W świecie wyobraźni Janiny-Petry-Przybylskiej Janina Petry-Przybylska z bratem Juliuszem, dyr. A. Sołtysem i F. Frączkowskim (1930)

W świecie wyobraźni Janiny-Petry-Przybylskiej

Rozmowa Anny Gordijewskiej z Anną Kozłowską-Ryś, historykiem sztuki, filologiem, autorką książek o Kresach.

Okładka „Świata Kobiecego” projektu Janiny Petry-Przybylskiej (1927)

Widzę, że dzisiaj masz przy sobie jakąś dość starą książkę…

Tak, to powieść historyczna dla młodzieży, nagrodzona na konkursie literackim miasta Warszawy w 1929 r., „Goniec królewski” Seweryna Przybylskiego z piękną okładką i ilustracjami stworzonymi przez jego żonę Janinę Petry-Przybylską. Trudno jest oko oderwać od tego baśniowego wręcz świata wyczarowanego przez Przybylską. Podobnie zresztą jak od innych jej ilustracji, choćby tych w książce Haliny Górskiej „O księciu Gotfrydzie rycerzu Gwiazdy Wigilijnej, Dwanaście cudownych opowieści przez mistrza Johannesa Sarabandusa astrologa króla jegomości spisanych”. Wraz z kreską Janiny Petry-Przybylskiej książki wręcz ożywały. Choć niektórzy mawiali o niej „lwowska Stryjeńska”, styl Petry-Przybylskiej rozpoznać można niemal od pierwszego rzutu oka. Ot, chociażby widząc okładkę powieści Bronisławy Bobrowskiej „Janek w Legionach” (1930) czy „Strażnicy” Stefana Łosia (1931). W innych z kolei trudno byłoby ją rozpoznać – jak w przypadku okładki do „Na Amazonce i we wschodnim Peru” (1931) Mieczysława Bohdana Lepeckiego. Tworzyła również rysunki do podręczników szkolnych, m.in. do podręcznika łaciny Mariana Auerbacha i Karola Dąbrowskiego oraz podręcznika języka francuskiego Zygmunta Czernego; okładkę do książki Stanisława Malca „Harce elektronów: popularny wykład o falach elektrycznych, o radjofonji i telewizji” (1930); Feliksa Burdeckiego „Tajemnice Marsa” (1931). Była też autorką okładek folderów turystycznych, reklamujących wczasy nad Dniestrem, Podole, Zaleszczyki. Swój talent pokazała też w plakacie, projektując m.in. plakaty na VIII i IX Targi Wschodnie w 1928 i 1929 r.

Widowisko „Lwie serce” Juliusza Petry z kostiumami Janiny Petry-Przybylskiej (1930)
Lalka wykonana przez J. Petry-Przybylską (lata 30. XX w.)

We Lwowie zachwycano się jej kostiumami teatralnymi i scenografiami.

Rzeczywiście, Lwów można by rzec oniemiał 2 maja 1930 r. podczas premiery w Teatrze Miejskim sztuki „Lwie serce: widowisko sceniczne w 4. częściach na tle oblężonego Lwowa w dawnych czasach”. Jej autorem był starszy brat Janiny,  lwowski literat Juliusz Stefan Petry, muzykę skomponował Adam Sołtys, zaś ona zaprojektowała piękne bajkowe kostiumy i scenografię. Notabene, sztuka została nagrodzona w 1928 roku w konkursie dramatopisarskim, lecz dodatkowego wymiaru nadała jej na deskach scenicznych Janina. Henryk Hescheles, redaktor lwowskiej „Chwili”, pisał po premierze, że „upajały oczy przepiękne i oryginalne stroje, na wskroś zarówno malarsko jak i scenicznie indywidualne, które to tańczyły przed nami jak mgła tęczowa pląsu motyli, to znów charakteryzowały groteskowo postacie, odejmując im cielesnego ciężaru. W powodzi barw tonęła scena, barw przeważnie ciepłych i niejaskrawych” a „prym w tym kolektywnym wysiłku obdarowania publiczności radosną rozkoszą estetyczną” przyznał Hescheles właśnie plastycznej współtwórczyni przedstawienia. Paleta barw, którą posługiwała się Janina Petry-Przybylska, była zazwyczaj właśnie taka: dość uproszczona, jasna, radosna. Kostiumy sceniczne jej projektu można było podziwiać już 2 lata wcześniej, gdy w 1928 r. Teatr Mały wystawiał baśń fantastyczną dla dzieci Wilhelma Raorta „W noc świętojańską”. Młodą artystkę zauważono już sporo wcześniej – jako świeżo upieczona absolwentka Wydziału Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego Państwowej Szkoły Przemysłowej zaprezentowała swoją pracę zatytułowaną „Chrystus” w grudniu 1920 r. na IV Wystawie Sztuki zorganizowanej przez Związek Artystek Polskich we Lwowie w salach Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Niewykluczone, że brała też wcześniej udział w wystawach prac uczniów szkoły, jakie organizowano regularnie na zakończenie roku szkolnego.

Projekt makatek do pokoju dziecięcego (1927)

Współpracowała również z pismami kobiecymi.

