu wojskowego doniesiono o wyjątkowym przypadku niesubordynacji szeregowego.

Strzyżenie głowy
Dnia 20 stycznia 1921 roku Jan Charkowski, szeregowiec 51 pp. w Czortkowie otrzymał rozkaz od podpor. Remisza, dowódcy plutonu, aby ostrzygł sobie włosy. Na to Charkowski oświadczył, że ten nie ma nic do rozkazywania, a on włosów ostrzyc nie da. Wreszcie dopiero po użyciu przemocy rozkaz dowódcy został wykonany.

Charkowski swojem postępowaniem naruszył subordynacyę wojskowa i za to wczoraj odpowiadał przed sądem wojskowym. Rozprawę prowadził podpułkownik dr. Stampil, oskarżał prokurator kapitan dr. Zimels.

W czasie rozprawy Charkowski tłumaczył się tem, że cierpi na ból głowy, wobec czego strzyżenie włosów dla jego zdrowia jest szkodliwe. W dalszym toku odczytano orzeczenie lekarskie, że strzyżenie włosów wcale nie byłoby szkodziło zdrowiu Charkowskiego oraz z aktów stwierdzono, że ten nie uznaje dyscypliny i nie wykonując rozkazów, daje zły przykład. Wobec tego trybunał zasądził Charkowskiego na sześć miesięcy więzienia.

Ach te kłopoty Lwowa z wodą. Okazuje się, że i to nie jest nic nowego.

We Lwowie kąpać się nie wolno!
Zarząd wodociągowy lwowski, który już od 7 lat sprowadza druga maszynę do pompowania wody dla Lwowa, ułożył „podział godzin” wodociągowych dla ludności miasta w ten sposób, że kąpiel staje się u nas rzeczą prawie wykluczoną. Łazienki domowe stały się jakimś organem szczątkowym i niepotrzebnym. Bo kiedyż ma się wykapać człowiek, przyzwyczajony z dawnych lat do czystości, jeśli cały ranek pracuje w urzędzie, szkole, sklepie itd., a godziny wieczorne od 6 do 8 ma też zajęte pracą zarobkową, nadto chce czasem pójść do teatru, przyjąć u siebie kogoś ze znajomych (wszak to zwykle godziny odwiedzin) itd.? Świat przywykł kąpać się po pracy, w godzinach wieczornych właśnie między 8-mą a 10-tą, a choćby 9-tą.

Mógłby przecież Magistrat i Zarząd Wodociągowy odpowiednią korekturę wieczornych godzin wodociągowych przeprowadzić, przedłużając je przynajmniej do godziny 9!

Zdaje się, że i dla zdrowotności Lwowa, w obecnej dobie grożących epidemji i chorób idących od Wschodu, będzie taka zmiana bardzo dodatnią i wprost bezwzględnie pożądaną.

Takie były początki transmisji radiowych w 1921 roku…

Gramofon na odległość 40 kilometrów
Nowością emocjonującą obecnie cały Paryż, są tańce wykonywane na scenie teatru na Polach Elizejskich z towarzyszeniem muzyki gramofonu oddalonego o czterdzieści jeden kilometrów. Gramofon ten znajduje się w Sante-Assione, gdzie jest urządzona stacja telefonu bez drutu, przedstawiona na naszej rycinie. Jak widzimy przeniesienie muzyki gramofonu na odległość, odbywa sią w sposób bardzo prosty, jedynie wskutek przyłączenia tuby gramofonowej do aparatu telefonicznego.

Po nowym roku uszczęśliwiono mieszkańców Lwowa następującymi zniżkami cen…

Zniżka cen wyrobów tytoniowych
Organa dyrekcyi Okręgu Skarbowego we Lwowie odbyły w dniu wczorajszym dokładną kontrolę wszystkich hurtowni tytoniu i sklepów tytoniowych i spisały wszelkie zapasy wyrobów tytoniowych.

Po południu sklepy tytoniowe w całem mieście rozpoczną sprzedaż wyrobów tytoniowych stosownie do rozporządzenia ministerstwa skarbu taniej o 35 proc. od dotychczasowych cen.

Spadek cen nie tylko musi nastąpić, ale i już de facto nastąpił, nie odczuwają jednak tego tylko drobni odbiorcy, a przede wszystkiem publiczność. W przemyśle naszym są przedmioty, które w hurcie potaniały o 30 do 50 procent i jeszcze stanieją. Kupcy mający na składach dawniejszy jeszcze towar bardzo nieznacznie opuścili ceny, będą jednak musieli to uczynić, gdyż publiczność ciągle solidarnie wstrzymuje się od kupowania.

Obecnie panuje wielkie przesilenie w handlu, które poważnie zaczyna grozić nawet wielkim firmom, opartych o poważne kapitały. Ceny spaść muszą, nawet tych towarów, które zakupione były w czasach drożyzny, gdyż przyjdzie transport towarów nowych o wiele już istotnie tańszych. Z chwilą zaś dojścia do skutku konwencyi handlowych z ościennymi państwami i jeszcze większego wzmocnienia się naszej waluty, co niewątpliwie nastąpi, po przeprowadzeniu wszystkich planów naszego ministerstwa skarbu, spadek cen wszystkich artykułów dokona się żywiołowo.

