Warszawa Gdańska. David tu był!

Czasami rzeczy banalne mają zupełnie niebanalne konsekwencje.

Jak krótki spacer może zainspirować ważne utwory muzyczne? Co łączy Śląsk, Davida Bowiego, Joy Division i Jurija Andruchowycza? Odpowiedź znajdziemy na dworcu Warszawa Gdańska.

Grupka na Dworcu Gdańskim liczyła około 150 osób. To był dzień 16 stycznia. Sześć dni wcześniej zmarł David Bowie. Przekrój wieku był zadziwiający: od nastolatków po osoby po pięćdziesiątce. Przebieg spotkania był łatwy do przewidzenia. Pod ścianą paliły się znicze. Młodzi ludzie śpiewali utwory Bowiego z różnych okresów twórczości. Dlaczego spotkali się akurat na Dworcu Gdańskim, który nie znajduje się przecież w centrum miasta? Obok płonących zniczy widniała karta z napisem „David was here” (Dawid tu był)…

Wokół tej wizyty narosła już legenda, chociaż była najbardziej prozaiczną pod słońcem. David Bowie wracał z trasy koncertowej po Japonii przez Moskwę. Dojechał tam Koleją Transsyberyjską. Droga z Moskwy na Zachód wiodła przez Warszawę. Artysta wysiadł na dworcu Warszawa Gdańska. Odbył spacer po dzielnicy Żoliborz. Wrócił na dworzec i pojechał do Paryża. Był w stolicy Polski bardzo krótko, ale zdążył kupić na Placu Komuny Paryskiej (obecnie Plac Wilsona) kilka płyt winylowych (wtedy tylko takie były), wśród nich zespołu Śląsk. Wedle tekstu Bartka Chacińskiego z „Polityki”, Bowie miał zaledwie 42 minuty. Niecałe trzy kwadranse wystarczyły, by rozpocząć cały łańcuch inspiracji…

Bowie nagrał utwór pod tytułem „Warszawa”. Natchnieniem były „Helokanie” w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Główny motyw muzyczny był zaczerpnięty z polskiego krążka zakupionego na Żoliborzu. Bardziej zasadnym tytułem byłby „Śląsk” albo „Cieszyn”. „Helokanie” to opracowanie ludowych motywów Beskidu Śląskiego przez Stanisława Hadynę, kierownika artystycznego Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Sam Hadyna pochodził z Zaolzia ale całe dorosłe życie spędził w Polsce właściwej. „Warszawa” Bowiego intryguje niesamowitym, tajemniczym nastrojem, gdy już się dowiemy, jaka jest geneza, bez trudu możemy dosłyszeć w niej góralski śpiew ze Śląska. Cieszynianie tę melodię doskonale znają. Słyszą ją codziennie w południe. To jest grany z ratusza hejnał Cieszyna…

Przed laty, w młodości zasłuchiwałem się muzyką legendy brytyjskiej nowej fali Joy Division. Wiedziałem, że pierwsza nazwa tej grupy brzmiała „Warsaw”, taki też był tytuł jednego z albumów zespołu. W latach osiemdziesiątych w ukazującym się w Polsce piśmie muzycznym „Non stop” przeczytałem, że nie należy doszukiwać się w tej nazwie fascynacji Polską – raczej symbolu czegoś odległego, nieznanego, tajemniczego. Jednakże ta ocena była wielce nietrafna! Były to echa krótkotrwałej, ale prawdziwej inspiracji. Nazwa została nadana pod wpływem utworu Davida Bowiego „Warszawa”…

Być może, Drogi Czytelniku, zastanawiasz się, dlaczego taka historia została opisana w Kurierze Galicyjskim. Otóż ten łańcuch inspiracji rozpoczęty spacerem po warszawskim Żoliborzu ma również ukraińskie ogniwo. Jurij Andruchowycz razem z Karoliną Cichą nagrali wspólnie utwór „David B. Saw War” (dosłownie „David B. zobaczył wojnę”, ale jest to gra słów: „Saw War” to przestawione sylaby angielskiego Warsaw). Znalazł się na płycie „Wawa2010.pl” wydanej z okazji 66. rocznicy powstania warszawskiego. Gwoli ścisłości należy dodać, że znalazł się tam również utwór pod tytułem „Warsaw” zespołu Joy Division. Utwór z tekstem Andruchowycza i wokalizą Cichej jest również hołdem złożonym Polakom i Warszawie:

Polacy podnoszą głowę
we wszelkich niesprzyjających chwilach
Żyć po prostu nie mogą
bez powstań
Są nierozsądni.
Do przetrwania niezdolni
Tylko do życia
I do śmierci w imię życia

W wywiadzie udzielonym Monice Makowskiej-Wasowskiej i wyemitowanym w Radiu Wnet Andruchowycz powiedział, że zainspirował go spacer Bowiego po Żoliborzu. wyraził szacunek dla polskich zrywów narodowych: Wy jesteście wspaniali, że tak powstajecie!

Warszawski pobyt Bowiego w 1973 roku trwał niespełna trzy kwadranse. Niektórzy kwestionują tę historię, twierdzą, że Bowie miał za mało czasu, a naprawdę udał się na Żoliborz w czasie wspólnego wyjazdu z Iggym Popem do Finlandii kilka lat później. W każdym razie, pozostały płyty. Przechadzka zaowocowała utworem „Warszawa” na płycie „Low”, nazwą grupy, która przemianowała się potem na Joy Divison, po trzydziestu latach wspólną sesją Andruchowycza i Cichej… Kto wie, może to nie koniec?

Istnieją plany uczczenia pamięci o Davidzie Bowiem muralem w Warszawie. To byłoby znakomite wykorzystanie legendy o żoliborskich zakupach i atrakcja turystyczna stolicy Polski. A Ty, Drogi Czytelniku, jeżeli będziesz na dworcu Warszawa Gdańska, pamiętaj – David tu był!

Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 2 (246) 29 stycznia – 15 lutego 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X