Lwowianki czytające pismo „Świat Kobiecy” nie jeden raz zatrzymywały swój wzrok na pięknej okładce projektowanej przez zdolną graficzkę – sygnującą swoją pracę to pełnym podwójnym nazwiskiem, to jedynie nazwiskiem po mężu a innym razem inicjałami „J.P.P.”. W kilku numerach z końca lat 20. pojawiały się też zdjęcia zaprojektowanych przez Janinę tkanin, serwet, nawet maskotek „automobilowych” i – oczywiście – lalek.

Oczywiście, lalki!

Lalki Janiny Petry-Przybylskiej budziły podziw – i pomysłem, i wykonaniem! Rodziły się te lalki w pracowni przy ul. Długosza 31. Normalne i przedziwne, wesołe i smutne, bladawe i rumiane, zadumane i figlarne – małe arcydzieła. Lalki szyte i wypychane jak kukiełki do teatrzyku a przy tym tak ozdobne, że zasłonięte szklanym kloszem niczym biedermeierowskie cacka z porcelany winny ozdabiać serwantki, jak orzekła w jednej z recenzji wystawy Janina Kilian-Stanisławska. Artystka chętnie dzieliła się też na łamach wspomnianego pisma z czytelniczkami radami, jak własnoręcznie uszyć lalkę albo wykonać oryginalne ozdoby choinkowe. Pełen uznania pisał Stanisław Machniewicz o jej sztuce lalkarskiej: „Opisywać się nie dadzą, trudno prawić o ich pięknie, trzeba je widzieć i często oglądać, by nauczyć się cenić ich lalkowate duszyczki i umieć współżyć w ich ułudnym a tak pociągającym świecie, świecie fosforycznego czaru i marzenia”. I tak oglądając projekty i realizacje Petry-Przybylskiej, myślę sobie, że uczennice Żeńskiego Gimnazjum Prywatnego im. Juliusza Słowackiego we Lwowie, gdzie była zatrudniona, miały świetną nauczycielkę, do pozazdroszczenia.

„Mała syrenka” (projekt powojenny)

Nie można również zapomnieć o lalkach czy kukiełkach do lwowskich szopek satyrycznych.

Wspólnie z malarzem i karykaturzystą Fryderykiem „Frycem” Kleinmanem zaprojektowała i wykonała lalki do szopki satyrycznej „Łątki 1925” z tekstami Henryka Zbierzchowskiego, Mariana Hemara i Józefa Mayena, wystawianej w teatrze „Semafor” w grudniu 1924 roku, zaś rok później do widowiska „Teatr marionetek sportowych” – lalki przedstawiające „wszystkie wielkości sportowe”, a akcja działa się na Wysokim Zamku, w raju i na Sądzie Ostatecznym. Widowiska te są mi znane niestety jedynie z krótkich wzmianek. Wiadomo, iż w „Łątkach 1925”  lalki przedstawiały szereg mniej lub bardziej znanych osobistości Lwowa. Ich korowód rozpoczął założyciel Lwowa – książę Jarosław Lew, na którego potężny zew zjawiły się wszystkie lwowskie lwy: magistracki lew, kino „Lew” i Salomon Löw, by wspólnie udać się na przechadzkę po współczesnym Lwowie. Kolejne epizody nawiązywały do aktualnych, frapujących lwowską publikę wydarzeń – niekiedy interweniowała cenzura, każąc ten czy ów epizod usunąć z przedstawienia. Kukiełki przedstawiały znanych ze sfer polityki, lwowskich sfer literacko-dziennikarskich oraz kół artystycznych. Oczywiście postaciom nadano przekręcone imiona. Byli więc tam: Grabiec „Całopolski”, Jaśnie Oświecający Rabski, Generał Orski, Profesor Kuljusz Jeiner, A hrabia Szredro, krytyk P. Lohn, Ten-ryk Babrawiński, Gazda Jodlicz Tatrzański, Ignacy Gentle-Mann, Fyrdektor Drączkowski – że wymienię tylko część z postaci.

Projekt opakowania czekolady dla f-my „L.Zalewski” (lata 30. XX w.)

Znamy także projekty Petry-Przybylskiej dla firmy cukierniczej „L. Zalewski”.