Jednak rzeźnicy lwowscy wykorzystywali swą pozycję monopolisty.

Z powodu niewłaściwej wysokości cen mięsa i wysokich opłat gminnych, Stowarzyszenie przem. Rzeźników i Masarzy we Lwowie na posiedzeniu Wydziału Stow. odbytem w dniu 4 bm. i na Nadzwyczajnem Walnem Zgromadzeniu odbytem w dniu 12 stycznie b. r. uchwaliło następujące ceny wytyczne:

Mięso wołowe (pierwszej jakości): od 280-320 mk za 1 kg.
Mięso wieprzowe – 440 mk
Sadło – 800 mk
Cielęcina tylna – 280 mk
Cielęcina przednia – 260 mk
Wyroby masarskie za 1 kg:
Szynka gotowana krajana – 1200 mk
Szynka surowa wędzona – 800 mk
Wędzonka gotowana – 750 mk
Kiełbasa krakowska i mazurska – 800 mk
Kiełbasa siekana – 600 mk

Oto przykład udaremnienia groźnego wypadku na kolei.

Udaremniona katastrofa kolejowa
Wczoraj na dworcu kolejowym Podzamcze we Lwowie, wskutek złośliwości ludzkiej mogło przyjść do wielkiej katastrofy i szkody, przyczem kilka osób mogło ponieść śmierć na miejscu.

Oto niejaki Kazimerz Żółtowski, syn kowala, liczący lat 17, rzekomo zamieszkały przy ulicy Króla Jana 1. 118 w Zamarstynowie, usiłował przesunąć zwrotnicę nr. 18 przy szóstym torze, chcąc nadjeżdżający pociąg towarowy nr. 6002 z Barszczowe skierować na tor sąsiedni, na którym stały inne wagony. Z togo powodu równocześnie byłoby nastąpiło zderzenie pociągu z wagonami i wykolejenie.

Jednak w sam czas przed zbliżającym się pociągiem manipulacyę Żółtowskiego zauważył zwrotniczy Walenty Marciniec, który szybko zwrotnice nastawił i pociąg puścił na przepisany tor, poczem udał się w pościg i zdołał Żółtowskiego przytrzymać, oddając go w ręce starszego posterunkowego Ficka.

Aresztowany Żółtowski jednak w policyi podał fałszywe nazwisko, mianowicie Piątkowskiego i poczuł udawać, że jest chory. Lekarze w szpitalu jednak stwierdzili, że jest on zupełnie zdrowy wobec czego zamknięto go w aresztach policyjnych. Dalsze dochodzenia policyjne niewątpliwie wyjaśnią, co za jeden jest Żółtowski i z jakich pobudek usiłował on spowodować katastrofę kolejową.

Pracownik kolei nastawiający zwrotnicę (NAC)

I coś jeszcze z dziedziny kryminalnej…

Tajemniczy doktor
Do szpitala powszechnego we Lwowie przywieziono z Dubna niejakiego Ignacego Stefanowskiego, „doktora”, który zeszłego roku osiadł we wsi Granówce, w gminie Krupiec koło Dubna.

Po krótkim tam pobycie przyszedł do aptekarza Michalskiego w Kozinie i oświadczył, że jest szefem Misyi Czerwonego Krzyża, byłym lekarzem cara Mikołaja, a mówiąc o sobie dodał, że jest kuzynem Naczelnika Państwa i szwagrem generała rosyjskiego Brusiłowa, który w roku 1914 przeprowadzał ofensywę rosyjską na Galicyę.

W kilka dni później w toku opowiadań wyjawił też „tajemnicę”, że posprzeczał się z Naczelnikiem Państwa i dlatego ukrywa się przed władzami. W końcu zaznaczył, że posiada „radio”, za pomocą którego może porozumiewać się z Moskwą i Petersburgiem. Dalej zwrócił uwagę aptekarza, że uczęszczał na medycynę w Waszyngtonie i we Lwowie, a włada aż dwunastu językami.

Pewnego zaś razu tajemniczy „doktor” oświadczył aptekarzowi Michalskemu, że zorganizował już chłopów na wpadek, gdyby Władze polskie czyniły za nim poszukiwania.

Stefanowski, osiadłszy w Granówce, leczył chorych, którzy dążyli do niego z całej okolicy, jako do „cudownego doktora”. Tam też ożenił się z Hanką, córką gospodarza Antoniego Milniczuka, z którą był zaledwie przez jeden tydzień, poczem odesłał ją z powrotem.

Wreszcie tajemniczym „doktorem” zaczęła interesować się policya i odstawiła go do Lwowa. Wczoraj Stefanowski, po wyzdrowieniu w szpitalu, przyznał w śledczym Policyjnym urzędzie, że ma zaledwie sześć klas gimnazyalnych i pochodzi z Brodów.

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X