Uroczystość Bożego Ciała w lwowskich warunkach wojennych fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Uroczystość Bożego Ciała w lwowskich warunkach wojennych

Na Ukrainie uroczystość Bożego Ciała jest obchodzona w niedzielę, dlatego że czwartek nie jest dniem wolnym od pracy. Sumie w bazylice metropolitalnej przewodniczył arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski, on też poprowadził procesję wokół katedry łacińskiej.

– Jesteśmy wdzięczni Opatrzności Bożej, że mimo trwającej wojny mieliśmy za to piękną pogodę i mogliśmy w sposób tradycyjny przeżyć uroczystość Bożego Ciała – powiedział arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski. – Niestety nie przechodziliśmy ulicami naszego miasta ze względu na trwającą wojnę i w każdej chwili mógłby nas rozdzielić niespodziewany alarm. Dlatego modliliśmy się przy czterech ołtarzach wokół katedry. Ale jestem tak bardzo wdzięczny tak wielu licznym gościom, a także naszym wiernym ze Lwowa, którzy przybyli na tę uroczystość i dziękowali nie tylko Panu Bogu, ukrytemu w Najświętszym Sakramencie, ale także prosiliśmy w dalszym ciągu o ustanie wojny i obdarzeniu Ukrainy tak długo oczekiwanym pokojem.

fot. Aleksander Kuśnierz / Nowy Kurier Galicyjski

– Święto Boże Ciało zawsze we Lwowie obchodzi się uroczyście mówi członek straży katedralnej Tadeusz Mercało. – Procesja idzie lwowskimi ulicami. Ludzi zwykle przychodzi o wiele więcej. Każda większa parafia urządza swój ołtarz. Ale tego roku wojna niestety to wszystko przekreśliła. Procesja przeszła tylko dookoła katedry, ponieważ bywają lotnicze alarmy. Faktycznie ludzi jest o wiele mniej, niż w zwyczajnym czasie, dlatego też, że dużo matek z dziećmi wyjechało, ale pomimo wszystko uroczystość się odbyła.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Renata Kupycz przyszła razem ze swymi dziećmi Adą i Radosławem.

– W takie piękne święto każdego roku staramy się być w kościele i Bogu dzięki, że okoliczności pozwalają nam brać udział i we Mszy św., i w procesji – mówi Renata. – Dziękujemy Panu Bogu, że tak pięknie, tak licznie procesja przeszła wokół kościoła i że tak dużo dzieci i że te dzieci sypią kwiatuszki jak każdego roku. Ja kiedyś, jak była maleńka, sypałam kwiatuszki. Mo rodzice też zawsze tutaj byli przy kościele.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Jedną z najmłodszych uczestniczek procesji była Oliwka.

– Jak pocieplało, w maju zaczęliśmy już do kościoła chodzić – mówi mama Oliwki Irena Hałamaj-Zenkner. – A dzisiaj to oczywiście taka uroczystość. Ona jeszcze jest zbyt mała, żeby kwiaty sypać, ale mamy nadzieję, że w następnym roku będzie już miała swój koszyczek.

Konstanty Czawaga

Przez całe życie pracuje jako reporter, jest podróżnikiem i poszukiwaczem ciekawych osobowości do reportaży i wywiadów. Skupiony głównie na tematach związanych z relacjami polsko-ukraińskimi i życiem religijnym. Zamiłowany w Huculszczyźnie i Bukowinie, gdzie ładuje swoje akumulatory.

X