Firma Ludwika Zalewskiego pod koniec lat 20-tych i w latach 30-tych kilkakrotnie zlecała Petry-Przybylskiej wykonanie projektów swoich opakowań i aranżację witryn sklepu przy ul. Akademickiej 10 oraz w Warszawie na Nowym Świecie 57. I tak na przykład powstała bajeczna świąteczna witryna z Pokłonem Trzech Króli – znana z dość często publikowanej fotografii archiwalnej, gdzie każda z postaci niosła w darze na tacy inny słodki wyrób L. Zalewskiego; i aranżacja nazwana „Najsłodsze bajki” – gdzie w witrynie sklepu ustawiono prawdziwe łóżko ze spoczywającą w nim Śpiącą Królewną, lalką projektu artystki, w otoczeniu pudełek z czekoladkami. Nie ma pewności, czy nagrodzona w ogłoszonym przez dyrekcję XIV Targów Wschodnich i lwowską Izbę Handlowo-Przemysłową VI konkursie wystaw sklepowych w 1934 r. dekoracja witryny sklepowej L. Zalewskiego także została stworzona przez tę uzdolnioną artystkę. Wiele jednak na to wskazuje. Przede wszystkim uderza w tym projekcie teatralność aranżacji, przypominająca nowoczesne scenografie, i zdecydowana oszczędność środków wyrazu. Na osi wystawy ustawiono miniaturę głównej bramy wjazdowej na teren Targów, a tuż obok – niczym domek dla lalek – mały pawilon wystawowy z widocznym wewnątrz szyldem z logo firmy „L. Zalewski”. W tyle ustawiono wieże radiostacji. Trwają przygotowania do otwarcia Targów – na pierwszym planie stoi dźwig z wysokim wysięgnikiem, obwieszonym różnymi flagami państwowymi i dużymi literami „TW” zwisającymi na haku. Obok zaś stoi listonosz w czapce i mundurze niosący niczym wielki list planszę z literami „TW”. Wystawa „zawsze smakiem przodująca” przypadła i tym razem do gustu jury i zdobyła I nagrodę – srebrny puchar wg projektu inż. arch. Józefa Thorna. Nagrodę tę przyznano firmie już po raz drugi, tym samym puchar przeszedł na własność firmy i po dziś dzień stoi w mieszkaniu rodziny Zalewskich. Natomiast w opakowaniach czekolad zaprojektowanych przez Petry-Przybylską pojawiają się motywy ludowe, niejednokrotnie nawiązujące do sztuki huculskiej.

Leśniczówka w Wołoskiej Wsi k. Bolechowa

Skąd ta wyobraźnia? Kiedy w głowie Janiny zrodził się ten bajeczny świat?

Janina Cecylia Petry urodziła się w Wołoskiej Wsi na przedmieściu dzisiejszego Bolechowa, jej rodzeństwo w nieodległych Lisowicach. Jej ojcem był Józef Petry, c.k. nadleśniczy, zarządca lasów państwowych i domen w Bolechowie w powiecie Dolińskim, a także kierownik c.k. szkoły rządowej dla kandydatów na leśniczych w Bolechowie. Może jej domem rodzinnym była leśniczówka, sfotografowana przez Emila Rösslera, a znana z pocztówki wydanej nakładem Sklepu Ochronki w Bolechowie? Niewątpliwie wychowanie i atmosfera domu rodzinnego musiały wpłynąć na wrażliwość i wyobraźnię dziewczynki, zresztą i jej rodzeństwo było utalentowane artystycznie – Juliusz – poeta, literat, późniejszy radiowiec; Maria – pianistka; i Kazimiera – skrzypaczka. Zapewne dużą rolę odegrała w tym matka – Felicja Gertruda Szyszkowska, pianistka, aktywnie działająca w bolechowskim Towarzystwie Muzycznym im. St. Moniuszki, urządzająca w domu koncerty… Nie bez wpływu pewnie były i słyszane w dzieciństwie ruskie dumki śpiewane w okolicy… Nie można też zapominać o roli jej nauczycieli w Państwowej Szkole Przemysłowej i oczywiście współczesnych jej trendów i mód w sztuce.

O ile wiem, artystka w czasie wojny i okupacji nie opuściła Lwowa.

Tak, nadal pracowała zarówno w czasie okupacji niemieckiej jak i sowieckiej. Była kierownikiem artystycznym kooperatywy pracowni rzemiosła artystycznego i kierowała fabryką lalek „Домовичок”. Wyjechała do Warszawy w 1949 r., pracowała tam w teatrze lalek.

Czy powstała jakaś monografia prac Janiny Petry-Przybylskiej?

Mogę powiedzieć tylko jedno: Jest w planach. Do tej pory pisano o niej dość skrótowo, właściwie jedynie wzmiankując. Wiem też, że trwają prace nad obszernie zakrojoną publikacją, w której projekty Janiny zajmą należne im miejsce.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Gordijewska

Tekst ukazał się w nr 1 (413), 17 – 30 stycznia 2023

Anna Gordijewska. Polka, urodzona we Lwowie. Absolwentka polskiej szkoły nr 10 im. św. Marii Magdaleny we Lwowie. Ukończyła wydział dziennikarstwa w Lwowskiej Akademii Drukarstwa. W latach 1995-1997 Podyplomowe Studium Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa na KUL. Prowadziła programy w polskim "Radiu Lwów". Nadawała korespondencje radiowe o tematyce lwowskiej i kresowej współpracując z rozgłośniami w Polsce i za granicą. Od 2013 roku redaktor - prasa, radio, TV - w Kurierze Galicyjskim, reżyser filmów dokumentalnych "Studio Lwów" Kuriera Galicyjskiego. Od września 2019 roku pracuje w programie dla TVP Polonia "Studio Lwów". Otrzymała nagrody: Odznaka "Zasłużony dla Kultury Polskiej", 2007 r ., Złoty Krzyż Zasługi, 2018 r.

X